Mimo iż stwórca w różnych kosmogoniach pojawiał się na prapagórku w różnych formach (lotosu, jaja itp.), ogromna większość mitów i symboli związanych ze stworzeniem łączy go ze Słońcem. Jest to zupełnie zrozumiałe w kraju, gdzie słońce na prawie zawsze bezchmurnym niebie dominuje nad ziemią i człowiekiem niepodzielnie.
Wśród badaczy istnieją rozbieżności co do okresu pojawienia się koncepcji solarnych w Egipcie. Niektórzy sądzą, że nastąpiło to już po zjednoczeniu kraju, ponieważ po raz pierwszy imię boga Słońca Re jest potwierdzone za czasów 2 dynastii. Powszechnie też się sądzi, że ośrodkiem, z którego kult Słońca rozprzestrzenił się na cały Egipt, było miasto Iunu (gr. On, czyli Heliopolis). Czy jednak możliwe, by to ciało niebieskie panujące absolutnie nad Afryką Północną było pomijane we wczesnych fazach rozwoju religii egipskich?
Wydaje się to raczej nieprawdopodobne. Ponadto słońce świeci w Heliopolis tak samo jak w całym Egipcie i wątpliwe, aby na przykład mieszkańcy odległej stąd o 1000 kilometrów wyspy Elefantyny potrzebowali dopiero cudzej inspiracji, by zacząć czcić bóstwo słoneczne. Należałoby raczej przyjąć, że kult Słońca wraz z odpowiadającymi mu lokalnymi kosmogoniami solarnymi sięgał głębokiej prahistorii i że był znany na terenie całego Egiptu. Fakt, że właśnie heliopolitańska koncepcja kosmogoniczna uzyskała dominujące znaczenie w kraju nad Nilem, wiąże się z polityczną rolą, jaką Iunu odegrało w ostatnich wiekach okresu predynastycznego.
Prawdopodobnie wtedy właśnie mieściła się tam stolica kraju, na której podobieństwo nazwano stolice kilku utworzonych wówczas nowych okręgów administracyjnych, zwanych później nomami, jak Iuni (IV nom) czy Iunet (VI nom). Nawet po utracie znaczenia politycznego Heliopolis pozostało aktywnym centrum religijnym. W
Tekstach Piramid kilkakrotnie pojawia się określenie Wielka Korporacja z Heliopolis, która - choć to też mało zbadany problem - mogła oznaczać Wielką Radę królewską, dokonującą między innymi wyboru władcy w okresie pierwszych dynastii.
Czy było tak, czy inaczej - pozostaje faktem, że w Heliopolis powstał największy, najlepiej znany i niejako klasyczny dla starożytnego Egiptu system kosmogoniczny. Zanim jednak zajmiemy się nim bliżej, trzeba wskazać na dwa źródła, z których wypłynęły koncepcje zjednoczone w micie heliopolitańskim.
Scena stworzenia świata - Nut, Geb i Szu
Pierwszym jest wspomniany już rodzaj kosmogonii solarnych, który można, jak się wydaje, zaliczyć do równie starych, jak mity o lotosie, jaju czy prakrowie. Istnieją przy tym dwie grupy podań o narodzeniu Słońca. Jedna, starsza, mówi o bogini matce Słońca. Może to być krowa niebiańska, może to być kobieta.
Do tej grupy należy mit o bogini nieba Nut, która każdego ranka rodzi Słońce, by połknąć je o zachodzie. Ilustracja tego mitu została przedstawiona w obrazowy sposób na stropie grobowca Ramzesa VI w Dolinie Królów. Istnieją także aluzje do wielkiej matki wszystkich bogów, bogini Neit z miasta Sais w Delcie.
Wspólną cechą tych podań jest postać matki, podczas gdy osoba ojca nie występuje w ogóle. Można sądzić, że mamy tu do czynienia z dalekimi cechami tego okresu wspólnoty pierwotnej, kiedy grupy ludzkie na danym terytorium żyły razem, nie powiązane jeszcze indywidualnymi uczuciami.
Bogini Nut jako Niebiańska Krowa
Kult kobiety - dawczyni życia, przypuszczalnie chronologicznie poprzedzał kult męskiej płodności. W bardzo wielu kulturach do najwcześniejszych przejawów sztuki należą prymitywne figurki kobiece z zaznaczonymi nieraz w karykaturalnym powiększeniu pierwszorzędnymi cechami płci, na które chciano zwrócić uwagę. Owe figurki przedstawiają często kobiety ciężarne. Wbrew dawniejszym interpretacjom, według których owe prymitywne rzeźby miały odzwierciedlać kult Wielkiej Bogini Matki, posiadały one zapewne jedynie znaczenie magiczne; kładzione - niewątpliwie w trakcie rytualnej ceremonii - na polu, od którego oczekiwano urodzajnego plonu, miały mu ową urodzajność, czyli „płodność”, zapewnić.
Kult płodności to właśnie drugie ze wspomnianych wyżej źródeł kosmogonii heliopolitańskiej. Obok aspektu kobiecego pojawia się także męski: bóg ojciec, który płodzi pierwszą parę bogów, rodziców Słońca. Jest to druga grupa podań o narodzeniu Słońca.
W Egipcie reprezentuje ją tak zwany starszy mit heliopolitański, według którego rodzice ci to Ziemia i Niebo (Geb i Nut). Męski aspekt płodności, który wkrótce stał się aspektem dominującym i w kulturze staroegipskiej odgrywał w sumie większą rolę niż jego żeński odpowiednik, jest chronologicznie późniejszy i odpowiada temu etapowi rozwoju wspólnoty, na którym istniała już rodzina, a co za tym idzie - pewność co do osoby ojca nowo narodzonego dziecka.
Bóg Amon-Min
W rozwoju poszczególnych kultur starożytnych można ten moment uchwycić stosunkowo łatwo dzięki pojawieniu się męskich odpowiedników figurek bogini płodności: idoli z zaznaczonym fallusem w stanie erekcji, również często karykaturalnie wyolbrzymionym.
W Egipcie ityfalliczny Min z Koptos był jednym z najstarszych bóstw i jego symbol można zidentyfikować na jednej z palet z okresu Nagada (IV tysiąclecie p.n.e.). O wiele później Min został utożsamiony z Amonem, a w aspekcie bóstwa płodności, czyli odradzającego się życia, także z Ozyrysem. Kult płodności pozostał żywy w religii egipskiej do końca. Jedną z jego najważniejszych cech był zawsze związek z kosmogonią.
Skoro człowiek jest zdolny do przekazywania życia na drodze płciowej, Wielki Bóg demiurg również mógł w ten sposób dokonać dzieła stworzenia. Stąd tylko jeden krok do wprowadzenia kosmogonii antropomorficznej, gdzie bóstwa kosmiczne otrzymają kształt i cechy ludzi. Jeśli Wielki Bóg jest przy tym bogiem Słońca, taka kosmogonia jest również solarna. Taką koncepcję antropomorficznej kosmogonii solarnej wprowadzili na przełomie IV i III tysiąclecia p.n.e. teologowie z Heliopolis.
Wielkim Bogiem stwórcą w koncepcji heliopolitańskiej był Re-Horachty-Atum-Chepry. Już sam wygląd tego imienia świadczy, że powstało ono wskutek połączenia różnych aspektów boga, rozumianych być może również jako niezależne bóstwa związane ze Słońcem i z kosmosem. Re - to Słońce, co od razu zwraca uwagę na solarny charakter tej kosmogonii.
Bóg Chepry Horachty znaczy: Horus na obu horyzontach. Mamy tu znowu przypomnienie Horusa, pana nieba, który się kojarzy ze Słońcem wschodzącym i zachodzącym na horyzoncie nieba. Atum to dwuznaczne słowo, zawierające w sobie pozorną sprzeczność. Z jednej strony może znaczyć „Nic”, z drugiej zaś odwrotnie, „Wszystko”, „Komplet”. Sprzeczność jest pozorna, gdyż w tym imieniu Wielkiego Boga jest jakby zawarta cała istota kosmogonii.
„Wszystko” oznacza, po pierwsze, wieloaspektowość postaci Atuma, jego wszechobecność we wszechświecie. Jest on we wszystkim i na odwrót, wszystko jest w nim, gdyż przed stworzeniem bóg ten posiadał idee wszystkich rzeczy, które miały powstać, a obecnie, po stworzeniu, jego boskość przenika całą naturę. Co więcej, Atum istniał przed stworzeniem świata, czyli wówczas, gdy „Nic” poza chaosem nie było, a także będzie istnieć, kiedy obecny świat zniknie i znów nic poza chaosem (i Atumem) nie będzie. Po drugie, „Wszystko” oznaczało też, że w postaci Atuma ucieleśniono wszystkie poprzednio istniejące bóstwa, lokalnych demiurgów. Nie trzeba bowiem zapominać, że system heliopolitański był przeznaczony jako kanoniczny dla całego zjednoczonego Egiptu.
Można powiedzieć, że w tym momencie religia egipska w swej teologicznej doktrynie Boga znacznie się zbliżyła do monoteizmu, który uzupełniając centralnie wielobóstwo lokalne, miał odegrać rolę kulturotwórczego spoiwa w łonie egipskiego społeczeństwa. Z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca kraju nad Nilem taka koncepcja była jak najbardziej do przyjęcia. Atum stwórca, Wielki Bóg utożsamiony z naturą i ucieleśniony na ziemi w osobie króla, musiał tylko zastąpić lokalne bóstwo kosmiczne, w którym każdy przeciętny wierzący Egipcjanin upatrywał i tak te same cechy.
Czwarty człon imienia Wielkiego Boga z Heliopolis - Chepry („Ten-Który-Się-Staje”), dopełniał opisu kosmogonii, przedstawiając sposób pojawienia się demiurga: sam z siebie. Jak więc widać, już sama analiza imienia Wielkiego Boga jest w koncepcji heliopolitańskiej bardzo wymowna. Taka jest również postać ikonograficzna nadana Atumowi. W zdecydowanej większości scen bóg ten jest przedstawiony w stroju królewskim i jeśli scenie nie towarzyszy żaden napis, nie można go praktycznie odróżnić od króla Egiptu. W momencie zjednoczenia, gdy osoba władcy stała się decydującym czynnikiem zespalającym poszczególne ośrodki Egiptu, utożsamiono go z wielkim demiurgiem - Atumem, czyli także ze Słońcem. Z biegiem czasu przypuszczalnie poczęła narastać sprzeczność między boskością władcy a potrzebą jego efektywnych rządów na ziemi.
Wtedy to zapewne zmodyfikowano pierwotną koncepcję identyczności króla i Słońca, zastępując ją koncepcją boskiego pochodzenia faraona. Król stał się odtąd synem Słońca i w tej formie pozostał do końca historii Egiptu, mimo że w późniejszych czasach tytuł królewski „syn Re” powszechnie traktowano jako symbol.
Wschód Słońca - ilustracja z Księgi Umarłych
Wróćmy jednak do mitu o stworzeniu. W skrócie wygląda on następująco. Atum stworzył pierwszą parę bogów, Szu i Tefnut, z nich powstała kolejna para, Geb i Nut. Ci ostatni dali życie kolejnemu pokoleniu bóstw: Ozyrysowi, Setowi, Izydzie, Neftydzie, a Ozyrys i Izyda z kolei - Horusowi. Jest to wersja znana i często opisywana, choć - jak się wydaje - niezbyt wyczerpująco interpretowana.
Spróbujmy zatem przyjrzeć się z bliska kolejnym generacjom heliopolitańskich bóstw kosmicznych i prześledzić proces tworzenia świata, a także zastanowić się przy okazji nad rzeczywistym znaczeniem tych wielkich symboli kosmogonicznych, jakie reprezentują poszczególne bóstwa mitu.
Atum przed aktem kreacji przebywał w praoceanie, a następnie wynurzył się z niego jako prapagórek (lub też: stanął na prapagórku) i przystąpił do spłodzenia pierwszej pary bogów: Szu i Tefnut. Antropomorficzny charakter mitu polega na wprowadzeniu w tym miejscu aktu płciowego. Ponieważ Atum nie miał partnerki, ów akt musiał się ograniczyć do niego samego. Istnieje co najmniej pięć sposobów interpretacji aktu stworzenia pierwszej pary bóstw. Jeden z
Tekstów Sarkofagów tak określa demiurga:
„Jestem Atum, stworzyciel najstarszych bogów. Jestem tym, który zrodził Szu, jestem Wielkim Nim-Nią”. Zatem Atum jest tu dwupłciowy, w której to koncepcji widać wyraźnie kompromis między obu wymienionymi wyżej aspektami kultu płodności: męskim i żeńskim. Inny
Tekst Sarkofagów wręcz zaprzecza powyższej interpretacji. Oto Szu tak mówi o swym powstaniu: „Jestem Szu, którego Atum stworzył w dniu, w którym sam się ukazał. On nie ukształtował mnie w łonie ani uformował mnie w jaju, nie byłem poczęty żadnym sposobem płodzenia, ale mój ojciec Atum wypluł mnie w ślinie ze swych ust, mnie i moją siostrę Tefnut. Ona ukazała się ze mną (lub: wokół mnie), kiedy byłem otoczony tchnieniem życia, które wyszło z gardła Feniksa”.
W zacytowanym tu fragmencie tekstu mamy jednocześnie podane dwa dalsze sposoby działania stwórcy: wyplucie oraz wydanie tchnienia. Czwartym, pokrewnym sposobem, który się także przewija w
Tekstach Sarkofagów, jest wydmuchnięcie pierwszej pary bóstw przez nos. Piątym sposobem, najbardziej może znanym, ukazanym zarówno w
Tekstach Piramid, jak i w młodszych o ponad 2000 lat papirusach, był - wywodzący się wprost z męskiego aspektu kultu płodności - samogwałt.
Motyw ten, który być może narodził się w kręgu starego bóstwa płodności, jakim był od czasów prahistorycznych Min z Koptos, nabrał szczególnej popularności w okresie grecko-rzymskim, kiedy to został rozbudowany o wiele nowych detali. Zarówno pożądanie Atuma jako przyczyna sprawcza, jak i ręka, która dokonała aktu masturbacji, zostały przekształcone w boskie personifikacje i pojawiają się w postaci niezależnych bóstw: Iusas i Nebet-Hetepet już we wczesnych okresach.
Nasienie Atuma mogło upaść na prapagórek, mogło też, jak to opisuje papirus z IV wieku p.n.e., wpaść do ust Atuma, skąd zostało wyplute lub (tylko w późnej wersji) zwymiotowane. W każdym razie mamy tu do czynienia z próbą pogodzenia rywalizujących wersji: onanizmu i plucia. Jedna ze scen umieszczonych na papirusie z 21 dynastii (znana też z sarkofagu z tego okresu) ilustruje ten kompromis, wprowadzając motyw tak zwanego autofellatio (samogwałt dokonany za pomocą ust).
Scena, o jakiej mowa, należy do najbardziej złożonych i zarazem najtrudniejszych z punktu widzenia interpretacji ikonograficznej. W jej skład wchodzą cztery postacie bóstw podzielone na dwie pary. Wszystkie cztery bóstwa w jednym miejscu stykają się ze sobą, co jest przypuszczalnie zamierzonym efektem, a nie wynikiem złego rozplanowania przez artystę miejsca na papirusie. To połączenie wskazuje na absolutnie ścisły związek wszystkich postaci czy też poszczególnych aspektów kosmogonicznych ucieleśnionych w różnych bóstwach.
Obydwie postacie oparte na rękach i nogach symbolizują oczywiście niebo. W taki sposób była zwykle przedstawiana bogini Nut. Identyfikujemy ją z bóstwem kobiecym przedstawionym z prawej strony sceny: „Nut, która zrodziła bogów” - głosi towarzyszący napis. Na lewo ukazany jest Ozyrys, który z jednej strony reprezentuje męskie bóstwo płodności, z drugiej zaś niebo. Napis obok dodaje: „(... ) który stworzył niebo, który stworzył ziemię, który stworzył Dat (świat podziemny), Wielki Bóg”.
W tym miejscu można się łatwo zgubić, jeśli będziemy się chcieli posłużyć współczesną logiką. Nie dosyć bowiem, że Ozyrys, który według mitu heliopolitańskiego jest synem bogini Nut, zajmuje w opisywanej scenie analogiczne miejsce jak jego matka, ale ponadto otrzymuje epitety Wielkiego Boga stwórcy, Atuma, czyli swego pradziadka. Co więcej, sam Atum zajmuje w tej scenie miejsce swego wnuka Geba, a nawet się z nim identyfikuje, co potwierdza zamieszczona obok legenda: „Geb, ojciec bogów, Wielki Bóg, który stworzył ziemię i cały wieczny obieg Słońca”.
Uroboros
Owa wieczność jest dodatkowo podkreślona wizerunkiem węża, który trzyma w paszczy swój własny ogon (jest to tak zwany Uroboros).
Atum, jak mówi wspomniany już fragment
Księgi Umarłych, na początku i na końcu świata był i będzie wężem pływającym w praoceanie. Obraz węża chwytającego swój ogon został więc użyty jako symbol wiecznego trwania czasu, który może być też obiegiem Słońca. Poranne Słońce było symbolizowane przez skarabeusza, wieczorne zaś przez zmęczonego, pochylonego starca wspartego na lasce. Ten wieczorny i nocny aspekt solarny wiązał się, jak już wspomniano z Atumem, nic więc dziwnego że spotykamy go także w omawianej scenie przy postaci Atuma-Geba. Czwarta postać tej sceny, bóstwo z głową węża leżące pod boginią Nut, przybiera pozę, którą zwykle reprezentuje Geb. Głowa węża nie stanowi tu zaskoczenia, skoro wąż w bardzo wielu kulturach przedstawia bóstwo chtoniczne, czyli związane z ziemią. Geb jest przecież Ziemią, a jak wynika z towarzyszącego napisu, również ziemią unoszącą się (Tatenen). Mamy więc tu także motyw memficki: Ptah Tatenen, który jest stwórcą.
Potwierdza to inskrypcja: „Ten, który stworzył to, co jest w tajemniczym Dat, Wielki Bóg z Memfis, pan wieczności”. Wszystkie cztery bóstwa są zatem identyfikowane z Wielkim Bogiem demiurgiem. Tradycyjne generacje bóstw zostały złączone w jedno i nie ma sensu rozpatrywać ich mitycznych koligacji rodzinnych. Cała scena ukazuje zarazem obraz świata, jak i moment stworzenia, z wyraźnym akcentem położonym na kulcie płodności w obu jego aspektach: męskim i żeńskim.
W opisanej scenie brak było wprawdzie Szu, ale odnajdujemy go w podobnych kompozycjach ikonograficznych, jakie są typowe dla okresu 21 dynastii: rozdziela on Geba i Nu, stanowiąc jednocześnie podporę nieba. Szu nosi w tych scenach strój królewski, taki sam, jaki nosi Atum. Strój Atuma wynikał, jak pamiętamy, z faktu, że ten bóg oraz król zostali utożsamieni w wyniku określonych przemian historycznych u progu Egiptu dynastycznego. Takie same przyczyny leżą u genezy stroju Szu. Kiedy w czasach Starego Państwa zdecydowano się na zmianę religijnej koncepcji dotyczącej osoby króla i zaczęto go uważać za syna Re, w mitologii król zajął miejsce Szu, który - jak wiadomo - był jedynym synem Atuma-Re.
Pociągnęło to za sobą konsekwencje, polegające głównie na przesunięciu akcentu, zarówno w mitologii, jak i odpowiadających jej kompozycjach religijnych, z postaci Atuma na Szu. Ponieważ jest regułą, że pewne wydarzenia historyczne znajdują swe odzwierciedlenie w starożytnych tekstach ze znacznym opóźnieniem (weźmy choćby przykład
Iliady), również ta istotna zmiana akcentu religijnego pojawiła się w pełni dopiero w Tekstach Sarkofagów, mimo że teoretycznie moglibyśmy jej oczekiwać już w Tekstach Piramid.
Te ostatnie jednak także w ogromnej większości odzwierciedlają obraz Egiptu i odpowiadających mu koncepcji religijnych wcześniejszych o kilkaset lat od wykucia tych tekstów na ścianach piramid. W każdym razie w
Tekstach Sarkofagów Szu odgrywa rolę pierwszoplanową, zastępując praktycznie Atuma, który go stworzył przez wyplucie lub wydmuchnięcie (te dwa sposoby stworzenia dominują w tych tekstach wyraźnie nad motywem płodzenia).
Powracamy tu celowo do kwestii sposobu, jakiego użył demiurg. Otoż imiona dzieci Atuma: Szu i Tefnut są spokrewnione z takimi słowami, jak „pluć”, „powietrze”, „światło”. Przekładając to na język mitu, dowiadujemy się więc, że według kosmogonii heliopolitańskiej na początku z ciemności chaosu wyłoniła się świetlista atmosfera, która rozdzieliła niebo i ziemię. Aby mogło powstać życie organiczne, niezbędne są takie elementy, jak powietrze, wilgoć oraz światło i ciepło. Wszystkie odnajdujemy w postaciach Szu i Tefnut, a właściwie nawet w jednej tylko postaci Szu, który jest powietrzem i świetlistą atmosferą, jako syn Słońca daje ciepło, a będąc plwociną Atuma jest też wilgocią. Zatem Szu to symbol tego, co wypełnia świat i stwarza warunki rozwoju życia. Życie to dzieje się między niebem a ziemią, toteż Szu jest przedstawiany jako ten, który podtrzymuje niebo, oddzieliwszy je od ziemi. Jako podpora nieba, a także dzięki swej postawie z uniesionymi rękami skojarzył się Szu ze znanym nam już bóstwem Heh, czyli Bóstwem Milionów Lat, które wynurza się z Nu, unosząc Słońce.
Stąd na głowie Szu znak określający czas. Widzimy więc, jak bardzo trudno niekiedy wyznaczyć linię podziału między Atumem a Szu. Na kilku kompozycjach z sarkofagów i papirusów „złotego wieku” egipskiej ikonografii religijnej - okresu 21 dynastii, oba te bóstwa są praktycznie ujednolicone.
Bogini Tefnut - mityczna siostra i żona Szu, a matka Geba i Nut - jest pozornie drugorzędną figurą w kosmogonii; chociaż na jej znaczenie wskazywał wspomniany wyżej mit o oku słonecznym i „oddalonej bogini”. Tefnut jest w naturalny sposób niezbędnym uzupełnieniem Szu, elementem koniecznym dla pełnego dokonania aktu stworzenia.
W micie Tefnut jest partnerką Szu, bez której antropomorficzna koncepcja heliopolitańska nie mogłaby wprowadzić kolejnych bóstw kosmicznych. Tylko stwórca Atum poradził sobie bez żony; kolejne generacje bóstw powstawały już zupełnie normalnie, na podobieństwo ludzi. Kiedy król jako syn Re został utożsamiony z Szu, bogini Tefnut, dotychczas w pewnym sensie bezbarwnej, nadano nowe znaczenie. Oto co mówi jeden z
Tekstów Sarkofagow: „Atum powiedział: to jest moja córka, żywa Tefnut, która będzie razem ze swym bratem Szu. ≪Życie≫ jest jego imieniem, ≪Porządek (Maat)≫ jest jej imieniem”. Zatem Szu oznacza też życie, co jest naturalną konsekwencją powstania światła, powietrza, wilgoci i ciepła.
W stworzonym i rozwijającym się świecie musiały jednak działać mechanizmy, które zabezpieczałyby ów świat przed powrotem do stanu chaosu. Możemy je nazwać współcześnie prawami natury, możemy określić jako boski porządek świata. Konsekwencją będzie uznanie tych praw stworzonych przez bogów za dobre i sprawiedliwe, odzwierciedlające obiektywną prawdę. Te wszystkie określenia mieszczą się w egipskim pojęciu Maat. Każda próba tłumaczenia tego słowa jest niezadowalająca, gdyż może oddać jedynie jeden aspekt wielkiej całości, którą starożytni Egipcjanie określali jako Maat. Zachowajmy zatem to określenie bez tłumaczenia, pamiętając tylko, że chodzi tu o wszelkiego rodzaju właściwy i dobry naturalny regulator: kosmiczny, organizacyjny, etyczny. Trudno się nawet dziwić, że Maat zostało połączone na stałe z osobą króla jako jego przyrodzona i nadana przez bogów partnerka.
Kolejnym pokoleniem heliopolitańskich bóstw kosmicznych są Geb i Nut, czyli Ziemia i Niebo. Zarówno we wszystkich tekstach, jak i scenach bóstwa te występują jako już rozdzielone (przez Szu), co świadczy o przekonaniu, że przedtem, w zamierzchłej mitycznej przeszłości utożsamionej z chaosem, były one nie oddzielone od siebie.
Prawie we wszystkich kosmogoniach moment rozdzielenia nieba i ziemi występuje jako stały element, przy czym najczęściej jest to sam początek mitu. Widać tu zatem, o ile bogatsza jest kosmogonia egipska, jak wiele mitów przeplata się w niej, tworząc barwną mozaikę, choć niekiedy mocno uszkodzoną niekompletnością dostępnych nam źródeł.
Jednym z nich jest ciekawe podanie, zapisane w grobowcach Seti I, Ramzesow II i III, a także na jednej z kaplic stanowiących obudowę sarkofagu Tutanchamona, zwane przez egiptologów mitem o pokaraniu ludzkości, wchodzące w skład tak zwanej Księgi Krowy.
Bóg Re, który był pierwszym królem świata, już jako bardzo podeszły wiekiem starzec dowiedział się o buncie, jaki zamierzali wzniecić przeciw niemu ludzie stworzeni - jak pamiętamy - z łez oka słonecznego. Wezwał więc na naradę bogów, wśród których spotykamy wszystkie znane już bóstwa, na czele z Nu. To właśnie ten najstarszy z zawezwanych bogów poradził Słońcu rozprawienie się z niewdzięcznikami. Na wykonawcę wyroku śmierci wyznaczono boginię Sachmet, która w postaci lwicy rzuciła się na ludzi, dokonując straszliwego spustoszenia. Na szczęście zapadła noc i bogini musiała przerwać egzekucję.
Tymczasem Re zmitygował się i postanowił oszczędzić resztę rodu ludzkiego, dostatecznie już ukaranego. Okazało się jednak, iż bogini, która rozsmakowała się we krwi, wcale nie chce usłuchać polecenia amnestii dla ocalałych z pogromu. Król świata musiał użyć podstępu. Kazał więc przynieść z wyspy Elefantyny dużo owoców, których sok ma barwę czerwoną i wymieszać ów sok z piwem. Następnie rozlano tak przyrządzony napój na pola, gdzie poprzednio Sachmet zabijała ludzi, by stworzyć wrażenie morza krwi, którą tak lubiła groźna bogini. Sachmet dała się łatwo oszukać, a że była przy tym łakoma, wypiła tyle piwa, że kompletnie pijana zapomniała o swym zamierzeniu, przekonana, iż wygubiła, już całą ludzkość. Re, poruszony tymi wszystkimi wydarzeniami, postanowił oddalić się od ziemi. Wezwał więc boginię Nut i przemienił ją w krowę, sam siadając na jej grzbiecie, a następnie kazał unieść się krowie, która wykonując to polecenie zadrżała z obawy przed wysokością. Wtedy Re kazał swemu synowi-następcy na tronie - Szu stanąć pod Nut i podtrzymać ją. Tak oto powstało niebo, na którym Re widnieje każdego dnia.
Obrazowo mogli zatem Egipcjanie przedstawiać niebo zarówno jako krowę, jak i kobietę - Nut. Oba symbole są tu wymienne.
Jak wszystkie poprzednie, także i zacytowany wyżej mit ma w sobie wiele niekonsekwencji z naszego punktu widzenia. Można bowiem na jego podstawie sądzić, że ludzie istnieli nawet wtedy, gdy ziemia i niebo nie były jeszcze od siebie oddzielone.
Skoro zaś nie były rozdzielone, nie powinno być ani pól, ani owoców, ani wyspy Elefantyny, o których się słyszy. Jednak urok i piękno wszystkich mitów polega właśnie na tym, że są one pełne niekonsekwencji. Nawet i tutaj jednak mamy zakodowaną głębszą myśl kosmogoniczną. Re był najstarszym królem świata, po nim objął rządy Szu, następnie Geb i wreszcie - Ozyrys. Re symbolizuje tu okres poprzedzający powstanie świata oraz sam początek stworzenia.
Z kolei Szu symbolizuje okres powstania nieba, ziemi, atmosfery i warunków dla rozwoju życia. Od Geba, boga ziemi, rozpoczyna się okres historii świata ziemskiego. Jego syn Ozyrys i jego rodzeństwo - Set, Izyda, Neftyda i być może także starszy Horus, którego Teksty Piramid w wyniku kilkusetletnich przemian historycznych i religijnych nie pozwalają łatwo odróżnić od Horusa, syna Ozyrysa i Izydy, odpowiadają już wczesnemu etapowi rozwoju społeczeństwa egipskiego. Wówczas najstarsze grupy ludności osiedlały się nad Nilem, dokonywały kosmizacji nowo posiadłego terytorium, wreszcie stykały się ze sobą, przy czym te spotkania nie zawsze miały pokojowy przebieg.
Wszystko to odnajdujemy w bóstwach pokolenia dzieci Geba i Nut. Bóstwa te między innymi symbolizują kierunki świata. Izyda i Neftyda - zachód i wschód, Horus i Set - północ i południe, Ozyrys - pionową oś świata, z jednej strony świat podziemny, z drugiej - niebo, co już mieliśmy okazję zaobserwować na omawianej wyżej scenie. Krainę Umarłych, której przewodzi Ozyrys, lokalizowano zarówno w niebie, jak i pod ziemią, o czym dokładniej będzie mowa w następnym rozdziale.
Konflikty między pierwszymi osadnikami egipskimi są odzwierciedlone w mitycznych walkach między dziećmi Geba, Horusem i Setem oraz Ozyrysem i Setem, a także częściowo w konfliktowym zróżnicowaniu żon Seta i Ozyrysa: Neftydy i Izydy. Pierwsza pozostała w mitologii bezdzietna. Jeden z Tekstów Piramid nadaje jej nawet obraźliwy epitet: „substytut kobiety, ta, która nie ma sromu”. Izyda, odwrotnie, została matką małego Horusa, który przejął dziedzictwo Ozyrysa i został królem Egiptu, pierwszym rzeczywistym człowiekiem-faraonem. O He więc pokolenie dzieci Geba i Nut odpowiada prahistorii, o tyle Horus, syn Ozyrysa i Izydy należy już do historii Egiptu.
W ten sposób, rozpoczynając wędrówkę śladami heliopolitańskiego mitu kosmogonicznego od prapagórka wynurzającego się z praoceanu, doszliśmy do Horusa, którego przez cały ciąg historii starożytnego Egiptu uosabiał król, żywy Horus. Postać faraona pojawiała się jednak na różnych etapach tej wędrówki. Już prapagórek miał związek z królem, Atum i Szu byli kolejno z nim utożsamiani, Ozyrys jest zmarłym królem, a Horus żywym. Faraon również „zasiada na tronie swego ojca Geba”, a w jednym z Tekstów Piramid król jest wręcz identyfikowany z Gebem.
Tak więc wszystkie bóstwa męskie w ciągłej linii od Atuma do Horusa łączą się z królem, jeśli zaś dołączyć do nich boginie - Izydę i Hathor, które pierwotnie personifikowały elementy władzy królewskiej - tron i pałac - stanie się jasne, że król odgrywał centralną rolę w całej doktrynie heliopolitańskiej. System ten został wymyślony na przełomie IV i III tysiąclecia p.n.e. w wyniku powstania określonej potrzeby historycznej, jaką było ugruntowanie władzy królewskiej w świeżo zjednoczonym państwie egipskim. W tym celu do starej kosmogonii heliopolitańskiej, która obejmowała grupę bóstw kosmicznych, jak Re, Geb i Nut (być może także Szu i Tefnut) dołączyło kilka nowych postaci mitologicznych, by zapewnić królowi długi boski rodowód. Dodatkowymi zabiegami była teologiczna identyfikacja władcy ze stwórcą, o tyle łatwiejsza, iż zjednoczony Egipt był istotnie pewnego rodzaju dziełem króla.
Wspominaliśmy już o późniejszej konieczności przemianowania władcy z boga Słońca we własnej osobie na jego syna. Inną koniecznością było zapewnienie boskości władcy także po śmierci, czemu służyła identyfikacja zmarłego faraona z Ozyrysem. Pozwalała ona zarazem na ogłoszenie syna królewskiego żywym Horusem, dziedzicem Atuma i Geba, słowem - nowym bóstwem.
***