Magog - Guildhall, Londyn Jedną z legend najdłużej utrzymujących się w świadomości ludzi średniowiecza była legenda o dzikich ludach imieniem Gog i Magog, chwilowo pokonanych i unieszkodliwionych, które jednak w nie oznaczonym bliżej czasie wyrwą się z niewoli i przyniosą ludzkości ogromne nieszczęścia. Będzie to zapowiedź końca świata i zbliżającego się Dnia Sądu.
Należy ona do grupy najciekawszych i najbardziej godnych uwagi legend, umożliwia nam bowiem poznanie dawnych poglądów na odległe ludy północnej i północno-wschodniej części ekumeny. A że odnajdujemy ją w najróżniejszych odmianach w dziesiątkach zabytków literatury średniowiecznej (w tym u naszego Jana Długosza) i w zabytkach sztuki plastycznej, spróbujmy ogarnąć, choćby w wielkim skrócie, genezę i dzieje legendy o Gogu i Magogu oraz zbadać przyczyny jej zadziwiającej żywotności.
Gog z kraju Magog
Z dziwnie brzmiącymi nazwami widniejącymi w tytule tego rozdziału musiał zetknąć się w średniowieczu każdy człowiek wykształcony na lekturze Biblii — duchowny, pisarz, kleryk, rycerz, artysta. Trzykrotnie bowiem imiona te pojawiają się w świętych księgach Żydów i chrześcijan. Najpierw sam Magog, jeszcze bez swojego towarzysza. Zaraz w pierwszej księdze Starego Testamentu (Rdz 10, 2) powiada starożytny autor, utożsamiany przez tradycję z samym Mojżeszem, że Magog był jednym z siedmiu synów Jafeta, który z kolei był synem patriarchy Noego, Znacznie późniejsze Proroctwo Ezechiela stanowi drugi najpoważniejszy autorytet starotestamentowy w tej kwestii. Prorok obszernie występuje przeciw niejakiemu Gogowi, natomiast Magog przekształcił się z osoby w kraj (“Synu człowieczy, zwróć się ku Gogowi, ku krajowi Magog...”).
Jeszcze kilka stuleci — koniec wieku I, już naszej ery — i w Księdze Objawienia św. Jana (Apokalipsie) Gog i Magog stają się symbolami wrogich Kościołowi potęg ziemskich, wyprowadzonych przez szatana na ostatni nieudany pojedynek ze Stwórcą. Trzy wersje biblijne, tak bardzo różniące się pomiędzy sobą, staną się tworzywem dalszego rozwoju legendy.
Gog i Magog - Apokalipsa - manuskrypt francuski ok.1220 - 1270
Scytowie potomkami Magoga
W tym samym mniej więcej czasie, gdy na wyspie Patmos Jan Ewangelista, według tradycji chrześcijańskiej, dyktował swoje objawienie, żydowski historyk Józef Flawiusz kończył główne dzieło, któremu dał tytuł Starożytności żydowskie. Początkowe księgi streszczają zasadniczo księgi biblijne, rzecz jednak oczywista, że jest to inna redakcja tych samych wydarzeń i wierzeń. Józef Flawiusz był przecież obywatelem rzymskim, doskonałym znawcą języka i kultury helleńskiej (dzieło swoje napisał po grecku); gdzie zachodziła potrzeba — zmieniał i uzupełniał swój wzór, opierając się na własnej kulturze literackiej oraz na narosłej już tymczasem tradycji judaistycznej. Wie już, że synowie Jafeta (w liczbie, jak pamiętamy, siedmiu) “zajęli wszystkie tereny od gór Taurus i Aman w głąb Azji aż do rzeki Tanais, a w głąb Europy aż do ziemi Gadeira, do której dotarli, a ponieważ nikt przed nimi nie osiedlił się w tych krainach, nadali im swoje imiona”.
Popatrzmy, jakiemu ludowi odpowiada Magog:
"Magog zaś dał początek Magogejczykom, od niego wywodzącym swe imię, których Grecy zwą Scytami”.
Nareszcie wyszliśmy z kręgu nazw i pojęć wyłącznie biblijnych! Józef Flawiusz był tym, który połączył tradycję biblijną z helleńską, identyfikując Magoga i jego potomków ze Scytami, dobrze znanymi Grekom choćby z dzieła wielkiego Herodota.
Scythicus — Gothicus?
A co się w tym czasie działo z Gogiem?
Przenieśmy się na grunt Cesarstwa Rzymskiego. W roku 376 ówczesny cesarz zezwolił germańskiemu plemieniu Gotów, wypieranemu ze stepów czarnomorskich przez koczowniczych Hunów, osiedlić się w granicach imperium. Rychło przekonali się Rzymianie, jak zgubna była ta decyzja! Rozgorzała ciężka wojna rzymsko-gocka. I oto słynny biskup Mediolanu Ambroży przepowiada armii cesarskiej zwycięstwo, opierając się na autorytecie... proroka Ezechiela, który zapowiadał upadek ludu czy księcia imieniem Gog. “Gog to jest właśnie Got" — stwierdził biskup mediolański. Gdyby to był koniec prób identyfikacji! Czy rzeczywiście Gog i Magog muszą oznaczać dwa różne ludy?
Obydwie interpretacje — Józefa Flawiusza i św. Ambrożego — nie wykluczały się bynajmniej w świadomości potomnych. Cóż mogli mieć wspólnego irańscy Scytowie znad Morza Czarnego, którzy dawno już zeszli z areny dziejowej, i germańscy Goci ze Skandynawii? — zapytamy. Ależ mieli! Któż z Rzymian w IV wieku wiedział, skąd naprawdę wywodzą się Goci? Znano tylko ich ostatnie siedziby, istotnie identyczne z dawnymi siedzibami Scytów. Sądzono, że Goci są tym samym bałkańskim ludem, który dawniejsi historycy rzymscy zwali Getami (mieszkali oni na terytorium obecnej Rumunii). Decydowało tu podobieństwo nazw. Na ogół nie wątpiono w średniowieczu, zwłaszcza wcześniejszym, że Scythicus = Gothicus.
Dulkarnein — Aleksander?
Dalszej ewolucji legendy musimy szukać na Wschodzie. Koran — święta księga islamu — w dwóch ustępach (surach) zawiera interesujące nas sformułowania. Mówi się tam o czynach jakiegoś bohatera o przydomku Dulkarnein (“Dwurogi"). Bohater ów zbudował wielki mur z brązu, smoły i siarki, zamykając nim dwa dzikie barbarzyńskie ludy Yajuj i Majuj. Tradycja islamu wiele zawdzięcza wpływom żydowskim i chrześcijańskim. Yajuj i Majuj to bez wątpienia Gog i Magog. Ale kim jest ów tajemniczy Dulkarnein?
Odpowiedź nie będzie trudna. Już przed siódmym wiekiem, kiedy to powstał islam i państwo arabskie, w greckim i syryjskim kręgu kulturowym intensywnie rozwijają się i nawarstwiają podania o wielkim wodzu starożytności — Aleksandrze Macedońskim. Z pogańskiego władcy zdążył on się już przekształcić w mocarza chrześcijańskiego, znajdującego się pod szczególną opieką Boga i dążącego do rozszerzenia granic nie tylko swego panowania, ale i panowania prawdziwej wiary. Jedna z takich legend, pochodząca być może z V wieku, opowiada, jak to Aleksander osobiście zapragnął zbadać, jak rozległa jest Ziemia. Odradzali mu doradcy, wskazując na niepokonalne trudności takiego doświadczenia, ale na próżno. Zwraca się Aleksander w modlitwie do Boga: “Wiem, że z Twego polecenia wyrosły mi na głowie rogi, bym nimi rozbił królestwo tego świata". Wiemy już, skąd się wziął “Dwurogi" w Koranie. Niektórzy badacze twierdzą wprawdzie, że to nie nasz Aleksander, a jakiś bliżej nie znany zdobywca z Jemenu, ale nie wydaje się, by mieli rację.
Po długich przygotowaniach udał się Aleksander przez Armenię na północ, na Kaukaz. Z drugiej strony wyniosłego pasma zamieszkiwali dzicy Hunowie. Potężną bramą odgrodził się Aleksander od cywilizowanego świata (nieprzebyte pasmo Kaukazu z nielicznymi tylko przełęczami doskonale nadawało się do tej roli w legendzie!), a na bramie umieścił napis, że barbarzyńcy ci trzykrotnie jeszcze w przyszłości wyłamią się z zamknięcia. Ostatnim razem sam Bóg otworzy im bramę i będzie to kara dla ludzkości za grzechy i przewinienia. W wojnach wyginie cała ludzkość...
Gog i Magog - Jean Wauquelin - Livre des conquestes et faits d'Alexandre le Grand.
Imię Goga i Magoga w tej wersji legendy jeszcze nie pada. Hunowie zajęli ich miejsce. Nieznany autor opowiedzianej tu legendy pisał, rzecz jasna, ex post. Aż nadto dobrze znanych w V wieku Hunów połączył literacką fikcją z Aleksandrem Wielkim. Ale legenda żyje i rozwija się nadal. Zanotujemy nowy element: nabiera ona cech apokaliptycznych. Jak w Objawieniu św. Jana, ale już w nawiązaniu do konkretnych ludów i konkretnych wydarzeń.
Przeminęła jednak groza najazdów huńskich i nie oznaczała ona, jak się okazało, końca świata i nadejścia Antychrysta. Ustąpili Hunowie i natychmiast powracają do legendy Gog i Magog.
Pierwszym bodaj pisarzem, który wprost stwierdził, że bohater, który uchronił świat przed owymi apokaliptycznymi ludami, to Aleksander Wielki — był grecki pisarz i kronikarz z VI wieku Prokopiusz z Cezarei. Dodawano Gogowi i Magogowi coraz to nowe ludy do towarzystwa; liczba uwięzionych ludów wzrosła z czasem do dwudziestu dwóch.
Proroctwo Pseudo-Metodiusza
I oto na początku VII wieku wydaje się chrześcijańskiemu światu, że wybiła godzina, że Gog i Magog zerwali okowy, rozbili mury i straszliwym najazdem zwiastują rychły koniec świata. Padają załogi bizantyjskie w Ziemi Świętej i Syrii, państwo Sasanidów w Persji, cała Afryka północna, Hiszpania, sam Konstantynopol nie raz znajduje się o krok od zguby... To była niewiarygodna ekspansja Arabów i islamu. Wprawdzie najeźdźcy nie przybywali, jak należało się spodziewać, z północy, lecz z południa, ale poza tym wszystko się zgadzało z przepowiedniami.
Niebawem okaże się, że i Arabowie nie są jednoznaczni z Gogiem i Magogiem, ba, sami przejmą zasadnicze rysy legendy i będą je dalej rozwijać. Więcej jeszcze: dzięki światowemu zasięgowi swej ekspansji zaniosą legendę na najdalsze krańce Starego Świata — do Indii, na Malaje (!), ale na razie świat jest pod ogromnym wrażeniem. Mnożą się przepowiednie. “Świat się starzeje” — woła kronikarz VII wieku zwany Fredegarem, i słowa te to nie pusta retoryka.
Świątobliwemu biskupowi Tyru Metodiuszowi, który dawno już temu, za panowania cesarza Dioklecjana (przełom III/IV wieku) poniósł śmierć męczeńską, przypisywało całe średniowiecze utwór, napisany najwidoczniej w VII wieku pod wpływem zawojowań islamu, ujęty w formę proroczej wizji czy kazania. Ten Pseudo-Metodiusz zawiera specjalnie spreparowaną historię ludzkości od początku świata, z uwzględnieniem (niedługich już — jak sądzono) przyszłych jej dziejów. Zawiera również zapowiedź napadu Goga i Magoga w wersji ciekawej nawet nie tyle ze względu na sposób ujęcia, co z powodu ogromnego wpływu na czasy późniejsze.
Ilekroć Europa stawała w obliczu nowego wielkiego najazdu, tylekroć przypominano sobie tekst Pseudo-Metodiusza i odnoszono biblijno-mistyczne przepowiednie do aktualnych czasów i wydarzeń. Tak było w wieku XIII, gdy najechali na Europę wschodnią i środkową Mongołowie, tak było jeszcze na przełomie XV i XVI wieku, gdy wydawało się, że chwila decydującej konfrontacji pomiędzy chrześcijańską Europą a potęgą Turcji osmańskiej jest tuż.
W poszukiwaniu Goga i Magoga
Wybuchając ze szczególną siłą w okresach paroksyzmów w stosunkach pomiędzy Wschodem a Zachodem, legenda żyła jednak życiem ciągłym, wykazując w dodatku wiele lokalnych odmian i wariantów. Z jakimi rozmaitymi ludami identyfikowali średniowieczni pisarze Goga i Magoga! Znajdują się w tej liczbie Scyci, Goci i Celtowie, Hunowie, Alanowie, Chazarowie, Arabowie, Turcy, Węgrzy, Mongołowie (Tatarzy), Partowie, a nawet... Akwitańczycy. Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, że w czasie najazdu Napoleona na Rosję w roku 1812 rosyjska propaganda przedstawiała ludowi francuskich najeźdźców jako najnowsze wcielenie Goga i Magoga.
Podróż Sallama Tłumacza
Wspomnijmy o jeszcze jednym wydarzeniu. Około roku 845 udał się z Bagdadu w daleką drogę Sallam zwany Tłumaczem, jako że władał podobno aż trzydziestoma językami. Wysłał go kalif Watik (842—847), stawiając mu zadanie dotarcia do “muru Goga i Magoga", o którym to murze krążyły w świecie arabskim różne, sprzeczne niekiedy wiadomości. Zachowało się sprawozdanie Sallama z podróży. Dużo w nim co prawda niejasności, ale obecnie, po wielu latach badań, można przyjąć, że opisany przez Sallama mur to nic innego, jak słynny mur chiński, chroniący “Państwo Środka" przed najazdami koczowników z północy. Etapy drogi Sallama również zdają się prowadzić do Azji Wschodniej.
Goemagog
W naszej wędrówce po stuleciach, ludach i kulturach przenieśmy się na przeciwległy kraniec ówczesnego świata. Ciekawe odchylenie od zasadniczego nurtu ewolucji legendy o Gogu i Magogu zanotował w XII wieku angielski kronikarz Galfred z Monmouth, autor pełnej staroceltyckich legend i pozornej klasycznej uczoności Historii królów Brytanii. Usiłował on, dotrzymując kroku ogólnoeuropejskiej tendencji (przypomnijmy sobie tylko naszego mistrza Wincentego Kadłubka, który kazał Lechitom walczyć m.in. z wojskami Aleksandra Wielkiego), powiązać legendarne dzieje swojej wyspy z dziejami powszechnymi, zwłaszcza starożytnej Grecji i Rzymu. Otóż potomek Eneasza, Brutus, w drodze spod Troi przybył jakoby wraz z drużyną do Brytanii i objął ją w posiadanie (od niego też pochodzić ma nazwa wyspy). Przedtem wyspę zamieszkiwali Giganci. Towarzysz Brutusa Koryneusz musiał nawet stoczyć ciężki pojedynek z ostatnim z nich. Imię pokonanego i strąconego do morza potwora brzmiało Goemagog, co jest połączeniem dwóch dobrze nam znanych imion: Gog i Magog.
“Żywią się ludzkim mięsem...”
Legenda rozwijała się w zależności od aktualnej sytuacji politycznej, ale także od aktualnie posiadanych wiadomości o północnym skraju ekumeny. Najlepiej widać tę ewolucję na średniowiecznych mapach. Na tzw. Anglosaskiej Mapie Świata z końca X wieku Gog i Magog zaznaczeni są na obszarze sąsiadującym bezpośrednio na wschodzie z Morzem Kaspijskim (które uważano powszechnie za zatokę Oceanu Północnego), natomiast na mapie kanonika Henryka z Moguncji z początku XII wieku Gog i Magog, umieszczeni zgodnie z tradycją w zamkniętym kwadracie, musieli się przenieść na wschodni brzeg Morza Kaspijskiego. Na wielkiej mapie świata z Ebstorfu (zob. rozdział 6) z wieku XIII, rysunek, umieszczony w identycznym miejscu, jest sporządzony bardzo starannie — przedstawia ludożerców w czasie uczty i zawiera następujący napis: “Tutaj uwięził Aleksander dwa okrutne ludy, Goga i Magoga, które za towarzyszy będzie miał Antychryst. Ci żywią się ludzkim mięsem i piją krew".
Gog i Magog - Thomas de Kent - Roman de toute chevalerie
Na mapie tzw. katalońskiej z roku 1375 zaznaczono “Góry Kaspijskie" daleko na wschód od Morza Kaspijskiego, a za tymi górami dopiero umieścił artysta kraj Goga i Magoga. Przez cały wiek XV kartografowie, nie przejmując się wiarygodnymi informacjami z Azji, które już od XIII wieku docierają różnymi drogami do Europy, z uporem godnym lepszej sprawy notują na swoich mapach ów kraj, który wobec postępów wiedzy geograficznej coraz bardziej usuwał się na północny wschód, aż wreszcie zdano sobie sprawę z tego, że był to tylko miraż.
*