Milicja szyicka z Libanu stała się trzecią potęgą wojskową Bliskiego Wschodu. Izrael zdaje sobie już sprawę, że nie zmiażdży Hezbollahu. Może najwyżej nieco odepchnąć szyickich bojówkarzy od granicy.
Partia Boga nie jest bowiem organizacją, lecz ideologią i ruchem narodowym, broniącym niepodległości Libanu (armia libańska jest za słaba, aby to zadanie spełniać). Hezbollah to zbrojne ramię libańskich szyitów, którzy stanowią około 40% ludności Kraju Cedrów (są więc najliczniejszą grupą religijną w Libanie). Po niszczycielskich atakach sił zbrojnych państwa żydowskiego, zwłaszcza na Kanę, gdzie ofiarami były dzieci, portrety przywódcy Hezbollahu, Hassana Nasrallaha, zaczęli wywieszać także libańscy chrześcijanie. Podjęta przez Izrael ofensywa przeciwko Partii Boga okazała się bardzo trudnym przedsięwzięciem. Doborowe oddziały komandosów utknęły w trudnym terenie górskim, zaś próby zdobycia gniazd oporu bojowników skończyły się dotkliwymi stratami. Wydaje się, że szyiccy partyzanci wciąż dysponują obfitym arsenałem broni. 3 sierpnia 2006 roku wystrzelili aż 231 rakiet na Izrael. Śmierć poniosło ośmiu izraelskich cywilów. Według władz w Bejrucie, trwający od 12 lipca konflikt kosztował życie około 900 Libańczyków. Armia państwa żydowskiego nadal prowadzi swe ataki, lecz szejk Nasrallah ostrzegł, że jeśli zbombarduje centrum Bejrutu, jego bojownicy uderzą w Tel Awiw. Prawdopodobnie mają kilka ukrytych głęboko pod ziemią rakiet na paliwo stałe Zelzal-2 o zasięgu 250 km, z 600-kilogramową głowicą. Takie pociski rzeczywiście mogą dosięgnąć stolicy państwa żydowskiego. Odwet Izraela byłby z pewnością miażdżący.
Hezbollah założyła w 1982 r. grupa szyickich duchownych przy wydatnej pomocy Iranu, który wysłał do libańskiej doliny Bekaa 2 tys. Strażników Rewolucji. Instruktorzy z Iranu pomogli przygotować antyizraelską partyzantkę. Mułłowie z Teheranu nie żałowali swym libańskim współwyznawcom pieniędzy ani broni. Do dziś reżim ajatollahów przekazuje Partii Boga 50 mln euro miesięcznie.
Symbolem Hezbollahu stała się podniesiona pięść z kałasznikowem, Koran i kula ziemska. Głównym celem Partii Boga była walka z izraelską okupacją południowego Libanu, która rozpoczęła się w 1982 r. Po wielu latach ataków i zaciętych walk członkowie organizacji dopięli swego. Południowy Liban stał się "Wietnamem Izraela". Armia państwa żydowskiego wycofała się w maju 2000 r. z Kraju Cedrów. Pod władzą Izraela pozostały tylko farmy Szebaa, które Hezbollah uważa za część terytorium libańskiego i domaga się ich zwrotu (z punktu widzenia prawa międzynarodowego farmy należą jednak do Syrii).
Przez sześć lat Partia Boga, korzystając ze wsparcia Damaszku i Teheranu, niestrudzenie rozbudowywała swe struktury. Hezbollah to nie tylko ugrupowanie zbrojne czy, żeby użyć amerykańskiej i izraelskiej nomenklatury, "terrorystyczne", ale cały szyicki ruch społeczny. Należą do niego stowarzyszenie Dżarih, pomagające rannym i inwalidom wojny z Izraelem, Szahid, udzielające wsparcia rodzinom bojowników poległych w walce, Dżihad i Binah, zajmujące się odbudową. Hezbollah prowadzi także 150 szkół, przychodni lekarskich, szpitali, kuchni dla ubogich. Ma własne imperium medialne, w skład którego wchodzą wydawnictwo, strona internetowa moqawama.net, radio Al-Nur oraz przede wszystkim wpływowa telewizja Al-Manar, której programy można za pośrednictwem satelity oglądać także w innych krajach arabskich. Hezbollah przedstawiany jest często w zachodnich mediach jako ugrupowanie islamskich fanatyków, pragnących stworzyć w Kraju Cedrów teokrację na wzór irański. Początkowo takie właśnie były zamysły Partii Boga, jednak z upływem lat Hezbollah zaczął przechodzić na pozycje bardziej umiarkowane, zaakceptował różnorodność polityczną i religijną Libanu oraz zasady demokratycznego kompromisu. W parlamencie w Bejrucie zasiada 14 deputowanych Partii Boga, Hezbollah ma także w libańskim rządzie jednego ministra, drugi zaś członek gabinetu jest mu ideowo bliski. Nawet niechętny Syrii lider libańskich druzów, Walid Dżumblat, przyznaje: "Hezbollah jest częścią Libanu".
Od 2000 r. Hezbollah stworzył w południowym regionie także imponującą strukturę militarną, której nie docenił Izrael, podejmując swą lipcową ofensywę.
Doborowe oddziały szejka Nasrallaha liczą ok. 700 doskonale wyszkolonych ludzi. Służba w tych jednostkach uważana jest za zaszczyt, bojownicy chętnie narażają życie, pewni nie tylko nagrody w raju, ale także tego, że rodziny poległych zawsze wspierane są przez organizację. W czasie wojny Hezbollah może zmobilizować od 15 do 20 tys. mężczyzn, zazwyczaj doświadczonych w wojennym rzemiośle. Bojownicy nie są regularną armią, lecz partyzantką, dlatego bardzo trudno ich pokonać, zwłaszcza że doskonale znają teren, w którym zbudowali sieć bunkrów, podziemnych korytarzy i umocnionych baz. \"Ich komórki, liczące od 10 do 20 ludzi, działają niezależnie od siebie i porozumiewają się ze sobą możliwie jak najrzadziej, jeszcze mniej niż kiedyś Wietkong\", twierdzi Timur Göksel, przez 20 doradca sił pokojowych ONZ w Libanie. Zdaniem tego eksperta, wykładającego obecnie na Amerykańskim Uniwersytecie w Bejrucie, Izrael, nawet ze swym potężnym arsenałem, zdolnym zrównać z ziemią południowy Liban, ma niewielkie szanse na rozbrojenie Partii Boga.
Przez lata Hezbollah gromadził najnowocześniejszą broń. Nie wiadomo dokładnie, jaki oręż bojówkarze szejka Nasrallaha przechowują w swoich bunkrach. Jest to otoczone najściślejszą tajemnicą, tak wielka jest obawa przed izraelskim wywiadem. O wszystkich militarnych zasobach nie wie nawet wielu przywódców szyickiej milicji.
Hezbollah dysponuje specjalnym 20-osobowym oddziałem rozpoznawczym, obserwującym ruchy wojsk izraelskich, wyposażonym w najnowocześniejszy sprzęt. Partia Boga ma miny i moździerze, jest jednak przede wszystkim mobilną, partyzancką "armią rakietową". Zdobyła nawet przeciwokrętowe pociski C-802, wyprodukowane przez Iran na licencji chińskiej (wariant chińskiej rakiety typu Jedwabnik). Takie zdalnie sterowane rakiety ze 165-kilogramową głowicą lecą najwyżej 5-7 m nad wodą, ich prawdopodobieństwo trafienia wynosi 98%. C-802 Hezbollahu ciężko uszkodziła izraelską korwetę, zabijając czterech marynarzy. Hezbollah miał może nawet 13 tys. niekierowanych rakiet typu Katiusza kalibru przeważnie 122 mm, jak również pociski Fadżr-3 i Fadżr-5 o zasięgu 45 i 70 km. Oddziały rakietowców są szkolone w bazie Fadżi Firsan przez ok. 70 instruktorów oraz 60 agentów służb specjalnych z Iranu. "Hezbollah stał się trzecią potęgą militarną Bliskiego Wschodu po Izraelu i Persji", uważa Mark Perry, politolog z Forum ds. Konfliktów w Bejrucie.
Szejk Nasrallah już teraz osiągnął błyskotliwy sukces. Pokazał, że można stawić skuteczny opór niezwyciężonej izraelskiej armii. Nicholas Noe, znawca Hezbollahu, pracujący na uniwersytecie w Cambridge, wskazuje na doniosłe psychologiczne skutki tego fenomenu. "Żaden z arabskich przywódców od czasów Nasera nie osiągnął czegoś podobnego".
Nasrallah zaczyna jednoczyć w antyizraelskim froncie szyitów oraz przeważnie sunnickich Palestyńczyków z Hamasu i innych ugrupowań, dotychczas odnoszących się do szyitów nieufnie. Zastępca bin Ladena, Ajman al-Zawahiri, wezwał muzułmanów do walki z Izraelem atakującym Liban i Strefę Gazy. Wcześniej sunnicka Al Kaida potępiała szyitów jako godnych pogardy heretyków.
Co więcej, Nasrallah zyskał wpływowego alianta, jakim jest radykalny szyicki imam, Muktada al-Sadr, przywódca Armii Mahdiego w Iraku. Jeśli Sadr rzuci przeciwko Amerykanom nad Tygrysem swoich bojowników, sytuacja w Iraku i na całym Bliskim Wschodzie stanie się jeszcze bardziej zapalna.
Trudno przewidzieć, jak skończy się obecny konflikt w Libanie. Bez akceptacji Hezbollahu rozmieszczenie międzynarodowych sił pokojowych w południowym Libanie wydaje się niemożliwe. Partia Boga z pewnością nie zgodzi się na przybycie obcych żołnierzy i na oddanie broni zgodnie z rewolucją 1559 ONZ (podobnie wiele rezolucji Narodów Zjednoczonych odrzucił Tel Awiw). Jeśli Izrael znów zacznie okupację południowego Libanu, szyicka milicja z pewnością podejmie "walkę wyzwoleńczą". Wydaje się, że uspokojenie sytuacji może przynieść tylko uznanie Hezbollahu (a także Syrii) za partnera do negocjacji. Amerykanie i Izraelczycy nie zamierzają wszakże podejmować rozmów z "terrorystami". Dalszy przelew krwi wydaje się nieuchronny.
Przywódca w czarnym turbanie
Przywódca Hezbollahu, Hassan Nasrallah, urodził się w 1946 r.* Studiował teologię w irackim Nadżafie oraz świętym irańskim mieście Ghom. Do dziś pokazuje się chętnie w czarnym turbanie i takiegoż koloru szacie islamskiego uczonego. Mówi skromnie: "Jestem tylko narzędziem Allaha". W 1992 r. założyciel i przywódca Hezbollahu, Abbas al-Mussawi, zginął, zabity przez pociski wystrzelone z izraelskiego helikoptera. Dzięki poparciu Iranu charyzmatyczny Nasrallah został jego następcą.
Obecny lider Partii Boga ma opinię znakomitego mówcy - przemawia wspaniałym arabskim językiem, umiejętnie wplatając zdania z libańskim dialektem. "Potrafi znakomicie połączyć apele natury religijnej z motywami walki narodowowyzwoleńczej XX wieku", mówi z podziwem syryjski filozof Sadik al-Asm. Izraelski wywiad i komandosi polują na Nasrallaha. Przywódca Hezbollahu ma jednak opinię polityka zdolnego do pewnego kompromisu. Jeśli straci życie, ster Partii Boga przejmą bardziej radykalni przywódcy.
Krzysztof Kęciek
Przegląd - 32-33/2006.
* Autor artykułu się pomylił Hassan Nasrallah urodził się w 1960 roku.
źródło: http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/hezbollah-wojownicy-boga