PAPIEŻE I ANTYPAPIEŻE
Urban VI (ok. 1318 - 1389) Kiedy 9 sierpnia 1378 roku trzynastu francuskich kardynałów uznało wybór Urbana VI za nieważny i nałożyło na niego klątwę kościelną, trzej Włosi w tym gremium wymownie milczeli. We wrześniu tego roku wybrali kardynała Roberta z Genewy na papieża, który przyjął imię Klemens VII (1378 – 1394) i wraz z kardynałami udał się do Awinionu.
Katarzyna ze Sieny napisała do zdradzieckich kardynałów, że zasłużyli sobie na tysiąckrotną śmierć. W wielu miejscach, przede wszystkim we Włoszech, ludzie byli oburzeni, że kardynałowie francuscy wynieśli do godności papieża właśnie „rzeźnika z Ceseny”.
Ów hrabia Robert z Genewy, jako papieski legat, dowodził mianowicie grupą najemników, których papież Grzegorz XI użył pochopnie w swoim sporze z Republiką Florencką.
Klemens VII (1342 – 1394) antypapież Po zdobyciu Ceseny kardynał Kościoła katolickiego, Robert z Genewy, w iście niechrześcijański sposób rozkazał spalenie miasta i masakrę ludności cywilnej. Od tego czasu miał przydomek „kata” lub „rzeźnika z Ceseny”, na który naprawdę sobie zasłużył. I tego właśnie człowieka zepsuci do cna kardynałowie zaproponowali jako antypapieża! Ich egoizm wtrącił Kościół, a wraz z nim cały Zachód w głęboki kryzys. Po tym wszystkim Kościół mógł już tylko stoczyć się w przepaść, ponieważ jego fundamenty i ściany nośne przez lata niewoli awiniońskiej zmurszały i spleśniały.
Spór między papieżami podzielił chrystianizm Europy. Wprawdzie i wcześniej bywali antypapieże, ale obecna sytuacja była zupełnie nowa, ponieważ schizma nadeszła z samego wnętrza Kościoła. Można to także sformułować inaczej: naczelne szefostwo Kościoła zawiodło przy zabezpieczaniu i utrzymaniu władzy. Nie potrafiło już własnymi siłami ochraniać dalszego istnienia papiestwa.
Od „policzka z Anagni” do „babilońskiego wygnania” w Awinionie dokonał się błyskawiczny rozpad władzy. Papieże z namiestników Chrystusowych spadli do roli służących królów i dali sobie wyjąć władzę z rąk – to znalazło swoje odzwierciedlenie w erozji Kościoła. W swojej dramatycznej formie i ciągnących się bez końca pozbawionych treści epizodach podział Kościoła był podobny do oper mydlanych z wieczornego programu telewizyjnego.
Dla pojedynczych chrześcijan schizma zachodnia była ogromnym szokiem, jako że nikt teraz nie wiedział, kto jest właściwym papieżem. Przeciwnicy w ostrych słowach rzucili wzajemnie na siebie klątwy. Ale tylko jeden z nich mógł być prawdziwym namiestnikiem Chrystusowym, ten drugi, co logiczne, musiał być Antychrystem. Każdy chrześcijanin, książę czy chłop, mężczyzna czy kobieta, uczony czy analfabeta, stanął przed takim samym, równie trudnym osobistym pytaniem, które wiązało się bardzo ściśle ze zbawieniem duszy: do kogo się przyznać, aby nie wpaść w sidła diabła?
Marcin Luter (1483 - 1546) Dzisiaj nie jesteśmy w stanie zrozumieć całej głębi tej kwestii sumienia i dramatycznej sytuacji, w jakiej znaleźli się wówczas pojedynczy ludzie. Ale pytanie to, raz postawione, nie opuściło już świata. Żądanie podjęcia decyzji sumienia przez każdego chrześcijanina doprowadziło w końcu do traktatu Lutra „O wolności chrześcijańskiej”, jako że o kwestii sumienia można rozstrzygać, tylko będąc wolnym. Od schizmy w 1378 roku droga prowadzi do reformacji, podczas której raz jeszcze nie do końca zjednoczony chrystianizm rzeczywiście rozpadł się ostatecznie. Prymatowi papieża zadano bardzo głęboką ranę, która już nigdy się nie zagoiła.
Jedna połowa zachodniego chrystianizmu trzymała z papieżem rzymskim, druga z owym w Awinionie. Pontifeksa rzymskiego popierali Skandynawowie, cesarz niemiecki, Węgrzy, Anglicy oraz Włosi z wyjątkiem neapolitańczyków, podczas gdy papieże awiniońscy mogli liczyć na Francję, Portugalię, Szkocję i królestwo hiszpańskie (Kastylia, Nawarra, Aragonia).
Zbyteczne jest omawianie wszystkich zwrotów w tej całej historii, śledzenie poszczególnych odcinków opery mydlanej. Schizma przetrwała obu papieży, ponieważ tymczasem stworzyli własne kolegia kardynalskie, które po śmierci Urbana VI w 1389 roku i antypapieża Klemensa VII w 1394 roku wybrały ich następców.
Świeccy władcy, pod pozorem wspierania prawowitego papieża, bogacili się bezwstydnie kosztem Kościoła. Zwłaszcza chrześcijańscy królowie Francji, jak mogli siebie nazywać od 1378 roku, bezczelnie plądrowali Kościół francuski, co za zgodne z prawem uznał Klemens VII, który na rewersie swojej pieczęci kazał wytłoczyć także lilię, herb króla francuskiego. Rabunki ziemi dokonywane przez świeckich książąt na szkodę ich konkurentów usprawiedliwiano walką w imię prawowitego papieża.
Jan XXIII (ok. 1360/1370 - 1419) antypapież Schizma dawała wielu możnym możliwość forsowania własnych interesów pod płaszczykiem walki na rzecz ortodoksji. Papieże natomiast, którzy w tej wzajemnej walce o władzę skazani byli na każdego sojusznika, nawet najbardziej osobliwego czy odrażającego, nie byli w stanie zapobiec nadużywaniu wiary. Wręcz przeciwnie: nie pozostawało im nic innego, jak uznać to wszystko za w pełni zgodne z prawem.
W tej sytuacji w 1394 roku w Pizie spotkało się kilku kardynałów, którzy podjęli decyzję o przezwyciężeniu schizmy i wybrali nowego papieża, Jana XXIII (1410 – 1415). W rezultacie zamiast dwóch papieży było ich teraz trzech, zamiast „nikczemnej dwójki” była „przeklęta trójka”. A zatem próba rozwiązania problemu od wewnątrz doprowadziła do jeszcze większej katastrofy. Jednak również świeccy władcy dostrzegli, iż na schizmie nikt nie wygra, lecz wszyscy uczestnicy stopniowo przegrywają. W końcu interweniował król niemiecki, tak bardzo lżony i wcześniej tak zacięcie zwalczany przez papieży.
*
Fragment książki: Klaus-Rüdiger Mai - Watykan. Mroczna historia światowej potęgi