Najstarsze ślady aktywności Hurytów w dziedzinie magii odkryto – rzecz zdumiewająca – w południowej Babilonii. Są to tabliczki nieznanego po chodzenia (z Larsy?), zawierające mało zrozumiałe zaklęcia huryckie; z komentarza w języku sumeryjskim wynika, że recytowano je w różnych okolicznościach, na przykład aby uchronić się przed ukąszeniem żmii.
Nie wiadomo, w jaki sposób owe teksty znalazły się na południu Mezopotamii, prawdopodobnie skopiowano je już w czasach III dynastii z Ur. Dodajmy, iż zaklęcia magiczne są też wśród (...) kilku dokumentów huryckich z Mari.
Jednakże podstawę badań nad magią hurycką stanowią świadectwa z Hattusa. W bibliotekach tego miasta zachowały się niezliczone teksty magiczne i kultowe. Ogromna ich większość pochodzi z czasów imperium hetyckiego (XIV-XIII wiek), wśród nich pewien udział mają obrzędy w języku huryckim lub tłumaczenia z tego języka. Ponadto liczne opisy obrzędów hetyckich wykazują wpływy huryckie. W jednym z poprzednich rozdziałów opowiadaliśmy o tym, jak Huryci i ich wierzenia rozpowszechniły się w Azji Mniejszej, i wskazywaliśmy znaczenie Kizzuwatny w tym procesie. Ponieważ magia hurycką w zasadzie nie wyróżnia się na tle magii starowschodniej, w niniejszym szkicu ograniczymy się do spraw podstawowych, podamy też nieco ciekawostek.
Warto przypomnieć, że myślenie magiczne opiera się na zasadzie jedności świata. Istnieje w nim ścisły związek między częścią a całością i między rzeczami podobnymi do siebie. Wierzono, że pewne czynności i słowa wyzwalają tajemnicze siły, których obawiali się nawet bogowie. W schemacie magicznego pojmowania i działania występują liczne przeciwstawne kategorie: nieczystość i czystość, związanie i uwolnienie, choroba i zdrowie, nieurodzaj i urodzaj, bieda i dostatek itd. Zasada opozycji odzwierciedla się także w sferze religii. Mamy tu na myśli podział na profanum i sacrum, demony i bogów, chaos i kosmos; jego korzenie sięgają pierwotnej magii.
Imperium Hetytów
Pewne rzeczy czy substancje uważano za stałe źródła czy też nośniki nieczystości; obawiano się zetknięcia z nią oraz czarów, stąd też w życiu codziennym starano się wystrzegać wszystkiego, co mogło mieć z tym związek: złego spojrzenia, obmowy, zaklęcia, a także czynów, które sprowadzały nieczystość – kłótni, krzywoprzysięstwa i zbrodni. W stan nieczystości można było zatem popaść przypadkiem, albo z własnej winy, albo wreszcie w wyniku czarów rzuconych przez kogoś innego. Stan ten uważano między innymi za przyczynę objawów chorobowych, także w sferze psychiki. W terminologii magicznej był to stan związania, od którego na leżało – za pomocą odpowiednich zabiegów – przejść do stanu uwolnienia. Zabiegów takich dokonywano na własną rękę, ale można też było zamówić odpowiedni obrzęd u specjalisty. W kręgu zachodniohuryckim zajmowali się tym „starucha”, zaklinacz, wieszczek lub lekarz, sporadycznie podejmowały się takich zadań osoby o innych profesjach.
Obrzęd magiczny składał się z wielu czynności i towarzyszących im zaklęć. Opierały się one na zasadzie podobieństwa lub styczności przed miotów czy też czynności (magia sympatyczna) oraz przenoszenia nieczystości na inny obiekt (magia substytucyjna). W środowisku huryckim w Azji Mniejszej dostrzega się stosunkowo znaczny udział składnika religijnego w rytuałach magicznych. Większą rolę odgrywały tu zaklęcia, będące często rodzajem modlitwy skierowanej do bogów, oraz ofiary dla nich. Jednocześnie spotykamy groźby pod adresem bogów, którzy od mówią pomocy w obrzędzie oczyszczenia; jest to osobliwa cecha rytuałów huryckich, wyjątkowa w dziedzictwie magiczno-religijnym Wschodu Starożytnego. Wśród bóstw przywoływanych w obrzędzie widoczny jest po dział na niebiańskie, czyli czyste, i podziemne, dla których nieczystość nie stanowi zagrożenia. U bóstw niebiańskich czystość jest stanem warunkującym ich funkcjonowanie. Mogą one udzielić pomocy osobie dokonującej obrzędu, na przykład w pewnym tekście wzywa się Szawuszkę z Niniwy, aby dała nieco „wody oczyszczenia” ze świętego źródła. Zadaniem bóstw podziemnych jest usuwanie i unicestwianie nieczystości. Kontakt z nimi umożliwiał wykopany w ziemi dół, zwany abi; składano w nim ofiary i recytowano zaklęcia. Sam wykop uważano za bóstwo i zaliczano je do kręgu podziemnego. Przedmioty skażone nieczystością w trakcie obrzędu były zakopywane w ziemi. Nieraz czyniono to samo również z substytutem, na który z pacjenta została przeniesiona nieczystość. W jednej z komór skalnych w sanktuarium w Yazilikaya odnaleziono potłuczone naczynie z pokrywą, w którym znajdowały się kości prosiaka i brązowe szpile. Przypuszcza się, że są to resztki takiego substytutu; szpile miały służyć do symbolicznego przytwierdzenia nieczystości, zapobiec jej powrotowi na powierzchnię ziemi (teksty nieraz wspominają o takim przytwierdzaniu „zła” gwoźdźmi). (...)
Jako substancja oczyszczająca służyła przede wszystkim woda. W rytuałach z Kizzuwatny często wspomina się o „wodzie oczyszczenia”, czerpanej z siedmiu źródeł. Używano też krzemyków i różnych tworzyw roślinnych i mineralnych; identyfikacja ich nazw nastręcza spore trudności. Czę sto wspomina się o oleju, którego używano do namaszczania, traktowanego jako czynność uświęcająca. Własności oczyszczające miała różnokolorowa wełna. Dzięki Hurytom upowszechniło się w Azji Mniejszej przekonanie o katartycznych właściwościach srebra. W obrzędach syryjskiego pochodzenia używano też drewna cedrowego i tamaryszkowego. Na co dzień noszono amulety – pierścienie, bransolety i naszyjniki z rozmaitych, nieraz cennych kamieni i minerałów, którym tradycja przypisywała działanie ochronne. Z czasem powstała rozległa dziedzina wiedzy o przynoszących szczęście kamieniach; z niej rozwinęła się właściwa mineralogia.
Przyczyn schorzeń szukano często w sferze psychospołecznej, dlatego obrzędy magiczne poniekąd przypominają współczesne seanse psychoterapeutyczne. Miały one oddziaływać na psychikę pacjenta, stąd też istotną rolę odgrywały wybór miejsca obrzędu, niezbędne rekwizyty, wreszcie dramatyzacja akcji, potęgowana przez niespodziewane efekty – trzaski, nagłe wybuchy płomieni itd. Nad całością panowała osoba dokonująca obrzędu; musiała ona mieć sporą wiedzę o ludzkiej psychice, ponadto pewne zdolności inscenizacyjne i aktorskie. Często recytowała jakiś mit i w ten sposób wprowadzała bogów na scenę, wydawało się wówczas, iż to oni sami dokonują obrzędu i przejmują odpowiedzialność za jego wyniki. Napięcie dramatyczne zależało w znacznej mierze od jakości zaklęć i sposobu ich wypowiadania. Oto przykład zaklęcia zaczerpnięty z rytuału przeciw czarom: „Słowa, które czarownik układał, splatał, recytował i umacniał w ja kimś miejscu obrzędem – on tego nie umiał robić, ów czarownik! Budo wał czar jak wieżę, jak sznur go splatał. A ja chwytam [ów sznur] za drugi koniec! Słowa czaru jak wieżę obaliłam, jak sznur rozplotłam [...] Jeśli czarownik splatał go od prawej strony, to i ja go od prawej rozplotę; jeśli splótł go z lewej, to i ja go rozplotę z lewej [...] Zwyciężyłam je, słowa czaru. Mocny to był czar, lecz moje czarodziejstwo zwyciężyło. Rzuciłam podwójny urok – naplułam na niego i rozdeptałam stopą. Niechaj osioł go pokala, wół go opaskudzi; niech ludzie po nim depczą, niech na niego plują [...] Niech przeklnie go tysiąc bogów, tego czarownika, niech prze klną go niebo i ziemia!” Pojawiają się tu pojęcia i symbole myślenia magicznego, doskonale znane pacjentowi. Oczywiście recytacji towarzyszyły odpowiednie czynności – „starucha” zniszczyła piramidkę z bryłek asfaltu i rozplotła przygotowany sznur. Musiała przy tym imponować pewnością siebie i dyna miką działania. W stanie wielkiego napięcia dramatycznego mogła się dokonać w psychice pacjenta oczekiwana przemiana. (...)
Syryjskiego pochodzenia są pewne hetyckie obrzędy substytucyjne, w których nieczystość przenosi się na inną osobę, zwierzę czy przedmiot. Rozpowszechniły się one w Anatolii częściowo dzięki Hurytom, częściowo zaś za pośrednictwem Luwitów, którzy przejęli je z Kizzuwatny. Obrzędy takie znamy w licznych wariantach; uderza pomysłowość ich autorów w wynajdywaniu rozmaitych substytutów i sposobów ich usunięcia. Obarczony nieczystością substytut puszczano łódką z biegiem rzeki, zakopywano, a jeśli był to człowiek lub zwierzę, zabijano albo wypędzano do obcego kraju czy na pustynię. Takim substytutem, a raczej nośnikiem nieczystości jest też biblijny kozioł ofiarny. Jak czytamy w Starym Testamencie (Księga Kapłańska 16, 7-10 i 20-22), kozła obarczano winami synów Izraela i wypędzano „do ziemi bezpłodnej”, dla tajemniczego Azazela. Badacze uważają, że istnieje związek między tym imieniem a huryckim terminem ofiarnym azazhum/azu zhi, który ma się wywodzić z rdzenia semickiego. W tym więc przypadku źródłem tradycji zarówno biblijnej, jak i huryckiej jest magia syryjska. (...)
Na pograniczu magii i kultu znajdują się huryckie obrzędy oczyszczenia, zebrane w obszerne serie tabliczek o nazwach itkalzi i itkahhi. Pojawiły się one już w czasach przed Suppiluliumą I; zawierają opisy rozmaitych zabiegów katartycznych i teksty towarzyszących im zaklęć. Obrzędu tego rodzaju dokonywał wieszczek. Oczyszczenie pacjenta, którym był przeważnie król wraz z małżonką, polegało przede wszystkim na kąpielach i obmywaniu ciała wodą. Niekiedy działo się to w przy gotowanym w tym celu namiocie. Stosowano też rozmaite substancje oczyszczające, jak srebro, złoto, lapis-lazuli, drewno cedrowe i tamaryszkowe. Odpowiednie recytacje zwie się lakonicznie „słowami srebra” itd. Dokonywano przy tym wielu zabiegów, których znaczenie pozostaje niejasne. Z tłumaczenia hetyckiego wynika, że rytuał itkalzi jest w isto cie znanym na całym Wschodzie Starożytnym obrzędem obmycia ust. Teksty itkahhi są mniej zrozumiałe; zawierają one liczne recytacje ku czci bogów huryckich.
Troska o czystość przejawiała się zwłaszcza w odniesieniu do świątyń, posągów bóstw, sprzętu i personelu, w powszechnym bowiem mniemaniu nieczystość obrażała boga i powodowała, że przestawał on pełnić swe funkcje. Świątynię często zamiatano i spryskiwano wodą. Zachowały się ob rzędy oczyszczenia świątyni i boskiego posągu, zagrożonego jakąś nieczystością. Podobnie jak człowieka, posąg taki obmywano nad rzeką, a przy okazji czyszczono sprzęt świątynny (naczynia itp.). Rytuału tego dokonywano również w innym celu, a mianowicie po to, aby odnowić siły bóstwa, pobudzić jego aktywność. Był to typowy zabieg z repertuaru magii sympatycznej, związany z kalendarzem rolniczym i znany w innych religiach starożytności. W pewnym tekście pochodzącym z Kizzuwatny opisuje się wielodniowy obrzęd, którego punktem kulminacyjnym była ką piel posągów bogów w rzece; używano przy tym jako środka czyszczącego substancji nitri (saletra?). W czynnościach tych uczestniczyła para królewska. Według innego świadectwa obmycia posągu dokonywała królowa wodą z ośmiu dzbanów. Czasem wystarczyło obmycie stóp posągu. Po tej ceremonii namaszczano posąg oliwą, co stanowiło osobny obrzęd uświęcenia. Obmywane były także pewne przedmioty będące atrybutami bóstwa, na przykład rytony. W trakcie huryckiego święta esuwa poddawano ablucji wyobrażenie orła, które towarzyszyło posągowi Teszuba z góry Manuzija. Rytuały oczyszczenia były szczególnie istotne w przypadku, gdy bóstwo osadzano w nowej świątyni. Liczne zabiegi i modlitwy miały doprowadzić do tego, aby bóg zaakceptował swą nową siedzibę i zechciał nadal pełnić przypisywane mu funkcje.
Jedna z czynności magicznych, szeroko znana w całej Anatolii, polegała na tym, że posąg bóstwa przesuwano po „drodze” z kolorowej krajki, z „chodnikami” utworzonymi z mąki, wina i oliwy. Symbolizowało to wędrówkę bóstwa i jego przybycie na wyznaczone miejsce. Ów rytuał stano wił najważniejszą część zachowanych obrzędów ewokacyjnych. Niektóre z nich, dokonywane przez grupę wieszczków, są adresowane do „Bogów Cedrowych”, czyli – jak się domyślamy – huryckich z Syrii, cedry bowiem rosły wówczas tylko w Syrii i Libanie. Cechą charakterystyczną tych ob rzędów są długie wyliczenia nazw krajów, z których przyzywano bogów. Można sądzić, że wykazy te są w miarę pełne, ponieważ obawiano się, że pominięcie którejś z nazw sprawi, iż cały obrzęd będzie chybiony. Imiona te były grupowane w pewnym porządku, co ułatwia dziś ich identyfikację i ukazuje horyzont geograficzny twórców rytuałów. Przyzywa się bogów także z rzek, mórz, ognia, z głębi ziemi, gór i nieba.
Nasuwa się pytanie, czy elementy specyficzne dla magii huryckiej przetrwały samych Hurytów. Badacze doszukują się ich w rozmaitych źródłach orientalnych i greckich. Na przykład w tekście hebrajskim Starego Testamentu pojawia się termin ób, który oznacza wykop w ziemi (po hurycku abi) służący do kontaktów ze światem podziemnym. W Pierwszej Księdze Samuela (rozdział 28) wywołująca duchy zmarłych wróżka z Endor jest zwana „panią ób”; z jej pomocą Saul miał ujrzeć zjawę Samuela. Przypuszcza się również, że huryckiego pochodzenia jest obrzęd przywoływania duchów zmarłych, opisany w jedenastej księdze Odysei. Aby zasięgnąć rady wieszcza Tejrezjasza, Odyseusz i jego towarzysze wędrowali z biegiem Okeanosa, aż dotarli do wejścia do krainy podziemi:
„Tam już Perimedes i Euryloch zajęli się ofiarami, a ja dobyłem ostre go miecza, który miałem przy boku, i wykopałem dół na łokieć wzdłuż i wszerz, przy nim wylałem obiatę dla wszystkich umarłych. Najpierw mieszankę z miodu i mleka, następnie słodkie wino, za trzecim zaś razem wodę, i posypałem białą mąką [...] Gdy już modłami uśmierzyłem rzesze umarłych, schwyciłem owce i zabiłem je nad dołem tak, aby doń ściekła czarna, dymiąca krew. Zaczęły wychodzić z Erebu dusze umarłych [...]” (przekład Jana Parandowskiego).
Podobnego obrzędu dokonywał zaklinacz hurycki, aby przywołać bóstwa krainy podziemi, które miały usunąć nieczystość spowodowaną krwawą zbrodnią. Tekst tego bogatego w wypowiedzi o treści mitologicznej rytuału zachował się w Hattusa w języku hetyckim. A oto interesujący nas fragment opisu:
„Zaklinacz idzie ku brzegowi rzeki, zabiera ze sobą oliwę, piwo, wino, walhi i marnuwan [odmiany trunków] – każdy płyn w glinianym naczyniu, a także «tłusty» chleb, kaszę i papkę z mąki. Ma też jagnię. Zarzyna je tak, aby krew ściekała w głąb wykopu, i tak mówi: «Oto ja, syn człowieczy, tutaj przybyłem [...], aby wzywać pradawne bóstwa. Niechaj podziemne Słońce otworzy im bramę i wypuści z krainy podziemi pradawnych bogów, panów podziemnego świata! Aduntarriego, jasnowidza; boginię Zulki, która wykłada sny; Irpitigę, pana sądu; bóstwa Nara, Namszara, Min ki, Amunki, Abi – wypuść je! Ja, syn człowieczy, nie przybyłem tu z własnej ochoty ani też komuś na złość. W tym domu stały się zbrodnia, łzy, zwada i grzechy. W górze gniewa się niebo, a w dole ziemia się gniewa [...] Wezwałem więc was, bogów-czarowników: zatroszczcie się, idźcie i oczyśćcie ten dom od zła, zmazy, zbrodni, grzechu, zwady, przekleństw i łez. Złu ręce i nogi zwiążcie i w głąb czarnych podziemi poślijcie!» Bierze nieco gliny ze stoku, a do wykopu wkłada «tłusty» chleb, kaszę i papkę z mąki, wylewa ofiarę z piwa, wina, walhi i mamuwan [...]”.
Warto zauważyć, że wśród przyzywanych bogów jest para boskich wróż bitów, a przecież Odyseusz dokonuje podobnego obrzędu właśnie po to, aby wezwać ślepego wieszczka Tejrezjasza. Do przywoływanych bóstw należy też wspomniany już Abi, personifikacja wykopu, przez który kontaktowano się ze światem podziemnym. Można sądzić, że opisany tu obrzęd przenieśli z Azji Mniejszej do Grecji wędrowni zaklinacze, wieszczkowie czy lekarze, owidemioergoi, o których Homer powiada, iż byli „wszędzie chętnie widziani, jak ziemia szeroka”. Tak więc oprócz rozmaitych wyobrażeń mitologicznych kultura grecka zawdzięcza Hurytom również elementy wierzeń magicznych.
Fragment książki: Maciej Popko -
Huryci - PIW 1992; seria: Rodowody Cywilizacji