Powrót do religii przodków
Między Jaryłą a Kupałą
Liczbę neopogan w Polsce ocenia się na od dwóch do dziesięciu tysięcy. Niektórzy wracają do wiary w Świętowita, a inni na przykład chcą naśladować czarodzieja Merlina.
Gdy pochód zbliża się do rzeki, słychać bębny, grzechotki i gwizdki. Wokół Marzanny niesionej przez grupę wyznawców Rodzimego Kościoła Polskiego powiewają krepinowe wstęgi. Prowadzący uroczystość Jarego Święta kapłan, zwany żercą, ubrany jest w baranicę i ma pomalowaną twarz, bo odgrywa rolę Jaryły – zwiastującego nadejście wiosny bóstwa urodzaju. Jaryła wygłasza formułkę o tym, że już dość zimy, a Marzanna przy dźwięku instrumentów ląduje w rzece. Chwilę później w grupce wyznawców pojawia się ubrana w lekką sukienkę i wieniec Wiosna. Wszyscy stukają się jajami, symbolem rodzącego się życia.
Wśród gapiów uczestniczących w pogańskim obrzędzie są rodzice z dziećmi, przypadkowi przechodnie i dziennikarze. Dla nich to tylko wiosenna zabawa, ale dla rodzimowierców – najważniejsze wydarzenie w roku, obok trzech innych: Kupały (święta ognia, wody i miłości w najkrótszą noc roku z 21 na 22 czerwca), dożynek (21 września) i Święta Godowego (w dniu przesilenia zimowego 22 grudnia).
Religia natury
Chrześcijaństwo zgrabnie zaadoptowało rytuały pogańskie, ale i tak w całej Europie długo nie potrafiono wytępić dawnych wierzeń. W Polsce w rytuałach wielkanocnych mamy elementy Jarego Święta (chociażby jajo symbolizujące odradzające się życie), obrzędowość Bożego Narodzenia to zagospodarowane przez Kościół lokalne święta (jak Sol Invictus w Imperium Romanum czy elementy Święta Godowego na Słowiańszczyźnie), Noc Kupały połączono z obchodami wigilii św. Jana, a Dziady pokryły się z chrześcijańskimi Zaduszkami.
Ale rodzimowiercom słowiańskim to nie wystarcza. Odrzucają dominujące chrześcijaństwo, uznając je za napływowe w stosunku do rodzimych wierzeń i całkowicie wracają do religii przodków. – To tradycja i rytuały powstałe na naszych ziemiach, przez co są dla nas bardziej naturalne i bardziej do nas przemawiają – tłumaczy Ratomir Wilkowski, żerca i teolog Rodzimego Kościoła Polskiego. – Wychodzimy też z założenia, że człowiek jest częścią natury, to dlatego przyroda i patriotyzm są dwoma fundamentami rodzimowierstwa, choć nie każdy z nas jest zaraz zagorzałym ekologiem, a patriotyzm nie zawsze jest niestety właściwie rozumiany.
Religia słowiańska była religią natury, dlatego najważniejsze święta wiążą się ze zmianami pór roku, bogowie zaś ucieleśniają zjawiska przyrody lub poprzez nie przejawiają swoje istnienie. Perun gromowładny to odpowiednik greckiego Zeusa, Świętowit (zwany niepoprawnie Światowidem) to bóg nieba, wojny i urodzaju, Swaróg to bóg słońca, a Matką Ziemi jest Mokosz, odpowiadająca za plony.
Obrzędy słowiańskie mają według rodzimowierców głębokie podteksty teologiczne. Noc Kupały to święto płodności, z rytuałami oczyszczenia. To wtedy, skacząc przez ognisko i biorąc pierwszą kąpiel w rzece wyznawcy pozbywają się bagażu tego, co negatywne, a co nagromadziło się w ciągu roku. – Ludzie, widząc przebieranych w łapcie z łyka i w skórzane kapoty dziwaków, modlących się po lasach do posągów i drzew, często nas pytają, czy naprawdę w to wierzymy. Tymczasem stroje historyczne nie są wymagane, a posągi i drzewa to jedynie wyobrażenia bogów lub przedmioty im poświęcone. Wiara słowiańskich przodków była zaawansowanym systemem, a fakt, że nie mamy dogmatów i świętych pism, nie jest wadą, gdyż szczególnie przez nas ceniona Natura nie potrzebuje ksiąg, by jej prawa były respektowane. Poza tym gdybyśmy nie wierzyli, to nie zrzeszalibyśmy się w związkach wyznaniowych – podkreśla Wilkowski.
Patriotyczna Słowiańszczyzna
Nawet jeśli sami wyznawcy w braku pism widzą zaletę, to dla religioznawców i badaczy jest to spory kłopot. Podczas gdy współcześni wyznawcy religii celtyckich czy germańskich dysponują księgami opisującymi ich mitologię i rytuały, rodzimowiercy słowiańscy zmuszeni są do ich rekonstrukcji na podstawie szczątków informacji, gdyż niepiśmienni Słowianie całą wiedzę o świecie przekazywali tylko ustnie. Jako źródła służą zapiski kronikarzy i wyniki badań etnografów, archeologów i antropologów. Tekstów jest mało, oddzielenie w rytuałach chrześcijańskich tego, co pogańskie, nie jest proste, a archeologia wnosi do wiedzy o religii niewiele, więc odtworzenie obrzędów jest w znacznej mierze wyobrażeniem tego, co było.
– To właśnie jest owym neo w nazwie neopogaństwo – mówi Agnieszka Gajda, politolog i badacz ruchów rodzimowierczych z Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Brak pism i dogmatów sprawia, że rodzimowiercom trudno nawet dogadać się w sprawie podstawowej: czy Słowianie byli politeistami, czy może wierzyli w jednego boga w kolejnych wcieleniach? Różne interpretacje pradawnych wierzeń mają swoje odzwierciedlenie w liczbie związków rodzimowierczych w Polsce, bo poza trzema największymi – Rodzima Wiara, Słowiańska Wiara i Rodzimy Kościół Polski – jest całe mnóstwo pomniejszych grup.
Korzenie współczesnego rodzimowierstwa w Polsce sięgają czasów XIX w., kiedy to w całej Europie zaczęły rodzić się nacjonalizmy. Zorian Dołęga-Chodakowski, archeolog i etnograf, który pierwszy miał odwagę nazwać się poganinem, wydał w 1818 r. swoje dzieło „O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem”, które stało się kamieniem milowym polskiego rodzimowierstwa.
W podzielonej przez zaborców Polsce odwołania do tradycji przodków miały silnie patriotyczny charakter, z czasem wręcz narodowościowy. W latach 30. XX w. Jan Satchniuk założył społeczno-polityczną organizację Zadruga, którą po wojnie oskarżano wręcz o faszyzm. – Długo nasze neopogaństwo nie było tylko religią, ale i ideologią o korzeniach nacjonalistycznych. Dziś nie wszystkie grupy rodzimowiercze są tak samo radykalne, są jednak takie, które fascynują się narodowym socjalizmem, chociażby w retoryce i hasłach dotyczących czystości rasy czy Polski dla Polaków – twierdzi Gajda.
Upolitycznienie religii nie wszystkim się podoba, bo przyczyny powrotu do wiary przodków są różne: zniechęcenie do Kościoła katolickiego, zamiłowanie do historii czy właśnie skrajny patriotyzm, ale u niektórych jest to wynik autentycznych poszukiwań duchowych.
– Rodzimy Kościół Polski jest najbardziej liberalny, dlatego przykro nam, gdy wrzuca się nas do jednego worka z radykałami. Dla nas rodzimowierstwo jest religią, a nie ruchem politycznym, i choć czujemy się patriotami, szanujemy język, kulturę i tradycję, nie uważamy się za lepszych od innych – tłumaczy Wilkomski.
Zaczarowani
Neopogaństwo to zjawisko występujące we wszystkich krajach cywilizacji zachodniej. W marcu 2011 r. jego badacze już trzeci raz zebrali się na konferencji w Krakowie. Goście z USA, Rosji, Czech, Litwy, Finlandii i Węgier opowiadali, jak to skomplikowane zjawisko społeczno-religijne wygląda u nich. Okazuje się, że wszędzie duży wpływ ma globalizacja. – Przybywa druidów, wiccan, wyznawców Wotana i innych kultów opartych na mitologiach germańskich. Szczególnie przyciągają one bardzo młodych ludzi, których bardziej niż duchowość pociąga tajemnica, obrzęd i rekonstrukcja historyczna – mówi Gajda.
Przynależność do danej grupy wyznaniowej coraz częściej łączy się z noszeniem młota Thora, pentagramu czy różnych innych talizmanów lub zakładaniem szpiczastych kapeluszy. Na krakowskiej konferencji o nasilonej ekspansji religii czarownic w krajach anglosaskich, zwanej wicca, opowiadał prof. James R. Lewis z University of Tromsø, znawca ruchów New Age i neopogaństwa.
Wicca to inicjacyjna religia misteryjna, która łączy tradycyjne pogaństwo z elementami różnych hermetycznych grup – różokrzyżowców, masonów, okultystów – oraz dzieł literackich (m.in. noblisty Rudyarda Kiplinga i folklorysty Charles a Godfrey Lelanda). – Wiccanie są też u nas i nawet jeśli większość z nich to przedstawiciele tzw. czarostwa eklektycznego, czyli opartego na lekturze popularnych na rynku ezoterycznym podręczników magii, mamy też wiccan tradycyjnych – opowiada zajmujący się ich badaniem Maciej Witulski z Instytutu Religioznawstwa UJ.
Religia czarownic rozwinęła się w Wielkiej Brytanii w latach 50. po opublikowaniu „Współczesnego czarownictwa” przez emerytowanego urzędnika celnego, a zarazem antropologa amatora Geralda Gardnera (tzw. tradycja gardneriańska), a potem także kontynuatora jego nauk Alexandra Sandersa i jego małżonkę Maxine (tzw. tradycja aleksandriańska). Gerald Gardner twierdził, że w 1939 r. przeszedł inicjację w zgromadzeniu (kowenie) New Forest w Highcliffe. Gdy wicca dotarło do USA, trafiło na podatny grunt i zmieszało się z modnymi w latach 60. ruchami New Age, przez co uległo mocnej komercjalizacji. – Do Polski najpierw dotarło takie czarostwo eklektyczne, dopiero potem polscy czarownicy i czarownice nawiązali kontakty z Brytyjczykami. Dziś w Warszawie i Poznaniu są nawet dwa koweny tradycyjnych wiccan, nadal jednak zależne od kowenów macierzystych w Wielkiej Brytanii – mówi Witulski.
Wiccanie w swojej działalności religijnej i publicznej ukrywają się pod pseudonimami i raczej nie są zwolennikami religijnego coming out. Ze swoim czarostwem najczęściej obnoszą się wiccanie eklektyczni, ci tradycyjni, nawet jeśli trzymają w domach koty, czczą Rogatego Boga oraz Potrójną Boginię i uprawiają magię, nie chwalą się swoją działalnością. Chcą zachować anonimowość w nieprzychylnym magii kraju katolickim i nie chcą być łączeni z osobami bawiącymi się w czarownice. Przede wszystkim jednak wśród wyznawców wicca obowiązuje przysięga milczenia, dlatego nawet badacze nie znają wszystkich ich rytuałów.
Wiccanie nie prowadzą działalności misyjnej, bo i tak trafią do nich jedynie osoby zainteresowane magią. Aby zostać czarodziejem tradycyjnej wicca, trzeba znaleźć kowen lub mistrza, który wprowadzi nowicjusza do kręgu. Kształcenie trwa na ogół rok i jeden dzień, po czym odbywa się inicjacja pierwszego stopnia. Kolejne stopnie wtajemniczenia umożliwiają czarownikowi lub wiedźmie założenie własnego kowenu.
Wiccanie nie są dogmatyczni, ale mają Księgę Cieni, w której znajduje się cała wiedza na temat ich religii i magii. Jedyną możliwością, by ją poznać, jest rozpoczęcie szkolenia, w trakcie którego każdy adept ją przepisuje. – Choć wielu uważa, że magiczne zabiegi wiccan niczym nie różnią się od praktyk wudu, to w wicca unika się stosowania magii destrukcyjnej, wychodząc z założenia, że jeśli komuś się zaszkodzi, to trzykrotnie wzmocniona energia obróci się przeciwko rzucającemu urok (tzw. Prawo Trójpowrotu). Wiccanie praktykują raczej magię leczniczą, zapewniającą szczęście i dobrobyt – podkreśla Witulski.
Teoretycznie podstawą religii czarownic jest wiara w dwóch bogów: utożsamianego ze Słońcem Rogatego Boga i księżycową Potrójną Boginię, którzy są elementami wspólnej siły zwanej Jednią (Dryghten). Ponieważ jednak wyznawcy współczesnego czarownictwa są bardzo elastyczni, każdy z nich ma własną wizję teologiczną. To jest przyczyna, dla której trudno jednoznacznie powiedzieć, czy wyznają oni dualizm, czy politeizm. Co ciekawe, Rogaty Bóg wyprzedza powstanie wicca.
Margaret Murray w 1921 r. pisała w „Kulcie czarownic w Europie Zachodniej”, że było to bóstwo czczone przez czarownice w Europie, które Kościół utożsamił z diabłem. Dla wiccan Rogaty Bóg – bóstwo odnoszące się do wielu pogańskich bogów, jak grecki Pan, rzymski Faun, celtycki Cernunnosa i inni – symbolizuje dziką naturę, cykl życia i śmierci, jest pośrednikiem między boskim światem a ludźmi oraz opiekunem dusz. – Co prawda wiemy, kogo czczą wiccanie albo czym są dla nich pewne przedmioty (np. miotła, którą wymiata się z kręgu energię lub przeskakuje, co symbolizuje płodność), ale szczegóły magicznych rytuałów są objęte tajemnicą – tłumaczy Witulski.
Poganie jednym głosem
Podczas gdy niektórzy rodzimowiercy zapraszają do wspólnego topienia Marzanny, oficjalnie zamieszczając w Internecie informacje o spotkaniach i uroczystościach, wiccanie zazwyczaj spotykają się we własnym gronie.
Na razie nie wiadomo, ilu w Polsce jest neopogan. Szacunkowo mówi się, że może ich być od 2 do 10 tys. Badacze mają nadzieję dowiedzieć się więcej dzięki Narodowemu Spisowi Powszechnemu, który rozpoczął się 1 kwietnia. Sami neopoganie też są zainteresowani liczbą współwyznawców, stąd zainicjowali akcję „Poganie jednym głosem”. – W jej wyniku udało się nam dowiedzieć, że w spisie powszechnym oprócz wskazania któregoś z formalnie zarejestrowanych związków rodzimowierczych będzie można również wpisać w rubryczce „wyznanie” zarówno słowo „poganin”, jak też np. „poganin (rodzimowierca słowiański)”, „rodzimowierca słowiański” lub „wiccanin” – mówi Wilkowski. Dla badaczy jest to o tyle ważne, że będą mogli policzyć zarówno tych, którzy są zrzeszeni, jak i tych, którzy tylko uznają się za pogan, ale nigdzie nie przynależą.
Czy spis wykaże, że mamy w Polsce setki tysięcy pogan? Raczej nie, gdyż neopogaństwo, choć obecne od ponad 150 lat, nadal jest zjawiskiem marginalnym. Częściowo przyczyną może być to, co sami neopoganie uważają za swój atut: brak dogmatów i pism w przypadku rodzimowierców i kulturowa obcość religii normańskich czy celtyckich (wiccan z założenia nie interesują tłumy wyznawców). Brak ksiąg sprawia też, że obrzędowość i teologia to współczesna kreacja, co dla wielu czyni ją mało wiarygodną. – Nawet jeśli religie neopogańskie są sztucznie wykoncypowane, to są to żywe religie, z którymi identyfikuje się wiele osób, a fakt, że powstały na kontrze do starych, często opresyjnych religii monoteistycznych opartych na świętych księgach, może przemawiać na ich korzyść, szczególnie w czasach nasilającej się sekularyzacji i utraty autorytetu tradycyjnych Kościołów – przekonuje Gajda.
W czasach, gdy coraz częściej naginamy religie do własnych potrzeb (tzw. prywatyzacja religii), neopogaństwo trafia do puli religijnych ofert, jakie pojawiają się w zglobalizowanym świecie. Nie ma wątpliwości, że spełnia ono wszelkie założenia religii, dając swoim wyznawcom poczucie wspólnoty, w której można przeżyć mistyczne uczestnictwo, proponując perspektywę samodoskonalenia, transcendencji, a także uzdrowienia. Również neopogaństwo dotyczy delikatnej sfery życia człowieka: potrzeby duchowości i poszukiwania sacrum.
Polscy neopoganie (główne związki wyznaniowe)
Rodzimy Kościół Polski (rejestracja 1995 r., siedziba Warszawa) uważa się za kontynuatorów Lechickiego Stowarzyszenia Czcicieli Świętowida i przyjmuje wszystkich, którzy czują się Polakami i czują związek z rodzimą tradycją, wiarą i językiem (bez względu na narodowość przodków). Podstawą teologiczną jest założenie, że bogowie są przejawami rządzącego światem Boga Najwyższego, a człowiek jest częścią natury i społeczeństwa, dlatego nie powinien łamać ani praw przyrody, ani ludzkich. Człowiek składa się z wielu elementów duchowych, z których część po śmierci odradza się na ziemi, a część jednoczy się z przodkami. Symbolem są Ręce Boga (znak z naczynia znalezionego w Białej koło Łodzi).
Rodzima Wiara (rejestracja 2000 r., siedziba Wrocław) odwołuje się do tradycji Zadrugi i przyjmuje tylko genetycznych Słowian sławiących słowiańskich bogów. U podstaw teologii jest wiara w jednorodny Bogo-Świat, w którym bogowie są upostaciowionymi siłami przyrody. Etyka opiera się na prawach natury, a wyznawcy dążą do doskonałości, przy czym ważne miejsce zajmuje pojęcie dobra narodu. Ze śmiercią wszystko się kończy, a nieśmiertelność można osiągnąć poprzez potomstwo i działanie na rzecz narodu. Symbolem jest swastyka kruszwicka.
Słowiańska Wiara (rejestracja 2009 r., siedziba Opole) przyjmuje wszystkich obywateli RP, ale preferowane są osoby o pochodzeniu słowiańskim (z wykluczeniem homoseksualistów). Według wyznawców, bogowie stanowią zhierarchizowany, wzajemnie uzupełniający się ład, ale interpretacja, czym są, jest rzeczą indywidualną. Słowianowierca ma żyć zgodnie z prawami natury, uczciwie i szlachetnie, broniąc własnego terytorium, wspólnoty, rodziny. Śmierć jest warunkiem przejścia w inną postać bytu, a dusza to boski pierwiastek. Symbolami są znaki kodujące wiedzę o Wszechświecie.
Polityka- Agnieszka Krzemińska - 18 maja 2011
źródło: http://www.polityka.pl/nauka/czlowiek/1515598,1,powrot-do-religii-przodkow.read