Klątwa, zwana także ekskomuniką lub anatemą, trzymała ludzkość w obłędnym strachu przez wieki, docierała do każdego zakątka, zagrażała każdemu człowiekowi. Klątwa strącała z tronów, wypędzała z domu i z kraju, rzucała poszczególne jednostki, grupy i całe narody przeciw sobie. Jeden człowiek w Rzymie przy pomocy klątwy był w stanie postawić narody pod bronią, choć sam broni nie posiadał, potrafił obalać pokój i wzbudzać w ludziach zwierzęce instynkty. Jednych wyklinał, drugich błogosławił. (...)
Prawo kościoła do wyklinania nie było początkowo oparte na żadnych pisanych kodeksach. Po prostu kościół powoływał się na Pismo święte i na ustną tradycję. Dopiero w wieku IV, po soborze nicejskim (325), pojawiają się w formie pisemnej pierwsze uchwały i zarządzenia władzy kościelnej. Z biegiem czasu ilość tych dekretów wzrasta i zachodzi konieczność zebrania ich i uporządkowania. Robi to w latach 1189-1150 mnich boloński Gracjan. Dzieło Gracjana można uważać za podstawę prawodawstwa kanonicznego. W 1542 roku zostaje powołana do życia przez papieża Pawła III - jako pierwsza zorganizowana komórka aparatu rzymskiego - Święta Kongregacja Inkwizycji; nazwana później Świętym Oficium.
Decretum Gratiani
W roku 1580 papież Grzegorz XIII zatwierdził jednolity tekst prawa kościelnego i nadał mu nazwę Korpusu Prawa Kanonicznego, nazwanego później przez Benedykta XV Kodeksem. Następne zasadnicze zmiany wprowadził do Kodeksu dopiero tenże papież Benedykt XV w roku 1917.
W Kodeksie tym ostatnia, piąta księga obejmuje przepisy karne i tam również znajdujemy formułki dla interesujących nas kar: klątwy i interdyktu. Np. kanon 2257 paragraf 1 tegoż Kodeksu mówi: "Ekskomunika jest cenzurą (karą), która ochrzczonego wyklucza ze współuczestnictwa z wiernymi"
Prawo kanoniczne rozróżnia wprawdzie różne stopnie ekskomuniki, w zależności od rozmiarów przestępstwa, ale - jak postaramy się wykazać na przykładach - podział ten był tylko teoretyczny, gdyż klątwą szafowali wszyscy, klątwą szafowano wobec wszystkich i na zasadach całkowitej dowolności z punktu widzenia rozmiarów “przestępstwa" oraz okoliczności jego popełnienia.
Jakie skutki pociągała za sobą klątwa? Wspomniane prawo wylicza ich kilka.
Jest tu i zakaz brania udziału w obrzędach religijnych, i zakaz przyjmowania sakramentów, odmowa pogrzebu chrześcijańskiego aż do wyrzucenia z cmentarza, niedopuszczenie do odpustów, pozbawienie wszelkich administracyjnych stanowisk przy kościele, zakaz świadczenia w sądzie, trzymania do chrztu, korzystania ze źródeł dochodowych, stykania się z wiernymi itp. Dziś oczywiście z uśmiechem podchodzimy do tych kar i gróźb.
Ale przed wiekami klątwa była ogromnym nieszczęściem, straszliwym narzędziem. Tym bardziej że niewinny dziś punkt zakazujący obcowania z wyklętymi wtedy był na ogół wyrokiem śmierci. Kanon 2267 tak mówi o tej sprawie: "Wierni powinni unikać obcowania z nietolerowanym (imiennie wyklętym) także w sprawach świeckich... Nie wolno więc z ekskomunikowanym rozmawiać, do niego pisać, z nim się modlić, razem mieszkać, pracować, zapraszać go do stołu.
Biada również tym, którzy litują się nad wyklętym i pomagają mu: "Ci, którzy ekskomunikowanemu w jakikolwiek sposób pomagają lub sprzyjają w przestępstwie, z powodu którego został ekskomunikowany, popadają tym samym w ekskomunikę zastrzeżoną Stolicy Apostolskiej w zwykły sposób. Pomaga ekskomunikowanemu, kto mu dostarcza środków materialnych, np.przyjmuje go lub ukrywa, daje mu pieniądze lub utrzymanie itd.; sprzyja, kto mu udziela poparcia moralnego, np. wstawia się za nim, broni go, pochwala popełnione przestępstwo itd."
Tu również, aby usprawiedliwić tak straszliwą karę, niezgodną przecież z przykazaniem o miłowaniu bliźniego i "nieprzyjaciół waszych", kościół powoływał się na głosy świętych i największych swych ojców. Przytaczało się i jeszcze dziś się przytacza fragment z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian:
"Jeśli ten, który się bratem waszym mieni, jest rozpustnikiem albo skąpcem, albo bałwochwalcą, oszczercą, opojem lub grabieżcą, abyście z takim nawet pokarmu nie spożywali". (5.11)
Czy z Listu św. Pawła do Rzymian:
"A proszę was, bracia, abyście się strzegli tych, którzy wywołują zwady i zgorszenia wbrew pouczeniom; któreście otrzymali. Strońcie od nich". (16.17)
Wreszcie z Drugiego Listu św. Jana: "Jeśli kto przychodzi do was, a nauki tej nie przynosi, nie. przyjmujcie go do domu, ani też pozdrawiajcie". (10)
Te słowa wystarczały, aby kilka wieków później byle pleban czy biskup każdego, kto nie chciał dać dziesięciny - mógł nazwać skąpcem, każdego, kto ożenił się z ukochaną proboszcza - rozpustnikiem, każdego kto usiłował odebrać zabraną nieprawnie przez klasztor ziemię - grabieżcą. Stąd już krok do klątwy.
Jeżeli wyklęty miał odwagę lekceważyć sobie klątwę, wyklinający mógł rozciągnąć ją na całą jego rodzinę i przyjaciół. Jeżeli właściciel wsi przez sześć miesięcy nie kupił sobie rozgrzeszenia od klątwy, w klątwę wpada i wszyscy jego poddani. Również i sądy odmawiały wyklętemu drogi do szukania sprawiedliwości. Mówiono: “klęty nie jest przypuszczon do prawa". Przez dłuższy czas, szczególnie w XV wieku, podporą klątwy są prawa świeckie.
W Polsce według edyktu wieluńskiego z 1424 roku, wyklęty za "herezję" otrzymywał przydomek infamisa, czyli człowieka bez czci. Karę niesławy i pozbawienia czci obywatelskiej (infamia iuris) przewidywało również prawo kanoniczne. Od kary tej, jednej z najcięższych, nie mógł zwolnić ani biskup, ani sędzia.
Corpus Iuris Canonici
Kanon 2295 brzmi: "Infamia prawna ustaje tylko przez dyspensę papieską". W rejestrze przyczyn ściągających tę karę był i paragraf, który mówił o "znieważeniu papieża, kardynałów, legatów papieskich". Nietrudno sobie wyobrazić, jakie szerokie pole do wszelkich nadużyć dawała tak elastyczna definicja. Infamisowi odbierano majątek, wszystkie godności i urzędy i skazywano go na banicję, czyli na wygnanie poza granicę własnego kraju. Jeżeli banita dobrowolnie nie opuścił kraju, mógł być uwięziony, a następnie skazany na śmierć. Banita pozbawiony był opieki prawnej, każdy więc mógł go bezkarnie pozbawić życia. Sprawców zamordowania banity nawet nagradzano.
W roku 1458 wydane zostało w Polsce nowe prawo, które pozwalało starostom sekwestrować majątek tego, który pozostaje pod klątwą ponad rok.
Zgodnie z prawem kościelnym wyklinać mógł tylko papież oraz biskupi na terenie swoich diecezji. Wykażemy na przykładach, że "prawo" to w praktyce wyglądało inaczej: po prostu wyklinał, kto chciał.
Prawo kościelne mówiło również, kogo i za co należy wyklinać. Decydował oczywiście moment interesu politycznego lub gospodarczego. Ale znane są także fakty rzucania klątwy za zranienie konia należącego do klasztoru, za nałożenie cła na piwo przeznaczone dla kanoników. Klątwa spadała nawet na zwierzęta i owady dokuczliwe dla dostojników. Gdy św. Bernard poświęcał w upalne lato kaplicę w opactwie Foigny, przeszkadzały mu roje natarczywych much. Zdenerwowany, powiedział: “Excomunico eas”(wyklinam je) i... muchy ponoć odleciały. Znane są także wydane przez konsystorze biskupie w Troyes (1506) i w Langres (1564) dekrety: ekskomunikujące szkodliwe owady.
Wstydliwe fakty wyklinania przez kościół owadów, gryzoni, przeróżnych zwierząt, skrzętnie ukrywane, mają swoją bogatą historię, dokumentację, prawne i teologiczne uzasadnienia. Dość wspomnieć św. Tomasza z Akwinu, który w "sposób naukowy" głosił: "...jeśli plagą zwierzęcą posługują się moce piekielne, właściwe jest ją wykląć". "Uczony", aż z pięciu obszernych części składający się traktat “O ekskomunice stworzeń w kształcie owadów” napisał w r. 1530 w Lyonie niejaki Bartłomiej de Chassenee, wychowanek francuskich i włoskich uniwersytetów...
Znacznie jednak wcześniej, bez podstaw "naukowych", spadała klątwa na owady i inne nieludzkie stworzenia. Wiadomo np., że już w r. 864, na synodzie w Wormacji, jego świątobliwi uczestnicy wydali oficjalny wyrok śmierci na pszczoły, które zakłuły człowieka. A w r. 1120 w Laou miejscowy rząd biskupi rzucił klątwę na gąsienice, które odważyły się zaatakować diecezjalne pola. Rozprawy sądowe przeciwko owadom i zwierzętom, prowadzone przed trybunałami duchownymi, odbywały się zawsze zgodnie z obowiązującym prawem, ceremoniałami, ustalonymi terminami, z udziałem obrońców, oskarżycieli i, oczywiście, schwytanych szkodników. Warunkiem jednak rozpisania rozprawy było zawsze odbycie pokuty i uiszczenie odpowiednich opłat przez poddanych biskupich czy zakonnych.
W zapiskach szwajcarskiego kronikarza Schilinga znajdujemy tekst klątwy rzuconej w r. 1478 na żuki, zwane "inger". Oto on: "My, Benedykt z Montferrand, biskup Lozanny, wysłuchawszy skarg szlachetnych i potężnych panów z Berna na ingera oraz nieprzekonywującej, niegodnej uwagi odpowiedzi onegoż ingera, i wzmocniwszy się mocą Krzyża św., ze strachem Boga w sercu, od którego jedynie pochodzą wszystkie sądy sprawiedliwe, za poradą mężów uczonych w prawie przyznajemy i stwierdzamy niniejszym pismem, że skarga na podłego szkodnika, ingera, psującego zioła, winnice, łąki i zboża, i inne płody ziemi, jest słuszna i że wobec tego ma on być w sobie swego obrońcy, Jeana Perrodet, poddany egzorcyzmom. Zgodnie z wyrokiem rzucamy na ciebie klątwę, nakazujemy posłuszeństwo i wyklinamy cię w imię Ojca i Syna, i Ducha św., każąc ci odejść. Mocą powyższego wyroku ogłaszam i stwierdzam, żeś wyklętym banitą i przez Boga Wszechmogącego zwać się będziesz przeklętym i z dnia na dzień będziesz wymierał, dokąd byś się nie udał, aż nic z ciebie nie zostanie..."
Surowo według prawa kanonicznego traktowani są ci, którzy ośmielają się apelować od zarządzeń papieskich do innej władzy, kościelnej czy świeckiej, a także ci, którzy dybią na własność kościoła. Podlegają oni klątwie papieskiej:
"Wszyscy razem i każdy z osobna bez względu na stan, stopień i stanowisko, nawet królewskie, biskupie czy kardynalskie, którzy od ustaw, dekretów lub rozporządzeń rządzącego papieża apelują do soboru powszechnego... popadają tym samym w ekskomunikę zastrzeżoną Stolicy Apostolskiej.
"Ci, którzy odwołują się do władzy świeckiej, aby spowodować zakaz pism lub jakichkolwiek innych akt wydanych przez Stolicę Apostolską lub jej legatów; ci, którzy bezpośrednio lub pośrednio zabraniaj ą ogłoszenia albo wykonania tych pism lub akt... tym samym popadają w ekskomunikę zastrzeżoną Stolicy Apostolskiej" (kanon 2333).
"Kto przywłaszcza sobie lub zatrzymuje osobiście lub przez innych dobra lub prawa należące do Kościoła rzymskiego, popada w ekskomunikę zastrzeżoną Stolicy Apostolskiej" (kanon 2345).
Anatema wykluczając człowieka ze społeczeństwa kościelnego i świeckiego nie wykluczała go jednak nigdy z budżetu kościelnego. Wyklęty nie miał do nikogo dostępu, z wyjątkiem osób duchownych, o ile do nich przychodził z gotówką. Prawo kościelne wyraźnie to stwierdza w paragrafie 2 kanonu 2262: "Duchowni mogą jedynie odprawić za niego mszę św. prywatnie, tak jednak, by nie wywołać zgorszenia... Również wierni mogą tylko prywatnie... ofiarować za niego swoje prywatne wstawiennictwo, np. posty i jałmużnę itp."
Interdykt jest w zasadzie klątwa zbiorową. Piszę: jest, gdyż - podobnie jak klątwę - do dziś Kodeks Prawa Kanonicznego traktuje interdykt jako prawo obowiązujące wszystkich członków kościoła katolickiego. Interdykt może być osobowy, gdy chodzi o jednego człowieka, co należało do przypadków rzadkich, lub o grupę ludzi - i miejscowy, gdy dotyczy pewnego obszaru.
Interdykt może być nakładany na całe narody i państwa, na prowincje i miasta, na diecezje i parafie. Interdykt pozbawia częściowo prawa uczestniczenia w nabożeństwach, nie zezwala na pogrzeb chrześcijański. Znajdujący się na terenie wyklętym ksiądz, sam nie objęty interdyktem, może odprawiać mszę, ale przy drzwiach zamkniętych i bez dzwonienia. Nie wolno mu udzielać żadnych błogosławieństw, nie wolno mu śpiewać podczas mszy ani używać uroczystych szat liturgicznych. Z pierwszymi interdyktami spotykamy się już w wieku VI, ale wówczas mają one charakter cząstkowy, pociągają za sobą w zasadzie drobne następstwa, na przykład odmówienie pogrzebu chrześcijańskiego. Dopiero w wiekach XI-XIV, w okresie rosnących walk o wpływy i władzę między zwierzchnictwem świeckim i kościelnym, interdykt staje się karą często przez kościół stosowaną.
Historia zna wypadki rzucania interdyktów na całe państwa. Szkocję w roku 1180 ukarał interdyktem papież Aleksander III za to, że panujący nie chciał dopuścić narzuconego przez Rzym biskupa do objęcia diecezji. Papież Innocenty III w roku 1200 obłożył interdyktem całą Francję za rozejście się króla Filipa Augusta z żoną. Tenże sam papież dotknął karą interdyktu w roku 1209 nie mogąc znieść polityki króla Jana bez Ziemi. W roku 1606 cała Republika Wenecka znalazła się pod interdyktem rzuconym przez papieża Pawła V. Zaczęło się od tego, że w roku 1603 rząd wenecki nie zgodził się na budowę klasztorów i kościołów bez pozwolenia władzy państwowej, a w 1605 wydał zakaz dokonywania zapisów majątków przez osoby świeckie na rzecz kościoła. W dodatku senat wenecki oddał pod sąd świecki dwóch duchownych stojących pod zarzutem popełnienia przestępstw karnych. Ówczesny papież, Paweł V (1605-1621), sprzeciwił się tym wszystkim decyzjom państwowym; a kiedy senat oddalił ten protest - rzucił klątwę na Leonarda Donato, dożę weneckiego, a całą Republikę Wenecką obłożył interdyktem. Ciągnący się aż do kwietnia 1607 roku i słynny na cały ówczesny świat spór dogmatyczny, a nawet państwowy - gdyż niektóre państwa, jak np. Hiszpania, zastanawiały się nad przyjściem ze zbrojną pomocą papieżowi - zakończył się ugodą: papież zmuszony był znieść interdykt, a księża zostali przekazani sądowej władzy kościelnej. Jezuici jednak, główni inspiratorzy konfliktu i inicjatorzy klątwy oraz interdyktu, musieli opuścić granice Wenecji, a władza papieska doznała poważnego osłabienia.
Jeszcze w roku 1926, kiedy rząd meksykański przystąpił do realizowania przepisów konstytucji o rozdziale kościoła od państwa oraz o rejestracji i przejęciu przez państwo majątków kościelnych, meksykańska hierarchia kościelna obłożyła kraj interdyktem.· Nadzieje na to, że zawieszenie praktyk religijnych przez kler skłoni społeczeństwo do walki z rządem po stronie biskupów, zawiodły. Naród zareagował na interdykt obojętnością i wiernością rządowi. Wobec tego episkopat zmuszony był interdykt odwołać, a rząd zapewnił wolność wyznania.
Ponieważ interdykt, jako swojego rodzaju egzekucja odpowiedzialności zbiorowej, nosił w sobie zalążki odrywania od kościoła wielu wiernych niezaangażowanych w "przestępstwie", niektórzy papieże (Grzegorz IX, Innocenty III, Innocenty IV, a głównie Bonifacy VIII) wprowadzili szereg przepisów łagodzących następstwa interdyktu. Tak na przykład zezwalano na kazania i msze raz w tygodniu, na odprawianie nabożeństw cichych, bez dzwonów i śpiewów, na sumy pięć razy do roku.
Od interdyktu odróżnić należy tak zwane "ustanie służby bożej". Był to zbiorowy protest przeciw pogwałceniu praw kościelnych, na przykład przeciw zbezczeszczeniu kościoła. Kościół polski zastosował tę formę dwukrotnie w okresie niewoli: kiedy żołnierze zaborcy sprofanowali katedrę warszawską i kiedy wywieziony został arcybiskup warszawski Feliński. Wówczas zamknięto na pewien czas wszystkie kościoły warszawskie uciszono dzwony-i organy.
Przy okazji ciekawić nas musi to, że ani papież, ani urzędujący episkopat polski nie zarządził nigdy ustania “służby bożej" w czasie okupacji, choć niejednokrotnie żołdacy hitlerowscy konno wjeżdżali do kościołów w czasie nabożeństw organizowali łapanki, pod murami świątyń rozstrzeliwali ludzi. Pamiętamy również, że nie zamilkł ani jeden dzwon, nie został na znak protestu zamknięty ani jeden kościół, kiedy w kazamatach i obozach hitlerowskich ginęli biskupi Nowowiejski, Wetmański, Kozal, Góral wraz z wieloma patriotycznymi księżmi, uczestnikami ruchu oporu. Równie upiorny, jak ceremoniał rzucania klątwy czy interdyktu, był obrzęd pokuty wyklętych, jeżeli ci chcieli wyjednać dla siebie odpuszczenie winy i przywrócenie do łask. Kościół jeszcze dziś lubi przypominać obraz cesarza niemieckiego Henryka, wyklętego w XI wieku przez papieża Grzegorza VII. Cesarz, aby zmazać winę i uzyskać rozgrzeszenie, musiał podczas srogiej zimy przebrnąć przez Alpy do zamku zwanego Kanossą w którym bawił papież. Tu zmuszono go, by boso z odkrytą głową i w szorstkiej włosiennicy przez trzy dni i trzy noce, drżąc z zimna i głodu, skamlał o przebaczenie. Przyglądający mu się z okna papież dopiero w czwartym dniu polecił opuścić most, otworzyć bramy i zezwolić cesarzowi wejść do zamku, gdzie przy ołtarzu przyjął od niego skruchę i zdjął klątwę.
Jeszcze surowsze kary pokutnicze nałożył papież Innocenty III w roku 1203 na wyklętych sprawców śmierci biskupa z Wurzburga, Konrada. Mieli oni nago, tylko z przepaską na biodrach, boso i z powrozem na szyi stać przez kilka dni pod pręgierzem publicznym. Obowiązani byli jak najszybciej odbyć bosą pielgrzymkę do Palestyny i tam przez cztery lata walczyć z "niewiernymi". Musieli w poniedziałki, środy, piątki, w postne dni oraz w wigilie świąt być o chlebie i wodzie, sto razy dziennie odmawiać Ojcze nasz. Przechodząc czy przejeżdżając przez miasto, w którym była katedra, powinni zdjąć obuwie, rozebrać się do naga, uwiązać sobie powróz u szyi i iść do katedry po chłostę do miejscowych kanoników. Tracili również wszystek majątek oraz prawo do wstąpienia w związki małżeńskie.
W takiej samej sytuacji znajdował się każdy; kto nie chciał odprawić pokuty i nie dążył do zmycia z siebie "plamy" klątwy. Jeżeli pojawił się w miejscowości, w której był kościół, natychmiast kościół zamykano. A kiedy udało mu się wtargnąć doń podczas nabożeństwa, wówczas nabożeństwo natychmiast przerywano bito w dzwony, aby “odpędzić szatana", i gaszono świece na ołtarzu. Jakkolwiek interesuje nas tutaj jedynie kościół katolicki, to jednak warto podkreślić, że religie, które powstawały w wiekach późniejszych, często na gruncie walk społecznych i w starciach z religią katolicką, stosowały również pewne kary. Kary te jednak daleko odbiegały od systemu kościoła rzymskiego i ograniczały się do życia religijnego wiernych. Na przykład w kościołach reformowanych ekskomunika wyraża się dwustopniowo: jako kara niższa, polegająca na zawieszeniu w prawach członka kościoła, i jako kara wyższa wykluczenie z kościoła. Ekskomunikę stosuje się tu tylko w zakresie praktyk religijnych, nie rozciągając jej na życie cywilne. O karze pierwszej nie informowano ogółu wiernych. Drugiemu stopniowi nadawano już charakter publiczny, po uprzednim orzeczeniu konsystorza. Przez trzy niedziele z rzędu ogłaszano w kościele karny werdykt, a kiedy nie było uzasadnionych protestów, wówczas w czwartą niedzielę zawiadamiano o wykluczeniu z kościoła. Wyklętemu przysługiwało prawo odwołania się do kolegium. Wyklęty nie mógł zawrzeć ślubu kościelnego.
Fragment książki: Józef Siemek - Śladami klątwy