Zakończył się kolejny sezon prac archeologicznych w Mele Hairam
Pochodząca z II wieku zoroastryjska świątynia ognia, którą w 1998 roku odkryli wspólnie polscy i turkmeńscy archeologowie, powoli odsłania swoje tajemnice. "Nie jest to sprawa prosta - trzeba bowiem pamiętać, że ta budowla, będąca najlepiej zachowaną z dotychczas znanych, starożytną świątynią ognia, wymaga od odkrywców niezmiernej dokładności, cierpliwości, wręcz pietyzmu i po prostu wielkiego wysiłku fizycznego" - mówi archeolog dr hab. Barbara Kaim z Uniwersytetu Warszawskiego, kierownik Polskiej Misji Archeologicznej w Iranie i Azji Środkowej.
Pochodząca z II wieku zoroastryjska świątynia ognia, którą w 1998 roku odkryli wspólnie polscy i turkmeńscy archeologowie, powoli odsłania swoje tajemnice. "Nie jest to sprawa prosta - trzeba bowiem pamiętać, że ta budowla, będąca najlepiej zachowaną z dotychczas znanych, starożytną świątynią ognia, wymaga od odkrywców niezmiernej dokładności, cierpliwości, wręcz pietyzmu i po prostu wielkiego wysiłku fizycznego" - mówi archeolog dr hab. Barbara Kaim z Uniwersytetu Warszawskiego, kierownik
Polskiej Misji Archeologicznej w Iranie i Azji Środkowej.
Jak dodaje, nie łatwo jest bowiem odczyścić wnętrze pomieszczenia, którego ściany zachowały się na wysokość 3 m i dodatkowo zostały założone suszonymi cegłami.
Archeolodzy z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego zakończyli właśnie kolejny, siódmy sezon wykopalisk na stanowisku Mele Hairam w Turkmenistanie.
Efektem tegorocznych prac jest m.in. odkrycie pomieszczenia, gdzie kapłani mogli sprawować skomplikowane rytuały, znalezienie wykonanego z żelaza przedmiotu w kształcie półksiężyca - części podstawki, na której podczas obrzędów kładziono pęk gałązek oraz wykonanej z kości szpili z główką w kształcie koguta - świętego ptaka wyznawców Zoroastryzmu.
Do tej pory archeolodzy odkryli osiem pomieszczeń świątynnych.
"Znakomity stan zachowania większości z nich oraz znalezione elementy wyposażenia pozwalają na rekonstrukcję starożytnych rytuałów związanych z kultem ognia. Tym samym, świątynia w Mele Hairam dostarcza badaczom religii unikalną możliwość określenia różnic i podobieństw między świątyniami starożytnymi i tymi pochodzącymi z czasów nowożytnych i co być może jeszcze istotniejsze pozwala na określenie zmian, jakie nastąpiły w rytuałach na przestrzeni dziejów oraz tych, które przetrwały w niezmienionej formie" - tłumaczy dr hab. Barbara Kaim.
Obok głównego kwadratowego sanktuarium przykrytego kopułą, archeolodzy odsłonili pomieszczenie, gdzie kapłani mogli sprawować skomplikowane rytuały - tzw. dar-e mehr lub yazisn-gah czyli "czyste miejsce".
"Wierni nie mając wstępu do sanktuarium, gromadzili się w czasie wielkich świąt zoroastryjskich w wielkim hallu, składając ofiary na wspaniale zdobionych stiukowych ławach. Dekorowane powierzchnie ław zostały poddane zabiegom konserwatorskim i zostaną przewiezione do muzeum w Aszchabadzie" - tłumaczy Barbara Kaim.
Jak dodaje, zanim wierni mogli przystąpić do składania ofiar musieli dokonać ablucji (obmycia rytualnego - PAP) w dwóch bocznych pomieszczeniach, między którymi znajdowała się studnia. "Tylko kapłani mieli dostęp do niewielkiego pokoju, w podłodze którego znajdowało się wielkie naczynie przeznaczone prawdopodobnie do przechowywania świętego napoju sporządzonego podczas rytuału Haomy" - mówi Barbara Kaim.
Aby płyn nie rozlał się na podłogę, jej powierzchnia wokół naczynia została dokładnie pokryta tynkiem gipsowym. "Pewnie przypadkiem do naczynia wpadła wykonana z kości szpila z główką w kształcie koguta. Kogut witający dzień był uznawany przez wyznawców Zoroastryzmu, jako ptak święty" - tłumaczy badaczka.
"W tym samym pomieszczeniu znaleziono wykonany z żelaza przedmiot w kształcie półksiężyca, część podstawki zwanej dzisiaj Mah-rui, czyli +twarz księżyca+, na których podczas obrzędów kładziono pęk gałązek - barsom, symbolizujący roślinność stworzoną przez boga" - opowiada archeolog z UW. Jak dodaje, do tej pory użycie podstawek Mah-rui znane było z nowożytnych świątyń, polskie wykopaliska po raz pierwszy poświadczyły ich obecność w kulcie starożytnym.
Badacze nie poznali jeszcze przyczyn opuszczenia świątyni. "Ostatni sezon naszych badań przyniósł wzruszający dowód, iż wierni nie zapomnieli o swoim miejscu kultu nawet po tym jak świątynia zamieniła się w ruinę. Przychodzili tutaj by z daleka od sanktuarium, na niewielkim podium palić ogień recytując modlitwy" - opowiada.
Jak dodaje, polskie wykopaliska w Mele Hairam dowodzą niezwykłego konserwatyzmu religii zoroastryjskiej przynosząc niezwykle ważne informacje o istotnych elementach kultu ognia.
Archeolodzy podjęli zakrojone na wielką skalę badania powierzchniowe, które mają pomóc odpowiedzieć na pytanie, jak wielkiej społeczności służyła świątynia. Podczas badań prowadzonych wiosną tego roku zostało zidentyfikowanych około 40 stanowisk kryjących pozostałości dawnych osad.
Dalsze badania prowadzone będą w przyszłym roku.
*****
Mele Hairam to wzniesienie na skraju oazy między Turkmenistanem a Iranem, 15 km na wschód od miasteczka Seraks. Wspólne prace badawcze prowadzą tam od 1997 roku archeolodzy z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego i turkmenistańskiego Uniwersytetu w Aszchabadzie. W 1998 roku odkryto tam pozostałości zoroastryjskiej świątyni ognia. BSZ
PAP - Nauka w Polsce - 04-06-2007