NAJSTARSZA WARSTWA ARCHITEKTURY
W połowie X wieku powszechnie stosowanym materiałem było drewno. Puszcze porastające obszar ówczesnej Polski dostarczały budulca w dostatecznej ilości. Z niego powstawały osady, umocnienia grodów i gontyny słowiańskich bogów. Właśnie one budziły największy podziw kronikarzy.
Thietmar podkreśla, że świątynia w Radogoszczy „zbudowana była z drewna misternie i ściany miała rzeźbione w przedziwny sposób". Herbord stwierdza, że gontyna w Szczecinie „wzniesiona była z godną podziwu czcią i sztuką”. Kronikarz Ebbon pisze, że mieszkańcy Gockowa na Pomorzu dużym kosztem wybudowali świątynię i prosili potem świętego Ottona, który ich chrzcił - a nawet dawali mu pieniądze - by tylko nie niszczył jej, lecz zachował dla ozdoby miejsca.
Gontyna - rekonstrukcja świątyni Słowian połabskich w Niemczech – Gross Raden
Można stąd wywnioskować, że słowiańskie gontyny były budowane z dążeniem do wywołania wrażenia piękna i że takie wrażenie na ówczesnych wywierały. Niestety, jak dotąd nie udało się archeologom znaleźć dowodów na potwierdzenie opisów kronikarzy. Zapewne wraz z wprowadzeniem chrześcijaństwa te najstarsze dzieła architektury na ziemiach polskich były wyjątkowo dokładnie niszczone.
Na ich miejscu stawały świątynie nowego boga, budowane nie znanym ludności miejscowej sposobem - z kamienia. Jakże ogromnym zaskoczeniem musiały być dla naszych praojców te pierwsze kamienne budowle. Pojawienie się ich wywołało na pewno większe poruszenie w ówczesnym społeczeństwie aniżeli wiadomość o wypuszczeniu pierwszego sputnika wśród ludzi XX wieku.
Jednak również te najstarsze kościoły nie zachowały się do naszych czasów w swym pierwotnym stanie. Zbyt małe, za skromne na potrzeby rozwijającego się kultu, były czasem przebudowywane, a czasem rozbierane do fundamentów. Dzisiaj ich szczątki znajdują się głęboko w ziemi i historyk architektury musi z konieczności pracować metodami archeologa.
Nie wystarczy bowiem odkryć fragmenty jakiejś budowli. Trzeba określić jej funkcję, wiek, podjąć próbę rekonstrukcji. Pomocy trzeba tu szukać, w dokładnym zbadaniu otoczenia czcigodnych szczątków. Każdy drobiazg: kawałek skorupy naczynia, ozdoby metalowej, moneta, szczątki skóry lub drewna, dosłownie wszystko, co pozostawił w ziemi człowiek, pomaga rozszyfrować zagadkę najstarszej architektury. Oczywiście dotyczy to tylko znalezisk z tej samej warstwy kulturowej, co odkryta budowla. Warstwy kulturowe to jakby kolejne tomy księgi, z której czyta archeolog, z tym tylko, że czytanie zaczyna zawsze od końca.
Odkryta budowla stała przed tysiącem lat na powierzchni ziemi. Jeśli dziś trzeba jej szukać pod ziemią, to stało się tak dlatego, że w ciągu tysiąclecia stale podnosił się poziom powierzchni. Zwiedzając stare kościoły schodzimy do nich zawsze po schodach, a kiedyś ich posadzka była na poziomie ulicy. Pod dzisiejszymi brukami starego Krakowa i każdej starej dzielnicy znajduje się kilka warstw dawnych bruków, oddzielonych od siebie warstwami śmiecia i wszelkich niepotrzebnych już nikomu odpadków. Trzeba przecież pamiętać, że nie znano wówczas przedsiębiorstw oczyszczania miasta i każdy śmiecił, gdzie chciał. Może wyda się to śmieszne, ale często właśnie te warstwy śmiecili odpadków to jedyny materialny dokument dawnych epok, to dowód, jak żyli ówcześni ludzie, czym się zajmowali, co jedli, jakie mieli upodobania i jak się ubierali. To są właśnie warstwy kulturowe. Niektóre stanowiska archeologiczne posiadają po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt takich warstw. Im głębiej, tym warstwa starsza. Taką najstarszą „warstwą” architektury jest w Polsce architektura przedromańska.
NAJMODNIEJSZE SĄ ROTUNDY
Chyba najbardziej znanym zabytkiem przedromańskim jest rotunda Św. Św. Feliksa i Adaukta na Wawelu. Ta skromna budowla wzniesiona została na dość skomplikowanym planie. Wnętrze opisane na planie koła posiada przylegające doń cztery wnęki - apsydy.
Kraków, Wawel - Rotunda św. św. Feliksa i Adaukta - rekonstrukcja |
Cieszyn - Rotunda św. Mikołaja z przylegającą półkolistą absydą |
Apsyda, słowo pochodzenia greckiego (
apsis - sklepienie), wskazuje, że właśnie te części budowli były najwcześniej przykrywane sklepieniami typu konchowego. U podstaw zastosowania takiego planu leżały nie tylko względy praktyczne, ale również tradycje i konieczność zachowania przyjętej wówczas symboliki.
Rotunda (od łacińskiego słowa
rotundus - okrągły) była tradycyjnym typem kościoła na Wschodzie chrześcijańskim, a najbliżej nas - w Czechach, skąd przywędrowali do Polski pierwsi zakonnicy i księża. Do dziś w Pradze można obejrzeć trzy doskonale zachowane rotundy. Wymowa symboliczna rotundy to nawiązanie do formy budynku stojącego na miejscu grobu Chrystusa.
Względy praktyczne, dla których tak popularne były rotundy, są także nie do pogardzenia. Zastosowanie planu koła pozwala przy najbardziej oszczędnym zużyciu materiału uzyskać najbardziej zwartą i trwałą bryłę. Jest to prawda znana chyba od tak dawna, od jak dawna człowiek buduje. Igloo Eskimosów i murzyńskie lepianki w Afryce również wznoszone są na planie koła.
Rotunda wawelska nie jest bynajmniej jedynym przykładem. Obok na rysunku widzicie próbę rekonstrukcji rotundy, odkrytej przed wojną w podziemiach katedry gnieźnieńskiej.
Świetnie zachowana rotunda istnieje do dziś w Cieszynie. Również na planie centralnym wzniesiono kaplice na Ostrowiu Lednickim i w Gieczu. Z późniejszego okresu pochodzą zabytki w Strzelnie i w Grzegorzewicach, świadcząc, jak silne było przywiązanie do tej formy budowli.
Rotundy przeważnie zamykają jedną przestrzeń, nie podzieloną wewnątrz na nawy. Takie budowle nazywamy jednoprzestrzennymi, w przeciwieństwie do wielonawowych bazylik.
CO MOŻNA ZNALEŹĆ POD POSADZKĄ KATEDRY?
Zdarza się często, że wielkie budowle kościelne niszczone i odbudowywane w ciągu wieków powstawały wciąż na tym samym miejscu. Przez tysiąc lat nakładały się na siebie warstwy murów, dając w rezultacie ciekawy, ale skomplikowany przegląd wszystkich epok stylowych. Historyk sztuki badając takie zabytki sięga do terminologii geologicznej i mówi o stratygrafii zabytku. Różnica polega tylko na tym, że geolog rozumie pod tym terminem badanie warstw skorupy ziemskiej, a historyk - badanie nawarstwień murów konkretnego obiektu zabytkowego.
Strzelin - Rotunda św. Gotarda |
Strzelno - Rotunda św. Prokopa |
Wśród wielu obiektów, które badano w ostatnim dwudziestoleciu, znalazła się katedra poznańska. Zabytek był wielokrotnie przebudowywany i w swym gotycko-barokowym kształcie nie zdradzał żadnych wcześniejszych tajemnic, lecz w trakcie odbudowy ze zniszczeń wojennych przekopano nawy i znaleziono pod posadzką najpierw szczątki romańskich, a potem przedromańskich murów. Nie mogło to być nic innego, jak pierwsza polska katedra, zbudowana z inicjatywy pierwszego biskupa Jordana po 968 roku.
Odkryte fragmenty wskazywały na potężnej grubości mury, wzniesione z okrzesków kamiennych i wapienia, zwanego martwicą łąkową, połączone powszechnie wówczas używaną i nadzwyczaj trwałą zaprawą piaskowo-wapienną. Nie pozwalały one jednak wyciągnąć żadnych wniosków ani o kształcie, ani o wielkości zabytku.
Poznań - katedra – pozostałości przedromańskie
Tymczasem kilka lat później, gdy nie spodziewano się już żadnych rewelacji, odkryto dalsze fragmenty przedromańskie. Próba zrekonstruowania pierwszej katedry poznańskiej wprowadziła odkrywców w zdumienie. Spodziewać się mogli konstrukcji dość prymitywnej, nieskomplikowanej.
Okazało się jednak, że katedra miała 49 metrów długości i około 25 metrów szerokości. Posiadała też reprezentacyjną fasadę zachodnią, wyposażoną w dwie wieże. Wewnątrz, między wieżami, umieszczona była empora - rodzaj balkonu dla księcia i jego najbliższego otoczenia - wysunięta na nawę główna i podparta jedną kolumną.
Wnętrze katedry było podzielone na trzy nawy. Była to budowla bazylikowa, czyli kościół wielonawowy, o nawie środkowej wyższej od naw bocznych i oświetlonej bezpośrednio przez okna, znajdujące się ponad dachami naw bocznych. Układ bazylikowy, który zapoczątkowały pierwsze budowle chrześcijańskie starożytnego Rzymu, pozostanie przez setki lat najpopularniejszym typem konstrukcyjnym kościoła. Podział na nawy wyznaczały dwa szeregi kolumn i kwadratowych w przekroju filarów, stojących na przemian, oraz oparte na nich łukami ściany. Tego typu bazyliki nazywamy filarowo-kolumnowymi. Kwadratowe prezbiterium. część przeznaczona dla kapłanów, kończyło się albo - jak mówią fachowcy - było zamknięte półkolistą apsydą.
Sądząc z ogólnego stanu ówczesnego budownictwa, katedra nie posiadała sklepień. Jej przykrycie stanowił chyba drewniany, płaski strop, albo nawet mogła to być otwarta więźba dachu.
Odkryć pod posadzka istniejącego kościoła oczywiście dokonano nie tylko w Poznaniu. Podobne rewelacje przyniosły badania w Trzemesznie, Tumie pod Łęczycą, Gnieźnie i innych miejscowościach.
W Gnieźnie taką rewelacją było nieoczekiwane odsłonięcie nieźle zachowanej posadzki pierwszej katedry. Zaskoczyła ona wszystkich misternym układem ceramicznych płytek, pokrytych wielobarwną glazurą. Z kwadratów i trójkątów granatowych i żółtych układano mieniące się szachownice, z wycinków kół powstawały misterne plecionki, gwiazdy W kołach itp. Posadzka gnieźnieńska i podobne, odkryte w innych zabytkach, świadczą, jaką wagę przykładano do piękna wnętrz kościelnych W połowie XI wieku.
Od powstania prymitywnego, surowego wnętrza wawelskiej rotundy do wielobarwnego dywanu rozległej posadzki gnieźnieńskiej upłynęło sto lat. Wiek, w którym architektura preromańska przekształciła się w pełni rozwinięty styl romański. (...)
ARCHITEKTURA z KLOCKÓW
Po 1040 roku Polska zetknęła się z już rozwiniętym w pełni stylem romańskim. Powstają rozległe katedry królewskie i kolegiaty o bogatym planie i znacznie rozczłonkowanej bryle.
Romańską budowlę można łatwo podzielić na proste bryły, można ją złożyć i rozłożyć, tak jak dziecko składa swoje klockowe fantazje architektoniczne. Prześledźmy to na przykładzie kolegiaty w Kruszwicy lub kolegiaty w Tumie pod Łęczycą.
Kruszwica - Bazylika kolegiacka św. Piotra i Pawła (1120-1140)
Poszczególne nawy to graniastosłupy o podstawie prostokąta. nakryte dachami - również graniastosłupami, tylko że o podstawie trójkąta. Wieże to również graniastosłupy lub walce, nakryte piramidą lub stożkiem. Apsydy, tworzące w kolegiacie kruszwickiej tak przyjemny dla oka rytm - to półwalce.
Operowanie kilkoma prostymi bryłami przestrzennymi jako składnikami budowli, oczywiście w różnej skali i w różnych zestawieniach, znajdziecie w każdym zabytku romańskim. Również plany (rzuty poziome) budowli romańskich wyznaczone były przez proste reguły geometryczne - architekt operował przede wszystkim formą kwadratu.
Historycy sztuki już dawno zauważyli, że w architekturze średniowiecznej występowały stale te same figury i proporcje geometryczne, zarówno w całości budowli, jak i w jej częściach. Pochodziło to zapewne stąd, że budowniczowie średniowiecza nie mieli odpowiednich przyborów do przenoszenia narysowanego płaskiego planu na teren budowy. Nie mieli teodolitu, węgielnicy, precyzyjnych miar itp. przyrządów, koniecznych na każdej budowie. Ich głównym narzędziem był sznurowy cyrkiel i pion. Jeśli w tych warunkach architekci osiągali zgodność swego dzieła z planem, to właśnie dzięki temu, że zarówno w rysunku, jak i przy budowie stosowali tę samą geometryczną zasadę ustalania proporcji. Jednostką miary w obu wypadkach była najczęściej szerokość głównej nawy. Znając więc plan romańskiej budowli, możemy łatwo odtworzyć jej układ przestrzenny i bryłę.
Geometria, która była w średniowieczu ważną i cenioną wiedzą, nie była wynalazkiem ówczesnych architektów. Zasady stosowania geometrii w architekturze znała już starożytność, a budowniczowie romańscy przejęli je jako część architektonicznej tradycji. O eksperymentach i odkryciach doskonałych kwadratów i trójkątów pisał Witruwiusz, architekt rzymski w I wieku p.n.e., a dzieło jego
O architekturze ksiąg dziesięć było dobrze znane w średniowieczu. Zresztą Witruwiusz tylko powtarza znane mu zasady, przekazane przez naukę grecką: Pitagorasa i Platona.
Tum koło Łęczycy - kolegiata (1141-1161)
Chociaż więc kościoły i zamki romańskie niepodobne były do korynckich czy jońskich świątyń antycznych, ich budowniczowie opierali się na takich samych zasadach geometrycznych, z tych samych źródeł wiedzy korzystali.
„SENS TAJEMNY" ARCHITEKTURY
Jeśli w architekturze przedromańskiej dominowały rotundy i małe, jednoprzestrzenne budowle, to obecnie, wraz ze zwiększeniem skali budowli, rozpowszechnia się typ bazylikowy.
Zazwyczaj kościół przyjmował w ogólnych zarysach plan krzyża. Nawy i prezbiterium stanowią jak gdyby pionową belkę, zaś ramiona to część, którą możemy nazwać nawą poprzeczną albo fachowo - transeptem. Jest on w architekturze romańskiej zawsze tej samej szerokości co nawa główna. Z transeptem będziemy spotykali się coraz częściej - í to nie tylko w romanizmie - choć w bardzo różnej formie. Często na przykład będzie ukryty jakby wewnątrz budowli, nie tworząc tak charakterystycznych ramion bocznych, wystających poza korpus naw. Fakt, że plan kościoła romańskiego posiadał najczęściej plan krzyża, miał oczywiście swoją wymowę symboliczną.
W ogóle podczas naszych spotkań z architekturą i sztuką średniowieczną musimy patrzeć na nią zupełnie innymi oczyma, próbować oceniać według innych zasad aniżeli sztukę współczesną. Nie abstrakcyjne piękno stanowiło w średniowieczu o wartości sztuki, ale przede wszystkim jej sens symboliczny.
Kruszwica - Bazylika kolegiacka św. Piotra i Pawła - nawa główna
Sztuka odzwierciedlała średniowieczny światopogląd i miała za pośrednictwem materialnych przedmiotów przedstawiać symbole duchowe.
Z pism średniowiecznych pisarzy dowiadujemy się na przykład, że okna w kościele symbolizują Ojców Kościoła - bo oświecają, natomiast filary są symbolem biskupów, bo podtrzymują gmach. Sklepienie natomiast było obrazem nieba. Każda budowla kościelna symbolizowała dom boży, ziemski symbol państwa bożego. Kronika jednego z kościołów w Dijon, we Francji, mówiła wręcz, że ,,wiele składników tego kościoła ma sens tajemny".
Krzyżowy plan kościoła miał nawet podwójny sens. Był symbolem krzyża, lecz także symbolem człowieka, gdyż ten - twierdzono - jest stworzony na obraz i podobieństwo boże. Tak więc prezbiterium kościoła miało być jak głowa, chór jak pierś, transept miał symbolizować ramiona, a korpus naw - korpus człowieka.
Symboliki sztuki nie wymyśliło średniowiecze, znał ją antyk, na niej opierały się wszystkie wcześniejsze zjawiska artystyczne, ale średniowiecze rozwinęło ją i uczyniło podstawową zasadą.
*
Fragment książki: Przemysław Trzeciak -
1000 tajemnic architektury