Bernard z Clairvaux
Ponieważ dla wielu średniowiecznych ascetów chrze-ścijańskich normą stały się długotrwałe posty o chlebie i wodzie, noszenie włosiennicy, codzienne biczowanie ciała [św. Bernard z Clairvaux biczował się ostrym kańczugiem. Św. Zdzisława z Lemberka nawet nocą nosiła włosiennicę, kazała się służącej biczować rózgami z rzemieni, pokrzyw, cierni i głogów. Bł. Humilianna Cerchi nosiła włosiennicę z koźlej skóry i biczowała się do krwi. Św. Mikołaj z Tolentino nieustannie nosił włosiennicę z haczykami z drutu, które dotkliwie raniły jego ciało; ponadto każdej nocy biczował ciało do krwi. Św. Małgorzata z Kortony tak dotkliwie się biczowała, że ciało "pokryło się ranami i bliznami. Odczuwała realne pragnienie zniszczenia" go. Bł. Franciszek z Fabriano tak długo i często bił się po plecach i ramionach, że po jego śmierci stwierdzono, iż skóra mu w tych miejscach zrogowaciała. Bł. Franciszek Patrizzi "codziennie rano biczował się tak mocno, że wszyscy, którzy to słyszeli, przypuszczali, że bije w drewno lub kamień".
Małgorzata z Kortony
Św. Andrzej Corsini biczował się codziennie do krwi żelaznym łańcuchem. Św. Katarzyna ze Sieny trzy razy dziennie biczowała się do krwi żelaznym łańcuchem. Na ciele nosiła łańcuch z nabitymi gwoździami, który wrósł jej w ciało. Św. Wincenty Ferreriusz biczował się codziennie przez 40 lat. Umartwianie się bł. Piotra z Luksemburga polegało na biciu się kijami i okręcaniu się ciasno sznurem z węzłami. Pomimo nalegań lekarzy nie chciał go zdjąć, uległ dopiero pod groźbą papieskiej ekskomuniki. Św. Franciszek z Pauli nosił zawsze ostrą włosiennicę i biczował się
do krwi żelazną dyscypliną z ostrymi haczykami na końcu. Św. Feliks z Cantalice pod habitem zawsze nosił ostrą włosiennicę, a każdej nocy trzykrotnie biczował się do krwi. Św. Józef z Kupertynu biczował się do krwi (nierzadko żelaznym łańcuchem). Św. Paweł od Krzyża "niemal codziennie" biczował się publicznie, by skłonić innych do nawrócenia się.] oraz nocne czuwania na modlitwie, czyli to, co współcześni psycholodzy (nie wyłączając konfesyjnych) uznają za patologię, określenie tego, co średniowiecze traktowało jako normę, jest niemożliwe.
Niejednokrotnie zwracano uwagę na patologiczny aspekt chrześcijańskiej ascezy, przywodzący na myśl zachowanie pacjentów szpitali psychiatrycznych. W średniowieczu tego typu asceza była czymś naturalnym i stanowiła jeden z elementów typowego wizerunku świętego. Asceta swoimi nadludzkimi, "szalonymi" wyrzeczeniami i ekscentrycznym zachowaniem pragnął się zbliżyć i upodobnić do swojego "szalonego" Boga Chrystusa.
Łagodne formy ascezy mnichów irlandzkich mogą mieć kynickie korzenie. Podobnie jak kynicy, Irlandczycy chodzili ubrani w skóry zwierząt, żywili się orzechami i roślinami, pili wodę, a spali na ziemi z kamieniem pod głową zamiast poduszki. Cechowała ich kynicka pokora, umiłowanie natury i zwierząt, co później stało się cechą św. Franciszka z Asyżu i jego uczniów. Niektórzy asceci irlandzcy próbowali prześcignąć w "szaleństwie" ascetów syryjskich.
Św. Finnchua przez siedem lat wisiał zawieszony na żelaznych kajdanach przeciągniętych pod pachami, "aby zapewnić sobie miejsce w niebie". On i św. Ite wystawiali ciało na ukąszenia chrabąszczy i jelonków. Św. Findian nosił łańcuch, który wżarł mu się w ciało. Św. Ciaran jadł chleb zmieszany z piaskiem. O św. Kevinie można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że swoją asceza oderwał się od natury. Jego praktyka przypomina ścieżkę niektórych ascetów hinduskich. Przez siedem lat nie kładł się spać; stał, trzymając ręce nieruchomo w tej samej pozycji, tak że kos złożył na nich jajka i wysiadywał je. Walijski św. Brynach codziennie zanurzał się w lodowatej wodzie, a św. Colman mac Luachain miał przez całą dobę pozostawać zanurzony pod wodą. "Ci szaleńcy - pisał o ascetach irlandzkich R. Flower - włóczyli się po lasach, żyli na koronach drzew i mieszkali razem ze zwierzętami. Schodzili pod wodę, by łapać w ręce ryby. Ich wypowiedzi były mieszaniną mrocznego szaleństwa i natchnionej mądrości".
Skrajna asceza stała się powodem częstych chorób u "świętych anorektyczek", które - zdaniem R. M. Bella - cierpiały na anoreksia nervosa (łac. "brak [an] apetytu [oreksis]"), chorobę o podłożu nerwowym. Powód tego wyjaśniła Jeanne Guyon (1648-1717), która była "szalona" na punkcie miłości do Boga: "Byłam jak ci pijacy lub zakochani, co myślą wyłącznie o swej namiętności".
Św. Agnieszka z Montepulciano (1268-1317) spała na ziemi z kamieniem pod głową, jadła tylko kawałek twardego chleba dziennie i piła odrobinę wody. Św. Koleta z Korbei (1381-1447) przez cały rok chodziła boso, w tym samym, starym, połatanym habicie, a zimą nie grzała się przy piecu, ponieważ nie znosiła ognia. Nigdy nie zdejmowała z siebie paska żelaznego, który wrósł jej w ciało; kiedy spowiednik nakazał jej go zdjąć, zerwała go wraz z kawałkami ciała. Skutkiem tej skrajnej ascezy nabawiła się wielu chorób, m.in. duszącej puchliny i krwotoków; nocą nie mogła spać z powodu dotkliwego bólu.
Skrajną ascezę prowadził hiszpański św. Piotr z Alkantary (1488-1562). Nigdy nie ubierał się odpowiednio do pory roku: zimą otwierał okno i wystawiał się na działanie mrozu, a w letnie upały chodził z odkrytą głową. Zawsze chodził boso, w bardzo ciasnym habicie z sierści, przypominającym nie tyle włosiennicę, co raczej pancerz albo tarkę, która rozdrapywała rany, jakie sobie zadawał biczem (dwa razy dziennie biczował się ostrymi łańcuszkami). Teresa z Avila uznała stan jego umysłu za "szczęśliwe i pożądane szaleństwo!".
Św. Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690) tak mocno obwiązywała się sznurami i łańcuszkami oraz specjalnie przysposobionymi żelaznymi pasami, które były naszpikowane kłującymi ostrzami, że usunięcie ich bez okaleczenia było niemożliwe. Ponadto w roku 1678 wyryła sobie na piersiach imię "Jezus", a gdy rany się zabliźniły, w 1679 odnowiła je płomieniem świecy. Własną krwią wykonała napis informujący o oddaniu się Bogu. Kiedy opiekowała się chorymi, "całowała zropiałe i cuchnące rany mimo wielkiego wstrętu".
Św. Weronika Giuliani (1660-1727) cały czas nosiła włosiennicę na gołym ciele, na niej habit nabity kolcami, a ponadto owijała się łańcuchami, spała na ziemi, godzinami leżała na krzyżu albo kładła sobie na ramiona ciężki kamień. Aby się ukarać za wypowiedzenie niepotrzebnych słów, wkładała sobie pod język kamyki.
Osobliwością ascezy św. Gerarda Majelli (1726-55) był pojedynek z innym ascetą Franciszkiem Margottą (1699-1764) o to, "kto potrafi więcej swemu ciału dokuczyć".
Jedną z form ascezy było niepatrzenie w twarz rozmówcy, zwłaszcza płci odmiennej, albo wypowiadanie tylko niezbędnej liczby słów.
Należy podkreślić, że asceza w zakresie jedzenia, snu i ubrania prowadziła z jednej strony do doświadczania SET [stan ekstatyczno-transowy], a z drugiej powodowała wizje, nierzadko o charakterze demonicznym. Sami mistycy uważali przeżycia o demonicznej naturze za próbę, a nawet szczególną łaskę Boga. Butler tłumaczył je aktywnością typu poltergeist. Znajdują one też analogię w doświadczeniach inicjacyjnych szamanów syberyjskich, którzy w SET byli wielokrotnie bici. Do SET mogło też prowadzić cechujące wielu mistyków niemal nieustanne wylewanie łez, będące kontynuacją starożytnych lamentacji. Dzięki temu asceta zmieniał swój status w oczach innych: nie był postrzegany jako człowiek, lecz jako istota quasi-boska, dysponująca cudotwórczymi zdolnościami.
Także inne wątki z żywotów ascetów i świętych nawiązują do tradycji szamańskiej. Chrześcijańscy mitografowie i hagiografowie z jednej strony nawiązywali do ogólnoludzkiego dziedzictwa motywów o charakterze szamańskim i magicznym, a z drugiej wykazali się sporą wyobraźnią, kreując nowe wątki. Asceza Patryka (385/95-461), najsławniejszego świętego irlandzkiego, miała, zdaniem S. Czarnowskiego, "charakter postu magicznego", magicznego obrzędu użytego "przeciw niebu, aby wymóc na nim ustępstwa", czyli przypominała rytualną ascezę starożytnych Żydów. Dzięki temu zwycięskiemu postowi-szantażowi Patryk uzyskał od Boga przywilej wyprowadzenia co roku niemal tysiąca dusz z piekła. Miał on w zwyczaju stać w nocy w lodowatej wodzie rzeki, modląc się, a ponadto, podczas odosobnienia na górze Aigle, nic nie jadł i nie pił. Posiadaną łaską, uważaną za łaskę Jezusa i oznakę wtajemniczenia, jak magiczną różdżką otwierał drzwi do świata podziemnego.