W Rosji nasilają się protesty przeciwko obligatoryjnemu wprowadzeniu do szkół przedmiotu "Elementy prawosławia"
Jak poinformował Damir Gizatullin, zastępca przewodniczącego Rady ds. Religijnych Muzułmanów Europejskiej Części Rosji, do połowy września zgromadzono ponad pół setki podpisów intelektualistów i aktywistów muzułmańskich. Gizatullin dodaje, że do Rady Muftich Rosji trafiły już setki skarg na wprowadzenie "Podstaw kultury prawosławnej" do szkół w wielu regionach kraju.
"Jestem przekonany, że skargi te kierowane są przede wszystkim przez Tatarów, od pokoleń zamieszkujących regiony środkowej Rosji. O sytuacji na Kaukazie wiemy bardzo niewiele – twierdzi Gizatullin. – Wszyscy jednak mamy podstawy do zatroskania. Czy istnieją jakiekolwiek gwarancje, że po rozpoczęciu zajęć z kultury prawosławnej uczęszczające na nie dzieci nie zorganizują krucjaty przeciwko swym sąsiadom wyznającym inną religię? Ja sam nie wysłałbym moich dzieci do szkoły, gdzie zajęcia takie są obowiązkowe. Wartości, jakimi należy kierować się w życiu, nie powinni wpajać ludziom nauczyciele".
Już na początku września zareagował również Kongres Żydowskich Stowarzyszeń i Organizacji Religijnych w Rosji, apelując do współwyznawców, by "informowali Główny Rabinat o wszelkich przypadkach zmuszania dzieci do udziału w zajęciach z »Podstaw kultury prawosławnej«, wyznaczania terminów egzaminów i zaliczeń w terminach kolidujących z czasem szabatu oraz o wszelkich innych problemach i przeszkodach w przestrzeganiu norm religijnych prawa mojżeszowego". Wyznawcy judaizmu są mocno zatroskani rozwojem sytuacji. "Naszym zdaniem obecna inicjatywa nie dość, że chybiona, grozi również nieprzewidzianymi konsekwencjami – uznał w rozmowie z "NG" szef departamentu ds. stosunków społecznych Federacji Gmin Żydowskich Rosji Baruch Gorin. – Stale napływają do nas podobne opinie. Na szczęście jak dotąd nie spotkaliśmy się z konkretnymi przypadkami prześladowań".
Nie znaczy to, że nie zdarzają się nadużycia. Jedna z rosyjskich organizacji obrony praw człowieka odnotowała, że podczas zajęć z "Podstaw kultury prawosławnej" uczniowie starszych klas szkoły we wsi Bielianka na południu Rosji, w regionie biełgorodzkim, "pracowali przy pieleniu i zbiórce ziemniaków na polach należących do monastyru kobiecego we wsi Zimowienka".
W regionie biełgorodzkim jako jednym z pierwszym w Rosji oponenci obligatoryjnych zajęć z kultury prawosławia podjęli próby zorganizowanego działania. Doraźną, mocno egzotyczną koalicję zawiązali tam wyznawcy islamu, judaizmu i członkowie Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej. Zdaniem pierwszego sekretarza miejscowego komitetu tej partii Siergieja Demczenko komuniści Biełogorodu nie mogą opędzić się od skarg, jakie spływają na ich ręce od zaniepokojonych rodziców. Decyzję o rozpoczęciu zajęć z „Podstaw kultury prawosławnej” Demczenko zamierza oprotestować w sądzie. Tym samym cała sprawa znalazła się – przynajmniej na południu Rosji – na płaszczyźnie politycznej.
Tym bardziej znaczące wydaje się posunięcie szefa resortu oświaty Andreja Fursenko: skierował on do wyższej izby rosyjskiego parlamentu prośbę o ocenę całego zagadnienia, wydanie stosownych zaleceń, po czym... umył ręce. Minister podkreśla, że jego resort "nie ma prawa narzucać podmiotom Federacji Rosyjskiej curriculum programowego i edukacyjnego". Tym samym usiłuje całkowicie uwolnić się od odpowiedzialności za dalszy rozwój wypadków. (…)
Aleksandr Adamski, rektor Instytutu Pedagogiki i członek izby wyższej Dumy, za najbardziej niebezpieczne w obecnej sytuacji uważa "formułowanie niezwykle spójnego i mocno ugruntowanego światopoglądu religijnego w sytuacji, gdy Rosja jest świeckim państwem, w którym funkcjonują świeckie szkoły". Zarazem jego magnificencja jest zdania, że w Biełgorodzie nie złamano prawa – uczniowie powinni podporządkować się decyzjom miejscowego wydziału oświaty, a niezadowoleni rodzice interweniować poprzez komitety rodzicielskie. Jego zdaniem "jeśli nie opanuje się emocji, jakie budzi wprowadzenie zajęć z kultury prawosławia, może dojść do sytuacji, w której ludzie będą zmieniać miejsce zamieszkania, by wysłać dzieci do stosownej ich zdaniem szkoły". Według docierających do senatora głosów w kilku guberniach – Biełgorodskiej, Smoleńskiej, Kałuskiej – już organizowane są konkursy na najlepiej urządzoną pracownie do zajęć z kultury prawosławnej. "A dalej pójdzie już z górki: nauczyciel roku, etc., etc….". Ponadto twierdzi on, że dzieci stają się tym samym zakładnikami nowego, zaskakującego modelu edukacyjnego: gdy ktoś jest zdyscyplinowanym, posłusznym uczniem, będzie starał się zachowywać zgodnie z zasadami przyjętymi przez szkołę, nawet jeśli jest to sprzeczne z jego sumieniem.
Ojciec Wsiewołod Czaplin, wybitny duchowny i wiceprzewodniczący gabinetu ds. stosunków zagranicznych Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej przekonany jest, że ludzie różnych wyznań, w tym również muzułmanie, mogliby tylko skorzystać na poznaniu kulturowego i kulturotwórczego wymiaru prawosławia, stanowiącego klucz do kultury Rosji. "Jeśli jednak dzieci nie chcą podobnych zajęć, nikt nie będzie ich do tego zmuszał" – podkreślił o. Czaplin. Jego zdaniem rozpoczęcie zajęć z "podstaw kultury muzułmańskiej", co postuluje Marat Murtazin, zastępca Naczelnego Muftiego Rosji, jest jak najwłaściwszym posunięciem. Jak zatem zmieni się w najbliższych latach plan zajęć w szkołach nad Wołgą?