Nowa religia głęboko zmieniła mentalność i elit, i mas, przekształcała się także i ona sama. Droga, którą przeszła do końca wieku V, w większym stopniu zakreśliła jej postać niż następne wieki po dzień dzisiejszy.
Upowszechnienie religii chrześcijańskiej było procesem powolnym. W czasie pierwszych pokoleń powstały gminy przede wszystkim w miastach wschodnich: w Palestynie, Syrii, Azji Mniejszej, Grecji, Egipcie. Także na Zachodzie zwolennicy chrześcijaństwa rekrutowali się początkowo ze środowisk
greckojęzycznych (w Rzymie językiem Kościoła w II w. był ciągle grecki). Tereny europejskie poza Italią i Grecją nie były w dziele chrystianizacji obszarami uprzywilejowanymi. Główne ośrodki nowej religii (poza Rzymem, którego rola była
mimo wszystko długo ograniczona) znajdowały się na południu i wchodzie: w Aleksandrii, Antiochii, miastach Azji Mniejszej, w Kartaginie. Prowincje nad Dunajem i Renem jeszcze u progu IV w. liczyły niewielu chrześcijan. Więcej ich było w Hiszpanii, południowej i środkowej Galii, Grecji właściwej. Można byłoby powiedzieć, że istniał związek między rozwojem nowej religii a stopniem rozwoju wyrażającego się w lepszej lub gorszej realizacji modelu antycznej cywilizacji. Nawrócenie się
europejskiej części imperium dokonało się w toku IV w. Nie oznacza to, że pogaństwo znikło całkowicie; tworzyć ono będzie wyspy izolowane terytorialnie i społecznie. Niektóre z nich dotrwają do czasów średniowiecznych.
Chrześcijaństwo przyciągało od samego początku swego istnienia członków rozmaitych grup społecznych. Tę zdolność przemawiania do ludzi o różnym statusie i rozmaitej kulturze zachowało w ciągu wieków jako jedną ze swych najbardziej charakterystycznych cech. W III w. przedstawiciele elity byli w gminach wszędzie
obecni, dla formowania się chrześcijańskiej kultury stanowiło to fakt wielkiej wagi.
Religia chrześcijańska w pierwszych wiekach swego istnienia jest religią świata śródziemnomorskiego, więcej - religią śródziemnomorskich miast. Stopień jej przenikania do środowiska wiejskiego był bardzo długo ograniczony; tylko w niektórych krainach (jak na przykład Egipt) miało chrześcijaństwo już w połowie wieku III solidne oparcie na wsi. Zmienia się to dopiero w IV, czy nawet w V w.
Imperium Rzymskie
Zainteresowanie światem barbarzyńskim ze strony Kościoła było minimalne. Postępy religii poza limesem zawdzięczano ludziom prywatnym, których losy wyrzuciły z imperium; ich sukcesy witano z radością, ale nie skłaniały one hierarchii do organizowania misji, które zaczęto wysyłać dopiero w wieku VII. Dopóki istniał
starożytny porządek, uwagę ludzi Kościoła skupiały wydarzenia w jego granicach; szok, jaki stanowił jego kres, miał dla chrześcijaństwa, z tego punktu widzenia, zbawienne skutki.
Przez pierwsze trzy wieki swego istnienia chrześcijańskie gminy związane były ze sobą bardzo silnie w kategoriach religijnych, ale nie tworzyły one organizacyjnej całości. Powstające w miastach wspólnoty wybierające własnych biskupów były całkowicie niezależne. Specyficzną cechą tej epoki była znaczna różnorodność we wszelkich dziedzinach: organizacyjnej, liturgicznej, a także doktrynalnej. Wprawdzie w II w. utrwalił się jednolity kanon Nowego Testamentu, wyznaczający normę w
zakresie wiary, ale jego egzegeza szła dość swobodnymi torami, a granice ortodoksji były rozciągliwe.
Proces jednoczenia się organizacyjnego Kościoła rozpoczyna się w wieku III, przynajmniej na niektórych obszarach, takich jak Afryka, gdzie sieć biskupstw pokrywająca się z siecią miejską była bardzo gęsta. Formują się tu dwie ważne instytucje: synod prowincjonalny i zaczątki sieci metropolitalnej. Biskupi stolic prowincjonalnych wyrastają ponad głowy swych kolegów i powoli uzyskują pewne prawa interwencji w ich kościoły.
Ukształtowanie Kościoła jako jednolitej organizacji nastąpiło w wieku IV. Niezmiernie ważna rola w tym procesie przypadała zgromadzeniom biskupów, zwoływanym w ramach prowincji bądź grup prowincji. Zwano je greckim terminem
synodos bądź łacińskim
concilium. Zachowała się część ich postanowień zwanych kanonami; można z nich odczytać dzieje usilnych zabiegów podejmowanych w celu zjednoczenia i umocnienia Kościoła. Szczególnie bogaty jest zbiór kanonów galijskich. Synody pozostaną trwałym elementem struktur kościelnych, ich rola jednak będzie w następnych wiekach ograniczona do spraw bieżących.
Ideą synodu posłużył się Konstantyn Wielki, zwołując biskupów do Nicei w 325 r. w celu rozstrzygnięcia kontrowersji ariańskiej. W jego obradach wzięli udział niemal wyłącznie biskupi ze wschodu; papież, nieobecny, przysłał swoich przedstawicieli. W IV i V w. jeszcze kilkakrotnie dojdzie z inicjatywy cesarzy do synodów reprezentujących znaczne obszary imperium, zawsze jednak osobno dla Wschodu i Zachodu. Poza sprawami teologicznymi (o tych niżej) dyskutowano także kwestię dyscypliny kościelnej.
Tradycja Kościoła na Zachodzie część z tych synodów uznała za ekumeniczne, czyli powszechne, a więc takie, w których brali udział przedstawiciele całego Kościoła. W sferze faktów nie jest to zgodne z prawdą, gdyż z reguły skupiały one biskupów wschodu i tamże się odbywały. Postanowienia tych synodów stały się wiążące dla wszystkich wiernych. Były to synody w Nicei
(325), Konstantynopolu (381), Efezie (431), Chalcedonie (451). W polskiej terminologii kościelnej od XVII w. przyjęto je nazywać soborami (pamiętajmy, że ani łacina, ani greka nie rozróżniały soboru od synodu).
W ciągu IV w. struktura metropolitalna została przyjęta za obowiązującą zasadę. Powstały jednocześnie większe jednostki obejmujące po kilka prowincji. Tyczy się to przede wszystkim wschodu, gdzie dość precyzyjnie określono granice patriarchatów: Aleksandrii, Antiochii, od lat osiemdziesiątych Konstantynopola, później Jerozolimy. Na Zachodzie, poza Rzymem, brak ośrodków o takiej tradycji i witalności; Kartagina, która mogłaby do tej roli aspirować, pozbawiona była swobody działania z powodu sporów w chrześcijańskiej społeczności Afryki. W pierwszej połowie V w. próbowano wprawdzie utworzyć większe jednostki zwane wikariatami w Tessalonice i następnie w Arles, ale nie dało to trwałych rezultatów.
Papiestwo i kler
Biskup Rzymu od dawnych czasów cieszył się czymś, co można z wielką ostrożnością nazwać honorowym prymatem w dziedzinie spraw wiary. Panowało bowiem przekonanie (dobrze poświadczone już dla III w.), że jest depozytariuszem słusznej wiary - ortodoksji, używając greckiego terminu - takiej, jaką mu przekazali apostołowie; z tej racji do niego należało się zwracać z wątpliwościami doktrynalnymi. Jednak autorytet biskupa Rzymu miał
swoje granice. W III w. biskupi mogli w sprawach tak ważnych, jak data Wielkanocy czy kwestia powtarzania chrztu przy przyjmowaniu heretyków do Kościoła, postępować wedle własnego rozeznania, a pisarze chrześcijańscy potrafili otwarcie biskupa rzymskiego atakować, jeśli jego sądy uważali za niesłuszne. Nie istniał w tych czasach żaden prymat w dziedzinie organizacji i kościelnej jurysdykcji. W toku wieku III biskup Rzymu podporządkował sobie biskupów sąsiednich regionów (wedle podziałów późniejszych - diecezji
Italia Suburbicaria), ale jest to ten sam proces, w którego wyniku biskupi miast afrykańskich skupiają się wokół hierarchy Kartaginy. W IV w. możemy mówić o istnieniu patriarchatu Rzymu na wzór patriarchatu Aleksandrii i Antiochii, pod warunkiem, by pamiętać, iż ten termin nie był w starożytności używany.
Spory doktrynalne (arianizm i monofizytyzm), które w IV i V w. absorbują znaczną część uwagi Kościoła na wschodzie, stworzyły okazję do podniesienia znaczenia i prestiżu biskupów Rzymu. Wykorzystali oni przekonanie o swej niewzruszonej ortodoksji, aby określać teologiczną normę dla całego Cesarstwa. Dla katolików walczących z arianami, dyofizytów z monofizytami byli oni niezwykle cennym sojusznikiem (także przeciw cesarzom, nie
zawsze sprzyjającym ortodoksji); w ich interesie więc leżało podkreślanie prawa Rzymu do interweniowania w sprawy innych kościołów.
Na przestrzeni IV w. trwa proces rozszerzania zasięgu patriarchatu rzymskiego. Jednak ciągle, nawet na terenie Italii, niezależność biskupów dużych miast mogła być znaczna.
Damazy I
Przełom w dziejach biskupstwa Rzymu wiąże się z osobą biskupa Damazego (366-386), dokonującego istotnych zmian w jego organizacji wewnętrznej i formułującego po raz pierwszy w sposób konsekwentny ideologię prymatu biskupa rzymskiego w całym Kościele. Podstawą dla Damazego był fakt Piotrowej fundacji chrześcijańskiego Rzymu. Tak jak św. Piotr był pierwszym z apostołów z woli Chrystusa, tak jego następca winien przewodzić w całym Kościele. Przekonanie o Piotrowej genezie rzymskiego biskupstwa było żywe od dawna, a kult grobu św. Piotra w Rzymie sięga na pewno przynajmniej drugiej połowy II w., ale dopiero Damazy posłużył się Piotrową ideologią w swej kościelnej polityce.
Równolegle do tych wysiłków w dziedzinie doktryny biegła słabiej nam znana działalność organizacyjna. Z czasów następcy Damazego, Syrycjusza (386-399), pochodzi pierwszy z długiej serii papieskich dekretaliów, to jest listów skierowanych w konkretnej sprawie do konkretnego adresata, ale mających szerszy walor i dlatego upowszechnianych w Kościele: biskupi Rzymu
naśladowali tu praktykę jurysdykcyjną cesarzy.
Innocenty I (402-417) domagał się od biskupów przedstawiania Rzymowi ważniejszych spraw dyscyplinarnych:
causae majores. Zosimus (418-422) próbował narzucać kościołom na Zachodzie zasadę dopuszczalności apelacji do Rzymu od decyzji biskupa i synodu prowincjonalnego dla wszystkich duchownych. Pozaitalscy biskupi nie zawsze się z tym godzili, jednak już sam fakt, że można było takie zalecenia formułować, wiele mówi o zmieniającej się sytuacji. O Damazym możemy powiedzieć, że był pierwszym papieżem w sensie, jaki ten termin nabrał w czasach średniowiecza. Warto pamiętać, że greckie
papas (stąd łacińskie papa) w starożytności nie miało tego specyficznego znaczenia; używane było, zwłaszcza w okazjach nieco bardziej uroczystych, dla określenia wszystkich biskupów.
Leon Wielki
Najważniejszą rolę w kształtowaniu ideologii papiestwa odegrał Leon Wielki (441-462), rozwijający tezy Damazego. Punktem wyjścia dla niego było twierdzenie o szczególnym przywileju św. Piotra w postaci udziału w kapłańskiej naturze Chrystusa w drodze
indeficiens consortium ("nieustanny udział"). Piotr otrzymał skarbnicę wiary, prawo do zawiązywania i rozwiązywania, które dopiero następnie przeszło na pozostałych apostołów. Biskup Rzymu, dziedzic św. Piotra, jest jego zastępcą, wikariuszem. Kościół, mistyczne ciało Chrystusa, tworzy społeczność zhierarchizowaną, dążącą do jedności, jej podstawę stanowi zgoda wśród biskupów. Są oni równi w godności (
dignitas), ale mają różną rangę (ordo). Jeden z nich, i tylko jeden, stoi ponad wszystkimi: biskup Rzymu, obarczony odpowiedzialnością przed Bogiem za cały Kościół, gdy inni biskupi zdają sprawę tylko za poszczególne
Kościoły im powierzone. Mamy więc koncepcję monarchicznej struktury Kościoła, w której każda władza pochodzi ostatecznie z delegacji najwyższego autorytetu następcy św. Piotra, princeps apostolorum.
Przyjęcie programu Leona nie było sprawą prostą nawet na Zachodzie, gdyż postępujące rozbicie polityczne, zacieśnienie horyzontów ludzkich do spraw codziennych własnego, ograniczonego kraju, niepokoje polityczne stawiały bariery papieskim usiłowaniom. Dla średniowiecza i czasów nowożytnych idee Leona były jednak ważniejsze od stopnia wcielenia ich w życie za jego czasów.
Najpoważniejszym konkurentem dla papieża na wschodzie okazał się (choć nie od razu) biskup stołecznego Konstantynopola. Jego uprawnienia w wieku IV nie były jeszcze wielkie, a spory doktrynalne w łonie miejscowego kleru utrudniały odgrywanie większej roli. Ale już na soborze w Konstantynopolu w 381 r. jego uczestnicy pochodzący wyłącznie ze wschodu przyznali biskupowi Konstantynopola przywilej pierwszeństwa, "ponieważ Konstantynopol jest Nowym Rzymem". W siedemdziesiąt lat później na soborze w Chalcedonie (451) powtórzony zostanie ten sam kanon z następującym uzasadnieniem: "Ponieważ miasto, które jest zaszczycone obecnością cesarza i senatu oraz korzysta z tych samych przywilejów, co stary cesarski Rzym, winno być wywyższone na równi z nim także i w dziedzinie kościelnej i zajmować miejsce tuż po nim". Ten sam przepis jednak w zmienionej sytuacji
miał już inny sens, gdyż biskup Konstantynopola zdołał był podporządkować sobie Kościoły sąsiednich obszarów (diecezji Tracji, Pontu, Azji) i rozszerzał wpływ na całym schodzie. Uchwała ze strony uczestników soboru stanowiła także znamienną odpowiedź na idee płynące z Rzymu. Konstantynopol i cały Wschód nie miały zamiaru ich akceptować. Reakcja Leona Wielkiego była gwałtowna, ale w sumie nieskuteczna. Pod koniec VI w. biskup Konstantynopola, Jan IV, przybrał tytuł patriarchy ekumenicznego i tytuł ten mimo protestów papieża Grzegorza Wielkiego przyjął się na wschodzie, gdzie wiodąca pozycja stolicy w życiu Kościoła była już dla wszystkich oczywista. Pozycja biskupów Aleksandrii i Antiochii gwałtownie osłabła wobec sporów doktrynalnych.
Przedmiotem szczególnej uwagi zarówno wielkich ludzi Kościoła, jak i synodów był kler. Rosnące potrzeby Kościoła w zmienionej sytuacji społecznej zmuszały do określenia na nowo jego struktury, obowiązków, miejsca w chrześcijańskiej społeczności. Zarówno traktaty na ten temat, jak i cała legislacja mają szczególne znaczenie dla przyszłości chrześcijaństwa; w tej
dziedzinie następne wieki niewiele zmienią.
Działalność pastoralna w wiekach IV, V i VI jest ciągle organizowana przede wszystkim przez biskupów. Byli oni wyświęceni dla określonego miasta i nie mogli przechodzić do innego. Do nich należy głoszenie prawd wiary (inni członkowie kleru rzadko tylko będą wygłaszać kazania), oni chrzczą
i określają charakter pokuty (pokuta prywatna zaczyna sobie torować drogę dopiero pod koniec późnej starożytności). Biskupów, podobnie jak w poprzednich wiekach, jest bardzo wielu. Dopiero ruina antycznej sieci miejskiej, a także zanik pewnych ośrodków doprowadzą do zmiany charakteru biskupstw. Procesowi temu towarzyszy rozwój sieci parafialnej, ciągle jednak bardzo niedoskonałej.
Kler był ciałem zbudowanym hierarchicznie. W zasadzie jego członkowie przechodzili przez coś w rodzaju cursus honorum ("kolejność zaszczytów", termin z życia politycznego czasów republiki rzymskiej, gdzie oznaczał obowiązek przestrzegania określonych reguł w toku kariery urzędniczej). Należało zaczynać od stanowiska lektora, przechodząc do subdiakonatu, a następnie diakonatu i wreszcie do godności prezbitera. Stąd, i w zasadzie tylko stąd, wiodła droga do biskupiego tronu. Przestrzeganie takiego biegu kościelnej kariery miało pozwolić na sprawdzenie kwalifikacji kandydatów i przygotowanie ich do wyższych godności. W praktyce odstępstwa od tych zasad były znaczne, a dotyczyły zwłaszcza przedstawicieli arystokracji. Choć kanony zakazywały wyświęcania neofitów (a więc ludzi świeżo ochrzczonych - chrzest dzieci ciągle jeszcze nie był praktyką ogólnie obowiązującą) i oddawania biskupstwa w ręce ludzi świeckich, nie mających przygotowania do tej trudnej funkcji, czyniono to często. Starożytność nie stworzyła żadnej instytucji które by przygotowywały kadry dla Kościoła. W pewnym sensie takie
funkcje pełniły liczne klasztory, jednak większość duchownych, zwłaszcza niższych, przez nie nie przechodziła.
Lud stracił swoje prerogatywy przy wyborze nowego biskupa, nie przeszkadzało mu to jednak czynić nacisków na grono biorące w nim udział. W zasadzie należało pytać o zdanie członków miejscowego kleru, w praktyce jednak liczył się głównie głos biskupów sąsiednich miast, a ostateczna decyzja w coraz większym stopniu zależała od metropolity.
Rekrutacja kleru dotyczyła ludzi dorosłych, mających swoje miejsce w społeczności, zazwyczaj także posiadających rodziny. Akceptowano ten fakt jako oczywisty, domagano się natomiast, aby małżonkowie zachowali wstrzemięźliwość (najlepiej było, jeśli żona decydowała się na schronienie w klasztorze). W tej materii obyczaje na Wschodzie były bardziej tolerancyjne, choć i tam niezbyt chętnie widziano dzieci rodzące się diakonom lub
prezbiterom w czasie sprawowania godności. Nie wolno było się żenić po wyświęceniu na diakona (w niektórych bardziej rygorystycznie nastawionych kościołach i na subdiakona). Kandydat na członka kleru nie mógł wejść w powtórne związki małżeńskie, nie mógł także dostać święceń, jeśli jego
żona była wdową lub rozwódką. Nacisk kanonów na przestrzeganie wszystkich tych reguł był wielki; trudno jest stwierdzić, jaka była powszechna praktyka, a można wątpić, czy równie rygorystyczna.
Jednym z ważniejszych zjawisk późnej starożytności było powstanie ruchu monastycznego. Asceza oceniana była zawsze bardzo wysoko w gminach chrześcijańskich, a tych, którzy się jej oddawali, uznawano za lepszych chrześcijan, pełniej realizujących nakazy Nowego Testamentu. Zwłaszcza nurty heterodoksyjne, powstające na brzegu Wielkiego Kościoła, nakładały surowe ograniczenia w zaspokajaniu ludzkich potrzeb. Jednak monastycyzm, rodzący się na przełomie III i IV w. w Egipcie, miał zdecydowanie nowy charakter. Asceci porzucali normalne ramy życia, dom, pracę, aby oddać się modlitwie i pokucie. Mogli to czynić indywidualnie (różne formy eremityzmu), mogli się skupiać, tworząc wspólnoty poddane pewnym regułom i kierownictwu człowieka o wielkim autorytecie (cenobityzm, od gr.
koinobion - wspólne życie).
Atanazy Wielki
Na Wschodzie ruch ascetyczny rozwijał się z wielką szybkością, przyciągając do siebie ludzi z różnych warstw, z wyraźną przewagą chłopów. Wnieśli oni ze sobą do życia chrześcijaństwa nowe, ludowe formy pobożności, kontrastujące z dotychczasowymi praktykami Kościoła, który był silnie związany z miastami i ich mentalnością. Entuzjastami ruchu monastycznego stali się najwybitniejsi ludzie Kościoła; w toku dziesięcioleci napisano znaczną liczbę traktatów uzasadniających teologicznie ascezę i spisujących praktyczne doświadczenia życia "poza światem". Dwóch wielkich pisarzy trzeba nam w tym miejscu wspomnieć: Atanazego, biskupa Aleksandrii, autora Żywotu Antoniego Pustelnika, pierwszego w długiej serii dzieł hagiograficznych, i Bazylego z Cezarei, który w swych traktatach zawarł model wspólnoty ascetycznej, tworząc w ten sposób rodzaj reguły, szeroko następnie przyjętej w całym chrześcijańskim świecie.
Na Zachodzie ruch ascetyczny zaczyna rozwijać się nieco później, jego początki sięgają drugiej połowy wieku IV, ale z pełną mocą objawi się dopiero w wieku V. Eremityzm prawie nie występuje; powszechną formą ascezy stały się klasztory. Różnorodność ich organizacji i typów życia była znacz-
na, każda wspólnota tworzyła własne reguły. Jednak proces ujednolicania i w tej dziedzinie był nieuchronny. Istotną w nim rolę odegrał Augustyn (353-430), tworzący regułę żyjących wspólnie kleryków, i Benedykt z Nursji (ok. 540), wypracowujący na podstawie długich doświadczeń zespół zaleceń, które w dziejach zachodniego ruchu monastycznego staną się głównym
wzorem dla wszystkich późniejszych jego prądów.
Benedykt z Nursji
Klasztory pozostaną jedną z najtrwalszych i najważniejszych instytucji kościelnych czasów średniowiecza i doby nowożytnej. Ich rola polega nade wszystko na zdolności przechwycenia i ukierunkowania religijnego rygoryzmu i entuzjazmu, które pozostawione sobie mogłyby łatwo Kościół rozsadzić. Dzięki klasztorom był on w stanie godzić w swych ramach postawy diametralnie różne: był wspólnotą grzeszników i ludzi opętanych dążeniem do doskonałości.
Opory przeciwko ruchowi ascetycznemu nie były poważne. Przyjęli go od razu zwłaszcza wyżsi duchowni, którzy - co jest zaskakujące - nie widzieli w nim jeszcze konkurenta dla siebie. Powstała swoista symbioza między klasztorami a klerem; jego najlepsi ludzie będą z reguły wywodzili się ze wspólnot monastycznych.
Potrzeby życia religijnego, w którym lektura tekstów świętych i dzieł pobożnych grała istotną rolę, uczyniły z klasztorów ośrodki życia intelektualnego w czasach, gdy załamały się podtrzymujące to życie instytucje antyczne.
Kult świętych i Matki Bożej.
Rozwój doktryny Kościoła
Tak ważny w następnych wiekach kult świętych narodził się w późnej starożytności. Jego początki wywodzą się z czci, którą gminy otaczały swych członków, zmarłych w czasach prześladowań. Rozwój ruchu monastycznego pomnożył grono świętych, a mnisi byli w oczach chrześcijańskiego świata nowymi męczennikami; niekiedy mówiono o "białym" w przeciwieństwie do "czerwonego" męczeństwa. Tak jak męczennicy z doby prześladowań walczyli z szatanem, tak oni cierpieli umartwiając własne ciało dla Chrystusa. W tych czasach święty był pojmowany jako mąż napełniony Bożą Mocą, Nosiciel Ducha Świętego, widzący przeszłość i przyszłość, cudotwórca.
W dobie późnej starożytności tworzą się także materialne ramy kultu świętych: bazyliki na cmentarzach czy w miejscach ascezy, przyciągające tłumy pielgrzymów.
W V w. rozwija się gwałtownie (można byłoby rzec: wybucha) kult maryjny. Zapewne istniał on już wcześniej, ale nie nazbyt wcześnie; nie mamy jego śladów dla pierwszych trzech wieków istnienia chrześcijaństwa. Należał do ludowych form pobożności, które zostały powszechnie przyjęte i zyskały szybko teologiczne uzasadnienie ze strony przedstawicieli kościelnej elity.
Istotną rolę w tym procesie odegrał sobór w Efezie (431), na którym uznano Marię za Bożą Rodzicielkę (
Theotokos).
Czytaj część 2
fragment książki:
Historia Europy (pod red. A. Mączaka)