Pisarzy chrześcijańskich tworzących od czasów pokolenia postapostolskiego aż po wiek VII przyjęto nazywać Ojcami Kościoła, rozszerzając w ten sposób zakres terminu używanego w czasach późnej starożytności tylko w odniesieniu do autorów obdarzonych najwyższym autorytetem. Termin ten jest znamienny i w węższym, i w szerszym znaczeniu: odbija on przekonanie, że właśnie na ten okres przypada proces formowania się podstaw
doktryny Kościoła, którą następne wieki będą doskonalić, ale nie powinny zmieniać.
Kształtowała się ona w trakcie nieustannych, mniejszych i większych sporów. Niemal zawsze ich wynikiem było usuwanie z Kościoła tych, którzy wyznawali poglądy nie mieszczące się w granicach ciągle na nowo formułowanej ortodoksji. Zdarzało się więc, że potępieniu podlegały utwory napisane przed wielu laty i autorzy, którym za życia nikt nie odmawiał miejsca w chrześcijańskiej społeczności.
Rozwój doktryny Kościoła jest procesem fascynującym. Religia, zrodzona właściwie poza światem antycznym (stopień hellenizacji Palestyny był niewielki), wchłonęła bardzo wiele elementów jego kultury, ulegając pod ich wpływem głębokim przemianom. Rozwój ten był wyczuwalny w pierwszych pokoleniach chrześcijan, nabrał szczególnej siły w drugiej połowie II w., gdy powstawać zaczęły pierwsze utwory, apologie, broniące religii i szerzące jej
treści językiem ludzi wykształconych na antycznej literaturze i filozofii.
W dziedzinie filozofii chrześcijaństwo mogło się posłużyć przede wszystkim systemami Platona i Arystotelesa; popularny w czasach Cesarstwa Rzymskiego stoicyzm nie dawał się wykorzystać jako narzędzie myślenia o chrześcijańskim Bogu. W praktyce inspiracje filozoficzne pochodziły nie tyle od wielkich mistrzów, ile od ich uczniów tworzących szkoły neoplatońskie (w przyszłości spotkamy się z buntem przeciwko temu pośrednictwu i próbami nawiązania wprost do myśli Platona bądź Arystotelesa).
Klemens Aleksandryjski
Decydującą rolę w przeszczepianiu antycznej kultury na grunt chrześcijański odegrała Aleksandria w Egipcie, a z jej pisarzy Klemens Aleksandryjski (zm. 212) i Orygenes (ok. 185-254), którego genialne dzieła na dwa wieki określiły kierunek rozwoju myśli Kościoła. Był on pod silnym wpływem neoplatonizmu, którego kategorie posłużyły mu do charakteryzowania natury Boga. Ich przyjęcie było dla Orygenesa możliwe dzięki zastosowaniu
szczególnej metody wykładu Pisma Świętego, które w swej lekturze dosłownej nie dopuszczało tak daleko sięgających filozoficznych pożyczek. Rozwinął on mianowicie metodę alegorycznego objaśniania Biblii. Alegoryczna Orygenesa napotkała opory, zwłaszcza w kościołach Azji Mniejszej i w Antiochii, jednak zwycięstwo pozostało po jej stronie. Dla średniowiecza alegoryczny wykład Pisma.Świętego będzie jednym z fundamentów kultury chrześcijańskiej.
U progu IV w. w Aleksandrii, w środowisku zwolenników myśli nieżyjącego już od dawna Orygenesa, wybuchł spór o daleko sięgających konsekwencjach. Jego przyczyną stały się poglądy jednego z miejscowych prezbitrów, Ariusza (256-336). Dał on początek prądowi zwanemu od jego imienia arianizmem. Przedmiotem sporu było określenie relacji między Bogiem Ojcem a Chrystusem. Kwestią tą interesowano się od dawna, teolodzy wieku III wahali się w swych odpowiedziach od rygorystycznego monoteizmu,
nakazującego widzieć w Chrystusie jedynie sposób objawiania się Boga (modalizm), do ostrego podkreślania odrębności Ojca od Syna przy wyraźnym nacisku na hierarchię wśród osób Trójcy. Ariusz stał na stanowisku, że Chrystus nie jest równy we wszystkim Bogu Ojcu, jest pierwszym z "dzieł" przez niego stworzonych, odmiennym jednak w swej naturze od powstających później "rzeczy". Bóg powołał go do istnienia po to, by za jego pośrednictwem tworzyć świat. Najbardziej radykalne wersje arianizmu głosiły, że Chrystus nie był odwieczny, Chrystus jest oczywiście Bogiem, ale Bogiem o innej (podobnej bądź niepodobnej - tu opinie były różne) naturze i hierarchicznie niższym. W połowie IV w. spór rozciągnął się i na naturę Ducha Świętego, który pierwotnie arian nie interesował.
Ariusz
Poglądy Ariusza wywołały w świecie chrześcijańskim burzę nieporównywalnie większą od wszelkich sporów, które miały miejsce wcześniej. Objęła ona przede wszystkim Wschód; z obszarów zachodnich jedynie prowincje położone na Półwyspie Bałkańskim zostały w nią uwikłane. Rozpoczął się okres gwałtownych polemik prowadzonych tak na piśmie, jak i w formie bezpośrednich dysput toczonych najczęściej publicznie. Przez dwa następne pokolenia kwestie podniesione przez Ariusza będą także przedmiotem obrad synodów, z trudem poszukujących kompromisowych formuł wiary. Przeciwnicy arianizmu bronili identyczności boskich natur Boga Ojca i Chrystusa; teza ta zawarta była w terminie
homousios (zazwyczaj tłumaczy się ten filozoficzny termin przez "współistotny"), którym określano relacje między osobami Trójcy. Namiętnie także broniono odwiecznego istnienia Chrystusa.
Sobór w Nicei (325), zwołany przez cesarza dla położenia kresu sporowi, wypowiedział się przeciwko Ariuszowi niemal jednomyślnie, ale szybko się okazało, że ta decyzja, w części wynik nacisków cesarza pragnącego zgody wśród chrześcijan, nie oddawała nastrojów w Kościele i herezjarcha mógł liczyć na bardzo wielu zwolenników, tak wśród kleru, jak i świeckich. Konstantyn Wielki u schyłku życia opowiedział się raczej po stronie umiarkowanych arian, podobnie jak jego następca na Wschodzie, Konstancjusz, a w późniejszych latach także rządzący tu Walens. Natomiast cesarze władający na Zachodzie popierali ortodoksję w takiej postaci, jaką jej nadał sobór w Nicei.
Kontrowersja ariańska wzbogaciła niezmiernie doktrynę chrześcijańską, jej sposób rozumienia Boga, jej wyobrażenia na temat Trójcy Świętej. Związana z nią jest twórczość wybitnych teologów: Atanazego z Aleksandrii (296-373), trójki tak zwanych ojców kapadockich: Bazylego z Cezarei (329-379), Grzegorza z Nazjanzu (ok. 330-ok. 390) i Grzegorza z Nyssy (335-394). Obok nich tworzyli także inni myśliciele, których trudno tu
wspominać.
W 381 r. na soborze w Konstantynopolu, zwołanym przez Teodozjusza Wielkiego, zwyciężyli antyarianie przyjmując formułę wyznania wiary stanowiącą lekko zmienioną wersję nicejskiego credo. O przegranej arianizmu zadecydowały długie dysputy teologiczne, także istotna była postawa władcy pochodzącego z nie tkniętej herezją Hiszpanii.
Ulfila głosi Gotom ewangelie
Choć Zachód nie przyjął arianizmu, nie bardzo rozumiejąc przedmiot sporów i emocje nim wywołane, to herezja ta w jego dziejach miała odegrać ważką rolę. Ulfila, "apostoł Gotów", który prowadził skuteczną akcję misyjną na terytorium zajętym przez tych barbarzyńców, został konsekrowany na biskupa przez ariańskiego biskupa Konstantynopola (ok. 341) i w konsekwencji przyjął jego poglądy teologiczne. To, że Goci stali się arianami, było sprawą przypadku, a nie szczególnej przydatności tej doktryny dla mentalności barbarzyńskiej, ale przypadek ten miał daleko sięgające skutki. Stwarzał on bowiem dodatkową barierę między barbarzyńcami a mieszkańcami imperium, umacniając przedziały wynikające z różnic cywilizacyjnych.
Niemal zaraz po wygaśnięciu kontrowersji ariańskiej rozpoczął się nowy, wielki spór, który ogarnął także wyłącznie Wschód. Był to spór o to, w jaki sposób łączyły się w Chrystusie jego natury: boska i ludzka. Punktem wyjścia było pytanie o duszę Chrystusa: czy miał on duszę ludzką, czy też jej miejsce zajmował boski logos? Ukształtowały się dwa obozy: monofizytów
(zwolenników jednej natury Chrystusa) i dyofizytów (Chrystus, wedle nich, miał dwie odrębne natury: boską i ludzką, jednak nierozerwalnie i harmonijnie ze sobą związane). Spór chrystologiczny (taką nazwę nosi on w historii teologii) ogarnął wielkie masy ludzkie (o wiele większe niż arianizm). Wynikało to z wyraźnie zarysowującej się różnicy między dwoma typami religijności; różnice doktrynalne nie były tym razem bardzo istotne i nie tłumaczyłyby nam wyjątkowej zaciekłości, z jaką strony trzymały się swych poglądów.
Na wschodzie niektóre krainy, przede wszystkim Egipt i Syria, niemal w całości przyjęły monofizytyzm; miał on także bardzo licznych zwolenników w samym Konstantynopolu. Kompromis między stronami okazał się niemożliwy, spór wygasł dopiero wtedy, gdy najazd Arabów rozdzielił wojujące strony, od Bizancjum odpadły główne obszary monofizyckie.
Pelagiusz
Zachód miał też swoje teologiczne kontrowersje, innej jednak natury. Jedna z nich odegrała w dziejach myśli chrześcijańskiej rolę szczególną, podnosząc kwestię odtąd już zawsze żywą: kwestię roli Łaski Bożej w zbawieniu człowieka. Spór rozpoczął mnich pochodzący z Wysp Brytyjskich, Pelagiusz (przełom IV i V w.). Umniejszał on bądź wręcz w ogóle nie brał pod uwagę
skutków grzechu pierworodnego dla natury ludzkiej. Człowiek sam jest odpowiedzialny za własne zbawienie, które może osiągnąć, jeśli żyć będzie zgodnie z nakazami Ewangelii. Pelagiusz i jego zwolennicy fascynowali współczesnych pobożnością nacechowaną rygoryzmem, łączącym w sobie optymizm z bezwzględnym dążeniem do doskonałości. Taka postawa, dość ostro kontrastująca z naukami Kościoła, zwłaszcza zawartymi w Listach św. Pawła, musiała wywołać protesty.
Najważniejszą rolę w obozie antypelagiańskim odegrał wielki teolog późnej starożytności, Augustyn. Punktem wyjścia jego tez było przekonanie o decydującym znaczeniu grzechu pierworodnego, który tak głęboko zepsuł naturę człowieka, że nie może on sam dojść do doskonałości; potrzebna jest mu pomoc Boga, której udziela On zgodnie ze swą nie dającą się przewidzieć Łaską. Spory między zwolennikami Pelagiusza a jego przeciwnikami miały miejsce jeszcze u progu wieku VI, gdy trwał silny opór przeciwko skrajnym sformułowaniom Augustyna. Sprawą tą zajmowano się jeszcze na synodzie w Arausio (529), gdzie potępiono już nie sam pelagianizm (to stało się wcześniej), ale jego złagodzoną formę, zwaną niesłusznie semipelagianizmem.
Znaczenie Augustyna w dziejach doktryny chrześcijańskiej nie ogranicza się bynajmniej do walki z pelagianami. Był on jednym z najbardziej wszechstronnych teologów. Lista jego utworów i poruszanych w nich problemów jest bardzo długa. Teologia zawdzięcza mu stworzenie nowego języka. Miał on swój ważny udział w dziejach filozofii: podobnie jak niegdyś Orygenes i bliżsi mu Ojcowie Kapadoccy był w tej dziedzinie zwolennikiem neoplatonizmu. Jego dzieła znaczą szczytowy punkt w procesie wchłaniania tej doktryny przez chrześcijaństwo. Był twórcą chrześcijańskiej historiozofii (zawartej w sławnym dziele
O państwie Bożym), będącej mistycznym ujęciem dziejów ludzkich w świetle Objawienia. Wpływ jego tez w tej dziedzinie na myśl średniowiecza i czasów nowożytnych był ogromny.
Dla łacińskiego średniowiecza Augustyn stanie się najwyższym autorytetem; jego twórczość stanowi syntezę tego wszystkiego, co Kościół następnych wieków interesowało z dorobku antycznej przeszłości. Uwolnić się od niego teologom nie będzie bynajmniej łatwo.
św. Augustyn
Nie jest rzeczą przypadku, że obie wielkie kontrowersje teologiczne rozwinęły się na Wschodzie, a więc na terenach, gdzie antyczne instytucje kulturowe były głębiej zakorzenione i żywotniejsze. Spory bowiem były skutkiem stosowania do spraw wiary sposobu myślenia wypracowanego przez filozofię
starożytną.
Pokusa stosowania antycznego sposobu myślenia, operującego ścisłymi definicjami, do myślenia o Bogu, o świecie przez niego stworzonym, o miejscu, danym człowiekowi przez Boga, pragnienie odsłonięcia zasad boskiej harmonii okazały się niezmiernie silne. Uleganie jej wywoływało wielkie napięcia, nie dające się usunąć, gdyż myślenie racjonalne, opętane skłonnością do precyzji i tworzenia modeli podporządkujących, nie może być przydatne w sferze wiary: nauka i religia należą do różnych płaszczyzn działania ludzkiego ducha. Niepokój, który rodził się z tej racji, był potęgowany ograniczeniami, jakie stawiało Pismo Święte. Myśliciele chrześcijańscy nie mogli, jak niegdyś filozofowie i twórcy nasyconych inspiracjami filozoficznymi systemów religijnych pogańskiej starożytności, myśleć o Bogu w sposób swobodny; musieli oni pozostawać w kręgu zakreślonym przez Biblię. Teologowie mieli ją interpretować, aby wydobyć z niej ukryte treści, a nie zastępować nie skrępowanymi niczym teoriami.
Świadomość niebezpieczeństw, jakie rodzą się na drodze stosowania filozofii do religii, była w czasach późnej starożytności równie silna, jak pragnienie posuwania się, mimo wszystko, po tej drodze. Ostatecznie odrzucono te formy, które najjawniej były z pogańską myślą filozoficzną związane i stały w ostrej sprzeczności z podstawowymi treściami religii. Tu arianizm dostarcza dobrego przykładu; podważenie absolutnej identyczności Chrystusa z Bogiem Ojcem, a więc obniżenie miejsca Chrystusa w hierarchii boskiej, podważało w świadomości mas nadzieję, więcej - pewność ludzkiego zbawienia, które zawisło od
Jego zbawczej ofiary, jej wartość nie mogła być w żaden sposób obniżana.
Jednak antyczny sposób myślenia pozostał tak głęboko zakorzeniony w kulturze religijnej, że nic nie było w stanie go z niej usunąć. Możemy to stwierdzić śledząc dzieje teologii scholastycznej, stanowiącej efekt posługiwania się antycznymi narzędziami myślowymi do badania Boga. Periodyczne bunty przeciwko starożytnemu dziedzictwu nie były w stanie uwolnić się od niego, gdyż tkwiło ono w samym języku, a więc w najgłębszych warstwach kultury, w tych, które są najmniej przez człowieka uświadamiane.
Ten wewnętrzny niepokój miał w dziejach myśli europejskiej odegrać wielką rolę; był jednym z czynników, które zmuszały ją do rozwoju, jednym ze źródeł tej witalności, która stała się jej najważniejszą cechą.
Kościół a państwo
Konstantyn I
Poczynając od Konstantyna Wielkiego rola cesarzy w życiu chrześcijaństwa była ogromna. Spory doktrynalne, rozrywające Kościół, stwarzały okazję, więcej - zmuszały ich do częstych i głęboko sięgających interwencji.
Cesarze zwoływali synody o szerszym zasięgu, ich podpisy uprawomocniały kanony. Ten stan rzeczy wynikał nie tylko z potęgi politycznej cesarzy i siły aparatu represji stojącego za jego decyzjami. Był zgodny z powszechnym przekonaniem, że cesarz za swój lud odpowiada przed Bogiem i jest prawdziwym przywódcą chrześcijańskiego świata. Wśród ludzi Kościoła wieku IV z wolna rodzić się będzie opór przeciwko takiej postawie. W sposób znamienny wiążą się on ze sporami teologicznymi. Pierwsze ataki na pozycję władcy pochodzą ze środowiska afrykańskiej sekty donatystów, którzy starali się przeciągnąć cesarza na swoją stronę, a gdy to im się nie udało, zareagowali krytyką o szerszym charakterze, domagając się autonomii dla działań Kościoła. Także proariańska postawa cesarzy na wschodzie pobudzała pisarzy kościelnych do wygłaszania bardzo ostrych sądów. Klasyczne sformułowania znalazły się w liście Hozjusza (napisanym w 343 r.), który odwołując się do słów Chrystusa: "Oddajcie cesarzowi co cesarskie", domaga się, aby cesarz nie mieszał się do spraw religijnych. Powinien w tej dziedzinie uczyć
się od biskupów, którzy są przed Bogiem odpowiedzialni za Kościół. Bóg mu dał tylko królowanie. Ambroży nieco tylko później powie: "Do cesarza należy pałac, do kapłana Kościół", "cesarz jest w Kościele, a nie nad Kościołem".
Słabość cesarskiej władzy na Zachodzie ułatwiać będzie Kościołowi uzyskanie wobec niej dystansu tak w teorii, jak i w praktyce. Teorie te będą miały wielkie znaczenie dla średniowiecza. Należy tu zwłaszcza wspomnieć o pismach papieża Gelazego I (492-498), który sformułował teorię dwóch władz. Do Kościoła należy auctoritas (a więc prawo decyzji wynikające z pozycji moralnej i religijnej), do cesarza zaś potestas (zdolność do działania, praktycznego wcielania decyzji w życie). Biskupi zdadzą przed Bogiem sprawę także z tego, co czynią władcy. Chrystus obie władze rozdzielił, ale nakazał im działać harmonijnie; cesarz powinien poddać się duchowemu magisterium Kościoła, ten zaś może wykorzystać jego potestas do wpływania na bieg rzeczy tego świata. W warunkach rozpadu politycznych ram późnej starożytności na Zachodzie był to program nie do realizacji, ale jego waga leżała w ideach, które odżyją w czasach średniowiecznych i które posłużą się tymi właśnie sformułowaniami.
Fragment książki:
Historia Europy (pod red. A. Mączaka)