ROZDZIAŁ 12
STRESZCZENIE POPRZEDNICH ROZDZIAŁÓW:
Bóg stworzył człowieka. Człowiek zachowuje się jak świntuch. Bóg jest rozczarowany, ale przynajmniej się nie nudzi. Teraz wiecie tyle. ile po przeczytaniu poprzednich rozdziałów. Jeśli je rzeczywiście czytałeś, straciłeś niepotrzebnie czas. Dla pocieszenia - zawsze możesz opuścić ten rozdział.
1. Jakub miał córkę, którą Lea urodziła przez pomyłkę między dwoma synami. Miała na imię Dina.
2. Była piękna i jeśli dotąd o niej nie wspomniano, to dlatego, że jako baba znaczyła tyle co ścierka, której używała do zmywania podłogi ze śladów błota pozostawionych przez braci.
3. Dotychczas nie było potrzeby wspominania o niej w książce, która jest księgą Stwórcy, Boga Izraela.
4. Stwórca jest raczej antyfeministą, przynajmniej był nim wówczas, nie spotkawszy jeszcze dziewicy Marii, do której zapałał zgubnym uczuciem. Ale wszystko to zostanie opowiedziane we właściwym czasie.
5. Któregoś dnia Dina wyszła zaczerpnąć świeżego powietrza i spotkać się z dziewczętami z sąsiedztwa.
6. Ujrzał ją Sychem, syn Chamora, król tego kraju.
7. Zapytał, czy mieszka u rodziców, a kiedy odpowiedziała mu: "tak, proszę Pana", zapytał, czy czasem wychodzi sama wieczorem, a ona odpowiedziała mu: "Nie, proszę Pana", wtedy więc zaproponował jej obejrzenie czegoś bardzo ciekawego, tuż obok, za stogiem siana, a ona zgodziła się rzucić tylko na to okiem, ponieważ mama czeka i bardzo ją skarci, jeśli się spóźni, on zapewnił, że nie potrwa to długo, położył ją na trawie, i hop! mała ciekawska została ukarana za swoją wstrętną wadę; i rzeczywiście nie trwało to długo, co dowodzi, że Sychem, syn Chamora, nie był kłamczuchem, i wróciła płacząc do domu, i ojciec ujrzał ją, i zobaczył jej łzy, i krew na jej udach, i ślimaka we włosach, i podniósł obie ręce do góry i zawołał: "Ty dziwko!"
8. Wszyscy synowie, bracia Diny, nadbiegli wrzeszcząc: "Ty dziwko!", ale nie za głośno ze względu na sąsiadów - wiecie dobrze jacy są ludzie na wsi.
9. I kopali ją w brzuch, i nurzając buty w nieczystościach brudzili podłogę i zmuszali do sprzątania jej malutkimi ściereczkami, bo gniew ich był w rzeczy samej wielkim gniewem.
10. Tymczasem Sychem, syn Chamora, poczuł w sobie wielkie zmiany. Miłość, która z początku ogarnęła jego końcówkę kopulacyjną, nie zanikła. Weszła w Sychema przewodem moczowym, przeszła przez wnętrzności i zadomowiła się w sercu, skąd łaskotała mu wnętrze głowy, i nie mógł już myśleć o niczym, jak tylko o słodkim obliczu Diny. Zdziwiło go to bardzo.
11. Zrozumiał, że nie będzie mógł żyć bez Diny i jej słodkiego oblicza, no i oczywiście - nie dajmy się robić w konia - bez jej słodkiego i różowiutkiego łona.
12. Marszczył brew, kręcił sig we śnie, żuł mniej dokładnie pożywienie i zaczął podupadać na zdrowiu.
13. W końcu powiedział ojcu:
"Chcę tę dziewczynę za żonę".
14. Chamor udał się do Jakuba z tymi słowami: "Sychem, syn mój, całym sercem przylgnął do waszej dziewczyny. Dajcież mu ją więc za żonę,
15. Spowinowaćcie się z nami: córki wasze dacie nam za żony, a córki nasze weźmiecie sobie. Będziecie mieszkali z nami i kraj ten będzie dla was. Możecie w nim się osiedlać, poruszać się swobodnie oraz nabywać sobie tę ziemię na własność".
16. Sychem rzekł też do ojca i braci Diny: "Darzcie mnie tylko życzliwością, a dam, czegokolwiek zażądacie ode mnie. Ale dajcie mi Dinę za żonę, ponieważ się kochamy".
17. Synowie Jakuba odparli:
"Nie możemy uczynić tego, byśmy mieli wydać naszą siostrę za człowieka nie obrzezanego, to byłoby dla nas hańbą.
18. Lecz zgodzimy sig pod warunkiem, że upodobnicie się do nas i każdy z waszych mężczyzn zostanie obrzezany.
19. Damy wam wtedy nasze córki i weźmiemy wasze, i zamieszkamy razem z wami, i staniemy się jednym narodem.
20. Jeśli się nie zgodzicie, zabierzemy naszą siostrę i odejdziemy".
21. Chamorowi i Sychemowi, jego synowi podobały się te słowa.
22. Powiedzieli więc mieszkańcom swego miasta: "Ci przybysze są bardzo spokojni, a ich słowo jest święte, gdyż wierzą w takiego Boga, który nie igra z tymi rzeczami. Kraj nasz jest wystarczająco duży dla wszystkich. Zróbmy, jak mówią, abyśmy stali się jednym narodem."
23. I ludzie z miasta przyklasnęli pomysłowi, i wszyscy mężczyźni dali się obrzezać, aby zrobić przyjemność Jakubowi i ich synom.
24. Jednakże trzeciego dnia, kiedy mężczyźni w wieku poborowym czuli jeszcze bóle po obrzezaniu, Symeon i Lewi, synowie Jakuba, wzięli miecze, weszli do miasta i wszystkich wybili.
25. Zabili Chamora i jego syna, i zabrali Dinę, która strasznie płakała, bo kochała Sychema.
26. Później bracia rzucili sig rabować trupy i miasto, zabierali stada, wszelkie dobro i dzieci,
27. Gwałcili kobiety i brali jako niewolnice, przywłaszczali sobie nawet klamki do drzwi...
28. Ich ojciec, Jakub, zwrócił im uwagę: "Nie powinniście byli tak uczynić. Będziemy mieli złą reputację. Wiecie przecież, jakie są ludzkie języki.
29. Może mieszkańcy okolicznych miast nadejdą i wyzwą mnie od złodziei, morderców, ludobójców i mend.
30. Może nawet naplują mi w twarz i pobiją, i zrobią mi krzywdę, i będzie to ciężkie do zniesienia w moim wieku.
31. Myślę, że czas, abyśmy stąd, gdzie nas już znają, odeszli. Jestem stary, a ten kraj był dobrym krajem, ludzie w nim byli nieśmiali, dobrze wychowani, pozwalali z uśmiechem odbierać sobie najlepsze pastwiska i siać spustoszenie w stadach.
32. Gdybym był pewien, że mi nie oddacie, sprałbym was po pyskach".
33. Synowie odrzekli:
"Mieliśmy tolerować, by naszą siostrę uważano za prostytutkę? Honor został uratowany, wyłącznie to się liczy.
34. Jesteś miły, tato, ale my mamy co innego do roboty. Trzy tysiące osiemset czterdzieści pięć kilo złotych bransolet podzielonych na dwanaście, ile to będzie?"
* * *
1. Jakub miał dwunastu synów, z których jeden nazywał się Józef.
2. Józef pasł stada razem z braćmi, przyglądał się wszystkiemu i wieczorem donosił ojcu o psikusach i nieprzyzwoitych wypowiedziach swoich braci.
3. Jakub lubił Józefa bardziej od innych i sprawił mu piękną kolorową szatę.
4. Ale bracia nie znosili go, nazywali fałszywcem i lizusem, pokazywali mu język i zostawiali odchody w misce, w której mama przygotowywała mu śniadanie.
5. Kiedy Józef, perorami pełnymi mądrości i trafnych przykładów, starał się przywołać ich do rozsądku, te nieznośne chłopaki podnosiły szaty do góry, wypinały tyłki i odpowiadały:
"Gadaj do niej, głowa mnie boli".
6. Któregoś dnia Józef miał sen i zwrócił się do braci: "Posłuchajcie, proszę, opowiem wam sen".
7. Otóż wiązaliśmy snopy na polu. Mój snop się podniósł, a snopy wasze oddawały mu pokłon".
8. Bracia zawołali: "No nie! za kogo on się uważa!" Śmiali się do rozpuku i obrzucili Józefa zgniłymi owocami, ale w końcu powrócili do dziecinnych zabaw, które tego dnia polegały na próbach wynalezienia balonu metodą nadmuchiwania ropuchy przez słomkę.'
9. Innym razem Józef rzekł:
"Znów miałem sen. Oto on: Słońce, księżyc i jedenaście gwiazd oddawało mi pokłon"
10. Tym razem posunął się za daleko. Bracia pobiegli powtórzyć wszystko ojcu.
11. Jakub rzekł:
"Słońce i księżyc?" I poczuł się dotknięty, i podniósł rękę, aby spoliczkować Józefa i nauczyć go respektu dla ojca i matki, a także, by nadać bardziej stosowny kierunek jego snom.
12. Ale przypomniał sobie, że miewał kiedyś sny, jak ten o drabinie, i że nie można nigdy przewidzieć, czy jest to zwykły sen, czy symboliczny, zesłany przez Stwórcę dla zrozumienia czegoś, co jest do zrozumienia, i że lepiej w wątpliwej sytuacji być ostrożnym, no bo gdyby załóżmy, spoliczkował chłopca, a jego sen okazał się snem zesłanym przez Stwórcę, mogłoby to, sami rozumiecie, doprowadzić do czegoś!... ajajaj!... zupełnie nieprzewidzianego, bo sami wiecie, jak obraźliwe są wszystkie osoby wysoko postawione.
13. I Jakub zaczął mówić o czym innym.
14. Któregoś dnia wysłał Józefa do braci, którzy gdzieś tam paśli stada. Józef poszedł. Bracia zobaczyli, jak nadchodzi.
15. Powiedzieli: "Oto nadchodzi Tłumacz Snów". A któryś z nich dodał: "A gdyby tak zrobić mu kawał?" Inni zawołali: "Tak, tak, tak!" Tamten więc zaproponował: "Zabijmy go!" A pozostali: "Ale fajny kawał!".
16. Jednak Ruben, subtelniejszy od innych, zawołał: "Utytłamy sig cali we krwi. Wrzućmy go raczej do studni". Na co pozostali zawołali: "Zgoda!"
17. Gdy tylko Józef nadszedł, zdarli z niego piękną kolorową szatę i wrzucili go do studni. Józef potrafił pływać, wykonał więc bezbłędną figurę w locie, podziwianą przez znawców i zwaną potrójnym saltem i prawoskrętną spiralą, a następnie zaczął płynąć regularnie i z werwą, co jednak nie przeszkodziło mu pójść na dno, gdyż w studni wcale nie było wody: bardzo się przy tym potłukł, a bracia klasnęli w ręce i śmiali sig do rozpuku.
18. Potem usiedli w krąg, by przegryźć co nieco, a jedząc dostawali •czkawki ze śmiechu i coraz szli popatrzeć do studni, i klepali sig po udach, i mówili: "Ale dobry żart!"
19. Właśnie przejeżdżała tamtędy karawana arabskich kupców, którzy transportowali do Egiptu cenne towary: mirrę z Trebizondy, kadzidło z Popokatepetla, baranię od Faucona, lekko przeżute rachatłukum, gofry z niespodzianką, kozie bobki, które Scytowie sprzedają jako gruboziarnisty kawior, i chińskie wachlarze w porno-obrazki poruszające sig, gdy ciągnie sig za sznurek. I nie tylko to!
20. Judzie przyszedł pomysł do głowy i rzekł do braci: "Bracia, mam pomysł!" I szepnął im coś do ucha.
21. Pozostali przytaknęli:
"Tak, to jest dobry pomysł". I sprzedali Józefa kupcom, i dostali tylko dwadzieścia sztuk srebra, ponieważ był nieco uszkodzony. Oto, jaki był pomysł Judy.
22. Po tym wszystkim zanurzyli kolorową szatę Józefa w baraniej krwi i zanieśli Jakubowi, mówiąc:
"Znaleźliśmy tg szatę na pustyni. Do kogo ona może należeć?"
23. Jakub spojrzał na szatę, poznał ją i rzekł: "To szata mego syna! Mój ukochany syn nie żyje! Dziki zwierz rozszarpał Józefa!"
24. Zapłakał, rozdarł szaty, przywdział worek, posypał się popiołem, zaczął odmawiać pożywienia i wszelkiej pociechy, czekając, aż śmierć połączy go z synem.
25. Pozostałych jedenastu synów przyglądało się temu, poszturchiwało łokciami, krztusząc się ze śmiechu i szepcząc między sobą: "Ale dobry żart!"
* * *
1. Karawana przeszła przez pustynig i dotarła do Egiptu, gdzie kupcy arabscy sprzedali Józefa Potifarowi, wielkiemu szambelanowi faraona, króla Egiptu.
2. Józef został niewolnikiem Potifara. Z początku przydzielano mu najcięższe prace, bo pochodził ze wsi i miał zgrubiałe palce. Szybko nabawił się odcisków i zaczął brzydko pachnieć.
3. Wówczas przypomniał sobie, jak niegdyś zdobył zaufanie swego ojca, Józefa.
4. Zaczął przechadzać się wśród niewolników, towarzyszy niedoli, rozmawiać z nimi, a wieczorem donosił nadzorcy, co złego o nim tamci mówili.
5. I nadzorca niewolników poczuł do niego sympatię, i wyniósł go ponad innych.
6. Józefowi przypadła czysta i mało fatygująca praca, i miał prawo dwa razy dobierać jarzyn, i nadzorca niewolników zaszczycił go swymi zwierzeniami.
7. Tego samego wieczoru Józef doniósł Potifarowi, swemu panu, co o nim mówił nadzorca niewolników.
8. Potifar poczuł do niego sympatię i mianował go nadzorcą niewolników, a jego poprzednika kazał rzucić krokodylom na pożarcie.
9. Józef nie musiał już w ogóle pracować, zmuszał natomiast innych niewolników do pracy, a zmuszał ich tak dobrze, że zadowolony Potifar powierzył mu nadzór nad całym swym domem.
10. Opatrzność boska czuwała nad Józefem.
11. Potifar, poganin plujący na Stwórcę, był wręcz zadowolony z posiadania niewolnika mającego takie chody u Boga, bo mógł spokojnie czcić fałszywych bogów.
12. Wiadomo - Stwórca jest jedynym prawdziwym Bogiem, a wszyscy inni to samozwańcy.
13. Ale o ileż zabawniejsi!
14 Potifar, będący pierwszym sługą faraona, zaszczycił w końcu Józefa swymi zwierzeniami. Tego samego wieczoru Józef wybrał się na przechadzkę w okolice pałacu faraona...
15. Ale Stwórca uznał, że staje się to nudne, i postanowił nieco popchnąć sprawę do przodu.
16. Obfite jedzenie wyszło na dobre Józefowi. Stał się pięknym mężczyzną, policzki miał pełne i czerwone; uszy zgrabnie przylgnęły do głowy, na karku widać było trzy fałdki tłuszczu, czarne, kręcone włosy wychodziły mu z nosa i często z przodu nadmiar temperamentu unosił mu szatę do góry.
17. Żona Potifara zwróciła na niego uwagę, wszystko to spostrzegła i wzruszyła się.
18. Bowiem Potifar był eunuchem. Faraon, jego pan, zaszczycił go owym wyróżnieniem za wierną służbę. Był to niewątpliwie wielki zaszczyt.
19. Im bardziej było się w łaskach, tym bardziej było się eunuchem. Byli więc eunuchowie o jednym jaju, byli bez dwóch jaj, a byli i tacy bez jaj i bez członka. Ci ostatni to faworyci najbliżsi sercu faraona. Potifar był ulubieńcem wśród ulubieńców.
20. Jego żona była dumna, że jest małżonką tak wysoko postawionego eunucha.
21. Jednakże w czasie pełni księżyca jajniki jej jęczały w brzuchu, a z oddali odpowiadały im jajniki żon innych dostojników, a macica pluła ogniem poprzez srom; gryzła wonczas łóżko, . chodziła po ścianach, drapała Potifara po twarzy, przeklinała jego podbrzusze i próbowała sznurkiem przywiązać kijek w odpowiednim miejscu, a ponieważ nie trzymało się to dobrze, waliła kijem Potifara i Potifar rozumiał, że nie jest całkiem szczęśliwa, i stwierdzał, że serce kobiety jest jedną wielką tajemnicą.
22. Żona Potifara spojrzała na Józefa i rzekła: "Połóż się ze mną".
23. Józef przyjrzał się jej:
była tłuściutka i różowiutka. Zapach jej ciała oszałamiał serce jak zapach dojrzałego melonu.
24. Lecz kiedy naciskało się przeciwległy biegun, palce zapadały się i człowiek mówił do siebie: "Jaka szkoda, że nie zjadłem tego melona wczoraj".
25. Józef spuścił skromnie oczy i rzekł: "Niechże pani raczy wybaczyć nędznemu słudze, lecz nie mogę zaakceptować tej wspaniałej propozycji. Pani nie myśli poważnie tak poniżać się i kopulować z biednym niewolnikiem".
26. I dodał: "Gdyby pani raczyła zaczekać do jutra, przyjdę tu w łaskach faraona jako wielki dygnitarz i całkowity eunuch
27. I nareszcie będę pani godzien".
28. Ale żona Potifara zawołała: "Nie, nie Natychmiast !
29. Wtedy Józef zaczął opowiadać o Bogu, o sumieniu, o matce, która z pewnością śpiewała jej piękne kołysanki, gdy była mała... nawracając ją tak, biegał wokół stołu, a kobieta goniła go i w końcu dopadła.
30. Zerwała z niego szatę i Józef stanął w całej swej nagości z chwalebnie uniesionym członkiem.
31. Chwała ta była wielką chwałą.
32. Żona Potifara popadła w ekstazę i osunęła się na kolana,
33. A on skorzystał z okazji i uciekł; nogi połykały przestrzeń, pożerały odległość...
34. I w błyskawicznym tempie wspaniały członek i jego Józef oddalili się od domu rozpusty i komplikacji, i tyle.
35. Żona Potifara zobaczywszy, że Józef uciekł, zżółkła ze złości, wyrwała kwiaty z fryzury, podrapała twarz, podarła ubranie, posiniaczyła piersi i zaczęła wrzeszczeć:
"Łapać uwodziciela! Łapać gwałciciela!"
36. Gdy nadbiegła służba, zawołała: "Popatrzcie, co mi zrobił ten hebrajski niewolnik, ulubieniec waszego pana, ten świntuch, ten rozpustnik, ten bękart tysiąca parchatych szakali z tysiącem zużytych dziwek!
37. Chciał mnie zbeszcześcić we śnie i prawie mu się to udało, ale obudziłam się od razu, bo mam wrażliwą cipulkę.
38. Zaczęłam krzyczeć i ten łajdak uciekł, ale widzicie po szacie, że to, co mówię, jest prawdą."
Kiedy Potifar dowiedział się o tym, wpadł w ogromną złość, kazał straży faraona odnaleźć Józefa i wtrącić go do więzienia
* * *
1. W owych czasach faraon, król Egiptu, poczuł niechęć do dwóch eunuchów - głównego podczaszego i przełożonego nadwornych piekarzy.
2. Kazał wtrącić ich do więzienia, w którym siedział Józef.
3. W nocy główny podczaszy i przełożony nadwornych piekarzy mieli sny, które obu ich bardzo zaniepokoiły. Nie znalazł się jednak nikt znający się na snach, posmutnieli więc i twarze ich poszarzały.
4. Józef zwrócił się do nich: "Bóg obdarzył mnie wiedzą interpretowania snów. Opowiedzcie mi wasze sny i obiecajcie, że podzielicie się ze mną połową waszej zupy, a wtedy wytłumaczę je wam."
5. Wówczas główny podczaszy opowiedział swój sen Józefowi:
6. "Na krzaczku winorośli zakwitły trzy młode gałązki, kiście winogron dojrzały, po czym wycisnąłem je do pucharu i podałem faraonowi. Taki oto był mój sen."
7. Józef polizał palec, wystawił, go na wiatr i rzekł: "Oto wytłumaczenie snu: Trzy gałązki są to trzy dni. Po upływie trzech dni faraon wyświadczy ci łaskę i przywróci cię na dawny urząd i staniesz sig jeszcze bardziej bogaty i potężniejszy niż dawniej. Myślę, iż to jest właściwa interpretacja twego snu. Daj mi teraz połowę zupy!"
8. Słysząc to, główny podczaszy zaczął się wiercić do granic możliwości, zjadł całą zupę i rzekł do Józefa: "Ponieważ znowu mam być bogaty i potężny, muszę nabrać sił, by cieszyć się mym szczęściem. Ty tego nie potrzebujesz, bo nieprędko stąd wyjdziesz". Wytarł usta rękawem, obrócił się i zasnął, by mieć jeszcze piękniejszy sen.
9. Przełożony nadwornych piekarzy rzekł z kolei: "W mym śnie miałem na głowie trzy kosze pełne bułeczek i ciastek, które niosłem faraonowi. Ptaki fruwające po niebie dziobały ciastka i chleby leżące w koszach. To był piękny sen, spieszno mi dowiedzieć się, jakie cudowne znaczenie będzie miał dla mnie".
10. Józef wziął łyżkę i powiedział: "Najpierw zupa". Przełożony nadwornych piekarzy podsunął mu miskę i zrobił znak, gdzie kończy się połowa. Józef zjadł zupę prawie do końca, nasiusiał do środka i oddał mówiąc:
11. "Trzy kosze to trzy dni. Za trzy dni faraon wypuści cię stąd i wyniesie tak wysoko jak nigdy dotąd, dokładnie na dwanaście stóp nad ziemię, na konopnym sznurze, i ptaki wydziobią ci oczy i będą ciągnąć za uszy. No i co ty na to, mój grubasie?"
12. Trzeciego dnia przypadały urodziny faraona. W czasie bankietu władcy zachciało się pić, ale nikt nie napełnił mu szklanki. Wspomniał swego głównego podczaszego siedzącego w więzieniu i nakazał wypuścić go, przywrócić do łask, a nawet dodać mu kilka dodatkowych godności, zrozumiał bowiem, jak smutno żyć bez wina.
13. Jednocześnie przypomniał sobie przełożonego nadwornych piekarzy. A ponieważ nie lubił pieczywa - matka zmuszała go do jedzenia dużej jego ilości, gdy był mały, mówiąc: "Jedz chlebek, bo inaczej ciągle będziesz małym faraonkiem" - kazał powiesić przełożonego nadwornych piekarzy wysoko nad stołem biesiadnym, poprzyczepiać mu pomponiki, dzwoneczki i świeczki - tyle świeczek, ile faraon miał lat - to były piękne urodziny.
* * *
1. W dwa lata później faraon miał sen:
2. Stał nad Nilem. I oto z Nilu wyszło siedem krów pięknych i tłustych i zaczęło paść sig wśród sitowia.
3. Ale oto wychynęło siedem innych krów, nadzwyczaj chudych i wyglądających okropnie. Owe siedem chudych krów pożarło tłuste.
4. Faraon miał również inny sen: Przyśniło mu się siedem kłosów na jednej łodydze, tłustych i dobrze nabitych.
5. A oto po nich wyrosło siedem kłosów pustych i zwiędłych, które pochłonęły zdrowe i pełne. Takie były sny faraona.
6. Obudził się przerażony, zwołał wszystkich mędrców i magów z całego imperium, ale żaden nie potrafił wytłumaczyć mu znaczenia snów.
7. Kazał więc ich ściąć i począł wypytywać oficerów pałacowych, lecz ci nadaremnie łamali sobie głowy lub wymyślali byle co. Faraon także skrócił ich o głowę.
8. Przyszła kolej na przełożonego podczaszych. Już kładł szyję pod topór katowski, gdy nagle przypomniał. Sobie o Hebrajczyku, który w więzieniu wytłumaczył mu jego sen i opowiedział o nim władcy. A faraon zdecydował: "Niech będzie!"
9. Przyprowadzono Józefa przed jego oblicze i Józef powiedział: "No, rozpatrzmy się w tej sprawie".
10. Faraon opowiedział swój sen i zapytał: "Czy możesz mi go wytłumaczyć?"
11. "Nie tak szybko", odpowiedział Józef.
12. I poprosił władcę:
"Pokaż język!" Faraon wyciągnął język, który okazał się cały obłożony. Następnie dodał: "Pokaż oko" i wytarłszy brudne palce o ubranie, podniósł powiekę faraona i zobaczył, że białko oka jest całkiem żółte.
13. "Hmmm..." odchrząknął i stwierdził: "Sen o siedmiu krowach tłustych i siedmiu krowach chudych oznacza, że nie powinieneś jeść wieczorem kaszanki".
14. "Jak mogłeś to zgadnąć?" zawołał faraon. "Musisz być wielkim magiem!"
15. Na co Józef: "Nie ma w tym żadnej mojej zasługi. To mały Jezus mnie wysłał". Oczywiście Józef nieco antycypował wydarzenia.
16. "Ach, tak. powiedział faraon i dodał: "A siedem kłosów?" Na co Józef: "Sen o siedmiu kłosach znaczy dokładnie to samo, co sen o siedmiu krowach".
17. Faraon: "Dlaczego twój Bóg powtarza dwa razy to samo?" Józef: "Bo się jąka".
18. Faraon: "No tak, no tak, no tak... Wydaje mi się, żeśmy sobie wszystko wyjaśnili. Odprowadźcie tego człowieka do celi" - i odwrócił sig plecami.
19. Józef zaczął się zastanawiać, czy rzeczywiście dobrze zrozumiał wszystko, co Bóg chciał mu przekazać. Wzniósł oczy w górę i zobaczył, jak Stwórca wybałusza gały i stuka się palcem w czoło.
20. Zrozumiał, że Wiekuisty chce mu podszepnąć odpowiedź. Stwórca pokazał siedem palców, nadął dostojne policzki, poklepał sig po brzuchu i beknął. Następnie jeszcze raz pokazał siedem palców, ale tym razem wciągnął policzki i zaczął szczękać zębami; Józef mrugnął do niego, by dać mu do zrozumienia: "Pojąłem, o Panie", na co Stwórca podniósł oczy do nieba na znak, że stało się to niezbyt szybko.
21. Józef dogonił faraona i rzekł: "Panie, potrafię również czytać z ręki". A faraon odparł:
"Zgoda, ale rób to prędko".
22. Wyciągnął rękę do Józefa, który spojrzał na nią i rzekł: "Widzę siedem lat tłustych, a potem siedem lat głodu. Widzę też sposób, aby uchronić twe królestwo od głodu". "Jaki to sposób?" zapytał władca. Józef "Mianuj mnie premierem,
a powiem ci".
23. Faraon wezwał straż:
"Zetnijcie głowę premierowi!" Tak też zrobiono. I wtedy zwrócił się do Józefa: "Jesteś więc premierem. A teraz zdradź tajemnicę, jak obiecałeś, no pospiesz się!"
24. Józef: "Podczas siedmiu tłustych lat każ odkładać na bok kanapki, które posłużą w ciągu siedmiu chudych lat. Dobrze ci radzę."
25. Faraon był zachwycony mądrym postawieniem sprawy, podarował Józefowi złoty pierścień i złoty naszyjnik oraz mianował go pierwszym po sobie w całym Egipcie.
* * *
1. Tak więc w Egipcie Józef stał się wielkim wśród wielkich. Przyjął zwyczaje kraju i stał się stuprocentowym Egipcjaninem.
2. Ubierał się jak Egipcjanin, głowę nosił zawsze bez profilu, a ramiona en face.
3. Przybrał imię Safnat Paneat, przede wszystkim dlatego, że brzmiało dostojniej niż Józef, ale również dlatego, że było dłuższe do wykrzyczenia, zwłaszcza powtarzane przez echo.
Tak więc nigdy go nie wołano do pożaru.
4. Wieczorem po kolacji wyprowadzał na siusiu swego sfinksa u podnóża obrosłych kwiatami piramid i lud pokazywał go sobie palcami mówiąc: "Nie jestem rasistą, ale to silniejsze ode mnie, ten przybłęda działa mi na nerwy".
* * *
1. Gdy nadszedł głód, tak źle było na wszystkich krańcach ziemi, że zjeżdżano zewsząd do Egiptu, by kupować zboże.
2. I Jakub wysłał swych synów, by kupili zboże. Józef rozpoznał braci, lecz oni go nie poznali.
3. Zaczął więc płatać im w nieskończoność grubymi nićmi szyte figle. Na szczęście, jest to poważna książka, nie musimy w niej opowiadać tych głupstw.
4. Trzeba tylko wiedzieć, że w końcu Jakub i cała jego rodzina przybyła do Egiptu i osiedliła się w żyznym kraju Goszen.
5. I dzieci Izraela kwitły i rozmnażały się, i rosły w siłę, i stały się tak potężne, że wypełniły cały kraj.
6. Tak kończy się Księga Rodzaju, czyli pierwsza część przygód Stwórcy.
**************
cdn