Kościół był, obok cesarza, drugą wielką potęgą Bizancjum. Na pozór cesarze podawali się za wiernych synów Kościoła, lecz w rzeczywistości pycha kazała im ingerować w sprawy kościelne i według własnej woli mianowali patriarchów. Pod tym względem było to kontynuacją tradycji starożytnej Grecji, gdzie słudzy religii nigdy nie mieli żadnego politycznego wpływu. Monarcha bizantyjski nie tylko dzierżył w rękach całą siłę polityczną, lecz ponadto wywierał wielki wpływ na Kościół i wyznawane poglądy religijne.
Wyobrażenia dotyczące ziemskiej, świeckiej władzy przenoszono na hierarchię niebiańską. Zbawiciel, który w wierzeniach pierwszych chrześcijan wędrował po ziemi otoczony bosymi rybakami i wygłaszał kazania do prostego ludu, przez Bizantyjczyków przedstawiony był jako władca niebios Pantokrator. Ukazywano go w szatach królewskich, z koroną na głowie, siedzącego na tronie w otoczeniu przybocznej gwardii aniołów. Święci błagalnie wyciągali ku niemu ręce lub bili przed nim czołem, niczym dworzanie na widok pana.
Klasztory były mniej uzależnione od monarchy, lecz swobodę myśli okupowały oderwaniem się od życia. Zakonne odosobnienie przypomina obyczaje mędrców ze starej szkoły cyników. Mnisi bizantyjscy nawoływali do egzystencji pasywnej, która by zaspokoić mogła potrzebę czystej, duchowej kontemplacji. Bizantyjczyków zawsze pociągała filozofia grecka. W pierwszych wiekach istnienia Kościoła bizantyjskiego najwybitniejszych jego myślicieli pochłaniały spekulacje teoretyczne i dogmatyczne spory. Oczywiście, powszechna w starożytności swoboda wypowiedzi i rozwijanie poglądów indywidualnych były podówczas wykluczone. Na soborach rozprawiano wyłącznie o zgodności lub niezgodności poszczególnych nauk z zasadami wiary. Od członków gminy żądano nie tylko przestrzegania obrzędowych praktyk, lecz także bezwzględnego uznania dogmatów.
Najważniejsza i najistotniejsza kwestia dotyczyła istoty Chrystusa i Matki Boskiej. Poglądy na ten temat stale się zmieniały, te same dogmaty uznawano za prawowierne, to znów potępiano jako herezje. Nauka Ariusza, głosząca, że Chrystus stworzony został przez Boga, znalazła powszechne niemal uznanie wśród barbarzyńców, którym obce były finezje dogmatyki ortodoksyjnej. Później rozpowszechnił się sąd monofizytów, przyznających Chrystusowi jedną tylko naturę. Na soborach w Efezie i Chalkedonie (431 i 451) zwyciężyli ci, którzy głosili, że opierając się na filozofii wcielonego słowa (logos), można udowodnić prawdę ziemskiego życia Chrystusa. W IX wieku Kościół wschodni oderwał się od zachodniego pod pretekstem niezgodności w jednym ze sformułowań wyznania wiary. Lecz prawdziwą przyczyną tego rozdziału była odmienność całej światopoglądowej struktury uniwersalnego Kościoła rzymskiego i bardziej kontemplacyjnego Kościoła wschodniego.
Sztuka zajmowała w życiu dworu bizantyjskiego i arystokracji honorowe miejsce. Niedawno odkopano szczątki posadzkowych mozaik wielkiego pałacu w Konstantynopolu ze wspaniałymi scenami rodzajowymi i wizerunkami zwierząt (V wiek), w treści i formie utrzymanymi jeszcze całkowicie w duchu późnego hellenizmu. W Konstantynopolu zachowały się ponadto relikty późniejszych pałaców bizantyjskich: co prawda najpiękniejszy z nich, Tekfur Sarayi, pochodzi dopiero z XI wieku. Istnieją podstawy do twierdzenia, ze ściany w salach tych wspaniałych pałaców pokryte były malowidłami historycznymi. Jednak świecka sztuka chyba nie posiadała w Bizancjum zbyt wielkiego znaczenia, gdyż artyści zostali dość wcześnie podporządkowani Kościołowi. Już Bazyli Wielki uważał malarstwo za niezmiernie ważny środek nauczania prawd wiary i jego możliwości propagandowe wyżej cenił od wpływów retoryki. Sobory kościelne zajmowały się nader szczegółowo ustalaniem kanonicznych wzorów i cała twórczość plastyczna była przez instancje kościelne surowo kontrolowana. Artyści cieszyli się zresztą w Bizancjum wielkim poważaniem. Mistrz Eulalios umieścił swój autoportret na jednej ze scen ewangelicznych w kościele Sw. Apostołów. W Menologium watykańskim niektóre miniatury zostały podpisane nazwiskami autorów.
Mauzoleum Galli Placidii - Ravenna
Sztuka bizantyjska była nieodłącznie związana z kościelnym rytuałem. Nabożeństwo było aktem symbolicznym, przypominającym wiernym dzieje rodzaju ludzkiego tak, jak je opisuje Pismo święte. Każdy ruch lub gest kapłana, każdy odczytany tekst lub odśpiewany chorał poświęcony był pamięci jakiegoś wydarzenia z Historii świętej. Nie chodziło tu chyba jednak o odegranie przed uczestnikami przedstawienia do złudzenia przypominającego legendarne opowieści, jak to później miało się przyjąć w misteriach średniowiecznych. Również i sztuki plastyczne nie kusiły się o wierne odtwarzanie widzialnej rzeczywistości, poprzestając na ukazywaniu najistotniejszych elementów świata za pomocą obrazów symbolicznych, co zresztą nie przeszkodziło bizantyjskim artystom w ujawnieniu w swych dziełach zmysłu obserwacji i prawdziwych twórczych zdolności poetyckich. Powstanie sztuki bizantyjskiej jest sprawą ogromnie skomplikowaną. Nie stworzyły jej wyłącznie życiowe doświadczenia mieszkańców Bizancjum, miała za sobą także wielowiekową tradycję kulturalną. Monarchowie bizantyjscy przenieśli do swojej orientalnej stolicy artystyczne dziedzictwo Rzymu cezarów, najważniejszych jej źródeł szukać jednak należy w starożytnej Grecji i na Wschodzie.
Stolica Bizancjum, zwłaszcza w pierwszych wiekach swego istnienia, była miastem wyraźnie hellenistycznym. Ulice jej i rozległe place obrzeżone były wielokolumnowymi portykami, wszędzie stały antyczne posągi dłuta słynnych mistrzów starożytności. Nagość pogańskich bogów bynajmniej nie wprawiała mieszkańców Bizancjum w zakłopotanie, równie tolerancyjnie odnosili się zresztą i do Homera lub innych starodawnych autorów. Doskonale rozumieli poetyckie piękno tych dzieł, obyczaje antyczne przyjmowali jako naturalną rzeczywistość. Podczas zawodów na hipodromie wzywali na pomoc Matkę Bożą i powoływali się w swym uniesieniu na proroka Eliasza, który wzleciał na wozie do nieba. Najlepsze dzieła bizantyjskie noszą wyraźnie cechy greckiego piękna i smaku, co nie wyklucza oczywiście faktu, że mieszkańcy Bizancjum w nader odmienny sposób interpretowali znaczenie starożytnych wzorów.
Bazylika św. Marka - Wenecja
W IV wieku Grzegorz z Nazjanzu opisał wiosnę w wymownym obrazie poetyckim:
"Niebo jest dziś przejrzyste; słońce dziś wyższe i bardziej złociste; krąg księżyca dziś jaśniejszy, a lśnienie gwiazd czystsze. Fale godzą się dziś z brzegami, chmury ze słońcem, wiatry z powietrzem, ziemia z roślinami. Źródła dziś czyściej biją, rzeki obficiej dziś płyną, wolne od więzów zimy. Pachnie łąka, rozkwita roślinność, kiełkuje trawa, a jagnięta skaczą po złocistych niwach, pasterze, którzy strzegą owiec i wołów, stroją swe fujarki, grają pieśni i pod drzewami oczekują wiosny..." Wszystkie te motywy, przypominające poezję grecką, chrześcijańskiemu kaznodziei posłużyły do opisu nastrojów wielkanocnych.
Bizancjum rozszerzyło swą władzę daleko poza granice królestwa Aleksandra, a jego kulturę wzbogacały kraje Orientu: Azja Mniejsza, Syria, Egipt i Mezopotamia. Od Persów przejęli Bizantyjczycy dworski ceremoniał i stamtąd sprowadzali kosztowne tkaniny dekoracyjne, ozdabiane wizerunkami fantastycznych zwierząt. Z Palestyny — pamiątki związane ze świętymi miejscami, a zwłaszcza z kościołem wzniesionym nad grobem Chrystusa. Z Azji Mniejszej zapożyczono typ bazyliki kopułowej. W Egipcie rozwinęła się w epoce wczesnochrześcijańskiej tak zwana sztuka koptyjska; Egipt był centrum klasztornej ascezy i przezywał wielki renesans produkcji tkanin artystycznych i snycerstwa. Aleksandria, która zachowała jeszcze charakter miasta hellenistycznego, zaopatrywała Bizancjum w iluminowane rękopisy i kunsztowne rzeźby z kości słoniowej.
Niemniej dopuścilibyśmy się błędu, gdybyśmy z uwagi na te liczne związki odmówili sztuce bizantyjskiej samodzielności, a artystycznej szkole w jej stolicy — twórczych możliwości. W ciągu całych stuleci z Konstantynopola właśnie wywodziły się najznakomitsze dzieła bizantyjskiej sztuki.
W pierwszym tysiącleciu cała zachodnia Europa znalazła się pod panowaniem barbarzyńców; nawet w Italii, którą zalały hordy plemion germańskich, zerwała się niemal całkowicie łączność z dawnymi tradycjami; jedynie w mozaikach rzymskiego kościoła
Santa Maria Maggiore (V w.), we freskach kościoła
Santa Maria Antiqua (VII—VIII w.) i niedawno odnalezionego małego kościółka w Castelseprio koło Mediolanu przechowały się ślady form antycznych. W tym samym czasie w Konstantynopolu dochodzi do pierwszego i najwspanialszego rozkwitu sztuki bizantyjskiej, która pod rządami Justyniana (527—565) osiągnęła kulminacyjny punkt rozwoju. Justynian rozszerzył hegemonię Wschodniego cesarstwa na Afrykę, Włochy i południową Hiszpanię, umocnił w państwie stosunki wewnętrzne i skodyfikował dawne prawa. W tym tez okresie sztuka bizantyjska osiągnęła pełnię dojrzałości.
Mauzoleum Galii Placydii w Rawennie, pochodzące jeszcze z połowy V wieku, służyło za grobowiec królewnie bizantyjskiej, jednej z córek cesarza Teodozjusza. Kopuła, nieprzeniknionej grubości mury, niskie kolebkowe sklepienia, panujący we wnętrzu półmrok każą nam zaliczyć ów budynek do orientalnego typu architektonicznego. Widoczna jest różnica między masywnością jego kształtów a uduchowionym wyglądem mauzoleum Santa Costanza. Ściany grobowca w Rawennie w dolnej części obłożono cennymi płytami marmurowymi o niezwykle delikatnym odcieniu, podczas gdy górne partie iskrzą się od mozaik o bogatym ornamencie roślinnym. W centrum kopuły znajduje się znak krzyża, na jasnoniebieskim tle ścian widnieją postaci męczenników, a utrzymana w jasnych tonach mozaika nad wejściem przedstawia Dobrego Pasterza. Mozaiki te z ledwie rysującymi się w mroku postaciami przypominają malarstwo katakumbowe. Święci z grobowca w Rawennie zdają się wprawdzie unosić na błękitnej powierzchni, lecz ich wyraziste sylwetki przypominają postaci antycznych filozofów. Wszystko to wskazuje, ze antyczne zasady widzenia artystycznego nie zostały w grobowcu Galii Placydii w pełni przezwyciężone.
Kościół św. Ireny w Konstantynopolu (VI wiek)
czytaj część 1
Fragment książki: Michał W. Ałpatow -
Historia sztuki (tom 2 Średniowiecze)