Religioznawstwo
Zagadnienia Religijne
Europa Pogańska
Azja
Hinduizm i odłamy
Judaizm i odłamy
Chrześcijaństwo i odłamy
Islam i odłamy
Afryka
Ameryka
Australia i Oceania

JUDAIZM - Mistyka - Mistyka i Ezoteryka Żydowska cz.7

CHASYDZI

CIESZYĆ SIĘ JAHWEH

Chasydzi mieszkają dziś głównie w Stanach Zjednoczonych (USA) i w Izraelu. Kolebką chasydyzmu były jednak ziemie polskie, włącznie z dzisiejszą Ukrainą i Litwą. Przed II wojną światową widok brodatych mężczyzn z pejsami, ubranych w długie czarne chałaty i sobolową czapę na głowie, należał do polskiego folkloru. Dziś to pielgrzymi, którzy odwiedzają ziemie swoich przodków. Chasydyzm jest nierozerwalnie związany z małymi miasteczkami w centrum i na wschodzie dawnej Rzeczypospolitej. Faszystowski Holokaust kierowany przez katolika Adolfa Hitlera z poparciem Watykanu przyniósł mu kres, ale już w latach 50-tych wielkie chasydzkie dynastie zaczęły się odradzać dzięki potomkom cadyków, którzy ocaleli z zagłady. Wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych i Izraela i tam udało im się zatrzymać czas, odnowić duchową, mistyczną tradycję. Wydawałoby się, że nie ma dla nich miejsca w nowoczesnym świecie. Mężczyźni odwracają głowy, gdy przechodzi obok nich kobieta, ich żony i córki nigdy nie ubiorą spódniczki przed kolana. Tymczasem obserwuje się wzrost zainteresowania mistyką chasydzką i bogatą chasydzką kulturą. Jednym ze świadectw tego są tłumy obecne na krakowskim Kazimierzu podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej i wielkie zainteresowanie warsztatami tańca chasydzkiego oraz wysyp zespołów grających klezmerską muzykę, wywodzącą się właśnie z chasydyzmu. Spróbujmy się głębiej zastanowić co jest atrakcyjne w tym ruchu oświecenia duchowego, powstałym na początku XVIII wieku, dlaczego pociąga dziś tak wielu ludzi!?

Potocznie narodziny chasydyzmu łączy się z niezwykłą postacią Izraela ben Eliezera, znanego jako Baal Szem Tow (Baalszem). Jednak termin chasidim używany był już kilkadziesiąt lat przed jego narodzinami w 1700 roku. Pod koniec XVII wieku powstawały „bractwa pobożnych" (chewrat chasidim), których członkowie poprzez surową ascezę i pielgrzymki do Ziemi Świętej pragnęli pomóc Mesjaszowi i przyspieszyć zbawienie. Mówi się o Baalszemie - bo jego postać owiana jest legendą i tak naprawdę nic nie wiadomo na pewno - że podczas gdy jego żona prowadziła dom i troszczyła się o rzeczy doczesne, on całe dnie i noce spędzał w lesie nad brzegiem Prutu, zgłębiając tajemnice Kabały. Był chasydem - ascetą i oczekiwał szybkiego przyjścia Mesjasza. Mając 38 lat, wyruszył do Ziemi Świętej, jednak nigdy tam nie dotarł. Zakończył swoją pielgrzymkę w Stambule, gdzie spędził rok i powrócił do Rzeczypospolitej całkowicie przemieniony. Odtąd twierdził, że umartwianie ciała osłabia człowieka i utrudnia mu spotkanie z Bogiem, tak więc raz na zawsze zerwał z ascezą. Był osobowością wybitną i miał dar przekonywania, bo w jego ślady poszło wielu poważanych chasydów. Dotychczas znany był jako praktyk kabalista, dokonujący wielu uzdrowień w okolicy. Głosił wyższość uzdrowienia duszy, a nie ciała, które można osiągnąć dzięki modlitwie. Być może na Bliskim Wschodzie zetknął się z praktyką modlitewnej ekstazy i derwiszami, w każdym razie jego umiejętność popadania w ekstazę podczas modlitwy była bardzo ceniona przez współczesnych. Twierdził, że podczas transu jego dusza wstępuje do niebios, a pobożnych Żydów ogarniało zdumienie, gdy obserwowali gwałtowne ruchy, jakie wykonywał.

Baal Szem Tow zamieszkał w Międzyborzu, które szybko stało się ośrodkiem rozwijającego się ruchu chasydzkiego. Po śmierci Beszta jego rolę przejął Dow Ber z Międzyrzecza zwany Wielkim Magidem. On również był w młodości zwolennikiem ascetycznej formy chasydyzmu i gorliwym badaczem Tory, Talmudu i Kabały. W tym czasie doktryna chasydyzmu zataczała coraz szersze kręgi, przekształcając się z odwiecznego ruchu elitarnego i ezoterycznego, przeznaczonego tylko dla wybranych i wtajemniczonych, w ruch masowy i ludowy. Duża była w tym zasługa Wielkiego Magida, który rozpoczął swoją publiczną działalność, przemawiając do ludzi prostym i zrozumiałym dla każdego językiem. Rezygnacja z ascezy jako drogi zbawienia i uświęcenia oraz fakt, że dotychczasową skomplikowaną modlitwę zamieniono na ekstatyczną i spontaniczną, spowodowały niezwykłe religijne ożywienie wśród Żydów. Zamiast trudnych talmudycznych studiów chasydyzm oferował zbiorowe modlitwy i radosne biesiady połączone ze śpiewem i tańcem. Mówiono, że człowiek „stworzony został do niczego innego jak tylko do tego, by cieszył się Jahwe i rozkoszował jego Szechiną".

Ekstaza w Bożnicy

Początkowo chasydyzm w takiej postaci wzbudzał poważne kontrowersje wśród najważniejszych rabinów, a nawet obłożono ruch klątwą, uważając ich za heretyków. Tak widzieli chasydyzm przedstawiciele oficjalnego rabinizmu: „Są to ludzie, którzy podczas modlitwy Dwunastu błogosławieństw wtrącają na głos obce słowa [chodzi o jidysz] i gestykulują jak obłąkani, a swoje zachowanie tłumaczą tym, że myślami przebywają w odległych światach. Zaniedbują zupełnie studiowanie Tory i nieustannie podkreślają, że powinno się jak najmniej czasu poświęcać nauce i nie smucić się zanadto popełnionymi rzeczami. Każdy dzień jest dla nich jak święto".

Mimo krytyki ludność żydowska chętnie odwiedzała miejsca, gdzie mieszkali charyzmatyczni przywódcy nazywani cadykami. Zresztą już na początku XIX wieku wrogość zastąpiło pokojowe współistnienie, a na skutek zauważalnej i postępującej sekularyzacji pod koniec wieku chasydzi zaczęli zakładać szkoły - jesziwy i powrócili do studiowania pism. Wciąż jednak najważniejszym obowiązkiem chasyda pozostawała modlitwa, główne zajęcie pobożnego Żyda w ciągu dnia. Chasyd zawsze i w każdej chwili ma mieć przed oczami Boga jako jedyną prawdziwą rzeczywistość. Ten stan nosi nazwę „dwekut" i mówi o całkowitym zjednoczeniu duszy z Bogiem. Najlepiej można to osiągnąć podczas kontemplacyjno- ekstatycznej modlitwy, kiedy to przychodzi moment zatracenia własnego ja. Jiri Langer, który poznał środowisko praskich chasydów na początku XX wieku tak opisał to, co zobaczył w Bożnicy: „Nagle jakby iskra elektryczna przeszyła obecnych. Tłum dotąd spokojny, niemal zastraszony, wybucha nagle dzikim krzykiem. Nikt nie stoi w miejscu. Wysokie czarne postacie biegają po Bożnicy, połyskują, migają w świetle szabasowych świec. Gwałtownie gestykulują, miotają całym ciałem, wykrzykują słowa psalmu, nie zwracają uwagi, że potrącają jeden drugiego, wszystko przestało dla nich istnieć. Ogarnięci ekstazą nie do opisania". Taką ekstazę osiąga się poprzez rytmiczny ruch całego ciała: taniec, a nawet chodzenie na rękach (jak chasydzi z obrazów Marca Chagalla). Właśnie dzięki tym „dziwactwom" cała istota: ciało i dusza człowieka adoruje Boga, osiągając doskonałą kontemplację Jego światłości.

Wiara Cadyka - Sprawiedliwego

Wprawdzie w modlitwie uczestniczy cała wspólnota, ale najważniejszą rolę odgrywa cadyk. O cadyku mówi się, że jest „kanałem, którym dopływa łaska Boska". Cadyk jest najdoskonalszym pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem. Nie wybiera się cadyka dlatego, że jest najlepszy w studiowaniu Tory i posiadł tradycyjną mądrość, ale ze względu na jego charyzmatyczną osobowość i silną wiarę. Właśnie wiara jest najważniejsza, bo dzięki jej mocy Elohim Bóg wysłuchuje modlitw cadyka. Cadyk może uzdrawiać chorych, wybawiać braci w wierze od prześladowań i ucisku, przynosić radość. Nawet więcej: cadyk może wpływać na zmianę Boskich postanowień. Jego dusza jest czysta, a on i jego czyny są Torą - słowem Boga. Im cudowniejsze są czyny cadyka, tym więcej uczniów przybywa do jego domu i w ten sposób powstają dwory chasydzkie. Chasydzi gromadzą się wokół swego cadyka i kontemplują nie tylko jego naukę, ale każdy jego czyn i gest. Dzięki swoim zasługom i dzięki swojej wierze modlitwy zgromadzonych chasydów docierają do Boga, cadyk dzięki mocy „dwekut" zabiera je przed Tron Najwyższego. Osoba cadyka pełni taką rolę w społeczności chasydów jak osoba szejcha (szeika) w społecznościach sufich czy osoba guru w grupach indyjskich śiwaickich joginów, także wyraźnie monoteistycznych, opartych na czystej miłości (bhakti) do Boga.

Radosna Modlitwa

Najbardziej charakterystycznym rysem chasydyzmu jest radość. Żyd nie powinien popadać w smutek, bowiem „melancholia stanowi poważną przeszkodę w służbie Bogu". Jest się przecież z czego radować: z tego, że jest się Żydem, że Bóg jest blisko, że można się modlić i wypełniać wolę Boga. Chasydzi uważają, że radosna modlitwa dociera do Boga, natomiast modlitwa pełna krzyków i jęków jest daremna. Swój szczyt osiąga chasydzka radość w czasie szabatu. Mędrcy chasydzcy mówią, że „dla każdego, kto raduje się z powodu szabatu (soboty), zarezerwowana jest nieograniczona porcja radości w przyszłym świecie". Mówi o tym następująca opowieść: „Pewnego razu jakiś Żyd, który bardzo ciężko zgrzeszył, przybył do Baal Szem Towa i zapytał: Ile dni powinienem pościć, żeby odpokutować mój straszliwy grzech? Baal Szem odrzekł mu: To nie przez post otrzymuje się wybaczenie Boga, ale przez radość, której twórcami i posłańcami są psalmy. Odmawiaj psalmy z radością, a zostaniesz uwolniony od twojego grzechu". Istnieje też opowieść o radości chasydów z czasów zagłady: „Meir Ofen, uczeń rabbiego z Dzikowa, ze zwojem Tory w rękach prowadził setkę Żydów w ich marszu do wspólnego dołu, śpiewając psalm «Sprawiedliwi, wołajcie radośnie na cześć Jahwah». Rabbi z Dąbrowy, Chaim Jechiel Rubin, odmówił swoją ostatnią modlitwę z żarliwością i razem z dwudziestką towarzyszy, po własnoręcznym wykopaniu grobu, zaintonowali oni szabasowe pieśni biesiadne i odtańczyli taniec chasydzki. Potem zostali rozstrzelani".


CHASYDYZM - POBOŻNOŚĆ

Chasydyzm był i jest ruchem religijno-mistycznym, który powstał czy raczej rozprzestrzenił sie publicznie na terenach dawnej wschodniej Polski w XVIII wieku i rozpowszechnił się następnie wśród Żydów zaboru rosyjskiego i austriackiego. Nazwa pochodzi od wyrazu chasid, co oznacza pobożny, żarliwy. Klęski jakie spadły na Polskę i polskich Żydów w XVII wieku w tym rzezie kozackie, wojny, najazd szwedzki i węgierski, katastrofa ekonomiczna i upadek miast, głęboko wstrząsnęły społecznością żydowską, zwłaszcza na ciężko doświadczonych tymi plagami kresach wschodnich. Chasydyzm powstał jako reakcja na upadek obyczajów, zaniedbanie w życiu religijnym, nadużycia finansowe zarządów gmin, stronniczość sądów rabinackich, niesprawiedliwy rozdział podatków. Nie była to więc schizma ani secesja lecz ruch odnowicielski, reformatorski. Zapoczątkował ten ruch Izrael ben Eliezer (1700-1760) zwany też Baal-Szem-Tow, urodzony w miejscowości Okop pod Kamieńcem Podolskim, chociaż metody praktyki istniały wcześniej.

Trudno ustalić w jakich warunkach wyrastał. Był to niewątpliwie ubogi, prosty człowiek z ludu. Wcześnie osierocony, jak pisze historyk żydowski Heinrich Graetz, "puszczony samopas, spędził znaczną część swej młodości w lasach i jaskiniach gór karpackich". Czy tak było rzeczywiście, także trudno stwierdzić - otacza go bowiem także mnóstwo legend i opowieści, że nie jest łatwo wyłuskać z nich ziarno prawdy. Faktem jest, że nie posiadł gruntownej wiedzy talmudycznej, był raczej samorodnym filozofem, który otarł się o kabałę, zetknął się z tajnikami wiedzy rabinicznej, ale czerpał mądrość z otaczającego go świata. Jeżeli nawet stykał się z dysputami Żydów uczonych w Talmudzie i foliałami mistycznych dzieł - to chyba tylko na tyle, że inspirowały go one do samotnych rozmyślań nad tajemnicami wszechświata, nad istotą bytu i wielkości Boga. Żył bardzo skromnie, raczej w ubóstwie, imał się różnych zajęć, był belfrem, furmanem, arendarzem. Z czasem wszystkie jego niewielkie interesy przejęła żona i ona je prowadziła, by uwolnić swego męża od ziemskich trosk. On był pochłonięty pobożnym rozmyślaniem. Jeżeli jego kontemplacji nie sprzyjał pobyt w Bet ha-midraszu (domu modlitwy i nauki) - udawał się w głąb lasu, by w obcowaniu z przyrodą szukać istoty wiary i daru obcowania z Bogiem. Z czasem zaczyna go otaczać sława uzdrowiciela leczącego chorych zarówno ziołami, jak i modlitwą i zaklęciami. Wiedzę ziołoleczniczą zapewne nabył u znachorów, jakich na tych ziemiach było wówczas sporo.

Baal Szem Tow - co znaczy "mąż dobrej sławy" lub włodarz dobrego imienia". W skrócie nazywano go BeSzT (Beszt). Jak pisze profesor Majer Bałaban - "gdy liczył lat 36, zrzucił z siebie zasłonę i objawił się jako mistrz cudów. Odtąd jeździł po miasteczkach i po wsiach podolskich, leczył chorych, zdejmował uroki, oddawał wzrok ślepym, wypędzał dybuki, a czynił to za pomocą talizmanów, zaklęć i formuł, a przede wszystkim za pomocą modlitwy. Jego gorąca modlitwa zdolna była poruszyć skałę i zapalić las, modlitwą tą wzruszał niebiosa i powstrzymywał wyroki Boże! Sława jego rozeszła się szybko, osiadł w Międzyborzu Podolskim, otworzył tam dwór i zgromadził dookoła siebie wiernych i uczniów". Nauka jego nie niosła zmiany w judaizmie, chasydzi pozostali do dziś wierni zasadom religii w sposób wyjątkowo żarliwy. Osią intelektualną chasydyzmu stał się Dewekut, zespolenie z Bogiem, szczególny związek duszy ze Stwórcą, który jest obecny wszędzie i w każdej chwili. Kontemplacja i służba Bogu wypełnia więc całe, dosłownie całe życie chasyda. Wczesny chasydyzm wiązał się z ascezą później coraz bardziej dominowała w nim radość życia.

Baal Szem uczynił ludzi bardzo wielkimi, ujrzał ich w nowym świetle. Traktował ludzi poważnie, bardzo poważnie. Z tego wynika jego niezwykłe uznanie dla natury bycia Żydem. Twierdził on, że każdy Żyd może stać się sanktuarium. Starożytną Świątynię Jerozolimską może odbudować każdy Żyd wewnątrz własnej duszy. I z tego wewnętrznego sanktuarium może wznieść się kadzidło, dym kadzidlany, o niebiańskim bogactwie. Każdy Żyd może odbudować Świątynię i ustanowić jej ołtarze. Dlatego właśnie tak dużo zależy od ludzkiego życia. Baal Szem czerpał z tradycji żydowskiej nauki, z Talmudu i kabały, nadając jej nowy blask i nowe znaczenie. Był pod wielkim wpływem idei żydowskiego mistycyzmu (kabały), przyswajając sobie wiele z nich, dając im jednak nowy punkt widzenia i nowy akcent. Starał się - używając chasydzkich pojęć - połączyć abstrakcję i filozoficzne refleksje żydowskiego mistycyzmu z tym, co nazwał drogą uwielbienia, z drogą egzystencjalną, dostosowując je raczej do ludzkich pojęć niż pozostawiając w postaci nagiej abstrakcji. Baal Szem przynosi ludowi nowe objawienie, jest oddany biednym, małopiśmiennym Żydom, ludziom chorym i cierpiącym - co wszak było niemal obce kahalnym prominentom, zadufanym w sobie talmudystom i rabinom, a bliskie dawnym ebionitom i esseńczykom.

Nauka Beszta była bardzo bliska panteizmowi, widział istnienie Boga w każdym, w nawet najmniejszym ździebełku trawy, we wszystkim, co otacza człowieka. A celem człowieka powinno być połączenie się z Bogiem poprzez żarliwą modlitwę i naukę, która także powinna być modlitwą. Jednak owo połączenie powinno być pokorne, ale ekstatyczne, oczyszczone ze smutku, nacechowane pogodą ducha. "Bogu należy służyć w radości", ale jednocześnie w głębokiej nabożności. Kto osiąga szczyty w religijnej, radosnej adoracji Boga, zbliża się ku najwyższej istocie, staje się cadykiem - "sprawiedliwym" - charyzmatycznym przywódcą predystynowanym do mistycznej jedności z Bogiem. Chasydyzm początkowo uważany za sektę, był potępiany i krytykowany przez przeciwników (tzw. mitnagdim), przede wszystkim za panteizm. Gorszył ich styl życia i modłów, nadmierna ekstatyczność nabożeństw przepełnionych czasem okrzykami, ruchami ciała, radosnymi śpiewami, tańcami, a również wspólnym ucztowaniem, podczas którego nie stroniono od obfitego jadła i napojów. Podejrzewano chasydów o sabataizm i inne herezje. Ale chasydyzm stawał się wszechogarniającą religią ludową, co zauważyli uczeni w piśmie Żydzi. Tym bardziej że chasydyzm nie zrywał z tradycyjnym kultem religijnym i życiem codziennym, nie obalał przepisów wiary, choć je upraszczał, zachował podstawowe zwyczaje. Odszedł jedynie od skostniałych, sztywnych rabiniczno- talmudycznych kanonów - obalając tym samym mur, jaki dzielił "wielkich" od maluczkich. Toteż wreszcie idee Beszta znalazły posłuch również u wielu uczonych talmudystów i rabinów.

Idee Beszta trudno przekazać na podstawie jego bezpośrednich nauk. Nie pozostawił bowiem żadnych dzieł pisanych, niektóre przypisywane mu posłania lub listy są pseudoepigrafami. To, co wiemy o nauce i idei Beszta, pochodzi od jego uczniów, od swojego rodzaju apostołów chasydyzmu. Nasuwa się tu pewna analogia z dziełami Platona, przekazującymi myśli i światopogląd Sokratesa. Toteż nie wiadomo dokładnie, co w chasydyzmie pochodzi bezpośrednio od jego twórcy, a co nawarstwiało się nań za sprawą jego następców, uczniów i apostołów. Faktem bezspornym jest, że różni uczeni mistycy i apologeci chasydyzmu szerzyli własne interpretacje nauk Beszta. Po śmierci Wielkiego Magida - Baal Szem Towa jego uczniowie pozakładali własne szkoły i swojego rodzaju dynastie. Podobny los jak wiadomo spotkał innego reformatora żydowskiej religii z dawnych czasów, znanego jako Jezus Chrystus, tyle, że jego ideały prztworzył rzymski imperialny dwór cesarski Konstantyna, czyniąc z nich religię państwową Imperium Romanum. Bóg widać uznał, że zapomniane ideały należy ponowić.

Nie wiadomo co nakazał Beszt, a co jego apologeci, ale faktem jest, że wiara w moc cadyka i jego boski autorytet utrwaliły się na przyszłość i przeniosły na pokolenia przywódców chasydyzmu, cadyków działających w wielu ośrodkach. Właśnie ów najwyższy autorytet cadyków, uznanie jego mistycznej jedności z Bogiem, spowodowało, iż funkcję i charyzmę dziedziczono, od swoich ojców- cadyków ich synowie, a potem potomkowie dalsi przejmowali berło władztwa dusz chasydów. Powstawały więc całe dynastie cadyków, łączone często koligacjami rodzinnymi, zasilane dopływem świeżych kadr spośród uczniów wykształconych na dworach i uczelniach mniej lub więcej wybitnych cadyków. Na ziemiach Rzeczypospolitej i krajów ościennych swoiste dwory chasydzkie znajdowały się w około stu miejscowościach. Nie wszystkie jednak zapisały się na trwałe w dziejach chasydyzmu, ruchu do dziś żywego i aktywnego, przede wszystkim w Izraelu i USA.

Do najważniejszych ośrodków chasydzkich w Polsce przed drugą wojną światową - należał dwór cadyka w Górze Kalwarii, około 40 km od Warszawy. Założycielem tej dynastii był rabi Icchak Meir Alter-Rottenberg (1789-1866), autor kilku tomów komentarzy do Talmudu, erudyta o wielkim autorytecie, oraz dużej liczbie wielbicieli i sympatyków. Nazywany pieszczotliwie reb Icie Majer z Ger lub Mądry Rim - był uczniem sławnego Binema z Przysuchy, szwagra innego jego mistrza, rabiego Menachema Mendla Morgensterna (zm. 1859) z Kocka, cieszącego się wielką sławą do czasu, gdy po prawie dwudziestoletnim przebywaniu w odosobnieniu - zdziwaczał do tego stopnia, że zaparł się Boga. Wielbicieli rabiego Icchaka Meira i jego potomków w wielu miastach polski, a szczególnie w Warszawie i okolicach, skupiali się we własnych domach modlitwy, "sztyblach". Owi gerer chasidim (Ger lub Gur - żydowski skrót nazwy miasta Góra Kalwaria) byli chyba najliczniejsi wśród polskich chasydów.

Rozkwit i rozbudowa - tak materialna, jak i duchowa - dynastii Ger jest zasługą wnuka jej założyciela, Arie Lejba Altera. Do dworu cadyka w Górze Kalwarii przybywali jego wyznawcy z całej Kongresówki, z Austrii, Węgier i innych krajów Europy. Codziennie odwiedzało cadyka kilkadziesiąt osób, a w święta na zjazdy chasydów, połączone z biesiadami i ucztami, śpiewem i tańcami - przybywało tysiące chasydów. Oczywiście były to imprezy wyłącznie męskie, kobiety w polskim ruchu chasydzkim nie odgrywały żadnej czynnej roli. O aktywności dworu i jego znaczeniu może świadczyć także i to, że z Warszawy w połowie XIX wieku kursowały specjalne omnibusy, wypełnione szczelnie chasydami, którzy ze spokojem i w radosnym uniesieniu znosili trudy ośmiogodzinnej podróży. Owo wielkie centrum chasydyzmu skłoniło przedsiębiorczych arystokratów, księcia Stefana Lubomirskiego i księcia Tomasza Zamojskiego wraz z przedsiębiorcą Paszkowskim, a prawdopodobnie przy nieoficjalnym udziale finansowym cadyka - do zbudowania wąskotorowej kolejki, która z placu Unii Lubelskiej (wówczas Nowoaleksandryjskiej) woziła tysiące chasydów do ich świątobliwego przywódcy. Górę Kalwarię odwiedzali liczni pielgrzymi - chasydzi z całego świata. Przyczynili się oni do rozkwitu miasteczka i wzbogacenia nie tylko jego mieszkańców, ale także dworu cadyka. Hitlerowcy doszczętnie zniszczyli dwór, do getta wtrącili trzy i pół tysiąca Żydów, po których ślad zaginął. Ostali się jednak gerer chasidim, dynastia i jej wyznawcy żyją i działają nadal w Izraelu i Ameryce.

Dynastia z Ger, chociaż najliczniejsza i najprężniejsza, nie była jedyną na ziemiach polskich. Do bardziej znanych należeli również belcer chasidim. Dynastię tę założył rabi Aron ben Cwi (z. 1816) w miasteczku Bełz. Po nim umocnił i rozwinął dwór rabi Szołem ben Eliezer Rokach. Na ziemi łódzkiej od pierwszej połowy XIX wieku działał w Aleksandrowie Łódzkim rabi Szraga Fajwel Dancygier (zm. 1849) rodem z Grójca, którego syn, Jachiel z Aleksandrowa (zm. 1894), stworzył dwór i uzyskał wielu zwolenników. Z dynastii sądeckiej wywodzili się cadycy z Bobowej. Osiadł tu rabi Salomon ben Naftali (1847 - 1900), wnuk rabiego Chaima Halbeerstama z Nowego Sącza. Po nim działał jego syn Salomon ben Cion (1879-1941). Ze znanego dworu rabiego Elimelecha z Leżajska (Lezenskier Rabi 1717-1786) wyszło wielu cadyków, którzy osiedlali się w różnych miastach, najczęściej w małych osiedlach, sprzyjających bardziej swobodnej i kontemplacyjnej działalności dworu. Z większych miast, znanym ośrodkiem chasydyzmu stał się Lublin, dzięki działalności charyzmatycznego rabiego Jakowa Icchaka Horowica (1745-1815). Nazywano go "Widzącym (Jasnowidzącym) z Lublina". Jego mistrzem był wielki Magid (uczony) Samuel (Szmelke) Horowic z Nikolsburga na Morawach (1726-1778), uczeń m.in. samego Dow Bera z Międzyrzeca, tego niejako klasyka chasydyzmu. Nauki pobierał również u wielkiego Magida Leiwego Izaaka z Berdyczowa i wspomnianego już rabiego Elimelecha z Leżajska. Należy jeszcze wspomnieć o znanej dynastii lubawiczer chasidim, której założycielem był rabi Szneur Zalman ben Baruch z Ladów (1746-1812). Jego syn Dow Ber (1773-1823) osiadł w Lubawiczach na Białorusi tworząc interesujący odłam chasydyzmu. Jednym z czołowych przywódców tego ruchu był Szołem Dow z Lubawicz. Lubawiczer chasidim - po ekspulsji z carskiej Rosji przenieśli się na ziemie polskie. Część z nich osiadła w Karczewie pod Warszawą.

W Chełmie wprawdzie nie było sławnych, otoczonych cudowną aureolą cadyków, ale działali tu wybitni, wywodzący się ze szkół i dworów chasydyzmu - rabini. Takimi był m.in. rabi Pinchas Lerer cieszący się wielkim autorytetem w kręgach chełmskich i okolicznych chasydów. Ze starej rodziny chasydów wywodził się rabi Heszel Lajner spowinowacony z dworem cadyka w Radzyniu. W swoim mieszkaniu przy ulicy Lubelskiej utrzymywał on chasydzką modlitewnię - sztybel. Wśród chasydów w Chełmie duże wpływy miała dynastia bełskich cadyków. Ich wielbiciele posiadali w Chełmie własny sztybel, działający pod auspicjami świątobliwych mężów z Bełza. Ogółem w Chełmie było sporo chasydów, w mieście tym znajdowały się uczelnie religijne (Talmud-Tora, jeszybot), w których kształcili się młodzi chasydzi. Z dynastią bełską był związany rabi Jechuda Rukach, który do Chełma przybył w 1920 roku. Wsławił się jako uzdrowiciel, który uratował wielu ciężko chorych. Uważany był za rzecznika interesów rzemiosła żydowskiego. W Sobiborze zginął wraz z całą rodziną chełmski rabin Gamaliel Hochman. Ofiarami hitleryzmu stali się chełmscy rabini Jehoszua Abracham Alter-Sochaczewski, Mosze Hakohen Adamaszek - wybitny autorytet i uczony, kazimierski chasyd Jehuda Hakohen Mendelson, Gedalia Lajner - syn wspomnianego Heszela Lajnera. Nieznany pozostał los rabiego Izraela Neuhausa, syna rabina Majera, chasyda związanego z dworem cadyka w Tomaszowie. Inne centra chasydyzmu na ziemiach polskich to m.in. Kock, Kraśnik, Kozienice, Leżajsk, Lelów, Lesko, Przysucha, Warka, Opatów, Radomsko, Rymanów. Każdy z tych ośrodków posiadał swoją bujną historię. Chasydyzm w swojej zadziwiającej, niezależnej od nieszczęść i klęsk żydostwa witalności, euforycznej radości, w niezłomnej wierze w wszechobecność Boga - odegrał w najcięższych czasach dla ich narodu, w judaizmie w szczególności - bezsprzecznie wielką rolę. To chasydyzm pomógł i pomaga nadal w utrzymaniu tożsamości Żydów. Stanowi mocną kontynuację tradycji, jest jakby opoką wiary, judaizmu, trwania - tego wszystkiego, co nazywa się "ruchomą ojczyzną Żydów".


CHASIDIM
;
Chasydyzm (hebr. חסידות Chasidut, liczba mnoga chasidim – pobożni, bogobojni, czyści, uczniowie cadyków) – żydowski ruch religijny lub pobożnościowy o charakterze mistycznym, powstały w łonie judaizmu. Występował w historii w trzech odmianach, a mianowicie:

* chasydyzm antyczny lub starożytny – jego przedstawiciele znani są także pod nazwą asydejczyków (zwłaszcza w Biblii Tysiąclecia, wyd. III z 1990 r. i dalsze);
* chasydyzm niemiecki zwany też aszkenazyjskim lub nadreńskim;
* chasydyzm polski, powszechnie i potocznie zwany po prostu chasydyzmem. Ta odmiana jest najszerzej znana, m.in. dlatego, że rozwija się do dziś, jako ruch o odmiennym charakterze co prawda, jest jednak w prostej linii spadkobiercą ruchu powstałego w XVIII wieku.

Chasydyzm antyczny (starożytny albo asydejczycy) powstał w czasach hellenistycznych, czyli od momentu rozpoczęcia podbojów przez Aleksandra Macedońskiego (po roku 334 p.e.ch.) jako reakcja pobożnej części społeczności żydowskiej na proces hellenizacji. Pierwsze wzmianki o nim mamy z II w. p.e.ch. (1 Mch 2,42; 7,13; 14,6). Chasydyzm antyczny koncentrował się głównie na obronie tożsamości religijno- narodowej Żydów przed wszelkimi formami hellenizacji. Stąd też jego przedstawiciele poparli Machabeuszów w wojnie z Seleucydami. Po zwycięskiej wojnie i ukonstytuowaniu się nowej dynastii Hasmoneuszy, asydejczycy, rozczarowani i zawiedzeni w swoich oczekiwaniach, zwrócili ostrze swej krytyki przeciw nowej dynastii i jej polityczno- militarnemu kierunkowi rozwoju. Jednakże już wtedy, po śmierci Judy Machabeusza (ok. 160 p.e.ch.), zaznaczyły się wśród samych chasydów tendencje rozłamowe. Momentem przełomowym była uzurpacja w ich rozumieniu stanowiska arcykapłana przez Jonatana Machabeusza w 152 r. p.e.ch., bowiem nie pochodził on z linii kapłana Sadoka. Być może to wydarzenie bezpośrednio przyczyniło się do rozłamu wśród samych chasydów na umiarkowany nurt faryzeuszy i bardziej radykalny – esseńczyków, którzy zerwali z Hasmoneuszami i oficjalnym judaizmem świątynnym. Był to w zasadzie koniec antycznego chasydyzmu, ponieważ dalsze losy rozłamowców to już odrębne ruchy faryzeuszy i esseńczyków.

Chasydyzm niemiecki zwany też nadreńskim lub aszkenazyjskim, albo od nazwy rodziny włoskiej jako kalonimidzi, wywodził się z południowych Niemiec i rozkwitał na przełomie XII i XIII wieku. Swym zasięgiem objął tereny Niemiec i północnej Francji. Był to elitarny ruch o charakterze etyczno- mistyczno- pietystycznym i postrzegany jest również jako osobna szkoła kabalistyczna. Chasydyzm nadreński nie przyjął formy zorganizowanej wspólnoty, lecz ruchu luźno skupionego wokół rodziny Kalonimidów z Włoch, której przedstawiciele sprawowali nieformalne przywództwo szkoły. Byli nimi Juda he-Chasid Kalonimos – autor „Księgi pobożnych” (Sefer chasidim) i jego krewny Eleazar ben Juda z Wormacji. Doktryna chasydów nadreńskich była monoteistycnym panteizmem, gdyż postrzegała Boga wszechmocnego w każdym przejawie życia świata. Charakterystyczna dla kalonimidów była teologia modlitwy, w której przywiązywano olbrzymią wagę do sposobu odmawiania modlitw według ściśle określonego układu, zawartego w modlitewniku (sidur), którego znaczenie było niemal tak ważne jak znaczenie Tory. Kalonimidzi stosowali specjalne techniki medytacyjne, takie jak np. gematria i notarikon, przechodząc tym samym w sferę ezoteryzmu. Człowiek miał obowiązek odczytywać wolę Boga i bezwarunkowo się jej poddawać m.in. poprzez bezwzględne przestrzeganie Prawa, skruchę, pokutę i ascezę, a także życie w ubóstwie. Te praktyki miały pomagać w drodze do doskonałości.


CHASYDZI W POLSCE

Chasydyzm polski, powszechnie i potocznie zwany po prostu chasydyzmem. Ta odmiana jest najszerzej znana, między innymi dlatego, że rozwija się do dziś, a przynajmniej widać ją publicznie. Mimo, że dzisiejszy chasydyzm jest wynikiem kilkuwiekowej ewolucji, to w prostej linii jest spadkobiercą ruchu powstałego w XVIII wieku. Na przełomie XVII i XVIII wieku, w okresie wojen i powstań kozackich, bezustannych przemarszy wojsk, oblegania miast i krwawych utarczek (por. hajdamaczyzna), zaistniała szczególnie trudna sytuacja polityczno- ekonomiczna. Wśród ludności wschodniej części Rzeczypospolitej pociągała za sobą nędzę i poczucie stałego zagrożenia. Sprzyjało to radykalizacji postaw, a ludność żydowska odchodziła od ortodoksji. Wzrosło zainteresowanie mistyką, ezoteryzmem, duchowością. Popularność zdobywały ruchy ruchy mesjańskie i nauki kabalistyczne wywodzące się jeszcze ze średniowiecza. Wyodrębnienie się chasydyzmu w swej klasycznej formie poprzedziło objawienie się Mesjasza Sabbataja Cwi w 1665 roku i powstanie sabataizmu. Później wyodrębniła się częściowo inspirowana sabataizmem kontrtalmudyczna sekta prochrześcijańska, frankizm, którą założył wyrosły w sabatajskim środowisku Jakuba Lejbowicza Franka. Zarówno frankizm, jak i sabatyzm nie zagroziły poważnie żydowskiej ortodoksji.

Powstanie Chasydyzmu

Na taki grunt trafiły nauki jednego z wędrownych kaznodziei, Izraela ben Eliezer Baal Szem Towa (ur. 1700; zm. 1760). Działał on głównie na terenie Podolu, gdzie z czasem osiedlił się w miasteczku – Międzybóż. BeSzT był zauroczony żydowskim mistycyzmem (kabałą), ale w swoich poglądach nie lekceważył tradycji talmudycznej. Jego nauka była próbą syntezy tradycjonalizmu żydowskiego z mistycyzmem, wyrażoną prostym językiem i wymierzoną w ortodoksję żydowską, jej skostnienie i formalizm. BeSzT uważał za zbędne pośrednictwo rabinów w kontaktach z Bogiem i zagłębianie się w tajniki i zawiłości Talmudu. Spotkał się przez to z ostrą krytyką ortodoksów. Głosił zwalczanie zła nie złem, ale dobrem, które należy dostrzec jako aspekt pewnego rodzaju boskości i sprowadzenia go następnie ku dobru. W myśl tego każdy mógł liczyć na oczyszczenie i nagrodę, gdyż człowiek, a w zasadzie jego dusza, jest złączony z Bogiem miłością (hebr. dewekut – "przylgnięcie", "zespolenie się").

Złączenie się z Bogiem, z Elohim JHWH było osią intelektualną chasydyzmu. BeSzT nauczał, że Boga, Elohim JHWH należy chwalić nie poprzez umartwianie się i ascezę, ale poprzez mądre i radosne korzystanie z życia i darów, jakie z sobą niesie. Pobożność w tym ujęciu była afirmacją życia. Wynikała stąd niespotykana na taką skalę forma czczenia Boga poprzez taniec i śpiew, a także, charakterystyczna dla chasydów, forma modlitwy ekstatycznej prowadzącej do stanu radosnego uniesienia i zachwytu (hebr. hitlahawut – "entuzjazm"). Taka modlitwa powinna człowiekowi przynieść radość i pogodę ducha, co oznaczało zespalanie się z Bogiem, z Elohim JHWH. Nie wykluczało to kontemplacji i nieustannej służby Bogu, która wypełniała całe życie chasyda. W nauce BeSzTa dostrzec można echa panteizmu chasydów nadreńskich, gdyż podobnie jak oni starał się dostrzec wszechobecność Elohim Boga w każdym aspekcie życia. Dzieło Beszta kontynuował jego uczeń i główny teoretyk chasydyzmu, Dow-Ber z Międzyrzeca Podlaskiego, zwany także Wielkim Maggidem.

W niektórych kwestiach Dow-Ber różnił się od swego poprzednika i skierował chasydyzm na tory doktryny luriańskiej, czyli nauki kabalistycznej w ujęciu Izaaka Lurji, która głosiła m.in. teorię „boskich okruchów” (iskier), które człowiek powinien podnosić poprzez swoje czyny moralne, dążąc w ten sposób do ułożenia „boskiego porządku” (hebr. tikun). Dow Ber uwypuklił, w oparciu o kabałę i naukę BeSzTa, znaczenie roli cadyka ("sprawiedliwego"). Cadyk był kimś w rodzaju „nad-chasyda” i wybrańcem Elohim Boga. Jego doskonałość nie miała wynikać ani z urodzenia, ani z pozycji społecznej, ale z jego osobistego talentu, który przyciągał wiernych. Cadyk mógł uporać się z nędzą świata i osiągnąć harmonię w dualistycznie pojmowanej koncepcji dobra i zła, które koegzystowały obok siebie jako wyraz boskiej wielości. Do określenia roli i pozycji cadyka przyczynił się Elimelech z Leżajska (1717-1787), a jednym z bardziej znaczących kontynuatorów BeSzTa był też Jakub Józef ha-Cohen z Połonnego (zm. 1769). Atutem chasydyzmu była jego prostota i radosny odbiór świata, niestawiający barier i wymogów, takich jak asceza czy pokuta. Idee radości, braterstwa i miłości stanowiły osłodę w tak trudnym dla Żydów kresowych okresie dziejów. Chasydyzm oscylował między oczekiwaniem na koniec świata, a wygodnym urządzeniem sobie życia w atmosferze radosnej egzaltacji, przy jednoczesnym uwolnieniu się od surowych norm narzucanych przez tradycyjny judaizm rabiniczny. W ogólnym ujęciu chasydyzm dążył do poprawy losu i stworzenia lepszych warunków życia w lokalnej społeczności. W chasydyzmie, przynajmniej jeśli chodzi o jego wczesne stadium, dużą rolę odgrywały kobiety. Mogły one bardziej aktywnie uczestniczyć w życiu religijnym i społecznym ruchu, a także uczestniczyły we wspólnym tańcu.

Rozwój Chasydyzmu w XVIII wieku

Rozwojowi chasydyzmu sprzyjało rozproszenie osadnictwa żydowskiego, co powodowało osłabienie autorytetu tradycyjnych centrów rabinackich. To zjawisko wynikało z kolei z ogólnego osłabienia samorządu żydowskiego, zwłaszcza po 1764 r. Wtedy w wyniku ostrego kryzysu ekonomicznego wśród Żydów w Rzeczypospolitej zniesiono żydowski Sejm Czterech Ziem – Waad arba aracot (hebr.). Choć król Stefan Batory ustanowił go w 1580 roku głównie w celach fiskalnych, to de facto pełnił on rolę głównego organu samorządu żydowskiego w Rzeczypospolitej. Kryzys struktury organizacyjnej sprzyjał wzrostowi znaczenia autonomicznych wspólnot chasydzkich zgrupowanych wokół cadyków. Stopniowo zaczął się wyodrębniać odrębny obrządek oparty na praktyce sefardyjskiej, w odróżnieniu od miejscowego aszkenazyjskiego. Zaczęły powstawać chasydzkie domy modlitwy – klojzy. W przeciwieństwie do średniowiecznego chasydyzmu elitarnego, nowożytny polski chasydyzm, zaczął się rozszerzać głównie wśród ubogich warstw ludności, przyjmując charakter ruchu ludowego o coraz szerszym zasięgu terytorialnym. Z Ukrainy, gdzie przewodził chasydyzmowi Lewi Izaak z Berdyczowa oraz Nachman z Bracławia, przeszedł stopniowo na Litwę, gdzie dużą rolę odgrywał Szneur Zalman z Ladów, a następnie przesunął się do środkowej Polski, gdzie przywódcami byli: wspomniany już wcześniej Elimelech z Leżajska, Jakub Izaak Horowic, zwany Widzącym z Lublina czy Jakub Izaak z Przysuchy.

Konflikt z Ortodoksją

Oczywiście sytuacja taka wywołała ostry kryzys w łonie judaizmu na terenie Rzeczypospolitej, gdyż chasydyzm stanął na drodze tradycyjnemu judaizmowi rabinicznemu zwanemu przez chasydów misnagdim – "przeciwnicy". Coraz szerszy zasięg terytorialny chasydyzmu, zupełnie nowy styl życia i modłów oraz nieco swobodniejsze podejście do spraw wiary, m.in. poprzez realizację hasła, że „Bogu należy służyć w radości”, nie podobało się rygorystom rabinackim. Rozpoczęła się walka tradycjonalistów z chasydami, w której nie przebierano w środkach. Szczególnie ostre formy walki były na Białorusi i Litwie, gdzie Wilno („Jerozolima Północy”) było bastionem uczonych rabinów reprezentujących tradycyjny judaizm. Przedstawiciele judaizmu rabinackiego zarzucali chasydom m.in. herezję, zaniedbywanie studiowania Tory i Talmudu, kult cadyków, niszczenie instytucji rodziny, nieprzystojną formę podczas modlitw przejawiającą się poprzez taniec i krzyki itp. Wielokrotnie obłożono ich klątwami (1772, 1781, 1785 i 1796). Rozpędzano zgromadzenia chasydów, palono ich pisma i zamykano klojzy. Podjęte akcje nie przyniosły pożądanego skutku w postaci osłabienia wpływów chasydyzmu, a wręcz odwrotnie.

Z drugiej strony chasydyzm miał wrogów nie tylko w obozie ortodoksyjnego judaizmu rabinackiego. Zwalczali go również, choć nie tak radykalnie, zwolennicy idei oświeceniowych, np. Mendel Satanower (ur. 1750; zm. 1832), który był zwolennikiem radykalnej reformy oświaty i poprawy losu żydowskich mas. Jego zdaniem chasydzi utrzymywali lud w stanie ubezwłasnowolnienia. Mimo tych ataków chasydyzm w dalszym ciągu prężnie się rozwijał. Szneor Zalman ben Baruch (ur. 1747; zm. 1812) próbował stworzyć bardziej racjonalny aspekt ruchowi i gruntowniejsze podstawy intelektualne. Ta próba odnowy chasydyzmu spowodowała wyodrębnienie się w nim odłamu zwanego Habadem. Zalman padł jednak ofiarą ortodoksów żydowskich, którzy wydali go na meczarnie do carskiej policji (1797 r.). Zaogniło to stosunki między rabinami a chasydami na terenach zaboru rosyjskiego, a sam Zalman zyskał statut męczennika. Szneor Zalman stał się symbolem mistrza męczennika więzionego za nauczanie pobożności i wiary w nieortodoksyjny sposób.

W XIX wieku wpływy HaBaD-u w chasydyzmie zyskały przewagę na terenie Polski i Litwy, a na wschodzie chasydyzm skłaniał się bardziej ku mistycyzmowi. Na przełomie XVIII i XIX wieku umocniła się pozycja cadyka we wspólnocie, ponieważ uregulowano kwestię sukcesji, czyniąc z niego funkcję dziedziczną. To z kolei wzmocniło i skonsolidowało same wspólnoty, które od tej pory były stabilnymi ośrodkami wokół powstających dynastii cadyków (m.in. w Międzybożu, Bełzie, Przysusze, Kocku, Aleksandrowie Łódzkim z dynastią Danzigerów i w Górze Kalwarii) z rodem Alterów na czele. Wokół poszczególnych dynastów cadyckich zaczęły rozwijać się niezależne sądy, szkoły i instytucje religijne. W pewnych sytuacjach doprowadzało to do sytuacji, że pewne kręgi chasydyzmu ulegały przemianom w kierunku centralizacji wokół lokalnych dynastów cadyków cudotwórców, a to z kolei pociągało za sobą pewne skostnienia jego form w ściśle hierarchicznych instytucjach.

Chasydyzm w Czasie Rozbiorów

Chasydyzm był od samego początku ruchem zdecentralizowanym i różnorodnym, a dalsze pogłębienie różnic w łonie ruchu przyniosły rozbiory. Jego losy były odmienne w poszczególnych zaborach. W zaborze rosyjskim judaizm rabiniczny mający tam właśnie najsilniejsze swoje ośrodki w dalszym ciągu zwalczał chasydyzm. Konflikt trwał tam do 1804, kiedy to władze rosyjskie zezwoliły na indywidualny rozwój ugrupowaniom żydowskim. Inna sytuacja była w zaborze austriackim, gdzie wobec poparcia jakiego władze udzielały Haskali, chasydzi i ortodoksi wspólnie zwalczali oświeceniowe tendencje w łonie judaizmu. Doszło nawet do tego, że pierwsze pismo chasydzkie opublikowane w tym zaborze, „Noam Elimelech” (1787) posiadało aprobatę rabinacką. Z kolei na terenie zaboru pruskiego rozwój chasydyzmu został w znacznym stopniu ograniczony przez władze pruskie, które przychylnie nastawione były do zamożnych Żydów i do Haskali, która swoje centrum miała w Berlinie.

Apogeum rozwoju chasydyzmu nastąpiło mniej więcej w połowie XIX wieku, kiedy to liczba zwolenników sięgnęła około 5 mln i nastąpił rozkwit poszczególnych dynastii cadyków. Jeśli chodzi o rozkład terytorialny chasydyzmu, to ruch ten przede wszystkim skoncentrował się we wschodniej części dawnej Rzeczypospolitej, a zwłaszcza w Galicji i na Bukowinie, gdzie chasydzi stanowili większość Żydów. Chasydyzm miał też dużo zwolenników w zaborze rosyjskim, a najmniejsze w pruskim. Stopniowo malał opór judaizmu rabinackiego wobec chasydyzmu. Przyczynił się do tego m.in. fakt, że ortodoksi szukali sojusznika w walce przeciw reformatorskim ruchom nowych czasów. W gruncie rzeczy chasydyzm zaczynał być akceptowany przez coraz większą liczbę uczonych talmudystów i rabinów. Dochodzili oni do wniosku, że chasydyzm w zasadzie nie zrywał z tradycyjnym kultem, ani nie obalał przepisów wiary, lecz jedynie co niektóre z nich upraszczał, zachowując podstawowe zwyczaje. Nigdy jednak do końca nie zaakceptowali chasydzkich praktyk religijnych. Inną sprawą jest, że sam chasydyzm tak naprawdę nigdy nie był ruchem antyjudaistycznym, ani wywrotowym, bo bardziej koncentrował się na zmianie form zewnętrznych i praktyk kultowych. Przez to w momencie pojawienia się ruchów laicyzacyjnych i modernizacyjnych, z ugrupowania wyzwolicielskiego na początku, zmienił się na strażnika tradycji i ortodoksji.

Od I Wojny Światowej do Dziś

I wojna światowa przyniosła chasydyzmowi dezintegrację i rozproszenie m.in. w wyniku zmian politycznych, jakie nastąpiły po wojnie, kiedy to granice państw znacznie się pozmieniały. Wtedy też dużo zwolenników chasydyzmu wyemigrowało do USA, dając tam początek dalszej egzystencji w innych warunkach. W ZSRR chasydyzm został w zasadzie oficjalnie wyeliminowany, jednak jak się okazuje kwitł w podziemiach. Funkcjonował na terenie II RP, ale tylko do czasów II wojny światowej, kiedy to w efekcie ludobójczego hitlerowskiego Holocaustu całkowicie zniknął z terenów Europy środkowo-wschodniej. Po II wojnie światowej chasydyzm rozwijał się i rozwija się nadal głównie na terenach USA i w Izraelu, stając się symbolem skrajnej ortodoksji. Interesującym jest fakt, że hitlerowcy ze szczególną nienawiścią mordowali i tępili własnie tych żydów, którzy mieli związki z chasydami, którzy chasydyzm popierali, a oszczędzali żydów bezbożnych, ateistycznych i rabinackich. Pokazuje to jakim perfidnie bezbożnym był hitlerowski faszyzm wspierany przez papieża Piusa i Watykan. Można podejrzewać, że papiestwu bardzo zależało na wyeliminowaniu pobożnej konkurencji religijnej do której przytawało chętnie wielu katolików.


OPOWIEŚCI CHASYDÓW


Oczyszczone przez Łzy

Reb Elimelech i reb Zusja mieli trzeciego brata - wiejskiego karczmarza. Było by bardzo interesującym dowiedzieć się jakiego typu człowiekiem on był. Na pewno nie był to zwykły człowiek. Podsycani ciekawością uczniowie reb Elimelecha postanowili pewnego dnia udać się do jego wsi aby to sprawdzić. Tam, co było pewne, zobaczyli trzeciego brata stojącego za ladą w swojej karczmie, sprzedającego wódkę nieokrzesanym mieszkańcom okolicy. Z pewnością nie było tu ani odrobiny duchowych wzlotów ku górnym światom. Zauważyli tylko, że od czasu do czasu karczmarz wyciągał mały notes i zapisywał w nim kilka słów. Wieczorem bar był zamknięty, poprosili więc o nocleg w gospodzie. Późno w nocy, kiedy wszyscy spali podsłuchiwali karczmarza z sąsiedniego pokoju i słyszeli go przewracającego stronice, czytającego na głos, bijącego się w piersi od czasu do czasu i płaczącego gorzko przez cały czas. Opanowani ciekawością weszli do pokoju i zapytali: „Dlaczego bijesz się w piersi?” Ich gospodarz odpowiedział im po prostu, że taki ma zwyczaj. Każdego dnia, kiedy wydaje mu się, że zgrzeszył w jakiś sposób, albo, że nieczysta myśl zrodziła się w jego umyśle, zapisywał to w swoim małym notatniku. W nocy nigdy nie szedł spać, zanim nie dokonał szczerej pokuty. Miał nawet znaki, dzięki którym wiedział, czy jego pokuta zastała zaakceptowana w niebie. Kiedy widział, że atrament w notatniku rozpływa się pod wpływem łez, wiedział, że także w Niebie jego grzechy zostały starte.

Filary Świata

Każdego roku kiedy zbliżał się okres noworoczny reb Eliezer z Dzikowa opowiadał historię, którą usłyszał od reb Szaloma z Bełza:
„W Rosz ha-Szana, kiedy zbliżał się czas dęcia w szofar, święty prorok Eliasz i jeszcze jeden stary człowiek ukazali się reb Elimelechowi z Leżajska i powiedzieli mu, że na niebiańskim sądzie przeważają głosy aniołów oskarżycieli. Świat rzeczywiście pogrążyłby się w chaosie i uległby zniszczeniu, gdyby nie dwóch żyjących wtedy ludzi, którzy uratowali go przed destrukcją.
„Kto jest tym czcigodnym gościem, który stoi obok ciebie?”- reb Elimelech zapytał Eliasza.
„To jest patriarcha Abraham”- odpowiedział prorok.
„A kim są ci dwaj ludzie, dzięki którym istnieje świat?”- reb Elimelech pytał dalej.
„Jednym z nich jest reb Szmelke z Nikolsburga”- powiedział Eliasz.
„A kim jest ten drugi?”- zapytał reb Elimelech.
„Nie jesteś godnym, aby Ci to powiedzieć”- odparł prorok Eliasz.
Po Rosz ha-Szana, reb Elimelech wyruszył do Nikolsburga z wizytą do reb Szmelke, który witając go powiedział: „Szolem Alejchem! Bez wątpienia wiesz, że gdyby nie nas dwoje, świat uległby destrukcji.” Dopiero wtedy reb Elimelach odkrył, że on jest drugim filarem.

Silną Jest Ich Wiara

W wigilię święta Rosz ha-Szana uczeń fryzjera przeszedł obok domu reb Lewiego Icchaka z Berdyczowa. Nie miał żadnego nakrycia głowy i wbrew nakazom prawa pysznił się czupryną loków, które były starannie ufryzowane nad czołem.
Widząc go przez okno, cadyk zawołał go i rzekł: „Dlaczego zapuszczasz loki?”
„Prowadzę interesy ze szlachtą i dziedzicami” odpowiedział młody człowiek. „Dlatego muszę wyglądać reprezentacyjnie.”„Posłuchaj,” powiedział cadyk. „Dam ci złotego rubla jeżeli zetniesz te loki. Włosy ufryzowane według nie-żydowskiego sposobu, takie jakie masz, są pogwałceniem przykazania zawartego w Torze: U-be- chukotejhem lo telechu (Nie powinieneś postępować według ich praw)”.
„Nie!” powiedział młody człowiek.
„Dobrze,” odrzekł cadyk. „W takim razie dam ci trzy ruble.”
Młodzieniec nie zgodził się i pozostał niewzruszony nawet kiedy oferta sięgała dwudziestu rubli.
„Jeśli w tej chwili zetniesz swe loki,” powiedział cadyk, „Obiecuję ci udział w życiu przyszłym.”
Kiedy młodzieniec usłyszał te słowa sięgnął do kieszeni po nożyczki i w przeciągu sekundy ściął loki. „Panie Wszechświata!” zawołał reb Lewi Icchak. „Jak silną jest wiara Twego Ludu, nawet najprostszych pośród nich! Jak wiele godzin trudu i zachodu musi ten młody człowiek znieść nim zarobi jednego złotego rubla! Dwadzieścia rubli to dla niego niewyobrażalna fortuna, a tego czego nie zgodził się zrobić za dwadzieścia rubli zrobił za obietnicę udział w życiu przyszłym, chociaż nigdy go nie doświadczył!”

Osobliwa Pokuta

„Jakąkolwiek zadasz pokutę, rebe! Posty, umartwianie, praktyki ascetyczne, cokolwiek - jeśli tylko mogę odpokutować za moje grzechy!” nalegał pewien grzesznik, który właśnie wyznał długą listę przewinień reb Mordechajowi z Lechowicz.
„Czy rzeczywiście zrobisz wszystko, cokolwiek ci rozkażę?” spytał cadyk.
„Każde słowo!” oznajmił grzesznik.
„W takim razie”, powiedział reb Mordechaj, „Każdego ranka staraj się zjeść na śniadanie biały chleb, pieczonego kurczaka, potrawkę z mięsa i warzyw, popij to dobrym winem i zrób dokładnie to samo wieczorem. Sypiaj w wygodnej pościeli, nie rozważaj podjęcia (uchowaj Boże) umartwień. Postępuj tak przez cały rok, po roku przyjdź ponownie, zobaczymy wtedy, co dalej robić.”
Grzesznik był zszokowany. Był przygotowany na posępną listę postów, rytualnych kąpieli oraz ascetycznych praktyk, takich jak tarzanie się w śniegu i któż może wiedzieć, co jeszcze – i oto cadyk nakazał mu pławienie się w luksusie tego świata! Czy to możliwe, że w ten sposób kiedykolwiek odpokutuje za swe grzechy? Ale nie było innego wyjścia - musiał być posłuszny cadykowi.
Po powrocie do domu, odkrył, że gdy tylko zasiadał do wspaniałego posiłku prześladowały go te same myśli: „Oto ja grzesznik, który wielokrotnie buntował się przeciwko swojemu Stwórcy; przywiodłem swą duszę z jej niebiańskiego źródła do bagna nieczystości. Jakże mogę cieszyć się przyjemnościami tego świata. Zasługuję na garść żwiru i gorzkie zioła!”
Podczas każdego posiłku przechodził katusze, lejąc gorzkie łzy i nie znajdując ukojenia. Chociaż był mężczyzną o słusznej budowie pod koniec roku wyglądał jak marny szkielet. Z trudem był w stanie odbyć długą podróż do Lechowicz.
Cadyk spojrzał na niego i powiedział: „Dość!”
Nakazał mu inny styl życia i ten człowiek dożył swego żywota w radości i spokoju.


Pewien człowiek przeszedł do reb Izraela z Rużynia i powiedział: „Jestem grzesznikiem, pragnę pokuty.”
„Więc dlaczego nie pokutujesz?” spytał cadyk.
„Ponieważ nie wiem jak” odpowiedział.
„W takim razie skąd wiesz jak grzeszyć?” spytał cadyk.
„Najpierw działam” powiedział przybysz, „a dopiero potem wiem, ze zgrzeszyłem.”
„Więc tak samo zrób teraz,” powiedział cadyk. „Odpraw pokutę, a zrozumienie przyjdzie później…”


Sąd w Rosz ha-Szana

Są dwie różnice pomiędzy sądem w Rosz ha–Szana i sądem po śmierci:
1. dusza jest sądzona po śmierci a ciało jest sądzone w Rosz ha-Szana.
2. po śmierci pokuta jest niemożliwa i jest to jedna z najcięższych kar, kiedy dusza przybywa do Świata Prawdy, chce odpokutować, ale nie może. Jednak podczas sądu w Rosz ha- Szana pokuta jest skuteczna, a ręce Boga są wyciągnięte na znak akceptacji pokutującego.


OPOWIEŚCI SERCA

Prosto z Serca

Strumienie deszczu uderzały twarz reb Lejba, ale nawałnica nie powstrzymała go od dotarcia do wsi, na kilka godzin przed rozpoczęciem Jom Kipur. W prawdzie znajdował się w sporej odległości od swego celu, ale z ulgą przyjął wiadomość, że we wsi będzie minjan, z którym będzie mógł się modlić- ośmiu mieszkańców wsi, do których dołączą jeszcze dwaj mieszkający w pobliskim lesie. Reb Lejb zanurzył się w oczyszczających wodach rzeki przygotowując się do świętego dnia, spożył posiłek poprzedzający post i pośpieszył się, aby przybyć jako pierwszy do małej drewnianej synagogi. Tu usiadł, aby wyrecytować indywidualne modlitwy, którymi zazwyczaj rozpoczynał Jom Kipur. Jeden po drugim przybyło ośmiu mieszkańców wsi, aby wysłuchać Kol Nidrei, ale w dalszym ciągu nie było minjanu, okazało się, że dwóch pozostałych zostało aresztowanych pod wpływem fałszywych oskarżeń.

„Być może znajdziemy jeszcze jednego Żyda mieszkającego w pobliżu?” zapytał reb Lejb.
„Nie” mieszkańcy wsi zapewnili go „jesteśmy tylko my”.
„Być może” upierał się mieszka w okolicy jakiś Żyd, który dokonał konwersji i porzucił wiarę ojców?”
Wieśniacy byli zaszokowani słysząc tak osobliwe pytanie od przybysza. Patrzyli na niego dziwnie.
„Wrota skruchy są otwarte nawet dla apostaty” kontynuował reb Lejb. „Słyszałem od moich nauczycieli, że nawet jeśli ktoś zanurzył się w popiele, może jednak wskrzescić iskrę ognia.”
Naraz przemówił jeden z wieśniaków.
„Jest tu jeden apostata” odważył się. On jest naszym dziedzicem, właścicielem całej wsi. Jednak ten odstępca tkwi w grzechu od czterdziestu lat. Widzisz, córka poprzedniego dziedzica zakochała się w nim. Jej ojciec obiecał mu, że jeśli zmieni wiarę i poślubi dziewczynę, uczyni go swym jedynym spadkobiercą. Nie mógł oprzeć się tej pokusie i zrobił to wszystko”. „Czy jego żona dała mu synów lub córki?” - zapytał reb Lejb.
„Nie” odrzekli wszyscy chórem. „Zmarła kilka lat temu, on jest bezdzietny”.
„Pokażcie mi jego dwór” - powiedział reb Lejb.
Ściągnął swój talit i pobiegł jak szybko mógł w kierunku dworu, w białej kipie na głowie i w białym kitlu rozwiewającym się na wietrze. Zapukał do drzwi, po czym nie czekając na odpowiedź otworzył je i stanął twarzą twarz z dziedzicem. Przez długi, długi czas stali milcząc twarzą w twarz, cadyk i apostata. Dziedzic w pierwszej chwili chciał przywołać swego pachołka, pojmać nieproszonego gościa i wrzucić do lochu, który znajdował się na wewnętrznym dziedzińcu. Jednak świetlane oblicze i penetrujące oczy cadyka zmiękczyły jego serce.

„Mam na imię Lejb syn Sary” powiedział gość. „Miałem zaszczyt znać reb Izraela, Baal Szem Towa, który był podziwiany nawet przez szlachciców. Z jego ust usłyszałem pewnego razu, ze każdy Żyd powinien odmawiać krótką modlitwę, którą jako pierwszy odmówił król Dawid: ”Wybaw mnie Panie od winy krwi, (mi-damim)". Lecz damim znaczy nie tylko krew, ale także pieniądze. Mój Nauczyciel wyjaśniał ten wers w następujący sposób:’ Strzeż mnie Panie, abym nigdy nie uważał pieniędzy za swego Pana.” „Moja matka, która miała na imię Sara, była świętobliwą kobietą. Syn jednego z miejscowych szlachciców chciał ją poślubić, obiecał jej bogactwo i dostatek jeśli się zgodzi. Ona jednak uświęciła imię Izraela. Aby ocalić siebie od tego niegodziwca pospiesznie wyszła za mąż za starego biednego nauczyciela. Nie miałeś szczęścia, aby zdać ten egzamin, za srebro i złoto zdecydowałeś się na apostazję. Pomyśl, nic nie stoi na drodze do skruchy. Co więcej, to są ci, którzy w ciągu jednej godziny zdobywają udział w przyszłym świecie. Teraz jest ta godzina! Dziś jest wigilia Jom Kipur. Słońce niedługo zajdzie. Żydzi, którzy mieszkają w twojej wsi potrzebują jeszcze jednej osoby do minjanu. Chodź ze mną i bądź tym dziesiątym. Tora uczy nas: „Dziesiąty będzie świętym w oczach Boga”.

Dziedzic zbladł słysząc słowa wypowiadane przez odzianego w biel człowieka o niezwykłej twarzy. W międzyczasie ośmiu przerażonych mieszkańców okolicy czekało w synagodze. Kto mógł przewidzieć jakiego rodzaju nieszczęście ten obcy ściągnie na ich głowy. Nagle wpadł do środka reb Lejba, za którym szedł dziedzic, jego oczy były pełne łez. Spojrzenie tego drugiego było przybite. Na znak reb Lejba jeden z obecnych podał apostacie talit, który owinął się w niego zakrywając głowę i całą twarz. Reb Lejb podszedł do Świętej Arki i wyciągnął zwoje Tory Jeden z nich podał najstarszemu z obecnych, a drugi dziedzicowi. Pomiędzy nimi stanął reb Lejb i zaintonował modlitwę: Al-daat ha-Makom we-al-daat ha-kahal... Za wiedzą Najwyższego i za wiedzą kongregacji ogłaszamy, że można modlić się razem z tym, którzy zgrzeszyli...” Głębokie westchnienie wydobyło się ze złamanego serca. Żaden ze zgromadzonych nie mógł pozostać nieporuszony i wszyscy łkali wraz z nim. Przez cały czas trwania wieczornych modlitw i od wschodu aż do zachodu słońca następnego dnia dziedzic trwał skruszony w modlitwie. Dreszcz wstrząsnął jego ciałem kiedy rozpoczął odmawiać konfesję, zaś dziewięciu pozostałych wzdrygnęło się wraz z nim.

Na zakończenie modlitwy Neila tuż przed wspólną recytacją Szma Izrael dziedzic pochylił się aż jego głowa znalazła się w samym środku Świętej Arki, objął zwoje Tory, które znajdowały się w środku i potężnym głosem, który przeszył wszystkich zgromadzonych wypowiedział : ”Słuchaj Izraelu, Pan, Nasz Bóg jest jest Jedyny. Następnie stanął prosto i z całej siły zaintonował modlitwę: Adonaj Hu Ha-Elohim – Pan jest Bogiem”. Z każdym powtórzeniem jego głos stawał się coraz silniejszy. Kiedy wypowiedział te słowa po raz siódmy, jego dusza opuściła ciało. Tej samej nocy ciało dziedzica przeniesiono na pobliski cmentarz. Reb Lejb uczestniczył w rytualnym oczyszczeniu i przygotowaniu ciała do pogrzebu. Do końca życia obchodził jorcajt (rocznicę śmierci) po nim, odmawiając kadisz za jego duszę w każdy Sądny Dzień.


Otwórz przed nami zamknięte wrota

(z modlitwy Neila)

Po śmierci Baal Szem Towa, jeden z jego najstarszych uczniów o imieniu reb Dawid z Mikołowa wybrał reb Pinchasa z Korca na swego duchowego przewodnika. Kiedy wybierał się do Korca zabierał jednego ze swych własnych uczniów jako towarzysza podróży. Pewnego razu w wigilię Jom Kipur, podczas przygotowań do postu reb Dawid napił się miodu, młody człowiek, który towarzyszył mu w czasie podróży do Korca zrobił dokładnie to samo, z tym, że słodki napój, spowodował, że spał od początku postu, przez noc i cały dzień. Kiedy się obudził zbliżał się zachód słońca, wierni zaczęli już odmawiać modlitwę Neila, która zamyka nabożeństwo świętego dnia. Młodzieniec zrozumiał, że stracił bezcenne godziny, nie wypowiadając ani jednego słowa modlitwy i gorzko zapłakał. Nikt nie mógł go uspokoić. Wyobraźcie sobie - zadał sobie tyle trudu, aby odbyć podróż i móc modlić się w towarzystwie cadyków. I co robi? Zapada w sen i nawet nie odmawia modlitw, jak większość prostych Żydów w miasteczku. A kiedy on płacze pełen skruchy i rozpaczy inni kończą odmawiać swe modlitwy.

Kiedy odprawiono Hawdalę, aby zaznaczyć zakończenie Sądnego Dnia, reb Pinchas z Korca zapytał reb Dawida: „Kim jest ten młody człowiek, który płakał tak gwałtownie podczas modlitwy Neila?” Reb Dawid powiedział mu, że to był młody człowiek, którego przywiózł. „Ten młodzieniec” powiedział cadyk „oświecił mnie. Pozwólcie mi wyjaśnić. Anioły oskarżyciele wydali złowrogi wyrok dla całego Domu Izraela. Ich szanse rosły podczas modlitwy Neila, kiedy wierni byli już znużeni po długim dniu w synagodze. Niczego nie mogłem zrobić, aby zmienić stan rzeczy w Niebiańskim Sądzie, ponieważ, wierni muszą być w stanie duchowego ożywienia i modlić się żywiołowo. Byłem bardzo poruszony. Nagle płacz tego młodego człowieka spowodował, że niebiosa zabrzmiały. Im bardziej płakał, tym bardziej słabły głosy oskarżenia. W końcu, dzięki jego prosto z serca płynącym modlitwom, byłem w stanie (Dzięki Bogu!) zupełnie anulować złowrogi wyrok. „Złóżcie młodemu człowiekowi podziękowania ode mnie.”

Lament do Stwórcy

Reb Arie Lejb ze Szpoły znany jako Szpoler Zejde zamykał się zazwyczaj swoim pokoju na jakiś czas, przed obrzędem dęcia w szofar. Nikt nie wie, co tam robił. Pewien ciekawski chasyd, który przybył z wizytą do Szpoły na Straszne Dni, postanowił raz na zawsze rozwiązać tę tajemnicę. Zakradł się do pomieszczenia obok prywatnego pokoju rebego i przez nikogo nie zauważony zajrzał przez szczelinę. Ujrzał leżącego na podłodze Szpaler Zejde, gorzko płaczącego i mówiącego: „Panie Wszechświata! Czego chcesz od Twojego Ludu? Uwierz mi, że gdybym na własne oczy nie widział jak wiele micwot i dobrych uczynków spełniają, nie uwierzyłbym, że można podczas ciemnego i gorzkiego wygnania spełnić chociaż jedną micwę. Szczególnie w tym mrocznym świecie, gdzie Szatan harcuje pomiędzy nimi i pobudza złe inklinacje, gdzie wszystko, co prowokuje fizyczne pożądanie znajduje się w zasięgu wzroku, zaś napomnienie ukryłeś pomiędzy stronicami moralistycznych traktatów takich jak Reszis Chochma. Możesz być pewien, że gdybyś urządził świat w inny sposób, przestrogę i karę umieszczając w zasięgu wzroku, a wszelkie cielesne pożądania ukryte w jakiś uczonych książkach- wówczas żaden Żyd nie zrobił by niczego złego!” Ze swego ukrycia chasyd widział jak cadyk wstaje, wyciera ręką oczy, wchodzi do synagogi, a następnie przystępuje do obrzędu dęcia w szofar.

Zaświadczenie Prawości

To był gorący dzień, reb Zusja Annopola siedział w cieniu na dziedzińcu. Nagle podszedł do niego jakiś człowiek i poprosił o list, który zaświadczał by, że jest on wolny od grzechu, bo inaczej nie dostanie z powrotem swojej kapoty. Reb Zusja, co zrozumiałe, nie wiedział o czym on mówi. Przybysz wyjaśnił więc, że grupa chasydów schwytała go i ściągnęła z niego czarny płaszcz. Twierdzili, że popełnił on pewnie grzech, i że zwrócą mu jego kapotę, jeśli przyniesie zaświadczenie od reb Zusji, że jest niewinny, albo że odbył należytą pokutę.
„Skąd mam wiedzieć czy rzeczywiście jesteś niewinny?” zapytał reb Zusja.
„Jaką różnicę ci sprawia, jeśli dasz mi kawałek papieru, a ja dostanę z powrotem moją kapotę?” odparł przybysz. Ale kiedy zrozumiał, że jego słowa nie przekonają cadyka, aby ten napisał owo zaświadczenie, ze złością krzyknął: „Gdybym tak bardzo błagał księdza, ten na pewno ulitowałby się nade mną!” Reb Zusja przeraził się słyszące słowa.
„Biada mi,” gorzko zapłakał. „Sprawiłem, ze Żyd wypowiedział takie słowa!”
W szale bólu wpadł do kanału ściekowego. Z powodu powstałego zamieszania przybyli wszyscy sąsiedzi, aby mu pomóc. Wyciągnęli go z kanału, zmienili ubranie i położyli spać. Nawet w łóżku reb Zusja rozpaczał: „To ja sprawiłem, że Żyd wypowiedział te straszne słowa!”
Nieprzyjemny człowiek, który był przyczyną całego zajścia wymknął się szybko, kiedy tylko przybyli zaalarmowani sąsiedzi. Ukrył się pomiędzy krzakami w pobliskim ogrodzie, w ukryciu miał czas, aby zauważyć jaką ofiarę poniósł reb Zusja przez swe zasady. Może nadszedł czas, aby odpokutować. Odczekał aż sąsiedzi wrócili do domów i wtedy udał się reb Zusji, błagał cadyka, aby ten wyjawił mu w jaki sposób ma odpokutować za swoje grzechy. „Przecież nie chodzi ci o pokutę, ale o kapotę.”
„Nie, nie, rebe,” upierał się. „Zapomnijmy o kapocie. Naucz mnie jak odpokutować za grzechy!”
Reb Zusja zrozumiał , że ten człowiek mówi poważnie. Wstał z łóżka, usiadł na podłodze spokojnie odpowiedział: „Jeśli tak rzeczywiście jest, razem odprawmy pokutę.” Razem płakali, cadyk i przybysz, aż do momentu, kiedy reb Zusja przywiódł go do takiej skruchy, która wypływa z głębi serca.


O TYM, JAK ARENDARZ POKŁÓCIŁ SIĘ Z TORĄ

Piękno i radość w Simchat Tora była na dworze rebego reb Mosze Lejba Sasowera silniejsza niż na innych rabinackich dworach. Mówiono wprost, że tam nie tylko chasydzi radowali się Torą, ale że Tora radowała się z chasydami. Ale pewnego razu miało miejsce zdarzenie, które przeraziło wszystkich zgromadzonych w synagodze. Chasydzi stali zebrani razem w synagodze. Odśpiewano już wszystkie pieśni. Uniesieni religijnym chasydzi zakończyli tańce przed rebem, który teraz stał zamyślony w zarzuconym na głowę tałesie, z Torą w ręku i ruszając się z miejsca. Jego chasydzi przerazili się. Wiedzieli, że rebe przebywa teraz w zaświatach, stoi przed Tronem Chwały i stara się najprawdopodobniej wstawić za Żydmi. Chasydzi obawiali się o reb Mosze Lejba i z zapartym tchem oczekiwali aż zacznie odmawiać modlitwę. Lecz rebe stał zamyślony, z pochyloną na stronę głową, od czasu do czasu zakładał tałes, spoglądał na wiernych zgromadzonych w synagodze swymi gorejącymi oczami, znów zamykał oczy, odrzucał na bok głowę i znów owijał się w tałes.

Nagle rebe pochylił się w stronę swego pomocnika i zapytał: - „ Gdzie jest Chaim Arendarz?”
Chasydzi zrozumieli, że problem jest poważny i rozbiegli się po synagodze poszukując Chaima Arendarza, lecz nie udało się go odnaleźć. Pomocnik podszedł do rebego i oznajmił mu, że Chaima Arednarza nie w domu modlitwy. Rebe odpowiedział krótko: „Należy go znaleźć! Bez niego nie zacznę obrzędu hakafot!” W poszukiwaniu Chaima Arendarza chasydzi rozproszyli się po wszystkich bejt midraszach w mieście, aż znaleźli go w stojącego w kącie w synagodze szewców, ubranego w codzienne odzienie i chłopski kapelusz jakby w ogóle nie było święta. Chasydzi podbiegli do niego i jednym tchem oznajmili: - „ Rebe potrzebuje cię niezwłocznie, natychmiast chodź z nami!”
Usłyszawszy te słowa Chaim Arendarz nawet się nie poruszył, spokojnym głosem odparł:
„ Wiedziałem, że przyśle po mnie, ale nie zmienię zdania!”
Chasydzi natychmiast pojęli, że sprawa jest bardzo ważna i zaczęli dociekać i dopytywać się, co takiego zrobił, dlaczego rebe wzywa go przed obrzędem hakafot i co miał na myśli kiedy mówił, że nie zmieni zdania. Ale Chaim Arendarz już nie chciał z nimi więcej rozmawiać, ciągle próbował zmieniać temat i wyszukiwał przeróżne powody, ale wszyscy wiedzieli, że ukrywa przed nimi prawdziwą przycznę. Z wielką radością chasydzi powrócili do synagogi rebego i oznajmili, że odnalazł się Chaim Arendarz. Rebe rozkazał przyprowadzić go do siebie natychmiast i powiedział mu:
„ Słuchaj, Chaim, opowiedz wszystko, co się stało, niczego przede mną nie ukrywaj!”
Chaim Arendarz skulił się, jakby nie chciał wyjawić noszonej przez siebie tajemnicy, ale jeśli rebe każe, to należy wszystko opowiedzieć. Chaim Arendarnik rozpoczął swą opowieść:
„ Ponieważ moja karczma znajduje się daleko od miasta, postanowiłem zorganizować u siebie w domu minjan. Myślałem, że zbiorę minjan wśród mieszkających we wsi Żydów, moich sąsiadów. Kiedyś przejeżdżał przez wieś wykształcony Żyd, który powiedział, że jest soferem. Rzekłem do mojej żony:
„Jente, zatrzymajmy go u siebie w karczmie, będzie uczył naszych synów i może napisze dla nas Sefer Tora”. „Co za pomysł?” zdziwili się chasydzi, „czy nie mógł kupić Sefer Tora w mieście, ha?”
„Niech nikt przeszkadza!” krzyknął rebe. „A ty Chaimie nie obawiaj się ich”, zwrócił się do arendarza, „opowiadaj dalej”. Karczmarz kontynuował swą opowieść:
- „Ponad dwa lata sofer mieszkał u mnie. Zapewnialiśmy mu utrzymanie, a on pisał. Był bardzo wykształcony. Latem i zimą kilka razy w ciągu dnia chodził do stawu, aby dokonać rytualnego oczyszczenia, a kiedy zapytaliśmy dlaczego tak często to robi, odpowiedział, że przed napisaniem Boskiego Imienia należy dokonać rytualnej ablucji. Mimo, że nie rozumieliśmy, co miał na myśli, zimą pomagaliśmy mu usunąć lód ze stawu. Aż Sefer Tora został ukończony. Sofer oznajmił nam, że mamy otoczyć zwoje Tory należytą troską i strzec jak oka w głowie. Tej samej nocy zniknął.

Mój najstarszy syn Jankel zrobił aron ha kodesz z najlepszego drewna. Własnoręcznie go wyrzeźbił, a moja córka przez cały rok wyszywała aksamitny płaszcz na Torę. Wyznaczyliśmy dla Tory osobne pomieszczenie, nie wpuszczaliśmy tam żadnego nie- Żyda, a w każdy piątek moja córka czyściła płaszczyk, a mój syn czyścił aron ha-kodesz. A kiedy nadchodziło święto Simchat Tora, zbierałem wszystkich synów, którzy mieszkali w okolicznych wsiach, które były własnością naszego dziedzica i wszyscy razem radowaliśmy się Torą. „Ah, rebe” westchnął arendarz, „tańczyliśmy, aż sufit się trząsł. Najpiękniejszy taniec odtańczył mój starszy syn Jankel, a młodszy syn, Mosze, także nie próżnował. Tańczył przed Torą taniec niedźwiedzia, ten sam taniec, który musiał często tańczyć w obecności dziedzica, kiedy ten wyprawiał bal.”

Arendarz zauważył, że rebe z ciekawością słuchał jego historii, zatrzymał się na jakiś czas, aby zastanowić się jak opowiedzieć co mu się przydarzyło w ciągu roku.
„A co cię spotkało w tym roku?” zapytał rebe. „Niczego przede mną nie ukrywaj!”
„Tego roku nie chcieliśmy już tańczyć z Torą” odpowiedział arendarz. „Pokłóciliśmy się!”
„Z Torą?” zamruczeli chasydzi. „Co za bezczelność!”
„Tak, z Torą!” odparł arendarz ze złością. „Nikogo się nie boję, opowiem wam, co się stało.”
„Było to w wigilie święta. Nagle dostałem rozkaz od dziedzica, abym natychmiast stawił się u niego. Niczego nie obawiając się, ubrany już w świąteczny surdut, niezwłocznie udałem się do niego. Kiedy przybyłem do dworu, natychmiast zauważyłem, trzęsie się z wściekłości. Zapytał ze złością: „Kiedy spłacisz dług?” Powiedziałem mu, że prawie cały miesiąc trwały święta, karczma była zamknięta i że nie mam mu z czego zapłacić. Dziedzic nie mógł już usiedzieć na krześle i trząsł się jak w malignie. „Co to znaczy, że miałeś zamkniętą karczmę przez cały miesiąc? Kto ci tak nakazał?!”
Widziałem, że cały się kuli się ze złości i chciałem go uspokoić: „Przecież wiesz, że jestem Żydem i Żyd nie może otworzyć karczmy w żydowskie święta, a już na pewno nie w Rosz ha-Szana, Jom Kipur i w Sukot”.

Ale dziedzic nie chciał ze mną nadal rozmawiać. Z wściekłości ślina ciekła mu z ust, wezwał swoich służących, aby natychmiast przyprowadzili do niego moją córkę. Rozkaz został natychmiast wykonany. Słudzy schwytali moją córkę, przyprowadzili do dziedzica, który zamknął ja w chlewie. A mnie oświadczył: - „Ty możesz odejść, ale twoja córka zostanie zatrzymana, abyś jak najszybciej spłacił długi!” „Wróciłem do domu wstrząśnięty tym, co uczynił mi Bóg. W złości wziąłem zwoje Tory, które znajdowały się w aron ha-kodesz, zamknąłem je w piwnicy i rzekłem do nich: ponieważ Najwyższy może tak postępować z nami, choć my z takim szacunkiem przechowujemy Jego Torę, zamknę Torę jako zakładnika.” Rebe wysłuchał skarg arendarza i rzekł do swych chasydów:
„Teraz rozumiecie dlaczego nie mogłem rozpocząć hakafot. W niebie mówiono, że dopóki Chaim Arendarz nie uwolni Tory z więzienia nie możemy odprawić obrzędu hakafot, i że nasze modlitwy nie dotrą przed Tron Chwały!” Rebe odwrócił się do arendarza powiedział:
„Idź do domu, uwolnij Torę z piwnicy. Przyrzekam ci, że dziedzic dziś wieczorem przyprowadzi twoją córkę z powrotem do domu!” „Jeśli rebe każe” powiedział karczmarz, „zrobię to.”
Chasydzi udali się z Chaimem Arendarzem do karczmy. Tu spotkali siedzącą w domu jego córkę i natychmiast uwolnili Torę z więzienia. Ubrali Ją w aksamitny płaszczyk, zrobiony przez córkę karczmarza i ze śpiewem zanieśli do synagogi rebego. Rebe odprawił hakafot wraz z Chaimem Arendarzem i wraz ze wszystkimi chasydami tańczył i radował się Torą.


BAALSZEM

Pewnego razu Baalszem zapytał swojego ucznia, Meira Margaliota: "Czy pamiętasz jeszcze ów szabat, kiedy zacząłeś naukę Pięcioksiągu? Wielka izba w domu twojego ojca była pełna gości, postawiono cię na stole, a ty wygłaszałeś swoje przemówienie?" Rabbi Meir odparł: "Oczywiście że pamiętam. Nagle wszła do izby moja matka i pośrodku przemówienia zdjęła mnie ze stołu. Ojciec był oburzony, ale matka wskazała tylko jakiegoś człowieka w krótkim kożuszku, który stał u drzwi i patrzył na mnie. Wtedy wszyscy zrozumieli, że zlękła się złego oka. Kiedy tak pokazywała drzwi, ów człowiek znikł."
"To ja byłem", rzekł Baalszem. "W takich chwilach można jedym spojrzeniem wlać wielkie światło w czyjąś duszę. Ale bojaźń ludzka stawia przegrody światłu."

Pewien uczeń zapytał Baalszema: "Jak się to dzieje, że ktoś, kto kocha Boga całym sercem i wie, że jest przy nim blisko, doświadcza niekiedy uczucia rozłąki i oddalenia od Boga?" Baalszem mu to wyjaśnił: "Kiedy ojciec uczy swojego małego synka chodzenia, stawia go najpierw przed sobą, a chcąc go uchronić przed upadkiem rozpościera blisko niego obie ręce i w ten sposób chłopczyk idzie ku ojcu między jego rękami. Ale kiedy już jest blisko, ojciec odsuwa go troszkę od siebie i szerzej rozpościera ręce, a robi to tak długo, póki dziecko nie nauczy się chodzić."

Oto co opowiadają: "Zbójcy, którzy tworzyli niewielką bandę, co panoszyła się we wschodnich Karpatach, i byli świadkami niezwykłych wydarzeń dziejących się wokół Baalszema, przyszli do niego mówiąc, że im tylko znaną drogą podziemną, przez groty i jaskinie, zaprowadzą go do kraju Izraela, dowiedzieli się bowiem, nie wiadomo skąd, że chciałby się tam wybrać. Baalszem gotów był iść ż nimi. W droddze trafili na wąwóz po brzegi wypełniony błotem, tylko jego skrajem wiodła dróżka, po której stąpali krok za krokiem, trzymając się powbijanych tam kołków. Zbójcy przeszli. Kiedy Baalszem chciał iść za nimi, ujrzał powstrzymujący go od następnego kroku płomień obracającego się miecza i zawrócił.

Baalszem powiedział: "Pewnego razu szedłem do raju i wielu szło ze mną, lecz gdy zbliżałem się do ogrodu, zaczęli znikać, a kiedy szedłem przez raj, było ich przy mnie ledwie kilkoro; ale kiedy stanąłem pod drzewem życia i obejrzałem się, byłem prawie sam."


ZE WZGLĘDU NA PRAWDĘ...

Pewnego dnia rabbi Elimelech tak powiedział: ,,Nie wątpię, że będę miał udział w przyszłym świecie. Kiedy stanę przed Najwyższym Sądem i zapytają mnie: "Czy uczyłeś się jak należy?", odpowiem: "Nie". Wtedy mnie zapytają: "Czy modliłeś się jak należy?" A ja znowu odpowiem: "Nie". I zapytają mnie po raz trzeci: "Czy, jak należy, czyniłeś dobro?", a ja po raz trzeci będę musiał zaprzeczyć. A wtedy wydadzą wyrok: "Mówisz prawdę. Ze względu na prawdę należy ci się udział w przyszłym świecie".


I WOŁALIŚMY DO BOGA...

Każdego roku podczas odprawiania sederu zwykł mogielnicki rebe reb Chaim Mejer Jechiel, zanim doszedł do słów wenic’ak el Adonaj Elokej awotejnu wajszma Adonaj et kolejnu (I wołalismy do Boga, Boga naszych ojców, a Bóg usłyszał nasz głos) opowiadać następującą historię:

Żył kiedyś wiejski Żyd, który dzierżawił od szlachcica karczmę. Było w zwyczaju szlachciców, że Żydzi- dzierżawcy musieli płacić raty cztery razy do roku. Kiedy Żyd nie miał pieniędzy, aby zapłacić w przewidzianym czasie, wzywał go szlachcic, a jego słudzy wymierzali arendarzowi karę. Biedny arendarz dostał ponad dwieście razów, tak, że krew spływała po jego plecach. Szlachcic zamknął go w pałacowej piwnicy i więził tak długo, aż krewni uwięzionego arendarza przybyli z pieniędzmi potrzebnymi do zapłacenia kolejnej raty. Zdarzało się także, że rodzina nie mogła zapłacić wymaganej sumy, a Żydzi w okolicy byli tak biedni, że nie mogli wykupić uwięzionego. Wtedy szlachcic więził karczmarza tak długo, aż ten umierał z wycieńczenia i głodu. Kiedy zbliżał się miesiąc płacenia kolejnej raty (zazwyczaj przypadał on w okresie poprzedzającym święto Pesach) a wiejski Żyd wiedział już, że nie ma ani grosza na zapłacenie raty, zaczął się martwić, chodził smutny i zatroskany.

Dziesięć dni przed świętem jego żona wybrała się do pobliskiego miasteczka, aby kupić mace na Pesach. Kiedy wróciła do domu opowiedziała to, o czym słyszała w miasteczku. Otóż w Międzyborzu, położonym dziesięć kilometrów od wsi, mieszkał dobry Żyd, którego nazywano Ohew Isroel. Był to rabin, który kochał i pomagał wszystkim Żydom zwracającym się do niego o pomoc. Wiejski Żyd udał się pieszo do Międzyborza do rebego reb Awrahama Jehoszuy Heszla. Śnieg zaczynał topnieć a wszystkie drogi zamieniły się w jedno wielkie błoto. Szedł wiejski Żyd w swoich wielkich butach mając przy sobie kawałek chleba, talit i tefilin. Szedł do Międzyborza do rebego, który miał pomóc mu zapłacić ratę. Kiedy przybył do Międzyborza był cały w błocie. Udał się natychmiast na dwór rebego, gdzie wszystko było już przygotowane na święto. Nie pozwolono mu zobaczyć się z rebem. Wiejski Żyd nie wiedział co począć a ponieważ był to czwartek, postanowił zostać w Międzyborzu na szabat. Nie miał pieniędzy na nocleg, więc udał się do domu modlitwy, aby spędzić tam noc wraz z innymi biednymi żydowskimi wędrowcami.

Był to szabat gadol, więc Ohew Isroel zgodnie ze zwyczajem wygłosił kazanie w domu modlitwy. Wszyscy żydowscy mieszkańcy miasteczka przybyli do synagogi, aby usłyszeć rebego reb Awrahama Jehoszuę Heszla. Rebe wygłosił kazanie posługując się metodą pardes. Na początku nawiązał do Rambama, następnie do kabały i chasydyzmu. Po czym przetłumaczył na jidysz hagadę, a gdy doszedł do słów: wenic’ak el Adonaj Elokej awotejnu wajszma Adonaj et kolejnu (I wołalismy do Boga, Boga naszych ojców, a Bóg usłyszał nasz głos) zaznaczył, że nie powinno się myśleć, że to zdarzyło się tylko raz w Egipcie, kiedy Żydzi wzywali Boga, a On wysłuchał ich, lecz że może to zdarzyć się także dziś, ponieważ każdego roku w noc pesachową spływa z nieba światło, a każdy Żyd, który znajduje się w potrzebie i prosi wybawienia i miłosierdzia z nieba, powinien wołać w tę noc do Stwórcy, a zostanie wysłuchany. Każdy Żyd który pragnie dzieci, potrzebuje zarobku, pieniędzy na zapłacenie rat powinien wołać o pomoc a Najwyższy mu pomoże. Wiejski Żyd nie zrozumiał całego kazania, niemniej ostatnie słowa, które rebe wypowiedział z wielkim zaangażowaniem, zrozumiał bardzo dobrze. W niedziele rano wrócił pieszo do domu. Żona zapytało go jak było i co powiedział rebe. Zapewnił ją, że nie powinna się martwić. Gdy nadszedł pierwszy dzień święta wiejski Żyd rozpoczął odprawianie sederu jak zwykle, ale kiedy miał wypowiedzieć słowa: wenic’ak el Adonaj Elokej awotejnu wajszma Adonaj et kolejnu (I wołalismy do Boga, Boga naszych ojców, a Bóg usłyszał nasz głos), zwrócił się do swojej żony: „Powinniśmy razem krzyczeć, a będziemy wysłuchani”.

Razem wołali i wołali, nie wiedząc kiedy skończyć, aż ktoś zapukał w okno. Pukanie stało się coraz silniejsze i silniejsze. Usłyszeli, że ktoś krzyczy, aby otworzono mu drzwi. Na początku byli bardzo przerażeni, ponieważ wielokrotnie zdarzało się, że goje atakowali Żydów w tę noc. Wkrótce jednak rozpoznali głos znajomego ze wsi. Wiejski Żyd otworzył drzwi. Do izby wszedł sąsiad, chrześcijanin z dwoma garnkami w rękach i powiedział: „Byłem bardzo pijany i tak długo biłem swoją żonę, aż umarła. Boję się, że rano dowie się o tym szlachcic i każe mnie zabić. Nie mam wyboru, muszę uciekać. Mam tutaj dwa garnki pełne złotych monet, które otrzymałem jako spadek po moim dziadku. Teraz nie mam co z tym zrobić a ponieważ usłyszałem wasze wołania, postanowiłem zostawić je wam pod jednym warunkiem. Jeśli powrócę do domu oddacie mi jeden z nich. Jeśli nie wrócę obydwa zostaną u was. Długo was znam i darzę was sympatią”.

Wiejski Żyd wraz z żoną radośnie zakończyli odprawianie sederu. W pierwszy dzień chol ha-moed, kiedy przypadł czas zapłacenia raty, udał się wiejski Żyd do dworu i zapłacił szlachcicowi. Po święcie Pesach żona wiejskiego Żyda powiedziała, że powinien pojechać do Międzyborza, aby podziękować rebemu za jego radę. Kiedy Żyd przybył do rebego opowiedział mu, że dzięki niemu został wysłuchany. Ohew Isroel odpowiedział mu: „Nie należy mi się żaden prezent, wygłosiłem po prostu fragment z hagady, a ten kto wierzy zostanie wysłuchany bez błogosławieństwa rebego i bez kwitla.” Kiedy mogielnicki rebe zakończył swą opowieść wypowiedział znów słowa modlitwy: wenic’ak el Adonaj Elokej awotejnu wajszma Adonaj et kolejnu (I wołalismy do Boga, Boga naszych ojców, a Bóg usłyszał nasz głos) z wielkim zaangażowaniem.

cdn.

Data utworzenia: 01/06/2008 @ 20:01
Ostatnie zmiany: 01/06/2008 @ 20:34
Kategoria : JUDAIZM - Mistyka
Strona czytana 17119 razy


Wersja do druku Wersja do druku

 

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

 
Trzecie Oczko
62-szofar.jpg62-talit.jpg62-torah.jpg62-tora.jpg62-mezuzah.jpg62-shofar.JPG62-tefilimTallit.jpg62-chalka.jpg62-menora-2.jpg62-skull-cap.jpg62-hanuka.jpgtorah-verse.jpg62-Hanukkah.jpg62-judaizm.jpg62-gwiazda.jpg62-hebrew.jpg62-tanah.jpg62-menora.jpg62-tallit-prayer.jpg62-Hasidic chicken.jpg62-korona.jpg62-hasyd.jpg
Rel-Club
Sonda
Czy jest Bóg?
 
Tak
Nie
Nie wiem
Jest kilku
Ja jestem Bogiem
Ta sonda jest bez sensu:)
Prosze zmienić sondę!
Wyniki
Szukaj



Artykuły

Zamknij => WISZNUIZM <<==

Zamknij - Japonia

Zamknij BUDDYZM - Lamaizm

Zamknij BUDDYZM - Polska

Zamknij BUDDYZM - Zen

Zamknij JUDAIZM - Mistyka

Zamknij NOWE RELIGIE

Zamknij NOWE RELIGIE - Artykuły Przekrojowe

Zamknij NOWE RELIGIE - Wprowadzenie

Zamknij POLSKA POGAŃSKA

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Archeologia

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Bałtowie

Zamknij RELIGIE WYMARŁE - Manicheizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Konfucjanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Satanizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Sintoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Taoizm

Zamknij RELIGIE ŻYWE - Zaratustrianizm

-

Zamknij EUROPA I AZJA _ _ JAZYDYZM* <<==

Nasi Wierni

 8932347 odwiedzający

 262 odwiedzających online