NADNATURALNA MOC
§ 1. MOC
1. To, co religioznawstwo nazywa przedmiotem religii, jest samej religii podmiotem. Człowiek religijny zawsze traktuje to, o co chodzi w jego religii, jako pierwotne i sprawcze. Dopiero dla refleksji staje się ono przedmiotem rozpatrywanego przeżycia. W religii Bóg to agens w stosunku do człowieka, natomiast nauka potrafi mówić o postępowaniu człowieka w stosunku do Boga, ale nic może nie powiedzieć o postępowaniu Boga.
2. Kiedy mówimy, że Bóg jest przedmiotem przeżycia religijnego, musimy uzmysłowić sobie, iż ״Bóg” jest pojęciem bardzo nieokreślonym, które często w ogóle nie odpowiada temu, co zazwyczaj przez nie rozumiemy.
Przeżycie religijne odnosi się do czegoś, niekiedy jednak o tym czymś można powiedzieć tylko tyle, że jest ״czymś”. Aby jednak człowiek mógł w ogóle wypowiedzieć się na temat tego ״czegoś”, musi ono narzucić mu się i przeciwstawić jako coś innego. Toteż pierwsze, co możemy powiedzieć o przedmiocie religii, to to, że jest czymś zadziwiająco innym. Jak zauważył Sóderblom, zdziwienie jest początkiem nie tylko filozofii, lecz także religii. O nadnaturalności czy transcendencji nie ma tu jeszcze mowy; nie możemy też mówić o ״Bogu” w sensie właściwym. Istnieje jednak pewne przeżycie wiążące się z owym ״innym", zaskakującym i dziwnym.
Daleko jeszcze do jakiejkolwiek teorii czy choćby nawet najskromniejszego uogólnienia; wystarcza empiryczne stwierdzenie: ten przedmiot jest czymś niezwykłym. Przyczyną tego jest moc, jaką objawia. Najstarsza wiara jest czysto empiryczna.
Musimy się przyzwyczaić do tego, że kiedy mówimy o religijności pierwotnej, a nawet - w dużej mierze - o religijności antycznej, to pojęcie pierwiastka nadnaturalnego w wyobrażeniu Boga powinniśmy zastąpić zwykłą nazwą czegoś innego, czegoś odmiennego, niezwykłego, a prostą zależność, do której jesteśmy przyzwyczajeni - pojęciem ogólnego poczucia dystansu.
3. Misjonarz R. H. Codrington w jednym ze swych listów, opublikowanych przez M. Mullera w 1878 roku, używa po raz pierwszy pojęcia mana i w stylu epoki określa je jako ״melanezyjską nazwę dla nieskończoności”. Określenie to pochodzi naturalnie od Mullera. Sam Codrington natomiast zarówno w tym liście, jak i w książce z 1891 roku podaje o wiele bardziej znamienną definicję: ״Jest to pewna moc lub oddziaływanie o charakterze niefizycznym i w pewnym sensie nadprzyrodzonym; moc ta przejawia się jednak w sile cielesnej lub leż w każdego rodzaju sile i zdolności, jaką posiada człowiek. Mana nie wiąże się z jakimś jednym przedmiotem, ale każdy niemal przedmiot może ją przenosić; duchy |...| posiadają tę moc i mogą ją przekazywać |...| Cała religia melanezyjska polega faktycznie na tym, że się ową mana zdobywa lub też spożytkowuje ją dla własnej korzyści” (R. H. Codrington, The Melanensians·, s. 118; A. 1). Charakterystyka ta zasadniczo wytrzymała próbę czasu.
Na wyspach mórz południowych mana oznacza zawsze pewną moc; wyspiarze obejmują wszelako tą nazwą, jej pochodnymi i zawierającymi ją złożeniami różne pojęcia, zarówno w formie rzeczownikowej, jak przymiotnikowej i czasownikowej; do których należą takie, jak: wpływ, siła, sława, majestat, rozumność, władza, bóstwo, zdolność, niezwykła moc, skuteczny, silny, liczny, czcić, być zdolnym, uwielbiać, prorokować.
Jasne jest więc, że nie chodzi tu o nadprzyrodzoność w naszym rozumieniu. Lehmann stawia nawet zarzut Codringtonowi, że w ogóle mówi o tym, co nadprzyrodzone, i proponuje, by pozostać przy zwykłym znaczeniu mana: skuteczny, zdolny. Bo też w istocie mana ma to znaczenie. Wojownik przejawia mana odnosząc nieustanne sukcesy w walce. Z wielu klęsk wnioskuje się, że mana opuściła go. Lehmann jednak ze swej strony niesłusznie przeciwstawia pojęcia ״nadnaturalny”, ״wzbudzający zdziwienie” pierwotnym wyobrażeniom o skuteczności i potędze w ogóle. Przecież właśnie charakterystyczną cechą myślenia pierwotnego jest to, że nie oddziela ono wyraźnie pierwiastka magicznego, odwołującego się do nadprzyrodzoności, od skuteczności. Efficiency (skuteczność) jest pierwotnie magiczna per se, a czary są skuteczne eo ipso. Codrington więc zapewne słusznie użył określenia ״w pewnym sensie nadprzyrodzone”.
Oczywiście musimy tu odrzucić wszelkie skojarzenia z naszym supranaturalizmem. Istnienie mocy stwierdza się czysto empirycznie. O mana mówi się zawsze wtedy, kiedy pojawia się coś niezwykłego, wielkiego, skutecznego. Nie wiąże się to jednak z żadnymi zainteresowaniami teoretycznymi. To, co naturalne, tj. to czego należało się spodziewać, nigdy nie daje okazji do poznania mana. "Jakaś rzecz jest mana, jeśli działa; nie jest mana, jeśli nie działa”, stwierdza jeden z mieszkańców wyspy Hocart.
Słowo to może więc dotyczyć zarówno udanego skoku do morza, jak i zachowania się naczelnika plemienia. Oznacza zarówno szczęście, ״wenę”, jak moc; nie przeciwstawia przy tym czynności świeckich sakralnym. Każda niezwykła czynność wywołuje przeżycie mocy. Wiara w moc jest empiryczna w całym znaczeniu lego słowa. ״Toteż pierwotnie idea mocy czarodziejskiej była w ogóle identyczna z ideą zdolności”.
Moc może znaleźć zastosowanie w czarach, ale też każda nadzwyczajna czynność ma charakter czarodziejski. Byłoby jednak błędem, gdybyśmy moc w ogóle nazwali mocą czarodziejską, a dynamizm uznali za teorię czarów. Czaruje się dzięki mocy; ale samo posługiwanie się mocą nie oznacza czarów, jakkolwiek każda niezwykła czynność ludzi pierwotnych ma pewien odcień magii.
Stworzenie Ziemi było skutkiem działania mana bóstwa, ale skutkiem jej działania jest także każda zdolność; moc naczelnika plemienia, szczęście kraju zależą od mana, ale mana mają także belki w ustępie, ponieważ uważa się, że produkty defekacji, podobnie jak wszystkie części ciała, zawierają moc. Że nie musi tu wchodzić w grę magia w sensie technicznym, wynika z następującej wypowiedzi: ״Obcy jednak zwyciężyli, i teraz Maorysi znajdują się w pełni pod panowaniem mana Anglików” (R. Lehmann, Mana, s. 24).
Mimo to autorytet obcych nie jest dla ludzi pierwotnych wielkością tak bez reszty racjonalną jak dla nas. Codrington znów więc ma rację, ale mówi o ״supernatural in a way” (w pewnym sensie nadprzyrodzone).
Charakterystyczny jest również sposób, w jaki tubylec z wyspy Wallis rozumie moc mszy chrześcijańskiej (R. Lehmann, Mana, s. 58): "Jeśli pójdziecie do ojca (księdza - przyp. tłum.) i poprosicie go, żeby się pomodlił i sprowadził na mnie śmierć, a ojciec się zgodzi, to odprawi mszę, żebym umarł. Nagle umrę, a ludzie powiedzą: «Msza ojca jest mana, bo ten młodzieniec umarł»”.
Mana jest więc substancją, która można zdefiniować na różne, dość liczne sposoby: ״Mana to także honor, autorytet, bogactwo; powiedzenie, że jakiś bogacz ma mana, znaczy, że ma on auctoritas” . Mana może oznaczać prestiż, powodzenie, np. powodzenie wojownika, jak również jego maczugę.
Dema w plemieniu Marind-Anim z Nowej Gwinei ma jeszcze szerszy zakres: ״Wszystko może być dema, każdy człowiek, każda rzecz, jeśli tylko wyróżnia się niezwykłym zachowaniem lub nawet, z czysto zewnętrznego punktu widzenia patrząc, osobliwością formy”. Także przodkowie są dema, tzn. skonkretyzowaną dema.
Moc której rozumienie nie jest bynajmniej systematyczne, naturalnie nie jest również czymś jednolitym. Można mieć dużą lub małą matur, dwaj czarownicy mogą zwalczać się za pomocą dwóch mana. Moc nie ma wartości moralnej. Memu tkwi zarówno w zatrutej strzale, jak i w europejskich lekarstwach. Za pomocą orenda (patrzy niżej) Irokezi błogosławią i przeklinają. Chodzi tu po prostu o moc, już to czynienia dobra, już. to zła.
4. W ślad za odkryciem Codringtona znaleziono inne przykłady mocy w najróżniejszych częściach świata. Powiedzieliśmy już o orenda u lrokezów. ״Wydaje się, że działanie sił natury wyobrażano sobie jako nieskończoną walkę jednej orenda przeciwko innej” (Hewitt, Orenda).
Indianie plemienia Siuksów wierzyli w moc wokanda. Tym razem chodzi o Boga z rodzaju sprawców (patrz § 18), ale także o bezosobową moc, której istnienie stwierdzano empirycznie, gdy tylko pojawiało się coś niezwykłego. Słońce i Księżyc, koń (pies-wakanda!), przedmiot kultowy, miejsce o rzucającym się w oczy wyglądzie uchodzą za wakan lub wokanda.
Znaczenie wokanda musimy więc znowu oddać za pomocą różnych słów, takich jak: potężny, święty, stary, wielki itd. Tu również nie wchodzi w grę teoretyczne pytanie o uniwersalność wokanda; Siuksowie ograniczają się do empirycznej konstatacji, że moc istnieje. Wokanda, w przeciwieństwie do mana. reprezentuje wraz z innymi pojęciami mocy pewien swoisty rodzaj pojęcia, ponieważ, może przekształcić się w wyobrażenie mniej lub bardziej osobowego Boga.
Podobnie rzecz się przedstawia z manitu u Algonkinów (północno-zachodnia Ameryka). Manitu jest to moc, która nadaje przedmiotom cechy szkodliwe lub dobroczynne; decyduje ona także o wyższości europejskich misjonarzy nad tubylczymi czarownikami; zwierzęta są manido, jeśli posiadają nadprzyrodzoną silę. Słowa manitu używa się także w sensie osobowym na określenie ducha, a Kiczi manitu jest nazwą Wielkiego Ducha-Sprawcy.
Dajakowie z Borneo znają moc petara, która jest zarówno czymś, jak kimś. Na Madagaskarze moc hasina nadaje królowi, obcym i białym ich rzucające się w oczy. niezwykle cechy.
Taijitu
Najwyższa ostateczność w taoizmie Również w świecie starogermańskim panowało wyobrażenie mocy. Siła życiowa, szczęście (hamingja) była wielkością kwantytatywną. Walczono podżegając własne szczęście przeciw komuś (staronord. etja hatmingja), ponoszono klęskę, bo miano za mało szczęścia. W przekonaniu szwedzkiego chłopa moc tkwi w chlebie, w koniu itd. Wedle nordyckiej bajki kobieta, której dziecko ukradła żona trolla, nie może ścigać złodziejki, ponieważ ״pozbawiono ją jej mocy".
Jednakże pojęcie mocy można także przełożyć za pomocą terminu ״prawda”, rozumianego raczej w pragmatycznym niż. etycznym sensie. Tak więc mana często oznacza u ludów pierwotnych moc prawdy, prawdę skuteczną, natomiast kłamstwo odpowiada pechowi. Kto przepowiedział dobry połów ryb, ma mana. jeśli jego przepowiednia się sprawdziła. Jeśli zaś się nie sprawdziła, to znaczy, że skłamał.
Wreszcie moc może być związana z określonym nosicielem, z którego promieniuje. Taką mocą jest arabska baraka. Uchodzi ona za emanację świętych i jest związana z ich grobami. Można ją zdobyć dzięki pielgrzymce. Królowa szuka baraka pewnego świętego, aby uwolnić się od choroby. Ta błogosławiona siła związana jest również z, pewnymi miejscami; miejsce nauki nie jest obojętne dla jej owoców: w Mekce najłatwiej jest „zdobyć wiedzę dzięki baraka tego miejsca".
5. Ale także tam, gdzie moc nie ma wyraźnej nazwy, jak np. u Greków, wyobrażenie mocy stanowi bardzo często podstawę religii. Później będziemy mieli nieustannie okazję znajdować potwierdzenie tego faktu. Siły działające w święcie są dla licznych ludów pierwotnych i antycznych mocami bezosobowymi.
Dlatego też możemy mówić o dynamizmie jako o światopoglądzie opartym na wyobrażeniu mocy. Wolimy ten termin od pojęć „animatyzm" i „preanimizm”; przede wszystkim dlatego, że termin „wszechożywienie" ma charakter zbyt teoretyczny. Człowiek pierwotny nie zwraca w ogóle uwagi na różnicę między przyrodą nieorganiczną a organiczną; tym, o co mu chodzi, nie jest życie, które uważa za coś samo przez się zrozumiałego, lecz moc, której pojawienie się stwierdza czysto empirycznie, od przypadku do przypadku.
Winnebago (Siuksowie) częstują jakiś niezwykły przedmiot tytoniem, ponieważ przedmiot ten jest wakan. Z nazwy „preanimizm" można by wnosić że chronologicznie priorytet przysługuje nie wyobrażeniu mocy, lecz innym wyobrażeniom, np. animizmowi. Nie chodzi tu jednak nigdy o wcześniejszy czy późniejszy szczebel rozwoju, lecz jedynie i wyłącznie o pewną strukturę ducha religijnego, która panowała, być może, w kulturach innych i wcześniejszych od naszej, ale która dziś i u nas żyje jeszcze i rozkwita.
6. Podsumujmy to, co powiedzieliśmy. Stwierdziliśmy występowanie wyobrażenia pewnej mocy, której istnienie w rzeczach lub osobach konstatuje się w doświadczeniu i przeżyciu i dzięki której rzeczy te i osoby mogą działać. Działanie to jest wielorakie; obejmuje zarówno rzeczy w naszym rozumieniu wzniosłe, np. tworzenie, kreację, jak i zwykłą zdolność czy szczęście. Ma charakter wyłącznie dynamiczny, a w żadnym razie nie etyczny czy duchowy.
Nie można tu także mówić o jakimś pierwotnym monizmie. ponieważ zakłada to istnienie pewnej teorii, która w rzeczywistości nie występuje. O mocy mówi się tylko wtedy, kiedy rzuca się ona w oczy; nie jest natomiast obiektem zainteresowań to, co w zwykłych okolicznościach pomaga działać przedmiotom i osobom. Oczywiście jest najzupełniej zrozumiałe, że wyobrażenie mocy przekształca się w wyobrażenie wszechsiły, skoro tylko przeniesie się je w inne stosunki kulturowe.
Pojęcie mocy jest również vox media między świętą substancją a Bogiem. Dlatego np. hebrajskie określenie el oznacza zarówno Boga, jak i moc; powiada się; ״to zależy od el mojej ręki”, tzn. od mocy mojej ręki. Z drugiej strony, elim są bóstwami osobowymi.
Wreszcie postawą człowieka wobec tej mocy jest zdziwienie, groza, w skrajnych przypadkach lęk. Marrett używa tu pięknego angielskiego słowa: awe. Postawę tę charakteryzuje to, że mocy nie uważa się wprawdzie za coś nadprzyrodzonego, niemniej jednak uważa się ją za coś niezwykłego, odmiennego. Istotę przedmiotów i osób wypełnionych mocą nazywamy świętą.
§ 2. MOC POJĘTA TEORETYCZNIE
1. Pewien estoński chłop jest ubogi, podczas gdy jego sąsiad bogaci się coraz bardziej. Pewnej nocy spotyka na polu szczęście swego sąsiada, siejące żyto. Budzi więc także swe własne szczęście, które spało w pobliżu wielkiego kamienia, a które jednak nie chce siać za niego, albowiem nie jest szczęściem rolnika, lecz kupca. Biedak zostaje więc kupcem i zdobywa bogactwo.
Moc stała się tu mocą szczególnego rodzaju. Nastąpiło to bardzo dawno. Moc, której działanie stwierdza się po prostu, staje się mocą występującą w szczególnych przypadkach; mocą króla, mocą związaną z jakimś procederem itd.
W Indiach doprowadziło to do powstania kast panujących, z których każda ma jakąś szczególną moc; kasta braminów - moc brahmy, kasta kszatrijów - moc kszatra. W ten sposób wyróżniano niekiedy spośród różnych sił siłę czarodziejską: np. w Egipcie sa, pewnego rodzaju fluid, który bywa przenoszony przez nałożenie rąk i inne manipulacje. Godny uwagi jest rozwój hinduskiego pojęcia tapas o empirycznie stwierdzalnej, dowolnej mocy do mocy ujętej teoretycznie.
Takie pojęcia, jak ״wypełniony mocą" oraz ״ciepły", ״gorący”, są i w Australii, i gdzie indziej pojęciami bliskoznacznymi. Moc rodzi żar — stwierdza człowiek pierwotny na podstawie obserwacji przeprowadzonej z niemal nowoczesną, naukową dokładnością. Na wyspie Seram dom nawiedzony ospą (a więc taki, w którym działa moc) uchodzi za ״dom gorący". Również tapas jest żarem; później jednak stał się specyficzną energią ascezy, jej mocą. Bogowie lękają się tapas, który wstrząsa ich siedzibą.
Bardzo szczególny i, na sposób pierwotny, ściśle naukowy charakter ma obyczaj znany w Indonezji, który polega na tym, że ״ochładza się” ziemię, która z racji popełnionego na niej cudzołóstwa lub kazirodztwa stała się ״gorąca”. Do ״chłodzenia” stosuje się surowe mięso i wodę. Wierzy się, iż pewne lecznicze zioła, zwane ״ ciepłodajnymi", wydzielają światło.
Maat
egipska bogini praw porządku To systematyczne rozdzielanie mocy ma jednak także drugą stronę. Łączy się z wyraźnym pytaniem o uniwersalność mocy i z pozytywną na nie odpowiedzią. Pewnego rodzaju monizm, istniejący już uprzednio, ale przysłonięty nastawionym empirycznie myśleniem pierwotnym, wychodzi teraz wyraźnie na jaw. Słuszne staje się to, co niesłusznie stwierdzono o właściwym wyobrażeniu mocy, a mianowicie, że ״ten interesujący zarys jednolitego pojmowania natury i świata dzięki swej zasadzie jedności przypomina monoteizm, dzięki zaś swemu realizmowi — monizm energetyczny”. Oczywiście o wiele bardziej monizm niż monoteizm, albowiem moc nigdy nie ma charakteru osobowego. Staje się ona wszechsiłą, już to w sensie psychologicznym, zastosowana bezpośrednio do człowieka, już to w sensie kosmologicznym.
W pierwszym przypadku moc staje się duszą-jednakże duszą ponadosobową, ״mocopodobną”; w drugim przypadku staje się pierwiastkiem boskim, który porusza świat od wewnątrz. ״Panteiści i moniści są dziedzicami prastarej tradycji, uprawiając wśród nas dalej światopogląd, którego pierwsi twórcy, ludzie pierwotni czy dzicy, zasługują na większy szacunek i sympatię, niż się im zazwyczaj okazuje” (P. Saintyves, La force magique, s. 46).
2. Rozważania teoretyczne, obce na ogół światu ludzi pierwotnych, przybierają zawsze na sile w świecie tzw. półkultury. Wydarzenia nie są tu już przypadkowymi i dowolnymi skutkami działania pojawiających się za każdym razem i ewentualnie znowu znikających specjalnych sił; są teraz pojawiającymi się regularnie - a nawet prawidłowo - objawieniami jednolitego ładu świata.
Wiele ludów starożytnych zna wyobrażenie ״drogi świata”, po której się jednak nie idzie - lecz która raczej idzie sama, drogi, która nie jest abstrakcyjną prawidłowością, jak nasze prawa natury, lecz raczej żywą siłą, działającą w świecie. Tao u Chińczyków, rita w Indiach, asm w Iranie, ma'at u starożytnych Egipcjan, dike w Grecji - to takie rodzaje ładu, które wprawdzie teoretycznie wyjaśniają świat, ale jako żywe i bezosobowe moce mają charakter podobny mana.
Tao jest ״drogą”, po której porusza się wszechświat; w węższym rozumieniu jest to regularny ruch pór roku. ״Oba brzegi” ciepło i żar, które obieg ten określają, tworzą razem tao. Nie ma tu miejsca dla Boga - ״zewnętrznego poruszyciela świata”.
Stwarzanie - to coroczna odnowa natury. Ten regularny kołowrót jest całkowicie bezstronny i sprawiedliwy. Człowiek powinien starać się być w harmonii z tao. Nie musi jednak okazywać przy tym szczególnej aktywności: tao żąda postawy spokojnej, niemal kwietystycznej. Wrogie jest dobrym uczynkom: ״Kiedy porzucono wielkie tao, powstały «humanitaryzm» i «sprawiedliwość», powstała roztropność i bystrość umysłu, wzrosła obłuda”.
Człowiek postępuje właściwie naśladując tao, które ״od wieków nic nie robi (wu wei), a jednak nie mu nic, czego by nie robiło”. W ten sposób na wierze w pramoc wspiera się pewnego rodzaju kwietystyczna mistyka. Jest to mistyka samowystarczalna, nie potrzebuje ona ani bogów, ani ludzi: ״Zasadą ludzi jest Ziemia, zasadą Ziemi jest Niebo, zasadą Nieba jest tao, zasadą tao... jest ono samo”. ״Tao rodzi wszystkie istoty i żywi je, pozwala im wzrastać i wychowuje je, czyni je pełnymi i daje im dojrzeć, opiekuje się nimi i chroni je”.
W przeciwieństwie do mana nie pojawia się ono w sferze doświadczenia: istota tao jest niezgłębiona: ״Jako bezimienne, jest ono praprzyczyną Nieba i Ziemi. Jako obdarzone imieniem, jest matką niezliczonej ilości istot. Z braku innego określenia nazywamy je Wielkim”. Tak powraca stare określenie pojęcia mana, ale jego treść zmieniła zakres pojęcia — nie ma już ono charakteru empirycznego, lecz spekulatywno-mistyczny.
Wedyjska rita to prawo kosmiczne tożsame z prawem moralnym. Uchodzi ono za prawo pewnych bogów (Waruny i Mitry): zachodzące w święcie procesy to tylko zjawiskowa forma, za którą kryje się właściwa rita: ״Wasza rita (prawo) powiedziano do tych bogów - która kryje się za tą ritą (przebiegiem procesów świata), trwa wiecznie tam. gdzie wyprzęgają słoneczne rumaki”. Jest to więc ostatnia instancja, podstawa świata, jego ukryła siła napędowa.
Rita, tak samo jak asza w religii Zaratustry, jest zarazem właściwą postawą, prawdziwą wiarą, prawem bogów i siłą kosmiczną. W tej fazie panuje przekonanie, że należy ufać podstawie świata; żywiołowy empiryzm ludzi pierwotnych ustąpił miejsca silnej wierze w ład kosmiczny.
3. Jeśli wówczas pojawiali się gdzieś bogowie, to albo kierowali ładem kosmicznym, albo byli mu podporządkowani. Zarówno Izraelici, jak Grecy znają płomienną siłę energii boskiej, orge, która manifestuje się z demonicznym dynamizmem, o karze bowiem nie może być tu mowy. Grecy, w przeciwieństwie do Izraelitów; nie potrafili powiązać tej demonicznej potęgi z bogami. Bardzo silnie odczuwali sprzeczność między arbitralnym panowaniem mocy w tym świecie a ideą sprawiedliwego ładu kosmicznego.
Mojra, czy też aisa, będąca pierwotnie losem (diothen), jaki bogowie zgotowali każdemu człowiekowi, stała się w przekonaniu filozoficznie nastrojonego Ajschylosa większą od bogów potęgą, która, jeśli trzeba było, zapewniała moralnie zadowalające kierowanie światem nawet wbrew bogom. Ratunku przed nieobliczalną władzą bogów, którym poeci nadali status osób, szukano w losie, jako powszechnej przyczynie i podstawie, w obliczu której bogowie cieszyli się tylko względną swobodą postępowania.
W procesach natury znaleziono także pewną, jeśli nawet nie pomocną, to przynajmniej obojętną postawę życia ludzkiego. Podczas gdy wiele ludów, w tym także ludy najhardziej pierwotne, uważali drogę, jaką słońce zakreśla na niebie, za prawidłowość własnego życia, to teoria religijna nie widzi w tej przyrodniczej konieczności nieubłaganego fatum, lecz gwarancję ładu kosmicznego. Postawa ta nie jest fatalizmem dlatego, że mimo wszelkich prób teoretyzowania żywą moc ciągle jeszcze uważa za coś najważniejszego.
Prawidłowość nie jest ślepą koniecznością, lecz żywą silą, która urzeczywistnia pewien cel. Siła ta nosi nazwę dike i odpowiada hinduskiej rita, jej droga wyznacza wszakże bieg procesów natury: ״Słońce bowiem nie przekroczy swej miary - powiada Heraklit - gdyż w przeciwnym razie pochwycą je Erynie, służebnice dike” (H. Diels, Die Vorsokratiker, 94). Temu prawu składa Sofokles pobożny hołd:
O, gdybyż, mi.
Gdyby dane było słów
i czynów czystość w duszy nieść!
Czcigodny! Prawa głoszą ją wysokie.
Przybysze z niebieskich sfer...
Świetlisty Olimp ojcem ich jedynym;
człowieka śmiertelna myśl
na świat nie wydała ich -
i nigdy nie strąci ich w mrok,
w sen niepamięci głuchy.
Nieśmiertelny, wiecznie w nich młody Bóg
mieszka.
(przeł. S. Srebrny)
A ostatni spośród trzech wielkich tragików, Eurypides, obrońca wszelkiego zwątpienia i przyjaciel wszelkiego niepokoju, kładzie w usta swej Hekuby tę oto cudownie spokojną i serdeczną modlitwę:
Oparcie ziemi, któryś jest na ziemi.
Kimkolwiek jesteś, zagadkowy Bycie,
Dzeusie, czyś Ładem przyrody, czy Myślą
Ludzką, ja czczę cię, bo zawsze bezgłośny
Drogą ku prawu wiedziesz ludzkie sprawy.
*
Fragment książki - Gererdus van der Leeuw - Fenomenologia religii