Czy mennonitom wolno nosić guziki?
W Pensylwanii i w południowym Ontario można czasem zobaczyć znaki drogowe informujące, że w tej okolicy można się natknąć na powozy ciągnione przez konie.
Można się oczywiście natknąć również na same powozy z siedzącym na koźle brodatym mężczyzną odzianym w staromodny ubiór. Jeśli woźnica ma towarzyszkę, to i ona będzie odziana w ubiór nie z tej epoki, przypominający postacie z holenderskich obrazów z XVII wieku. Można tych ludzi spotkać na rynkach warzywnych jak sprzedają swe organiczne produkty. Do klienta zwracają się oni po angielsku, ale między sobą rozmawiają w języku zwanym "Pensylvania Dutch". Mówi się o nich czasem "the simple people" - ludzie żyjący w prostocie. Oficjalnie jest to grupa religijna - mennonici, składająca się z kilku podgrup, z których najbardziej znani są amisze.
Kto to są ci mennonici? Czemu się tak dziwnie ubierają?
Dziś pewnie trudno w to uwierzyć, ale mennonici to pozostałość kontrkulturowego ruchu odrzucającego władzę państwowa i kościelną, dążącego do rewolucji obyczajowej, a niekiedy także politycznej. Wszystko zaczęło się w Zurychu dnia 21 stycznia 1525 roku. Tego dnia w domu Feliksa Mantza spotkali się zwolennicy radykalnej reformacji zniecierpliwieni polityką Zwinglego, próbującego reformować kościół od góry, przejmując najpierw władzę.
Radykałowie zgadzali się z Zwinglim że katolickie obrzędy to albo szarlataneria albo czczy zabobon, ale jego politykę małych kroków, przejmowania władzy i stopniowego wprowadzania zmian w obrzędach - uważali za kunktatorstwo. Postulowali natychmiastowe stworzenie wspólnoty, która odetnie się od zepsutego świata, a w swych obrzędach i organizacji będzie się wzorować na kościele pierwszych chrześcijan. Wszelkie praktyki religijne o których nic nie mówi Biblia należy uznać za zabobon i odrzucić. Przede wszystkim odrzucić należy chrzest niemowląt. Chrzest to jest znak nawrócenia, a tylko dorosła osoba może świadomie się nawrócić. Dlatego tylko dorosła osoba może przyjąć chrzest.
Zwingli owych radykałów dobrze znał, niektórzy z nich to byli do niedawna jego uczniowie. Tym niemniej rada miasta Zurychu taki radykalizm uważała za wichrzycielstwo i owym buntownikom zakazała propagowania swych idei. Ci natomiast uznali, że postawiono ich pod murem, a przecież nie po to się jest radykałem i buntownikiem, by podkulać ogon kiedy władze czegoś zakażą. 25 stycznia 1525 roku Feliks Mantz zwołał w swoim domu spotkanie kilku osób. Wśród zebranych był Konrad Grebel - człowiek z uniwersyteckim wykształceniem i syn patrycjusza, a także Georg Balurock - do niedawna katolicki ksiądz. W czasie tego spotkania Blaurock poprosił o chrzest, Grebel go ochrzcił, a następnie Blaurock ochrzcił wszystkich zebranych.
Mogłoby się wydawać, że to drobny incydent - ot grupka dziwaków polewa się wzajemnie wodą. Jednakże praktyka powtórnego chrztu okazała się popularna. Można by pomyśleć - niegroźne dziwactwo, ale najwyraźniej nie tak to widzieli współcześni. Już w 1526 roku protestanckie władze Zurychu za udzielenie powtórnego chrztu wyznaczyły karę śmierci. Co oczywiście ruchu nie powstrzymało. Mantz nadal chrzcił nowych adeptów, w związku z czym został aresztowany i 5 stycznia 1527 roku skazany na śmierć.
Wyrok wykonano natychmiast, przywiązawszy go do kija utopiono w lodowatej rzece. Podczas egzekucji Mantz śpiwał psalm "In manum Tuam Domino commendo spiritum meum". Jego matka i brat obecni przy egzekucji wspierali go duchowo. Aresztowany w tym samym czasie Blaurock skazany został tylko na chłostę i wygnanie, ponieważ nie udowodniono mu dokonywania nowych chrztów. Chłostano go przez całą drogę od Targu Rybnego do bramy miejskiej, gdzie otrzepał pył Zurychu ze stóp i odszedł w dal. Konrad Grebel już w tym czasie nie żył - zmarł na dżumę poprzedniego lata. Zamiast niego ścięto jego ojca.
Już się wydawało, że zaraza została w zarodku zdławiona. Wkrótce się okazało, że te egzekucje to była oliwą, którą próbowano zgasić ogień.
W ciągu kilku miesięcy wspólnoty ponownie ochrzczonych (zwanych z grecka anabaptystami) zaczęły się pojawiać w Niemczech jak grzyby po deszczu. Nowy ruch rozprzestrzeniał się jak kontrkultura, w opozycji do wszelkiej władzy, podziemnymi kanałami. Co rusz pojawiali się nowi przywódcy z nowymi ideami. Niektórzy (jak Jan Hutter na Morawach) zakładali komuny bez własności prywatnej. Inni chcieli do tego dołączyć wspólnotę żon. Większość głosiła pacyfizm, a władzę państwowa odrzucała jako źródło przemocy.
Kaznodzieje chodzili od miasta do miasta i głosili płomieniste kazania, nierzadko przerywając kazanie lokalnego księdza. Jednym z takich wędrownych kaznodziejów był Melchior Hofman, kuśnierz ze Szwabii, który podróżował daleko, był w Prusiech, Inflantach i Niderlandach, a podczas pobytu w Strasburgu ogłosił proroctwo, że właśnie to miasto stanie się Nową Jerozolima. Władze miasta wcale nie były wdzięczne za tę świetlaną wizję i wtrąciły go do lochu. Zanim jednak to się stało - naznaczył on dwunastu apostołów, którzy szczególnie aktywni byli w Niderlandach (trzeba pamiętać, że i Strasburg i Niderlandy były wówczas częścią Cesarstwa Niemieckiego, niepodległa Holandia jeszcze nie istniała, a granica Francji leżała daleko na zachodzie). Apostołowie ci odegrali kluczową rolę w rewolucji dokonanej w Münsterze w 1534 roku. Jeden z nich został tam nawet koronowany na króla.
W Münsterze reformacja poszła znacznie dalej niż w którymkolwiek mieście Niemiec. W styczniu 1534 roku pojawił się w mieście Jan Mathijs - apostoł Melchiora Hofmana - i natychmiast ochrzcił kilkanaście tysięcy dorosłych mieszkańców miasta. W sposób naturalny stał się przywódcą i wkrótce wprowadził karę śmierci dla tych, co powtórnego chrztu odmówią, w związku z czym wszyscy pozostali wyjechali. Mathijs zniósł własnośc prywatną i wprowadził rządy świętych, gdzie nie ma mamony i wszyscy pracują bez zapłaty. Münster leżał we włościach biskupa, który wkrótce zebrał wojsko i obległ miasto.
Mieszkańcy bronili się dzielnie, ale 4 kwietnia 1534 roku podczas wycieczki przeciw oblegającym zginął Jan Mathijs. Jego rolę przejął inny apostoł Hofmana - Jan Beukels. Został on koronowany na króla anabaptystów i wkrótce wprowadził więcej rewolucyjnych praw. W swoim świętym mieście zakazał pod karą śmierci wszelkich grzechów, nawet lekkich - takich jak przeklinanie i narzekanie na los (a więc także władzę). Wprowadził również poligamię i miał kilka królowych. Długo się nimi nie nacieszył, bowiem 25 czerwca 1535 roku miasto padło. Wzięty do niewoli Beukels obwożony był po całym cesarstwie na pokaz, a w końcu zatorturowany rozpalonym żelazem. Tak się skończyło Nowe Jeruzalem anabaptystów.
Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że większość anabaptystów odrzucała przemoc, a więc również rewolucjonistów z Münsteru. Najbardziej elokwentnym krytykiem przemocy był Menno Simmons, pierwotnie katolicki ksiądz, który przyłączył się do anabaptystów w rok po upadku Münsteru. Był to okres, kiedy najbardziej ich prześladowano obawiając się powtórki krwawych wydarzeń. W swoich licznych pismach Menno podkreślał ewangeliczny pacyfizm (kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie), a zatem odmowę służby w armii, a także odmowę składania przysiąg (mowa wasza niech będzie tak-tak, nie-nie, a co nadto jest, od złego pochodzi) i generalnie odcięcie wspólnot nowo ochrzczonych od grzesznego świata. Nawróceni mieli unikać grzechu, ale jedyną sankcją było wykluczenie ze wspólnoty.
Wszelkie chrześcijańskie rytuały uproszczono, komunię z chlebem i winem organizowano tylko raz w roku na Wielkanoc, w ciągu roku było tylko czytanie Pisma i głoszenie kazań. No i wierni mieli prowadzić proste życie i rzetelnie na nie pracować. Menno pisał wiele i w końcu do tych pacyfistycznych anabaptystów przylgnęła nazwa mennonitów.
Ekskomunika była główną bronią mennonitów, ale w związku z tym pojawiały się nowe problemy. Za jakie przewinienia ekskomunika ma być nakładana i jak egzekwowana? Czy z wykluczoną ze wspólnoty osobą można zjeść wspólny posiłek? Czy z wykluczonym współmałżonkiem można iść do łóżka? Czy tylko nie dopuścić do udziału w sakramencie komunii? Jak nietrudno się domyślić - opinii było wiele, a różnice w opinii prowadziły do - jakżeby inaczej - wzajemnej ekskomuniki.
Jeden z takich rozłamów nastąpił w Szwajcarii w 1693 roku, a doprowadził do niego niejaki Jakob Amman. Głosił on, że komunia powinna być dwa razy w roku (drugi raz jesienią), a łamaniu chleba i piciu wina towarzyszyć winno wzajemne mycie stóp. Amman ekskomunikował wszystkich, którzy uważali inaczej.
Uważał on także, że wykluczyć ze wspólnoty należy osoby przyłapane na kłamstwie, a także tych, którzy nie przestrzegają zasady prostoty życia i na przykład noszą guziki przy ubraniach. Prawdziwy chrześcijanin powinien mieć ubranie zapinane na skobelki. Zwolennicy Ammana nazwani zostali amiszami i generalnie z innymi mennonitami bardzo się nie lubią. Podobno kiedy emigrowali do Ameryki - nie chcieli wsiadać nawet na ten sam statek.
Można zaobserwować tu ciekawy proces petryfikacji - ruch zapoczątkowany przez buntowników głoszących rewolucyjne idee po dwóch stuleciach prowadził spory dotyczące szczegółów ubioru.
I mennonici i amisze emigrowali do Ameryki, przede wszystkim do Pensylwanii, gdzie z założenia panowała tolerancja religijna. Są oni tam natychmiast rozpoznawalni, bowiem zasada prostoty życia powoduje, że maja oni własnoręcznie szyte ubrania o tradycyjnym kroju, jakby żywcem wzięte z innej epoki. I oczywiście nie jeżdżą samochodami. Ale guziki mennonici nosić mogą, tylko amisze maja w tej materii obostrzenia.
Wlodzimierz Fenrych - 12 września 2010
źródło:http://wlodekfenrych.bloog.pl/id,6391025,title,Czy-mennonitom-wolno-nosic-guziki,index.html