Kaszmir zamiast Golgoty
Sekty - bajkowe teorie o Jezusie Chrystusie
Ponad cztery i pół miliona ludzi na świecie wierzy, że Jezus nie zmartwychwstał, lecz umarł śmiercią naturalną i pochowany został w wieku 120 lat w stolicy Kaszmiru – Srinagarze. Tak uważają członkowie islamskiej sekty ahmadytów, która rozwija się coraz prężniej i zdobywa nowych wyznawców na wszystkich kontynentach, także w Europie.
Nazwa sekty pochodzi od nazwiska jej założyciela – Mirzy Ghulama Ahmada (1835 lub 1838 – 1908), urodzonego w Pendżabie muzułmanina głoszącego, że każdy naród ma prawo do swojej Mekki i do swojego Mahometa. Takie twierdzenie w myśl islamskiej ortodoksji, uznającej tylko jedno miejsce święte jako cel obowiązkowej pielgrzymki i tylko jednego Proroka jako głosiciela ostatecznego objawienia – musiało być oczywiście odebrane jako herezja. Tym bardziej, że Ghulam Ahmad ogłosił się nie tylko prorokiem islamu, lecz również mesjaszem chrześcijan i żydów oraz wcieleniem Kriszny. Pod koniec XIX wieku napisał czterotomowe dzieło, dowodzące nie tylko wyższości Koranu nad Biblią, lecz również wzywające do uznania w jego osobie nowego proroka i mesjasza.
Ahmadyzm rozprzestrzenił się zwłaszcza w Pendżabie, Kaszmirze i Uttar Pradesz, a więc głównie na terytoriach, które po 1947 roku rozdzielone zostały pomiędzy Indie i Pakistan. Dzisiaj jego głównymi siedzibami są miasta: Lahore w Pakistanie i Srinagar w Indiach. Największe wpływy na scenie publicznej sekta uzyskała w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to między 1951 a 1957 rokiem jej członkowie zajmowali szereg ministerialnych funkcji w pakistańskich rządach.
W ostatnich latach ahmadyci rozwijają swą misjonarską działalność na całym świecie, prowadząc agresywny prozelityzm głównie w środowiskach muzułmańskich i chrześcijańskich. O ile jednak z jednej strony uważają się za część islamu – a właściwie za jedynych przedstawicieli prawdziwego autentycznego islamu – o tyle z drugiej strony głoszą, że całe naturalne zło świata skoncentrowało się w chrześcijaństwie. Jak podkreśla włoski badacz nowych ruchów religijnych Massimo Introvigne: „ahmadyci uważają za swój obowiązek obalanie chrześcijaństwa, negując jego centralny element: naukę o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa”.
Yuza Assaf jako Jezus Chrystus
Warto w tym miejscu wyjaśnić, co na temat śmierci Jezusa mówi klasyczna teoria islamska, wspólna dwóm największym muzułmańskim odłamom – sunnitom i szyitom. Otóż według Koranu, Jezus syn Maryi (po arabsku Isa Ibn Marjam) nie jest Synem Bożym ani Drugą Osobą Trójcy Świętej, lecz jednym z najważniejszych proroków, ostatnim przed Mahometem. Tradycja muzułmańska mówi, że Chrystus nie został ukrzyżowany, gdyż przez pomyłkę zamiast Niego przybito do krzyża Szymona Cyrenejczyka. Koran jednak, który wyraźnie odrzuca możliwość ukrzyżowania i zmartwychwstania Jezusa, wyraźnie podkreśla Jego wniebowstąpienie.
Ahmadyzm – podobnie jak klasyczny islam – odrzuca śmierć Chrystusa na krzyżu, ale – w odróżnieniu od niego – odrzuca również naukę o wniebowstąpieniu Jezusa. Ahmadyci twierdzą bowiem, że chociaż Jezus zawisł na krzyżu, to jednak na nim nie umarł, gdyż został z niego wcześniej zdjęty na skutek interwencji Piłata. Wyleczono Go szybko, stosując cudowną maść, tzw. marham-i-Isa (czyli maść Jezusa). Po tym zaś Chrystus miał się udać do Afganistanu na poszukiwanie „dziesięciu zaginionych plemion Izraela”, którym miał głosić ewangelię. Zmarł rzekomo w sędziwym wieku i pochowany został w Srinagarze w Kaszmirze.
Do dziś ahmadyci pokazują turystom i podróżnym stary grobowiec w tym niespełna półmilionowym mieście, twierdząc, że jest to miejsce pochówku Jezusa Chrystusa. W rzeczywistości chodzi o grób człowieka o imieniu Yuza Asaf.
Najstarszy zachowany dokument o nim, wydany przez pięciu islamskich muftich, pochodzi z roku 1766 i mówi o „księciu wysokiego rodu, który porzucił wszystkie światowe przyjemności, aby tylko być prawodawcą. Miał on zwyczaj poświęcać się modlitwie do Boga dniem i nocą. Wiele czasu spędzał samotnie na medytacji. Prorok Yuza Asaf został przysłany, aby nauczał lud Kaszmiru. Głosił on, że Bóg jest jeden, do swojego ostatniego dnia życia, dopóki nie przyszła śmierć.”
Do czasu pojawienia się ahmadytów pod koniec XIX wieku grobowiec ten traktowany był powszechnie jako miejsce spoczynku jednego z wielu muzułmańskich mędrców. Dopiero rzekome objawienia Ghulama Ahmada sprawiły, że Yuza Asaf zaczął być przez członków nowej sekty utożsamiany z Jezusem Chrystusem.
Wiele dla podtrzymania tej legendy uczyniły goniące za sensacją media zachodnie oraz domorośli pseudo-naukowcy w rodzaju Andreasa Fabera-Kaisera, autora książkowego bestsellera pt. „Jezus żył i umarł w Kaszmirze”. Tak więc w opowieści te wierzyć może – oprócz 4,5 miliona ahmadytów – także wielu mieszkańców zlaicyzowanego Zachodu, mających niestety blade wyobrażenie o historycznych podstawach chrześcijaństwa, ulegających za to baśniowym mirażom wschodnich przekazów.
Święty Issa jako Jezus Chrystus
Opowieści Ghulama Ahmada trafić mogą na podatny grunt, gdyż w wielu miejscach na Zachodzie żywe pozostają wierzenia w opowieści rosyjskiego dziennikarza Nikołaja Notowicza – autora wydanej w 1894 roku we Francji książki pt. „Nieznane życie Jezusa Chrystusa”. Pozycja ta doczekała się w krótkim czasie wielu przekładów na języki obce, a jej tezy były propagowane później w takich książkach, jak m.in. „Ewangelia Jezusa Chrystusa Ery Wodnika” Levi Downinga, „Nieznane lata Jezusa” Elisabeth Clare Prophet, „Tajemnica Jezusa” Janet Bock czy „Jezus żył w Indiach” Holgera Kerstena.
Główna teza głoszona przez Notowicza głosi, że Jezus między 13 a 29 rokiem życia miał przebywać w Indiach, gdzie praktykował hinduizm oraz buddyzm. O tym wszystkim Rosjanin miał się dowiedzieć ze starożytnego rękopisu udostępnionego mu w tybetańskim klasztorze Himis przez tamtejszych lamów. Notowicz przepisał ów manuskrypt, opatrzył go tytułem „Życie świętego Issy, najlepszego wśród synów ludzkich” i wydał jako integralną część swojej książki.
Późniejsze badania poważnych naukowców dowiodły, że doszło do mistyfikacji. Profesor Edgar J. Goodspeed, znawca starożytnych manuskryptów, w swej książce „Nowoczesny apokryf” odkrył w rękopisie odnalezionym rzekomo przez Notowicza wiele głupstw i pomyłek, zdradzających podstawową nieznajomość opisywanych religii, np. twierdzenie o buddystach wielbiących Brahmę (co jest prawdziwe w odniesieniu nie do buddystów, lecz hinduistów).
Inny specjalista od starożytnych rękopisów, szwedzki naukowiec Per Beskow zauważał z kolei, że Notowicz opisywał manuskrypty jako zwoje, podczas gdy tybetańskie księgi „składały się z podłużnych arkuszy w kształcie liści palmowych, trzymanych oddzielnie między drewnianymi tacami, całość zaś owinięta była kawałkiem materiału”.
Ostateczny cios rewelacjom Notowicza zadał w 1896 roku prof. Archibald Douglas, który udał się do klasztoru w Himis, żeby na miejscu sprawdzić prawdziwość opowieści Rosjanina. Okazało się, że lamowie nic nie wiedzieli o żadnym rosyjskim gościu, nigdy nie słyszeli o żadnej znaczącej postaci o imieniu Issa, nie były też im znane żadne księgi czy rękopisy wymieniające imię Issy. Kiedy zaś przeczytano głównemu lamie fragmenty z książki Notowicza, wykrzyknął wzburzony: „Kłamstwa, kłamstwa, same kłamstwa!” Nic więc dziwnego, że Albert Schweitzer nazwał dzieło rosyjskiego dziennikarza „zuchwałym szwindlem i bezczelnym wymysłem”.
A jednak – mimo całkowitego zdruzgotania przez naukę – bajkowe teorie o Jezusie dalej pędzą swój żywot. Przebijane osikowym kołkiem przez historyków, filologów i archeologów, pokrapiane wodą święconą przez biblistów, egzegetów i patrologów – nadal urągają zdrowemu rozsądkowi. Książki, artykuły prasowe i filmy dokumentalne, oparte na XIX-wiecznych opowieściach Ahmada i Notowicza, przedstawiane dzisiaj jako „nowe, sensacyjne odkrycia”, wciąż docierają do milionów odbiorców. Już chociażby z tego powodu warto być wdzięcznym Melowi Gibsonowi za to, że nakręcił „Pasję” – film, pokazujący prawdę o męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa.
Grzegorz Górny
22.04.2004 Przewodnik Katolicki