|
Idą pielgrzymki
6 milionów Polaków co roku odwiedza miejsca kultu
Jedno z biur turystycznych w Neapolu zachęca swych klientów sloganem reklamowym: "Chcesz namodlić się do syta, jedź na pielgrzymkę do Polski". Każdego roku 400 tys. cudzoziemców - Włochów, Hiszpanów, Niemców - przyłącza się do pielgrzymek jadących i idących na Jasną Górę z Warszawy, Lublina lub Wrocławia na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 sierpnia.
Pielgrzymująca Polska to archipelag tak niezwykły, że nie da się porównać z niczym w Europie. Gdy niemiecki katolik wybiera się na pielgrzymkę, korzysta na ogół z autokaru z klimatyzacją, telewizorem i WC, znając przy tym z góry numer pokoju hotelowego, w którym będzie nocował na każdym etapie podróży. Przeciętny polski pątnik przybywa do jasnogórskiej Czarnej Madonny pociągiem, zwykłym autobusem lub pieszo, a zamiast karty kredytowej ma kanapki w reklamówce.
Osobowy z Terespola do Częstochowy odchodzi o 4.24. Ludzie tłoczą się na korytarzach. Większość to starsze kobiety, ale jest też sporo młodych. Pani Maria, babcia sześciorga wnucząt, odkładała na tę pielgrzymkę cały rok. - Chciałam iść na pieszą, ale ksiądz odradził, bo mi nogi puchną - mówi tęga, starsza pani z siwymi lokami prosto od fryzjera. Sierpień, upał, w powietrzu ciężki, czosnkowy zapach kiełbasy. Każda uczestniczka dwudniowej kolejowej pielgrzymki do Częstochowy zabrała ze sobą termos lub butelkę herbaty. Za radą księdza proboszcza, który prowadzi pielgrzymkę, wzięły także chusty i swetry, bo w nocy może być chłodno. Po mszy na Jasnej Górze część nocy przedrzemią pod otwartym niebem, potem znowu msza i pójdą na 15.00 na dworzec. Różne są motywy ich pielgrzymki. Piszą je na kartkach z intencjami, które wręczają księdzu. Są i takie: "Niech Najjaśniejsza Panienka przyjmie ofiarę, ulituje się i niech mąż przestanie bić po pijaku", "Niech syn wreszcie dostanie pracę i porzuci złe towarzystwo".
Tylko raz w 291-letniej tradycji warszawskich pielgrzymek do Częstochowy pątnicy nie doszli do celu. W 1792 r. Prusacy wymordowali w lasach za wsią Wola Mokrzeńska wszystkich uczestników pielgrzymki. Nawet w sierpniu 1944 r., podczas powstania warszawskiego, grupa kilkudziesięciu pielgrzymów, którzy wyszli z okolic Warszawy, dotarła na Jasną Górę, aby modlić się za powstańców.
|
|
|
Jedni pielgrzymują z pobożności, inni z rozpaczy, z ciekawości, dla poznania nowych miejsc i ludzi, prawie wszyscy, aby być i modlić się razem z innymi. Prof. Danuta Knapikowa, ordynator szpitala klinicznego we Wrocławiu, wspomina ze wzruszeniem pielgrzymkę autokarową do Rzymu. Zwiedziła kilka włoskich miast, podczas audiencji prywatnej znalazła się blisko papieża. - Nie jestem dewotką - mówi - ale to było tak silne przeżycie, że postanowiłam rzucić palenie i nie palę do dziś.
- Na świecie pielgrzymuje rocznie 300 mln osób, z czego połowa to chrześcijanie. Polska i Ameryka to dwa rejony świata, w których ludzie nadal pielgrzymują niemal wyłącznie z powodów religijnych - zauważa prof. Antoni Jackowski, kierownik Zakładu Geografii Religii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który obliczył, że w pielgrzymkach bierze udział 6 mln Polaków, z czego 4 mln na Jasną Górę. - Podczas gdy na Jasną Górę 80% ludzi udaje się z przyczyn religijnych, do Lourdes - tylko 60% - dodaje szef jedynego w Europie instytutu naukowego badającego zjawiska migracji religijnych.
- W Europie Zachodniej przed 40-50 laty - twierdzi prof. Jackowski - przeszło tysiącletni zwyczaj pielgrzymowania był niemal w zaniku. Dopiero udział zagranicznych animatorów życia religijnego w polskich pielgrzymkach zaowocował powrotem do tej tradycji, czego przykładem są kilkutysięczna piesza pielgrzymka studencka z Paryża do Chartres i pielgrzymka z Wiednia do Mariazell, organizowane na wzór pielgrzymki jasnogórskiej.
Między modlitwą a biznesem
Koordynator pielgrzymek z ramienia Episkopatu, ks. dr Jerzy Pawlik, wyjaśnia, że o pielgrzymowaniu można mówić tylko wtedy, gdy motyw pielgrzymki jest podwójnie religijny. Po pierwsze, gdy zdążamy do religijnego celu, jakim jest miejsce kultu. Po drugie, gdy w programie są religijne wydarzenia, których celem jest uwielbienie Boga. Dlatego pielgrzymkę często nazywa się rekolekcjami w drodze.
W 1987 r. kilka tysięcy argentyńskich chłopów przeszło pieszo 600 km na spotkanie z Ojcem Świętym, ponieważ nie mieli pieniędzy na bilety autobusowe. Ale klienci mającej swe ekspozytury w wielu miastach Kościelnej Agencji Pielgrzymkowej "Nomada", która za cenę 560 euro oferuje dziesięciodniowy wyjazd autokarem do Rzymu, z udziałem w audiencji papieskiej, zwiedzaniem kilku sanktuariów, jedną tylko mszą świętą w programie i na ogół bez opieki duszpasterskiej w drodze, także uważają się za pełnoprawnych pielgrzymów.
Różne świeckie i prowadzone przez księży lub zakony agencje pielgrzymkowo-turystyczne nastawione są często głównie na zysk. - Ja ich w czambuł nie potępiam - mówi ks. Pawlik - ale niekiedy naprawdę nie wiadomo, czy to jest pielgrzymka, czy raczej interes.
Zachodnioeuropejski model łączenia podczas pielgrzymkowej wyprawy motywów religijnych z rekreacyjnymi i krajoznawczymi przyjmuje się u nas coraz bardziej przy organizowaniu drogich pielgrzymek zagranicznych. W ofercie bankowej pojawiła się przed paru laty usługa pod nazwą "Pielgrzym". Jeden z dużych banków udzielał chętnym oprocentowanego na 16% kredytu w wysokości do 2 tys. zł, jednak nie dawał pieniędzy do ręki, lecz przekazywał je bezpośrednio na konto biura turystycznego.
Wzorem Zachodu różne firmy od kilku lat wykorzystują krajowe wyjazdy pielgrzymkowe do promowania swych towarów. Mieszkańcy Warszawy znajdują w skrzynkach pocztowych oferty w rodzaju: odwiedź z nami sanktuarium w Licheniu za jedyne 20 zł. W programie pielgrzymki autokarowej wizyta w sanktuarium i obiad z prezentacją produktu (np. garnków). Niektóre oferty zawierają zapewnienie o udziale księdza w pielgrzymce. - Sam jako koordynator pielgrzymek jestem często wystawiany na pokusę - opowiada ks. Pawlik. - Przychodzi do mnie taki obrotny przedsiębiorca i proponuje: "Niech ksiądz wyda rozporządzenie, że uczestnicy pielgrzymki mogą kupować tylko znaczki identyfikacyjne wyprodukowane przez moją firmę, a ja już księdzu się odwdzięczę".
|
Sanktuaria Europy i świata
|
|
Jasna Góra, z 4 mln (dane Episkopatu z 2000 r.) odwiedzających ją co roku pątników, z czego 200 tys. przychodzi pieszo, jest w czołówce europejskich sanktuariów. Tyle samo pielgrzymuje do Lourdes, Fatimy, Padwy i do bazyliki na paryskim Montmartrze. Więcej - 7,5 mln - przyciąga jedynie sanktuarium ojca Pio w San Giovanni Rotondo. Rekord należy jednak do sanktuarium maryjnego, w którym papież dokonał w tych dniach kanonizacji pierwszego indiańskiego świętego, Juana Diega - bazyliki Madonny z Guadalupe w stolicy Meksyku: odwiedza ją co roku 14 mln pielgrzymów.
Oczywiście, poza wszelką konkurencją jest Watykan z audiencjami ogólnymi u papieża: przybywa tu rocznie 16 mln pielgrzymów i turystów.
|
|
|
Jako bliską ideału ks. Pawlik wymienia m.in. Pielgrzymkę Akademicką z Warszawy. W tym roku idzie w niej 2,5 tys. studentów, podczas gdy w całej Wielkiej Warszawskiej Pielgrzymce do Częstochowy - 10 tys. wiernych. 7 sierpnia w południe, drugiego dnia po wyjściu z Warszawy, Pielgrzymka Akademicka odpoczywa na łąkach w Lesznowoli. Miejscowe gospodynie przyniosły ciasto drożdżowe i herbatę. - Nie sposób przejeść tego, czym nas częstują - śmieje się Agata Stelmach, studentka II roku Politechniki Warszawskiej, która wspomina, jak w zeszłym roku w Nowym Mieście nad Pilicą wiele rodzin zapraszało nawet po 30 pielgrzymów i karmiło ich dwudaniowymi obiadami z deserem.
Komercja dopada pątników jakieś 30 km przed Częstochową, gdzie zaczynają się reklamy wielkiego supermarketu Auchan i częstochowskiego McDonalda. - Tam też na nas czekają miejscowi, ale chcą 50 gr za herbatę i 1 zł za smażony naleśnik - mówi Agata.
Jasna Góra, Kalwaria Zebrzydowska, Piekary
Pielgrzymki - i w Polsce, i na świecie - udają się głównie do sanktuariów maryjnych. Jest ich w naszym kraju ok. 430. Najbardziej uczęszczane - poza Jasną Górą - to: Kalwaria Zebrzydowska, Piekary Śląskie, Święta Lipka, Góra św. Anny, Kalwaria Pacławska, Licheń, Kodeń nad Bugiem, Gietrzwałd i Wambierzyce.
Założony w 1382 r. przez paulinów klasztor jasnogórski, w którym umieszczono przywieziony z Rusi cudowny obraz Matki Bożej, w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat zaczął przyciągać pątników z całej Europy Środkowej i Wschodniej. Na przełomie XIV i XV w. zaczęto modlić się do Czarnej Madonny jako do Królowej Polski lub Patronki Narodu.
Po II wojnie światowej na Jasną Górę co roku przychodziło przeciętnie milion pielgrzymów. W 1963 r. władze podjęły próbę ograniczenia ruchu pielgrzymkowego. Ogłoszono, że z powodu epidemii ospy pielgrzymki nie będzie. Paulini potraktowali to jako wyzwanie i poprowadzili do Częstochowy małą, złożoną z 2 tys. osób pielgrzymkę, którą witał prymas Wyszyński. Skutek działań władz okazał się odwrotny do zamierzonego: już nie tylko Warszawa i Łódź - jak było dotąd - lecz także wszystkie pozostałe diecezje zaczęły organizować doroczne pielgrzymki do Częstochowy.
Euforia, która ogarnęła Polskę po wyborze papieża Polaka, wywołała prawdziwy bum pielgrzymkowy. W latach 80. na samą Jasną Górę przybywało rocznie po 6 mln osób, w tym 350 tys. w pielgrzymkach pieszych. Po upadku komunizmu liczba uczestników warszawskich pielgrzymek na Jasną Górę spadła aż o 45%. Obecnie oceniania jest na 4 mln, w tym 200 tys. pieszych pątników.
Dywizje papieża
- Żadna pielgrzymka nie jest już, jak jeszcze 20 lat temu, pospolitym ruszeniem, lecz skomplikowanym przedsięwzięciem, które wymaga starannego przygotowania kapłańskiego, strategicznego i logistycznego oraz współdziałania z policją, z władzami państwowymi i samorządowymi - mówi ks. Pawlik. Dwa lata starszy od papieża, ale wciąż czynny jako licencjonowany tatrzański przewodnik turystyczny kapłan każdego tygodnia włącza się jako "spadochroniarz" do którejś pielgrzymki, idzie z nią etap lub dwa, by zobaczyć, jak radzą sobie prowadzący księża i jaki nastrój panuje wśród pątników. W swym zaimprowizowanym sztabie przy kościele św. Szczepana w Katowicach rozkłada na stole kolorowe mapy, na których są wytyczone trasy i współrzędne logistyczne tegorocznych pielgrzymek diecezjalnych na Jasną Górę, z zaznaczeniem, gdzie i o której godzinie zatrzyma się dana kolumna pielgrzymkowa, o której mają wydać posiłek kuchnie polowe, jakie będą noclegi.
Weźmy taki Wieluń. Jednego dnia przez miasteczko ma przejść pięć kolumn pielgrzymkowych, podzielonych na 500-osobowe grupy, każda kolumna od 1,5 tys. do 10 tys. ludzi. Przejście pielgrzymek to wielka operacja policyjna. Wójt gminy Daleszyce, Jerzy Armański, ma w czterotysięcznym miasteczku tylko paru policjantów, więc radzi sobie inaczej: przed przejściem pielgrzymki kieleckiej na Jasną Górę, liczącej w tym roku 3,2 tys. wiernych, zaapelował do mieszkańców, żeby na czas przejścia pątników odstawili samochody.
Najstarszą i najliczniejszą pielgrzymką pieszą jest Wielka Pielgrzymka Warszawska na Jasną Górę, od 1711 r. organizowana przez ojców paulinów w sierpniu, na święto Wniebowzięcia NMP. W tym roku idzie w niej 10 tys. wiernych.
Najdłuższe pielgrzymki to gdańska, koszalińska i szczecińska, które przechodzą w ciągu dwóch tygodni po 600-700 kilometrów.
|
|
|
Armański jest pod wrażeniem postawy mieszkańców Daleszyc wobec pielgrzymów. Zanim jeszcze pojawiło się czoło pierwszej grupy, którą na dobre trzy kilometry wyprzedzała żwawa pieśń kościelna nadawana przez niesioną aparaturę nagłaśniającą, połowa mieszkańców czekała już na rynku z chlebem i mlekiem. Daleszycki proboszcz, ksiądz kanonik Franciszek Berak, opowiada zdarzenie z poprzedniej pielgrzymki. Przychodzi do niego z płaczem 11-letnia dziewczynka: "Niech ksiądz pomoże, bo mama kazała mi zaprosić na obiad 30 pielgrzymów, a ja mam dopiero 21".
- Lokalny samorząd bywa pełen inicjatywy w czasie pielgrzymek - mówi ks. Jan, który prowadzał na Jasną Górę m.in. pątników z diecezji warmińskiej. - Pielgrzymka idzie przez Wielbórz, od trzech dni pada deszcz, a część pielgrzymuje z namiotami - wspomina. - Dawniej zdarzało się, że sekretarz partyjny w tym czy innym miejscu na trasie, gdy szła pielgrzymka, zakazywał tego dnia pieczenia chleba. Teraz wszystko się odmieniło. Wójt melduje księdzu: "Jako wójt, proszę księdza, zakazałem stawiać namioty, bo łąki podmokły i ludzie by się poprzeziębiali. Po drugie, jako wójt nakazałem przyjmować pielgrzymów do domów. I po trzecie, jako wójt dogadałem się z nadleśniczym, że każdy gospodarz, który przyjmie pielgrzymów, dostaje z nadleśnictwa metr sześcienny drzewa na opał". Pielgrzymkowe opowieści, w których ludzie są dla siebie dobrzy i życzliwi. - Ale czy ta życzliwość wobec pątników przekłada się jakoś chociażby na stosunki między sąsiadami na co dzień? - powątpiewa ksiądz, który dobrze zna swoich parafian.
|
Biegiem, rowerem lub... via Internet
|
|
- Niektórzy nie idą, lecz biegną. Pielgrzymka Biegaczy wyrusza co roku z Bytowa na Pomorzu Zachodnim, a jej uczestnicy przebiegają codziennie w sztafecie 100 km, zmieniając się co 5 km.
- Z Rzeszowa pątnicy jadą do Częstochowy na rowerach.
- Pielgrzymka Niepełnosprawnych z Warszawy na Jasną Górę składa się, wbrew pozorom, w większości z osób całkowicie zdrowych. W 1999 r. z 900 uczestników 100 jechało na wózkach, a 50 było upośledzonych umysłowo. Pielgrzymka przebywa 30 km dziennie, zdrowi opiekują się niepełnosprawnymi.
- Własne pielgrzymki mają kolejarze, rolnicy, artyści, ogrodnicy, bankowcy, bibliotekarze, biznesmeni, parlamentarzyści, pszczelarze, kresowiacy, byli zesłańcy, a także diabetycy i amazonki.
- Nową formą pielgrzymowania stały się "pielgrzymki wirtualne". Za pośrednictwem Internetu można poznać historię danego sanktuarium, a na adres e-mailowy przesłać intencje modlitewne, które jeszcze tego samego dnia będą odczytane podczas któregoś z nabożeństw.
|
|
|
Dlaczego idą?
Właściciel dużego gospodarstwa we wsi Słopsk w gminie Zabrodzie (woj. mazowieckie), Leszek Podgórny, wspomina, że kiedy jako nastolatek poszedł ze swymi siostrami na Jasną Górę, była to dla niego nie tylko okazja do modlitwy, ale właściwie jedyne w życiu wakacje. - Spaliśmy po stodołach. Inni stękali, że już o 6.00 trzeba wstawać, a ja nareszcie się wysypiałem, bo w domu często już o 4.00 jestem na nogach - mówi Podgórny.
W latach PRL wiele osób, zwłaszcza studenci i warszawska inteligencja, chodziło pieszo na Jasną Górę. Spali w drodze po zapchlonych stodołach udostępnianych im chętnie przez gospodarzy. - Mieliśmy do Matki Boskiej konkretne sprawy i nie bardzo nas interesowało, co mówił przez tubę ksiądz prowadzący pielgrzymkę - wspomina lekarka, dr Maria Trzcińska. - Na przykład, żeby władza nie zamknęła, jak w Czechach, klasztorów, żeby nie zlikwidowano seminariów duchownych.
Kiedy razem z 2 tys. pątników ruszyłem z doroczną pielgrzymką z Suwałk do wileńskiej Ostrej Bramy (280 km w dziesięciu etapach), najwięcej pielgrzymów szło, aby podziękować Bogu za zdaną maturę albo prosić o pomoc w przyjęciu na studia. Kilkadziesiąt osób chciało podziękować za wyleczenie babci czy mamy, za szczęśliwy poród, bądź prosić o zdrowie dla kogoś bliskiego, kto ciężko choruje. Codziennie powtarzały się też nadawane przez głośniki deklaracje kilku energicznych uczestniczek pielgrzymki, że "idą, aby prosić o nawrócenie syna, córki, męża". Stosunkowo najmniej osób szło, aby odpokutować za grzechy lub prosić o łaskę dla zmarłego bliźniego. Za to wielu uczestników pielgrzymki prosiło o dobrego męża lub dobrą żonę.
"Jest niekiedy coś z wierzenia magicznego w tym wyrażaniu życzeń popartych udziałem w pielgrzymce", napisał publicysta Katolickiej Agencji Informacyjnej, ks. Przemysław Śliwiński (MIC), który zauważa, że niekiedy prośby szybko się spełniają, zwłaszcza gdy chłopak i dziewczyna uczestniczący w pielgrzymce przypadną sobie do gustu.
Księża prowadzący kompanie pielgrzymkowe uważnie obserwują rozwój tych przyjaźni, a najcięższym przewinieniem na pielgrzymce - oprócz surowo zakazanego regulaminem jedzenia lodów (obawa przed salmonellą!) - jest przebywanie pielgrzymów płci odmiennej w jednym namiocie. Grozi to natychmiastowym odesłaniem do domu. W 1982 r. w celu uniknięcia demoralizacji z warszawskiej Pielgrzymki Akademickiej wyłączono najtrudniejszą do kontrolowania część młodzieży i powstała wtedy Ogólnopolska Pielgrzymka Młodzieży Różnych Dróg, w której do dziś własnymi, odrębnymi trasami chodzą punki, metalowcy i rastafarianie.
Wytrwali emeryci
Ksiądz palotyn z Warszawy, który prowadził już kilka grup na Jasną Górę i do Lichenia, zaobserwował, że na pielgrzymki bardzo chętnie chodzą emeryci. - Z pewnością wynika to z ich pobożności, ale nie tylko. Starszy człowiek, skazany na samotność gdzieś w miejskim bloku, tu jest wśród ludzi, zwiedza świat, odczuwa więź z innymi jako jeden z "braci" pielgrzymkowych. Przyzwyczajony jest do wyrzeczeń, a tu za 50 zł wpisowego i trochę grosza na lemoniadę oraz ewentualne płatne noclegi (bo chleb, poranna zbożówka i obiady z kuchni polowej są za darmo) ma nie tylko okazję do wspólnej modlitwy, ale również wakacje.
Do wyjątków natomiast należą pątnicy, którzy deklarują się jako bezrobotni i przyznają, że idą w pielgrzymce w intencji znalezienia pracy.
- Po pierwsze - mówi "wódz" polskich pielgrzymek, ks. Pawlik - wstydzą się tego, że nie mają pracy, a po drugie, skąd bezrobotny bez zasiłku ma mieć pieniądze na pielgrzymkę?
(bez wydatków własnych w drodze na napoje, chleb i coś do chleba, czasami płatne noclegi)
- Warszawska Pielgrzymka Akademicka: 43 zł wpisowego + 23 zł na bagaż + koszt biletu powrotnego na pociąg lub autobus.
- Pielgrzymka jednej z warsza wskich parafii: 25 zł wpisowego + 25 zł na bagaż + koszt biletu powrotnego.
- 19-dniowa pielgrzymka autokarowa do Rzymu organizowana przez oo. palotynów: 750 dol. Noclegi w dwuosobowych pokojach w trzygwiazdkowych hotelach, trzy posiłki dziennie.
|
|
|
- Bo jednak pielgrzymka kosztuje - przyznają organizatorzy. Jeśli spędza się noc w szkolnym schronisku, trzeba zapłacić te 15 zł. Diecezja czy parafia starają się organizować jak najwięcej bezpłatnych noclegów, ale trzeba mieć odłożone 200-300 zł na konserwy i lemoniadę. Niektórzy oszczędzają przez cały rok. Kościół mógłby jakoś dofinansować pielgrzymki bezrobotnych idących w intencji zdobycia pracy, ale obawia się instrumentalizacji. - Taka pielgrzymka mogłaby zostać odebrana jako swego rodzaju demonstracja - sądzi jeden z warszawskich księży, weteranów ruchu pielgrzymkowego.
Nie tylko prosty lud
Istnieją pielgrzymki w pewnym sensie elitarne. Ksiądz Marian Mucha, palotyn, profesor Wyższego Seminarium Duchownego w Ołtarzewie, przez osiem lat prowadził Pielgrzymkę Akademicką, tzw. siedemnastkę, która od 1984 r. została wyodrębniona z organizowanej w sierpniu Wielkiej Pielgrzymki Warszawskiej (na Jasną Górę). Idzie w niej zazwyczaj 3-3,5 tys. osób: studenci i profesorowie, nauczyciele i młodzież licealna. Przez wiele lat szefem trasy siedemnastki był wicedziekan Politechniki Warszawskiej, prof. Tadeusz Popończyk. W jednej z podgrup siedemnastki najniższy stopień naukowy uczestnika to doktor.
Ideałem jest, aby każdy uczestnik pielgrzymki mógł bez trudu mieć kontakt z kapłanem. Na każdych 40 uczestników pielgrzymki powinien przypadać co najmniej jeden ksiądz. Ale to rzadko uda się osiągnąć.
Refleksja zamiast euforii
Księża prowadzący pielgrzymki mówią o "nowym duchu" pielgrzymek. O tym, że ich uczestnicy, zwłaszcza młodzi, coraz bardziej odczuwają potrzebę ciszy, modlitwy i skupienia, proszą o wyłączanie głośników. - Teraz młodzież, która stanowi 70% uczestników, podczas pielgrzymki szuka raczej odpowiedzi na swoje problemy, potrzebuje rozmowy i refleksji - mówi ks. Jerzy Limanówka, który w tym roku prowadzi pielgrzymkę 18. raz.
Przewodnik pielgrzymek do Ziemi Świętej, biblista, ks. prof. Waldemar Chrostowski, uważa, iż w Polsce na żywotność ruchu pielgrzymkowego wpływa dziś fakt, że ludzie stają w obliczu wielkich wyzwań społecznych i politycznych, trudniejszych niż przed laty. - Wolność - mówi ksiądz profesor - bardzo często przekształca się w swawolę, człowiekowi narzuca się pseudowartości, pogłębiają się nędza i ubóstwo.
Szukając odpowiedzi na to wszystko, co zaczyna dramatycznie ciążyć na ich życiu, ludzie podejmują pielgrzymkę. Proszą Opatrzność o pomoc, pogrążeni w modlitewnej refleksji. Pątnik w bieli, który za parę dni raz jeszcze do nas przybędzie, zachęca do niej swym cichym zmaganiem z własną słabością fizyczną, uporem w przypominaniu możnym tego świata, że Kościół opowiedział się po stronie ubogich.
Przegląd - Mirosław Ikonowicz - 2002
Data utworzenia: 08/04/2008 @ 01:16
Ostatnie zmiany: 12/04/2012 @ 07:25
Kategoria : Pielgrzymki
Strona czytana 17206 razy
Wersja do druku
|
|